Max Verstappen został mistrzem świata w 2024 roku w nienajlepszym aucie, bo te miał McLaren - podsumowanie sezonu
Podsumowanie sezonu to takie miejsce, w którym należy zawrzeć refleksje na temat mistrzostw w danym roku, osoby mistrza, a także zespołów startujących w rozgrywkach. Tak też będzie i tym razem. W 2024 roku Max Verstappen nie zdominował mistrzostw, jednak pokazał, że zasługuje na tytuł jak mało kto. Dzisiaj będzie o nim, a także o Norrisie, który miał dobry sezon, świetnym McLarenie i Ferrari, Alpine powstającym z popiołów, Haasie, Coccolino i majaczącym Andrettim Cadillacu będzie dzisiaj. Zaznaczam, nie jestem profesjonalistą w pisaniu długich, wyczerpujących tekstów o Formule 1, bo piszę zwykle krótkie, ale myślę, że dobrze się czasem sprawdzić na dłuższym dystansie.
Max Verstappen - Quarduple World Champion
Hahahaha, myślałeś, że tym razem będzie inaczej! I w pewnym sensie było, bo to nie był sezon zdominowany przez Maxa Verstappena. Jednak ta kampania potwierdziła to, że można zdobyć we współczesnej Formule 1 mistrzostwo świata, nie posiadając najlepszego samochodu. To w pewnym sensie też nie jest prawdą, bo Red Bull był najlepszym autem na początku sezonu, jednak z czasem coś w machinie zwanej RB20 zaczęło się zacinać, co, tak jak i brak dyspozycji Ogureza kosztowało Red Bulla mistrzostwo świata konstruktorów i w rezultacie braku formy dopiero trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Perez przez słabą dyspozycję stracił miejsce w zespole, a zastąpił go Liam Lawson. Nowozelandczyk był, co prawda, gorszy od Tsunody w 2024 roku, ale wciąż jest wychowankiem akademii bez
powiązań z Hondą. Pewnie to zdecydowało, że obok Verstappena nie będzie
jeździł Japończyk, a Nowozelandczyk. Niewykluczone, że będzie podobnie jak było w ostatnim sezonie z Perezem,
chyba że Lawson uwolni swój talent w Red Bullu i będzie dla Maxa
wsparciem w najbliższej kampanii. Ewentualnie jak to wieszczy internet będzie powtórka z 2014 i Lawson jako debiutant w Red Bullu zrobi casus Ricciardo i będzie lepszy od Maxa, wygra w Kanadzie z Mercedesami. Ja jednak uważam, że na to się nie zanosi, bo Lawson mimo wszystko nie jest w pozycji Ricciardo, który miał więcej wyścigów na koncie, gdy wchodził do Red Bulla. Parę dobrych wyścigów w Toro Rosso też było w jego organizmie.
Wracając do 2024, Max nie wygrywał tak regularnie, do gry wchodziły nerwy, brak tempa, błędy na torze, choć tych było mimo wszystko niewiele, a istotne statystycznie jest to, że od wygranej w GP Hiszpanii do wygranej w GP Sao Paulo minęły nieco ponad cztery miesiące. Holender jednak dojeżdżał wciąż w TOP6, stawał na podiach, nie pozwalając jednocześnie odrabiać zbyt wiele punktów Lando Norrisowi. Warto jednak docenić dobrą serię Norrisa, który dojeżdżał przed Maxem wiele razy, robił pole positions, najszybsze okrążenia. Bez wątpienia był w formie życia, która może się powtórzyć w 2025 roku, kiedy to również będzie faworytem do mistrzostwa, bo zwykle mistrz i wicemistrz zeszłego sezonu są faworytami do tytułu w następnej kampanii (hehe, Perez z 2023, który był słabym wicemistrzem mimo wszystko - trochę casus Coultharda z 2001), ale może się też nie powtórzyć. Jestem jednak dobrej myśli, bo jeżeli McLaren będzie dobrze funkcjonował, to Norris będzie znowu w grze, może nawet jako lider mistrzostw świata, o triumf w całym czempionacie.
