Przejdź do głównej zawartości

#108 Co słychać w e-sporcie?

W ostatnich tygodniach działo się więcej w e-sporcie niż w sporcie, bo wiadomo. Stosowano jednak łącza internetowe zamiast sieci LAN, na której rozgrywane są gry w studiach TV. Co się działo?


W League of Legends do gry powróciło LCK, czyli liga koreańska, która jest grana na łączach internetowych. W pierwszych tygodniach po powrocie do gry było studio z widzianymi komentatorami, jednak po paru tygodniach wszystko przeniesiono do internetu. W Polsce dobiegła końca Ultraliga - rozgrywano pod koniec marca i w pierwszym dniu kwietnia fazę play-off trzeciego sezonu. Rozgrywki od tego sezonu zyskały miano "Mistrzostw Polski". W finale drużyna AGO Rogue (powstała pod koniec zeszłego roku z połączenia x-kom AGO i Rogue Esports Club i stanowiąca team juniorski Rogue EC grającego w LEC) pokonała nowicjusza w tych rozgrywkach, czyli drużynę K1ck Neosurf 3:1 i zdobyła tytuł mistrzów Polski sezonu wiosennego. Finał był wyrównany i było blisko piątej mapy, ale udało się ostatecznie rozgrywki zamknąć w czterech. Obie drużyny awansowały do EU Masters, czyli do turnieju dla najlepszych drużyn lig regionalnych. Wcześniej przeszli dwa mecze w fazie play-off, przegrywając najpierw półfinał z K1ck, w którym obie drużyny były rozstawione 1:3, następnie zagrali w trzeciej rundzie (w Polsce nazywanej "małym finałem"), wygrywając łatwo 3:0 z devils.one, które awansowało z półfinału z Illuminar Gaming (wygrany 3:1). Tym sposobem mistrzowie drugiego sezonu nie obronili tytułu. W LEC rozpoczęły się play-offy, w nich spora sensacja - w pierwszej rundzie MAD Lions pokonało zwycięzców fazy zasadniczej G2 Esports (z dżunglerem Marcinem "Jankosem" Jankowskim w składzie) 3:2, czym zapewnili sobie awans do półfinału, a G2 zesłali do trzeciej rundy play-offów w drabince przegranych. G2 się trochę skompromitowało, bo było faworytem tej serii, a zagrało jak gracze z poziomu srebrnego w grach rankingowych, a nie jak finaliści zeszłorocznych Mistrzostw Świata. "Szalone Lwy" zagrają w najbliższą sobotę z Fnatic, które gładko pokonało Origen 3:1.Stawką tego meczu będzie finał tego splitu. Wcześniej, bo w piątek G2 pozna rywala z meczu Rogue z Origen. W USA gra fazę play-off LCS, czyli League of Legends Championship Series, ale tam jest faworytem Cloud 9, a większą sensację sprawiłoby odpadnięcie ich przed finałem.

Dzieje się wiele w simracingu. Odbywają się różne wyścigi na iRacing, takimi seriami jest choćby NASCAR czy IndyCar, które są na tej platformie. NASCAR organizuje Pro Invitational Series, w której uczestniczą kierowcy NASCAR ze wszystkich serii. Dlaczego? Bo dla nich jazda w iRacingu to jest narzędzie treningu, stąd mają w domu symulatory i mogą na nich jeździć. Odbyły się już wyścigi w Phoenix (wygrany przez Denny'ego Hamlina), Teksasie (wygrany przez Timmy'ego Hilla) i w Bristol (wygrana Williama Byrona). Wydarzenia te odbywają się w ludzkich godzinach dla nas w Polsce (19:00 - 20:00 jest ich start), stąd warto je obejrzeć, gdy macie dostęp do Sportklubu czy do Motowizji, bo te stacje pokazują u nas te wyścigi. A jeżeli nie zdążycie, to można je obejrzeć z oryginalnym komentarzem na kanale YouTube NASCAR.

