Przejdź do głównej zawartości

#33 Szwajcarski rodzynek, premiera Geigera, zwycięski Ryoyu, Polacy na podium, czyli Engelberg w Pucharze Świata

Szwajcaria. Kraj, w którym tylko jedno miasto w obecnych czasach organizuje Puchar Świata. Engelberg. Anielska Góra. To ta mieścinka była tradycyjnie gospodarzem w ostatni weekend Pucharu Świata przed Turniejem Czterech Skoczni. I, rzecz jasna, przed świętami. Skoczkowie, niczym anioły na swoich skrzydłach, latali na nartach.

W piątek się kwalifikowano, zawody rozgrywano w śniegu, przy wietrze pod narty, więc punkty byly odejmowane. Najlepszy okazał się, rzecz jasna, Ryoyu Kobayashi i jego 137 metrów.  Pozostałe lokaty zajęli Stefan Kraft i Robert Johansson. Do tego drugiego trzy dziesiąte punkty stracił Kamil Stoch, który był czwarty. W konkursie sobotnim zobaczyliśmy komplet Polaków, bo udało się całej szóstce zakwalifikować do tego konkursu. W konkursie nie zobaczyliśmy trzech Rosjan, dwóch nielotów z Korei Południowej i Kazachstanu, Estończyka, Fina i Słoweńca, który niepotrzebnie grzeje miejsce w kadrze. Naglicz tak, to o tobie!

Sobotni konkurs odbywał się w warunkach mocnego wiatru w plecy, co oznaczało, że skoczkowie dostawali bonifikaty nie z tej ziemi. Nieraz przekraczały one grubo 20 punktów! W tym konkursie sprawy polskie układały się w sposób dobry No, prawie. Kuba Wolny nie awansował do serii finałowej, zajął ogólnie 41. miejsce. Myślę, że przez tę słabą dyspozycję, na Turniej Czterech Skoczni może go zastąpić coraz lepiej spisujący się w kadrze B Aleksander Zniszczoł (w sobotę drugie miejsce w Ruce). Zaliczył chłopak spory postęp względem poprzednich dwóch sezonów. Po pierwszej serii prowadził Jewgienij Klimow przed Piotrkiem Żyłą i Stephanem Leyhe. Ryoyu Kobayashi skoczył krócej i był 10, Kamil Stoch uplasował się natomiast na 11/ pozycji. Dawid Kubacki był szósty i, jak to ma w zwyczaju, tej pozycji nie utrzymał, w drugim skoku skoczył słabiej i zajął ostatecznie trzynaste miejsce. Stoch awansował o dwie pozycje (w tym sezonie, jak na razie, najsłabszy występ, ale może będzie lepiej?), Kobayashi o trzy. Stefan Hula w drugiej serii, która okazała się być w składzie o jeden większym, był najsłabszy i zajął trzydzieste pierwsze miejsce, które, rzecz jasna, punktów nie daje. Maciek Kot też pogorszył swoją pozycję i zajął 26. miejsce. Ważne jest to, że punkty są. Jewgienij Klimow spadł o cztery pozycje, Żyła swoją pozycję utrzymał, a na podium wskoczyli Karl Geiger i Daniel Huber. Ten pierwszy odniósł swój premierowy triumf w Pucharze Świata, a ten drugi zajął swoje premierowe miejsce na podium. Trzecie, bo trzecie, ale od czegoś trzeba zacząć! Żyła znowu na podium, zaczyna mega stabilnie on ten sezon. To też pokazuje, że uwalniając się od problemów prywatnych, można oczyścić głowę i zdziałać naprawdę wielkie rzeczy. Cieszę się, że "Wiewiór" wreszcie otworzył tą skrzynię, którą bał się otwierać przez wiele lat i pokazał wielkość swoich możliwości. Oby to nie był max, jak na razie!

W niedzielę najpierw się kwalifikowano, potem skakano dwie serie. Warunki były zmienne, gdyż raz wiało pod narty, raz wiało w plecy. To też powodowało, że tylko jeden skoczek, a mianowicie Ryoyu Kobayashi doleciał do punktu K. Kwalifikacje były mocno przeciętne, a wygrał wcześniej wspomniany Japończyk. Komplet Polaków się zakwalifikował, najlepszym z nich był ósmy Kamil Stoch. Na pochwałę zasługuje drugi Marius Lindvik, któremu prawie nie wiało, a jednak 123,5m  skoczył.  W TOP10 zobaczyliśmy też Naokiego Nakamurę, starszego Kobayashiego, "wściekłą Eisenbichlę", Klimowa, Leyhe i Stjernena.  Był też Stefanek.  W konkursie nie zobaczyliśmy Daniela Hubera, który świętował chyba nazbyt mocno sobotnie podium i w kwalifikacjach był dopiero 55. To pokazuje skoczkom, że należy świętować pierwsze podia, ale z umiarem, jak jest nazajutrz konkurs drugi! W konkursie pierwsza seria dała nam wiele radości. Prowadził młody Kobayashi, bo wyrównał rekord skoczni Domena Prevca (144 metry), a dalsze trzy miejsca zajęło trzech Polaków: Stoch, Żyła i Kubacki.  Ogółem do drugiej serii awansowało pięciu Polaków, bo jeszcze Kuba Wolny i Stefan Hula, a Maciek Kot znowu miał słaby dzień i zajął 42. miejsce w pierwszej serii. Coś się dzieje z jego regularnością, musi to poprawić, aby wytrzymać maraton w postaci Turnieju Czterech Skoczni.  Dawid jednak zepsuł drugi skok i spadł o pozycję, podobnie jak Kamil, który natomiast zamienił sie pozycjami z Piotrkiem Żyłą. Konkurs wygrał znowu młody Kobayashi, czwarty był Karl Geiger. Dziewiąty był Roman Koudelka, ci Czesi wreszcie powoli, krok po kroczku, ale się odbudowują. Trzynasty był Marius Lindvik, a szesnasty Peter Prevc, który wygrał pierwszy raz w tym sezonie ze swoim bratem Domenem, a któremu dzisiaj się nie powiodłu (18.). Przed Turniejem Czterech Skoczni sytuacja wygląda tak, że Ryoyu Kobayashi może być głównym faworytem do zwycięstwa. Jednak może nie wytrzymać tego natężenia konkursów i tutaj może się trochę spalić. Nie zapominajmy o zawsze piekielnie mocnych Polakach - Żyła i Stoch - i obaj mogą nam sprawić wiele radości. Ale kto wygra, a kto przegra, to wyjaśni się na przełomie 2018 i 2019 roku.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...