Przejdź do głównej zawartości

Widzisz ten znak? Lewis Hamilton powrócił. Chaos deszczowy, Verstappen drugi, a McLaren skopał strategię - GP Wielkiej Brytanii 2024

Tak jest. On wrócił. Lewis Hamilton powrócił (a właściwie cały czas tutaj był!), wygrał po raz 9. na Silverstone, a po raz 104. w karierze. Triumf siedmiokrotnego mistrza świata po 2,5 roku przerwy był najważniejszym wydarzeniem wyścigu o GP Wielkiej Brytanii na Silverstone, choć deszcz był równie decydujący w tych warunkach. I tak, nie oglądałem wyścigu, więc o nim napiszę, byście mogli przeczytać kilka wniosków. O Ogurezie też kilka słów będzie! Zapraszam.

ON WRÓCIŁ. VERSTAPPEN TEŻ. MCLAREN PRZEGRAŁ STRATEGIĄ.

Jeden z najlepszych kierowców w historii tego sportu, Sir Lewis Hamilton wygrał na Silverstone po raz dziewiąty, a 104. w karierze. To jego pierwsza wygrana od 2,5 roku. Nie była to taka wygrana jak wiele w jego karierze, że ruszał, wyprzedzał i odjeżdżał wszystkim. Tutaj musiał się natrudzić i to bardzo. Musiała zagrać strategia i umiejętność jazdy w zmiennych warunkach. Pogodowa ruletka była niezwykła, bo jego głównymi rywalami do zwycięstwa byli Lando Norris i George Russell, jednak tego drugiego pokonał wyciek wody w Mercedesie. Natomiast w przypadku Lando źle zagrała strategia, źle zagrał pit stop. McLaren odciął kompletnie Lando i Oskarka od możliwości walki o wygraną w tym wyścigu. Lewis wygrał ten wyścig w pełni zasłużenie. Nawet ja się cieszyłem, mimo że przez wiele lat jego dominacji wyścigi, które wygrywał nie podobały mi się. I dobrze, że ta wygrana się wydarzyła. Wiele razy był blisko pod koniec zeszłego sezonu, jak i w tym, a na Silverstone przyszedł ten moment. Być może to ostatnia wygrana w Mercedesie przed przejściem do Ferrari, bo sezon 2024 jest nieprzewidywalny i zaraz mogą mieć znowu dołek. A co jeśli to moment, w którym Mercedes odbił się od dna? To druga ich wygrana z rzędu. Mogą być poważnym zagrożeniem dla McLarena, Ferrari i Red Bulla, jeżeli dobra passa będzie kontynuowana w kolejnych wyścigach.

Verstappen natomiast wyprzedził Lando przed końcem wyścigu. Max miał wiele roboty w tym wyścigu, po starcie był trzeci, był nawet piąty, gdy opony pośrednie zaczęły spadać z klifu, jednak udało się na twardej mieszance przebić i skończyć wyścig na drugim miejscu. Być może byłaby perspektywa walki o zwycięstwo, gdyby wyścig trwał kilka okrążeń dłużej, jednak myślę, że Max w obecnej sytuacji, gdy tak wiele aut prezentuje równe tempo, a Red Bull jest średni, drugie miejsce wziął z pocałowaniem ręki. Wszak to są kolejne 3 punkty zysku w generalce nad Norrisem, co daje już 84 "oczka" przewagi. Nie jest to nie do odrobienia, bo jesteśmy dokładnie na półmetku tego sezonu i wiele może się wydarzyć, ale myślę, że na tym etapie sezonu powoli Max może kłaść ręce na mistrzowskiej koronie numer 4. Tylko pewnie nie zapewni sobie tytułu te 5-6 rund przed końcem, a może 2 rundy przed końcem sezonu lub przed ostatnim wyścigiem. Z piątym tytułem może być o wiele ciężej, jeżeli w 2025 roku Red Bull napotka na tak dobrze jadących rywali jak teraz. Nie zmieni to jednak faktu, że oglądamy bardzo interesujący sezon, w którym jeszcze wiele może się wydarzyć; i nie jest to ta monotonia, która towarzyszyła kampanii 2023. W tym sezonie F1 jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, na co trafisz.