IndyCar również odbywa swoje wyścigi. W nich nie biorą udziału tylko etatowi kierowcy IndyCar jak Alex Rossi, Colton Herta, Will Power czy Josef Newgarden, ale także inne twarze wyścigów samochodowych jak siedmiokrotny mistrz serii pucharowej NASCAR Jimmie Johnson (po tym sezonie kończy karierę kierowcy etatowego NASCAR), dwukrotny mistrz australijskich Supercars Scott McLaughlin czy powracający do sprawności fizycznej po wypadku w serii IndyCar na torze Pocono sprzed 1,5 roku Kanadyjczyk Robert Wickens (w Europie znany bardziej z wyścigów Formuły Renault 3,5, gdzie został mistrzem w 2011 roku czy serii GP3, gdzie w inauguracyjnym sezonie 2010 był wicemistrzem) jeden kierowcy przejechali na torze Watkins Glen, drugi na torze Barber Motorsports Park, który wygrał mistrz australijskich Supercars, Scott McLaughlin. Nowozelandczyk ma pojechać w tym sezonie IndyCar w wyścigu na pętli drogowej toru w Indianapolis, a wygrana w świecie wirtualnym na pewno może dać mu sporo radości.

Też sporo radości dają na pewno występy prawdziwych kierowców w grze F1 2019, choć tutaj to bardziej jest oprawione w ramkę z dopiskiem "arcade". Piszę tak, bo ta gra nie jest za bardzo competitive, też w takim sensie, że kierowcom prawdziwym wyłączono uszkodzenia, co trochę ułatwia im zadanie "przetrwania" na wirtualnym torze. Odbyły się już dwie rundy, jedna w Bahrajnie i jedna w Australii, ale będąca za wyścig w Wietnamie. A tego toru w wersji gry z 2019 nie ma. Nie wiem, czy nie dałoby się dodać z nowym patchem, ale możliwe, że patch by popsuł inne rzeczy w grze. W każdym razie pierwsza z rund Virtual GP była chyba robiona na "szybcika", bo nie było zbyt wielu prawdziwych kierowców. Wyścig na dystansie 25% prawdziwego dystansu wygrał Chińczyk Guanyou Zhou, kierowca testowy Renault i kierowca Formuły 2. W wyścig jechal także Lando Norris, a właściwie jego duch, bo gra się jemu zawiesiła. To samo się wydarzyło w drugiej rundzie, ale tutaj stracił połączenie z internetem, wobec czego nie mógł ponownie dołączyć do sesji. W drugiej rundzie wystąpiło już sześciu etatowych kierowców F1, w tym Chalres Leclerc, który wygrał ten wyścig w swoim Ferrari. Jego brat, Arthur także jechał w tym wyścigu i znalazł się tuż za podium. Na podium znalazł się Christian Lundgaard, P2, kierowca F3 w sezonie 2019, a także George Russell. W realiach, gdzie bolidy mają takie same osiągi nawet Williams może być na podium! Stoffel Vandoorne (w 2018 kierowca McLarena, obecnie kierowca testowy Mercedesa) był szósty. Generalnie druga runda była lepsza od tej pierwszej, bo było więcej walki, wyścigi były ciekawsze do oglądania, może też dlatego, że te były na dystansie 50% prawdziwego dystansu wyścigu i można było więcej manewrów taktycznych wykonać. W drugim wyścigu brały udzial także inne, już byłe gwiazdy jak mistrz świata z 2009 roku Jenson Button (finisz poza TOP10, jako jedyny z McLarena, bo Lando DNS przez problemy), czy Johnny Herbert (przedostatnie miejsce). Po tym wyścigu pojechali kierowcy simracingowi, ich tempo było znacznie lepsze, a wyścig wygrał Duńczyk Frederik Rassmusen, kierowca simracingowy Red Bulla G2. Tak samo jak Leclerc pojechał on perfekcyjny wyścig, nie przydarzył mu się żaden poważny błąd i mógł się cieszyć ze zwycięstwa. Kolejna runda w następny weekend na torze w Chinach.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...