Moim zdaniem głównymi punktami decydującymi o mistrzostwie świata Verstappena było GP USA, gdzie Max dojechał przed Lando, a potem GP Sao Paulo, gdzie Max był czwarty w sprincie (byłby trzeci, ale dostał karę za nieprzestrzeganie delty w trakcie procedury VSC), do Grand Prix oprócz kary silnikowej nie miał możliwości poprawienia czasu w Q2 ruszał z siedemnastego pola i wygrał ten wyścig na mokrej nawierzchni w niesamowitym stylu! Stylu, który przeszedł do historii Formuły 1. Myślę, że nawet gdyby nie było czerwonej flagi, to i tak byłby to wysoki finisz, może też i zwycięstwo, bo Norris popełnił kluczowy błąd na restarcie, przez który spadł o kilka pozycji. Tytuł Holender zapewnił sobie w Vegas, gdzie w Q i wyścigu był przed Norrisem, to jest na piątym miejscu. Zrobił to czwarty raz z rzędu, dołączając tym samym do wielkich legend tego sportu jak Vettel, Prost, Fangio, Schumacher i Hamilton. Holender odblokował się na mokrej nawierzchni, a potem jeszcze wygrał w Katarze, mimo że w sprincie Red Bullowi zbyt dobrze nie poszło, tak jednak kwalifikacje i Grand Prix to była zupełnie inna historia dla kierowcy auta z numerem 1.
W czwartym sezonie mistrzowskim Maxowi rękawica została rzucona przez McLarena i Lando Norrisa, ale walki o tytuł do końca nie było, bo tę wykreowały media, szczególnie te formułowe od Libery Media. No ale za coś im płacą, prawda? Oni szukali czegokolwiek, by podgrzać atmosferę i pokazać, że walka o tytuł nadal trwa, mimo że Lando traci sporo punktów do mimo wszystko dobrze punktującego cały czas Verstappena. Bo powiedzmy sobie otwarcie, odrabianie kilku punktów co rundę pod warunkiem bycia cały czas Verstappena za Norrisem dawało szansę na to, że gra o tytuł potrwa do końca, ale kiedyś Holender musiał wygrać (albo pojechać lepszą rundę), a Brytyjczyk popełnić błąd. Jednak to, co pisałem o McLarenie w zeszłym roku, że rzucą rękawicę i powalczą z Maxem w pewnym sensie się sprawdziło!
Człowiek, który nie gryzie się w język, mówi o problemach targających F1, o sędziowaniu. No i wkrótce ojciec. Czy w 2025 roku Max Verstappen zdobędzie piąty tytuł z rzędu jak Schumacher? Czas pokaże. Przed Red Bullem wiele wyzwań, by RB21 był lepszą konstrukcją. Może być im ciężko w obliczu tego, jak McLaren, Ferrari i Mercedes odrobiły swoje lekcje z poprzednich sezonów, a Max może już nigdy nie zdobyć piątego tytułu mistrzowskiego.
McLaren z mistrzostwem konstruktorów w niesamowitym sezonie
W McLarenie wszystko zadziałało w tym sezonie. Funkcjonowali obaj kierowcy, choć Piastri w końcówce sezonu przestał dojeżdżać z formą. Norris był w niby-grze o tytuł mistrzowski, która miała się skończyć tak, że Brytyjczyk zdobędzie wicemistrzostwo. Poprawki były skuteczne, forma za tym również szła, co w efekcie dało im pierwszy tytuł mistrzowski od 1998 roku i czasów Miki Hakkinena i Davida Coultharda. Czasy odległe, era silników V10. McLaren musiał zdobyć tytuł w tym roku. Tak jak pisałem wcześniej, Red Bull mimo mocnego początku sezonu miał dalej słabszą dyspozycję RB20, a także brak drugiego kierowcy, bo nie oszukujmy się, Perez był niewidoczny, a mocny początek sezonu był jedynie przykrywką do dalszej fatalnej dyspozycji. To przyczyniło się do utraty miejsca w zespole przez Meksykanina, którego od nowego roku zastąpi wspomniany już Lawson.