Oscar Piastri był czwarty, Sainz piąty. Australijczyk mógłby nawet wygrać ten wyścig, gdyby, tak jak pisałem wcześniej, McLaren nie spaprał totalnie strategii. Wtedy mogłoby być jeszcze bardziej ekscytująco, kończy się 12 punktami Oskarka, co nie jest wcale złą zdobyczą. Ewentualnie by nie wygrał, a był drugi, no bo Hamilton miał moc. Sainz kończy piąty, jako jedyne Ferrari w punktach. Leclerc też mógłby w nich być, gdyby sam nie przesiąknął na wskroś genem ferraryjskim i nie zepsuł sobie strategii wyścigu, co zdecydowało o tym, że skończył przed potężnym Sergio Perezem daleko poza punktami. Złe decyzje podjęte na skutek złej oceny warunków nie opłaciły się monakijskiemu Karolowi w brytyjskim kasynie. Tak swoją drogą, posypał się trochę Leclerc w ostatnich wyścigach (pomijając dobry występ w Hiszpanii). Ba, nie dopisuje mu szczęście. I tak się żyje powoli w tym pełnej opar absurdu bańce ferraryjskiej. Być może dobry moment na walkę o tytuł był w 2022 roku, a od tamtej pory Ferrari wróciło do szeregu. Choć kto wie, co pokaże sezon 2025, gdy on i Hamilton będą kierowcami w czerwieni. Oby tylko w kombinezonach, a nie też na twarzy.

MIZERIA Z OGUREZA

Jeśli Sergio Perez chciał rozpocząć ratowanie swojego miejsca w Red Bullu (mimo podpisanego kontraktu na 2 lata), to ten wyścig mógł być do tego fantastyczną okazją. Tak się jednak nie stało, bo najpierw fatalne kwalifikacje i wylot z toru na okrążeniu wyjazdowym w Q1, potem wszystkie kary na niego za wymianę części i start z alei serwisowej, potem słaba strategia i siedemnaste miejsce na mecie z 2 okrążeniami straty do Hamiltona. Wygrał tylko z potężnym Dżugandżu. Przegrał walkę o punkty z Oconem, Bottasem, Leclerkiem, Ricciardo, Magnussenem, Sierżantem i Tsunodą. Ogurez w pełni. To jest jego klęska jako kierowcy. Nie dziwne są więc kolejne sugestie i informacje medialne, jakoby miał go zastąpić nie tyle co Ricciardo, co Liam Lawson. Nowozelandczyk ma testować RB20 na Silverstone w tym tygodniu. Być może ten test zdecyduje o tym, że on zasili Red Bulla w nowym sezonie, a umowa Pereza na 2 lata okaże się niebyłą. Coraz gorzej to wygląda dla Meksykanina. Sam już nie mam żadnej nadziei dla jego dalszej kariery w tym zespole, chyba że nagle, od Węgier się obudzi z marazmu i zacznie znowu notować wyniki w TOP6, bo to jest mu potrzebne do utrzymania kontraktu. Nadzieja więc niech umrze ostatnia, ale i tej wielu fanów meksykańskiego ogórka chyba już nie ma.

HULKENBERG I HAAS W FORMIE, ALE NA ILE?

Skoro trochę poogórkowaliśmy, to teraz czas na powrót do rzeczy bardziej pozytywnych i przyjemnych. Takimi można nazwać świetną dyspozycję Haasa w ostatnich wyścigach, a w szczególności Nico Hulkenberga. Niemiec, który w 2025 roku odchodzi do Stake/Kick Saubera (Audi) zanotował drugi raz z rzędu szóste miejsce. Hulk na ten moment na swoich barkach dźwiga ciężar dobrych występów i formy amerykańskiego zespołu. Jeżeli jego dyspozycja będzie kontynuowana w następnych rundach, to ma ogromną szansę na to, by sezon zakończyć w czołowej dziesiątce. To byłaby jego pierwsza kampania kończona w TOP10 od 2018 roku. W Austrii jeszcze Magnussen był ósmy. Haas pod władaniem Komatsu notuje bardzo dobrą serię i zespół po poprawkach powoli, ale dźwiga się z kryzysu. Zdobyli już 27 punktów w tym sezonie, więcej niż w poprzedniej kampanii. Jestem pod dużym wrażeniem tego, jak oni znowu potrafią się ścigać, walczyć o punkty, kończyć wyścig nie daleko, ale tuż tuż za punktami. Japończyk wprowadził świeżość, coś, czego nie było za Gunthera Steinera. To na pewno było potrzebne. Wierzę w to, że Haas będzie w grze o szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Wyprzedzenie VCARB, który jest w mieszanej formie jest w zasięgu. Potrzeba tylko punktów. Dużych punktów. A takie szóste miejsca Hulka będą bardzo potrzebne. Jeżeli ich nie będzie, a Haas wróci do mizerii, okopią się na tym, wciąż dla nich dobrym, siódmym miejscu.

Na Silverstone triumfował Lewis Hamilton, a Mercedes po raz drugi z rzędu. Za dwa tygodnie Formuła 1 pojedzie na Węgry, by na Hungaroringu walczyć na dystansie 70 okrążeń o kolejne punkty mistrzostw świata. Verstappen może wrócić na zwycięski szlak, ale jeżeli wiele rzeczy się zgra, to Mercedes i McLaren znowu będą mocne.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...