Przejdź do głównej zawartości

#78 Żegnaj, Piszczu! Na koniec eliminacji ze Słowenią 3:2

19 listopada zakończyły się dwie historie. Pierwsza to historia eliminacji Mistrzostw Europy 2020, do których Polacy dwie gry wcześniej się zakwalifikowali. Druga to historia Łukasza Piszczka w narodowej drużynie, który rozegrał pożegnalne 30 minut w meczu ze Słowenią. Trochę nam pomógł, bo wygraliśmy z nimi 3:2 i kończymy eliminacje bilansem 8-1-1.


W pierwszej części gry zaczęliśmy znakomicie. Dośrodkowanie z rogu w trzeciej minucie, piłka się odbiła, ale nadszedł Sebastian Szymański, który uderzył taką torpedę spoza pola karnego, że dawno takiej nie widzieliśmy w reprezentacji! Pięknie się przedstawił strzałem z lewej nogi z pierwszej piłki, co dało 1:0 dla nas. Glik po pięciu minutach gry zszedł z boiska po kontakcie z Oblakiem i zmienił go Jędrzejczyk. W 13 minucie straciliśmy gola i było 1:1,  nasza obrona się pogubiła, a Słoweńcy ładnie zagrali i Ilicić pokonał Szczęsnego. W kolejnych minutach nie działo się nic zbyt imponującego. Były rogi, któych nie wykorzystaliśmy i sytuacje, które nie zostały wykorzystane przez zły stan nawodnionej przed meczem murawy. Firma Trawnik - niby profesjonaliści z zaufaniem federacji, a przywieźli trawnik żenującej jakości do Warszawy. Lepsze boiska chyba mają w ósmej lidze. Doszło do pożegnania Łukasza Piszczka w doliczonym czasie 45 minuty gry, otrzymał szpaler od piłkarzy naszej reprezentacji. 66 meczów, 3 bramki. Najbardziej zapamiętałem tę z Czarnogórą, bo ona była najbardziej imponująca. Dzięki jego grze w obronie wiele razy nie przegraliśmy spotkań. Drugiego Piszczka nie będzie. Dzięki, Łukasz! A wszedł za niego Kędziora. Generalnie pierwsza część w sporej części do zapomnienia. Druga część to gol Lewandowskiego po niebywałej, indywidualnej akcji.  Było 2:1 w 53'. Pokazał ten czar, który oglądamy na co dzień w Bayernie Monachium. Choć na początku tej części gry Słoweńcy nas zdominowali. Ale w piłce liczą się bramki, a nie dobre chęci.  Słoweńcy strzelili też drugiego gola w 61' w podobnym stylu co pierwszą bramkę. Nie kryliśmy i to się nie opłaciło. Po drugim golu dla rywali tempo się lekko uspokoiło i trochę było senne. W 81' jednak Polska wykorzystała błąd Słoweńców i Lewandowski biegł z piłką, potem dośrodkował na Grosickiego, ten głową do Góralskiego, który akcję wykończył i było 3:2. Akcja warta uwagi, bo Lewandowski znakomicie rozprowadził akcję. W 87' Kurtić dostał drugą żółtą, więc mógł pójść pod prysznic. Więcej się nie stało, średnie widowisko do oglądania, ale za to dużo bramek. Styl średni, warto wyróznić Szymańskiego za niesamowitą pasję do gry, Lewandowskiego za akcję na 2:1, która była przepiękna, Piszczka za w sumie dobre 47 minut na prawej obronie. Debiutował Kamil Jóźwiak, który dwa razy spalił akcję, ale widać, że z tej mąki może być chleb. Nie wyrózniam Trawnika za wątpliwej jakości murawę. To jakiś dramat, że którąś już grę reprezentacja gra na murawie, która mogłaby być równie dobrze położona w B klasie.


Jakie to były (pre)eliminacje? W większości nudne i bezbarwne. Styl był prawie że nieobecny w tej reprezentacji, ale może to nie jest najważniejsze, bo punktów uzbieraliśmy 25. Wygraliśmy dwa razy z Izraelem, Macedonią Północną, Łotwą i po razie z Austrią i Słowenią. Zremisowaliśmy z Austrią na Narodowym po meczu, który mogliśmy nawet przegrać. Przegraliśmy ze Słowenią na ich gruncie 0:2, ale w tamtym meczu ewidentnie nic nam się nie kleiło. Strzelilismy 18 bramek, straciliśmy 5. Z Macedonią Północną graliśmy u nich nudno, u nas trochę ciekawie a trochę nie. Z Łotwą zagraliśmy dwa jednostronne starcia, choć u nas prawie straciliśmy bramkę. Z Izraelem zagraliśmy dwa pewne mecze, choć były błędy, szczególnie w końcówce starcia u nich. Z Austrią zagraliśmy dwa nudne mecze. Ze Słowenią działo się, ale raz dostaliśmy -2, drugi raz też dwie bramki, ale trzy strzeliliśmy i to był ciut ciekawszy mecz. Awansowaliśmy po ósmym meczu kampanii tylko dlatego, że mieliśmy słabszych rywali w naszej grupie. Coś drgnęło, ale tylko dzięki systemowi eliminacji.  Nadal nie znamy odpowiedzi na pytanie, kto jest dobry na lewej obronie, bo Reca z jednej strony pokazał, że coś potrafi, ale z drugiej strony nie prezentował się nadzwyczajnie. Nie znamy recepty na dobrą grę obrony. Znaleźliśmy odpowiedź na pytanie, kto jeśli nie Błaszczykowski na prawej pomocy - Frankowski tudzież Szymański, którzy prezentowali się świetnie. Znaleźliśmy też optymalną formację - 4-5-1/4-4-1-1 okazało się najbardziej efektywne, a granie na dwóch napastników ponownie odeszło do lamusa. Jerzy Brzęczek trafił ze zmianami w domowym meczu z Macedonią Północną, trafił z pomysłem rotacyjności bramkarzy Szczęsnego i Fabiańskiego. Światełko w tunelu się tli, ale to jest tylko światełko, które może nie uratować Brzęczka.  Na EURO może zagramy trzy mecze i pojedziemy do domu, pożegnamy Brzęczka i dostaniemy nowego trenera. A może końcówka eliminacji to był nowy początek i ostatecznie pogardliwie nazywany "Wują" selekcjoner reprezentacji przestanie być nim nazywany? To pytanie znajdzie swoją odpowiedź na tym turnieju, jak i zapewne przed nim w grach towarzyskich. Z wygrania grupy eliminacyjnej się nie cieszę, bo to był nasz obowiązek, a te eliminacje to tylko preeliminacje. Trzeba wyjść teraz z drugiej grupy, tym razem eliminacyjnej do 1/8 finału. Mam nadzieję, że mimo tej gry to nam się uda.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...