Piąty mecz eliminacji, piąty oponent. Połowa eliminacji za nami, byliśmy w Lublanie i zagraliśmy ze Słowenią. Polska ten mecz przegrała 0:2.
W pierwszej cześci gry dużo akcji Słowenii, która miała parę rogów, z których skonstruowała niebezpieczne akcje. Oni też mieli strzał celny. My pod polem karnym walczyliśmy, ale nie stworzyliśmy okazji bramkowej. A oni wykorzystali okazję w 33. minucie, Struna strzelił po dostaniu piłki z rogu z woleja i gospodarze prowadzili w tej grze. Nasze kontry były przecinane, nie potrafiliśmy zgrać akcji. Stąd przegrywaliśmy po pierwszej części jedną bramką, a w drugiej było niewiele lepiej. Dalej był piach, mimo że częsciej pochodziliśmy pod ich pole karne. Ale straciliśmy drugą bramkę, 67. minuta, oszukany Fabian przez Sporana i to był ładny gol. Nasza obrona ośmieszona. Chyba też o tym, że graliśmy fatalnie świadczy to, że pierwszy celny strzał oddaliśmy w 70. minucie. I nie jest to mój błąd. Zmiany nic nie dały, były trzy - wszedł Błaszczykowski za Grosickiego, Bielik za Klicha i Kownacki za Piątka. Jednak te zmiany nie dały absolutnie nic. Może było parę sytuacji więcej, ale skuteczności było zero.
Dostaliśmy za swoje. Brzęczkowi limit szczęścia się wyczerpał i nie wygrał piątego meczu z rzędu. Nie ma tak dobrze, panie Jurku! Wreszcie się zemściło. Gra fatalna i były wygrane. Nie było stylu, ale były punkty. A teraz gra fatalna i porażka. To dobrze. Kubeł zimnej wody nam się przyda. Seria czterech gier bez porażki i bez straty bramki była piękna. Zbyt piękna jak na naszą reprezentację. Nie chciałbym, abyśmy teraz przegrali do końca wszystkie mecze, bo to byłoby dziwne. Ale na to stać zespół pana Brzęczka w tej chwili. Chciałbym, abyśmy grali jak z Izraelem w czerwcu. Aby nasza gra była dobra, skuteczna. Żebyśmy zdobywali bramki i punkty. To jest najważniejsze. Awans będzie, ale turniej będzie słaby. Potem Brzęczek OUT, nowy trener, Liga Narodów, eliminacje MŚ, awans - zostaje, brak awansu - OUT. Nie było w tym meczu Piątka (tak jak zresztą na początku tego sezonu), Lewandowski grał niedokładnie, Zieliński miał problemy, a Klich był zbyt agresywny. Pazdan źle grał, Bednarek popełniał błędy. Fabiański zagrał dobre zawody, bo gdyby nie on to byśmy przegrali 0:6. Ale pierwsza bramka nie była do wyjęcia, bo to była zbyt bliska odległość. Nie mogę sobie przypomnieć agresywnej sytuacji naszej reprezentacji. Jeżeli nią były strzały Krychowiaka czy Bielika, to niestety to nie były agresywne sytuacje. Jeden celny strzał. Jeden. Kontr nie było. Znaczy się: były, ale przecięte. Nie było w tym meczu polotu, chęci, walki. Szkoda, ale mają dwa dni na otrząśnięcie się z tej porażki, bo będą grali z Austrią na Narodowym. Z Austrią, która rozjechała Łotwę 6:0. Ale Polska to nie Łotwa. Choć przy tym stylu gry...
W pierwszej cześci gry dużo akcji Słowenii, która miała parę rogów, z których skonstruowała niebezpieczne akcje. Oni też mieli strzał celny. My pod polem karnym walczyliśmy, ale nie stworzyliśmy okazji bramkowej. A oni wykorzystali okazję w 33. minucie, Struna strzelił po dostaniu piłki z rogu z woleja i gospodarze prowadzili w tej grze. Nasze kontry były przecinane, nie potrafiliśmy zgrać akcji. Stąd przegrywaliśmy po pierwszej części jedną bramką, a w drugiej było niewiele lepiej. Dalej był piach, mimo że częsciej pochodziliśmy pod ich pole karne. Ale straciliśmy drugą bramkę, 67. minuta, oszukany Fabian przez Sporana i to był ładny gol. Nasza obrona ośmieszona. Chyba też o tym, że graliśmy fatalnie świadczy to, że pierwszy celny strzał oddaliśmy w 70. minucie. I nie jest to mój błąd. Zmiany nic nie dały, były trzy - wszedł Błaszczykowski za Grosickiego, Bielik za Klicha i Kownacki za Piątka. Jednak te zmiany nie dały absolutnie nic. Może było parę sytuacji więcej, ale skuteczności było zero.
Dostaliśmy za swoje. Brzęczkowi limit szczęścia się wyczerpał i nie wygrał piątego meczu z rzędu. Nie ma tak dobrze, panie Jurku! Wreszcie się zemściło. Gra fatalna i były wygrane. Nie było stylu, ale były punkty. A teraz gra fatalna i porażka. To dobrze. Kubeł zimnej wody nam się przyda. Seria czterech gier bez porażki i bez straty bramki była piękna. Zbyt piękna jak na naszą reprezentację. Nie chciałbym, abyśmy teraz przegrali do końca wszystkie mecze, bo to byłoby dziwne. Ale na to stać zespół pana Brzęczka w tej chwili. Chciałbym, abyśmy grali jak z Izraelem w czerwcu. Aby nasza gra była dobra, skuteczna. Żebyśmy zdobywali bramki i punkty. To jest najważniejsze. Awans będzie, ale turniej będzie słaby. Potem Brzęczek OUT, nowy trener, Liga Narodów, eliminacje MŚ, awans - zostaje, brak awansu - OUT. Nie było w tym meczu Piątka (tak jak zresztą na początku tego sezonu), Lewandowski grał niedokładnie, Zieliński miał problemy, a Klich był zbyt agresywny. Pazdan źle grał, Bednarek popełniał błędy. Fabiański zagrał dobre zawody, bo gdyby nie on to byśmy przegrali 0:6. Ale pierwsza bramka nie była do wyjęcia, bo to była zbyt bliska odległość. Nie mogę sobie przypomnieć agresywnej sytuacji naszej reprezentacji. Jeżeli nią były strzały Krychowiaka czy Bielika, to niestety to nie były agresywne sytuacje. Jeden celny strzał. Jeden. Kontr nie było. Znaczy się: były, ale przecięte. Nie było w tym meczu polotu, chęci, walki. Szkoda, ale mają dwa dni na otrząśnięcie się z tej porażki, bo będą grali z Austrią na Narodowym. Z Austrią, która rozjechała Łotwę 6:0. Ale Polska to nie Łotwa. Choć przy tym stylu gry...
Komentarze
Prześlij komentarz