McLaren miał rywala w postaci Ferrari. Wróciły piękne wspomnienia z przeszłości z walk dobre 20-25 lat temu. Sam z moich początków oglądania F1 pamiętam rywalizację o tytuł Hamiltona, Massy i Raikkonena. Fajnie, że te czasy wróciły. Ferrari dzięki zamieszaniu w Katarze mogło przed Abu Zabi ponownie uwierzyć, że to jest ten rok. Jednak to jeszcze nie był on, bo mimo dobrego wyścigu, podium Sainza i Leclerca w finale, Norris wygrał, a miał być za nimi. Tytuł w tym roku nie pojechał do Maranello (gdzie flagi ferraryjskie były wieszane pięć razy w tym roku!), aczkolwiek 2024 rok był fajnym przykładem na to, że kolejny wielki gracz w Formule 1 odrobił lekcję z przeszłości i idzie ku dobremu. Jeżeli w 2025 roku nie zepsują koncepcji samochodu (a mają wymienić prawie całe auto według informacji włoskich dziennikarzy), to Hamilton i Leclerc będą w grze o mistrzowskie tytuły. Mocne Ferrari i mocny McLaren są w interesie Formuły 1. Głęboko wierzę, że "To będzie ten rokⓇ".
A jeżeli jeszcze do tego dojdzie mocny Red Bull i czwarty w tym sezonie Mercedes, to będzie piękny ostatni sezon tych regulacji. Stajnia z Brackley też odrobiła swoje lekcje, też była świetna, wygrała nawet cztery wyścigi. No ale Mercedes wielokrotnie był mocno niestabilny, a także był czuły... na temperaturę. Dyspozycja z Vegas, gdzie było chłodno nie była już taka sama w Katarze, gdzie było gorąco. Widać jednak, że idą ku lepszemu. Russell ma ambicje walki z Verstappenem o tytuł, nawet swoimi ostatnimi brudnymi gierkami słownymi chce to pokazać, ale wychodzi to dość nieudolnie. Pewne jest jedno. W Australii każdy będzie faworytem do tytułu, bo będą mieli wszyscy po 0 punktów. Potem zobaczymy, czy jego słowa nie były puste i czy Mercedes wejdzie do gry z Russellem i nieopierzonym, wepchniętym po jednym sezonie w Formule 2 Antonellim.
Najlepsi z reszty - Alpine i Haas
Alpine zostało best of the rest, mimo że toczyli prawie że do samego końca sezonu walkę z Haasem o szóste miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Decydującym punktem sezonu było Sao Paulo i podwójne podium, pierwsze takie od ponad 10 lat dla zespołu. Ocon dojechał drugi, a Gasly był trzeci. Byli w ogromnym dołku na początku sezonu, jednak pojedyncze dobre wyniki i zastrzyk punktowy, jaki dało im deszczowe Sao Paulo sprawił, że udało im się wyprzedzić Haasa i VCARB, które tak naprawdę liczyły się najbardziej w grze o szóste miejsce. Jednak niesmak co do Alpine pozostał po tym, jak "podziękowano" Oconowi przed GP Abu Zabi tylko po to, by mógł pojechać test posezonowy w Haasie, a na jego miejsce we francuskiej stajni wskoczył Jack Doohan. Tylko Flavio Briatore mógł coś tak absurdalnego wymyślić
Tym bardziej szkoda Haasa, który miał fantastyczny sezon za sprawą Nico Hulkenberga i w mniejszej części Kevina Magnussena. Zespół mógł po sześciu latach (P5 w 2018) znowu być bardzo wysoko w mistrzostwach świata, i pewnie gdyby nie wspomniane wydarzenia, by tam był. Jest siódme miejsce. Mają jednak dobrą podstawę do tego, by w nowym sezonie walczyć znowu, choć będzie to trudniejsze zadanie zważywszy na to, że cały skład zespołu został wymieniony i będą w nim jeździć Ocon i Bearman, który w Haasie już jechał, gdy Magnussen dostał historycznego bana na wyścig za uzberanie 12 punktów karnych. Ollie po raz kolejny potwierdził, że w sytuacjach wyjątkowych się sprawdza, a pierwszy raz był w Arabii Saudyjskiej, gdzie był siódmy, mając za sobą jeden trening i jedną sesję kwalifikacyjną w bolidzie Ferrari. Jak Hamilton skończy karierę, to mam nadzieję, że Bearman przejmie jego miejsce w stajni z Maranello, oczywiście jeśli nie wypadnie z ich orbity zainteresowań.
Co z tym Colapinto?
