Przejdź do głównej zawartości

#46 Pierwsze koty za płoty, czyli Austria vs Polska 0:1

Pierwszy z dziesięciu meczów eliminacyjnych do EURO 2020. Szybko minął okres między ostatnim meczem Ligi Narodów a tym meczem. I nic się nie zmieniło. Prawie czterysta lat temu triumfowaliśmy pod Wiedniem. Wczoraj musieliśmy uznać wyższość Austriaków.

Zaczęła się gra od bardzo wysokiej gry Austriaków. Z tego parę akcji im wyszło, ale żadna do bramki nie wpadła w pierwszych dwudziestu minutach meczu. Polsce wyszły dwie-trzy akcje, zagrożenie poważne stworzyliśmy raz. Ładnie wykonywaliśmy rzuty rożne, ale brakowało dokładności. Sprawdzał się Piotrek Zieliński na prawej flance.  Polacy potrafili ładnie rwać z kontry akcje, ale one nie kończyły się celnie. Pierwsza połowa była na utrzymanie.

W drugiej części Austriacy zaczęli mocniej ciągnąć grę, Arnautović szedł zdecydowanie z piłką, co dało im przez faul akcję z rzutu wolnego i uderzenie Arnautovicia w 56. minucie. W 69. minucie mieliśmy róg, z którego była wrzutka Grosickiego, piłka się poodbijała, Kędziora uderzył z woleja, piłkę odbił bramkarz, ale w pobliżu był nasz dzielny PIO PIO PIO PIO PIO Piątek i uderzył z główki. Ernst-Happel Stadion w euforii, bo Polska objęła prowadzenie!  Austria zaczęła wściekle atakować, my też, bo Robert podał parę minut później Piątkowi, który spudłował. Ta akcja miała potencjał. W osiemdziesiątej siódmej setkę z główki po wrzutce spudłował jeden z austriackich piłkarzy. Szczęsny miał chwilę później szczęście z wybiciem piłki na aut. Mogliśmy odetchnąć z ulgą. Nie na długo. Pazdan w 91' (wszedł za Grosickiego, chyba mieliśmy grać na piątkę obrońców - obrona Częstochowy) zepsuł podanie, z tego wyszła akcja Austriaków, piłka nie wpadła do siatki. Austriacy mieli też niewykorzystany róg.

Wygraliśmy ten mecz, mimo że była ogromna nerwówka. Mimo że ten mecz nie był wysokich lotów, a my byliśmy atakowani, a my też stwarzaliśmy parę pięknych akcji, tu szacun do Grosika i Piotrka Zielińskiego (oby uraz nie był poważny). Wojtek Szczęsny nam ratował mecz wielokrotnie, gdyby nie on, byłoby tutaj 4:0 dla Austrii. Jest 0:1 dla Polski, wywalczone jako tako, ale Brzęczek wygrał po raz pierwszy w reprezentacji. Warto docenić te małe rzeczy, bo z małych rzeczy rodzą się te gigantyczne. Przed nim jeszcze 9 kolejek, kolejna potyczka w niedzielę w Warszawie z Łotwą. Ten mecz powinniśmy raczej wygrać, ale wiemy, jak to jest z dyspozycją naszej kadry. Nie możemy zlekceważyć rywala, ale pewnie wygramy ten mecz 2:0. Start w niedzielę o 20:45. To będzie ciekawe widowisko!

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...