Przejdź do głównej zawartości

#68 Siatkarki czwartą drużyną Mistrzostw Europy

Turniej zaczynaliśmy z myślą o ćwierćfinale. Skończyło się w półfinale i w meczu o brązowy medal. Polki obie gry, kolejno z Turczynkami i Włoszkami, przegrały i zajęły czwarte miejsce.

Patrząc na to, z jakiego marazmu w Polsce została dźwignięta siatkówka kobiet, jest to znakomity wynik. Półfinal tego turnieju dla nas to był prawie że finał. Mecz o brąz był wielką szansą na medal, zaprzepaszczoną, bo trochę Polki zagrały słabo ostatnie dwa mecze, być może dało się we znaki zmęczenie turniejem. Nie zmienia to faktu, że Polki zagrały powyżej oczekiwań wielu kibiców. Najpierw zagrały fantastyczną fazę grupową, gdzie uległy tylko Belgijkom. Cztery mecze wygrały, w tym jeden po tie-breaku z Włoszkami. Potem świetny mecz 1/8 z Hiszpanią i horror z Niemkami w ćwierćfinale. Oglądaliśmy jednak we wszystkich meczach kwitensencję siatkówki kobiet. Niby wygrywały kilkoma punktami, by potem to przegrać. Albo przegrywały wysoko sety, by następny wygrać tak samo. Niby to jest absurd, jeżeli ogląda się siatkówkę mężczyzn, ale takie zasady, taki reżim panuje nieraz w siatkówce kobiet. I to jest całkowicie normalne.

Polki jednak zachwyciły. Już zachwycały podczas turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk - przegranego, ale wierzę głęboko, że styczeń będzie nasz i kwalifikacja będzie także nasza. Polki są w najlepszej czwórce Europy, pierwszy raz od 10 lat. Wróciły na należne miejsce po latach, gdzie mecze kobiecej reprezentacji organizowane były w małych miastach. I były to dla tych miast, co prawda, wielkie święta, ale nie oszukujmy się - kobieca siatkówka powinna być w wielkich halach. Wrócił poziom sportowy, wrócili sponsorzy i wróciły wielkie hale. Wróciło też zainteresowanie mediów, o czym świadczą transmisje w TVP i Polsacie. Mam nadzieję, że to czwarte miejsce było tylko zapowiedzią następnych Mistrzostw Europy, w których Polki zdobędą medal. I nie brązowy, a złoty. Generacja sukcesów dopiero się rozpoczyna.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...