Nie wiem. Tu mógłbym zakończyć, ale zmuszę się do rozwleczenia problemu :v Naprawdę, pierwsze wrażenie jakie zrobił Franco Colapinto (dowieziony notabene do F1 hypetrainem prosto z Argentyny) było bardzo dobre. Dwunaste miejsce we Włoszech, pokonywanie Albona, ósme miejsce w Azerbejdżanie, a potem dziesiąte w USA. Nie wychodził z TOP12. Wielu widziało go na miejscu Sergio Pereza w Red Bullu. Tyle że potem przyszło Sao Paulo, wypadek w Q, wypadek w wyścigu i od tamtej chwili wszystko zaczęło się sypać i nie ukończył trzech z czterech ostatnich wyścigów sezonu. Na pewno jest jakąś alternatywą, by ewentualnie wskoczył w pewnym momencie sezonu za Doohana w Alpine (bo pewnie jakieś pieniądze wejdą w grę, co do tego jestem pewien), jednak mimo pierwszego dobrego wrażenia później Argentyńczyk już nie zachwycał swoją dyspozycją.
Wreszcie ten Andretti Cadillac!
Spór o jedenasty zespół trwał cały sezon. FIA najpierw otworzyła zgłoszenia i się zgodziła na Andretti F1 Team, a Formuła 1 wzięła, rozpatrzyła zgłoszenie i absurdalną argumentacją co do tego, że między innymi zespół zająłby zbyt dużo miejsca w padoku odrzuciła aplikację. Liberty Media naraziło swój wizerunek na szwank, wstępnie nie dopuszczając zespołu do startów w Formule 1. Cała optyka jednak zmieniła się po GP Las Vegas, po wyborach prezydenckich w USA, które wygrał po raz drugi Donald Trump. Zgłoszenie Andrettiego przejął Cadillac, Mario Andretti wszedł w skład rady nadzorczej, Michael Andretti wycofał się ze struktur Andretti Global, a Formuła 1 zatwierdziła kandydaturę. Jeżeli wszystko dobrze pójdzie, to w 2026 roku zobaczymy Cadillac F1 Team - Ferrari, bo Maranello zaopatrzy ich w silniki i skrzynie biegów. Myślę, że dobrze, że spór się zakończył sukcesem, tyle że do wejścia potrzebne było usunięcie się w cień Michaela Andrettiego i wejście osoby mimo wszystko poważanej w środowisku, jaką jest mistrz świata z 1980 roku, Mario Andretti. No i de facto to nazwisko będzie w Formule 1, tyle że pod przykrywką i jako Cadillac. Fajnie, że będzie jedenasty zespół. Formuła 1 zbyt długo tkwiła w świecie dziesięciozespołowym. A skoro jedenasty, to może i dwunasty? Czas pokaże. Oby jednak za ilością aut i zespołów szła też jakość, a z tą nieraz nie jest dobrze w wykonaniu tych mniejszych teamów.
Formuła 1 powróci już w połowie marca w Australii. Wcześniej, bo w lutym będzie prezentacja zespołów w Londynie z okazji 75-lecia serii wyścigowej, a potem, w Bahrajnie testy przedsezonowe. W Polsce zmieni się nadawca, bo F1 wróci do Eleven Sports po dwóch sezonach w Viaplay, które zwija się z polskiego rynku. Początki były trudne, ale na pewno Skandynawowie wynieśli na wysoki poziom jakość transmisji Formuły 1 w Polsce. Eleven Sports będzie miało trudno, by tę poprzeczkę jeszcze wyżej podnieść, ale nikt im nie zabroni walczyć, by zaprezentować podobny lub lepszy kontent co Viaplay. Jakiego sezonu 2025 sobie i wam życzę? Dobrego, pełnego rywalizacji do ostatniej rundy o oba mistrzowskie tytuły. To ostatni sezon ery aut z MGU-H i MGU-K oraz aut tej generacji, która weszła w 2022 roku. Gdy kończyła się era V8, Vettel zdominował sezon. Gdy kończyła się era konstrukcji 2017-2021, Verstappen i Hamilton toczyli walkę na śmierć i życie o mistrzowski tytuł. Nie życzę więc dominacji, ale życzę, by każdy wyścig był emocjonujący i byśmy nie musieli oglądać nudnych wyścigów, które zdominuje strategia, a nie wyprzedzanie na torze. Choć smaczki strategiczne też są solą tego sportu.
Nie wiem, czy to się potwierdzi, ale predykcje na okres wcześnie posezonowy - tytuł zdobędzie Max Verstappen, wśród konstruktorów McLaren, ale moje czerwone serce chciałoby, by to zrobiło Ferrari. W końcu to musi być ten rokⓇ, prawda?

Komentarze
Prześlij komentarz