Przejdź do głównej zawartości

#25 Zegnamy Dywizję A, czyli Polska - Włochy 0:1

W niedzielę rozegraliśmy na Śląskim z Włochami mecz numer 3 w ramach Ligi Narodów UEFA. Ta gra pokazała, że w pierwszej połowie było słabo, a w drugiej było świetnie, ale końcówkę musieliśmy, po prostu, spieprzyć. 0:1.


W pierwszej części gry Włosi zaczęli od mocnego uderzenia w pierwszej minucie w naszą poprzeczkę. To był zwiastun tego, że ten mecz będzie gorący, a Polacy będą mieli problemy. Nawet mieliśmy problem z odzyskaniem od nich piłki i zrobieniem jednej składnej akcji w pierwszych dziesięciu minutach. Druga poprzeczka, tym razem Insigne nastąpiła w 30 minucie i wydawało się, że to ona jest naszym najlepszym obrońcą. Polacy bez szału, bez akcji. No dobra, była w 32 minucie, ale Włosi się cudem wybronili. Ale i tak oni mieli najczęściej inicjatywę. Dominowali. Miażdżyli nas w statystykach. Każdą okazję celną wyjmował Wojtek Szczęsny, który był zdecydowanie najjaśniejszym punktem zespołu pana Brzęczka w tej części gry. Reszta świeciła, ale strasznie słabej jakości lampkami. Może i te lampki nawet były wypalone. Mogliśmy dziękować Bogu, że pierwsza połowa dobiegła końca, a udalo nam się doczłapać do jej końca, niczym poobijany bokser musi dotrwać do końca trzyminutowej rundy, a już raz był na deskach.

W drugiej części wszedł od razu Grosicki i Błaszczykowski.  W Polakach obudziła się nowa nadzieja, bo zaczęliśmy ładnie atakować i raz nawet było blisko, a byśmy strzelili gola otwierającego ten mecz. Ale jednak nie padła, bo Zieliński huknął w kosmos. Jednak Polacy łatwo wpadali jednak w tarapaty i pozwalaliśmy Włochom na robienie łatwych akcji  W 73 minucie piękna trójkowa akcja, Grosicki huknął, Donnarumma obronił, a Milik, dobijając, zrobił to, co zwykle, czyli nie trafił.  Polacy grali jak natchnieni, szukając tej bramki.  Dawaliśmy im jednak też prezenty, Piotrek Zieliński takie dwa sprawił Włochom, ale ci byli niesamowicie nieskuteczni. Szkoda, że nie wszedł Piątek, tylko Jędza za Recę. Piątek mógłby znowu pokazać swoją skuteczność i zdobyć gola na zwycięstwo. Ale ostatecznie straciliśmy gola w końcówce, w drugiej minucie, bezradni po wrzutce, wbił  Biraghi. Bądźmy szczerzy, Polacy powinni stracić i cztery, pięć bramek. Włosi byli po prostu lepsi. Mieli więcej od nas okazji, mogli zdobyć piękne bramki. Nas ratował Szczęsny. Wojtek był w gazie. W ostatniej sytuacji zgubiliśmy się. Oni przełamują serię bez zwycięstwa, a Polacy ją kontynuują.  To nasza druga klęska z rzędu, czwarty mecz bez wygranej, ta będzie jednak boleć mocniej, bo straciliśmy gola  w końcówce, a historia pokazuje, że my zdobywaliśmy częściej gole w końcówkach ostatnimi czasy. Spadamy do dywizji B, zasłużenie, bo nie pokazaliśmy niczego odkrywczego w dywizji A, no może jedną połowę z Włochami u nich. Pamiętam, że to jest okres zapoznania nowego trenera i tak dalej. Ale ten okres nie może trwać w nieskończoność.  Trzeba kiedyś odpalić petardę. Z Portugalią Włosi pewnie przegrają, a my nie wygramy, choć to byłby cud, jeżeli byśmy wygrali. Wierzę w reprezentację, że nadejdą lepsze dni, bo jak głosi taka mądra maksyma, nie wiem, czy ją dobrze przytoczę "po burzy zawsze wychodzi słońce". Następna gra z Czechami, a potem z Portugalią. I nastąpi przerwa do marca, a wtedy zaczniemy elimiancję do EURO20, na które, mam nadzieję, zakwalifikujemy się. Chociaż po walce do końca, do dziesiątej kolejki z 2 miejsca.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...