Przejdź do głównej zawartości

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem.

Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie poszło, a nie, jak propaganda sukcesu, pokazywać, co jest tylko najlepsze, a złe momenty zasłaniać. Tak nie wolno. Teraz trzeba wyliczyć to, za co jesteśmy wdzięczni trenerowi Nawałće. Podkreślam to "trenerowi", może dlatego, że jest to pierwszy człowiek w moim życiu, który sterował reprezentacją Polski, którego mogę nazwać "trenerem".  Smuda, Fornalik, Janas, częściowo Benhakker nie zasłużyli na te miano.  I w dodatku najlepszy trener, jaki mógł nam się przydarzyć. Wygraliśmy z Niemcami, historycznie, 2:0. Nawet ś.p. Pawłowi Zarzecznemu poszły łzy po tym meczu. Niemcy były słabsze, to fakt, ale hej! Wygraliśmy z Niemcami, pokonaliśmy ich pierwszy raz w historii. Epokowy moment. Prawie każdy pokochał wtedy na nowo reprezentację Polski. To jest tak, jak gdy żona wyrzuca cię z domu po kłótni, abyś sobie coś przemyślał, a potem wracacie do siebie z podwójną miłością. No, ewentualnie z pozwem o rozwód!  W tamtych eliminacjach tylko raz przegraliśmy, też z Niemcami, ale u nich. I paradoksalnie w tamtym meczu zagraliśmy lepiej niż na Narodowym. Stadionie Narodowym, zwanym także "Twierdza Narodowy", bo ostatni raz jego zespół przegrał tam 5 marca 2014 roku. Od tamtej pory wygraliśmy 12 razy i tylko raz zremisowaliśmy. To świadczy o tym, że w domu byliśmy niesamowicie silni. 

Zakwalifikowaliśmy się na EURO 2016, trzeci raz z rzędu na turniej tej rangi.  Tam zagraliśmy świetny turniej, bilans 2-1-0 dał nam wyjście z grupy z 2 miejsca, tuż za Niemcami, którzy jednak mieli więcej strzelonych bramek. Remis z nimi na Stade de France, waleczność Polaków, obrona Fabiańskiego w końcówce, jeśli chodzi o rzut wolny, przeszła do historii. Potem wygraliśmy w karnych ze Szwajcarią, poleglśmy z Portugalią. Mogliśmy z nimi wygrać szybciej. Historyczny ćwierćfinał, być może, już nigdy go nie osiągniemy.  Potem awansowaliśmy na MŚ, pierwszy raz od 12 lat. Nasza obrona jednak w tej kampanii była nieszczelna, traciliśmy dużo bramek. W rankingu FIFA awansowaliśmy do TOP10, nawet byliśmy na 5 miejscu. Ale ten ranking, powiedzmy sobie szczerze, jest nic nie warty. Na MŚ [patrz wyżej]. Szanuję, że na tej ostatniej konferencji przyznał się do błędu. Mało który trener to robi. Mógł nawet zostać, podpisać nowy kontrakt. Wolał odejść.

Jestem wdzięczny trenerowi Nawałce, że przez ostatnie lata nie musiałem się wstydzić za tę reprezentację, nawet jeśli słabo grała. Z takich spotkań też wychodziliśmy z twarzą. Tu mam na myśli mecz z Armenią u nas, wygrany 2:1, ale nie zasłużyliśmy w takim meczu na triumf. Okropny futbol skutkiem afery alkoholowej. Dobrze, że udało się to rozwiązać  50 spotkań Nawałki to świetny bilans 26 zwycięstw, 15 remis i TYLKO 9 porażek. Polska wróciła do elity futbolu. Może nowy trener spowoduje, że my w niej pozostaniemy, może, że spadniemy. Tych wspomnień, pięknych chwil fanom futbolu w Polsce nikt nie odbierze. Będę kibicował każdemu klubowi, każdej reprezentacji, którą obejmie Adam Nawałka. Odchodzi z tego zespołu z podniesionym czołem, jak nikt nigdy wcześniej. To trener klasy światowej. To był zaszczyt móc analizować jego team. Dziękuję raz jeszcze i do zobaczenia! 

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...