Lekarze radzą, że sen to zdrowie! Dlatego polscy piłkarze wespół z czeskimi zdecydowali, że zaserwują nam kołysankę w postaci meczu towarzyskiego (mecz trzeciej kategorii od tego roku), w którym NIE DZIAŁO SIĘ ABSOLUTNIE NIC! Oprócz paru akcji. Zero jeden. Po co więcej słów?
Ale i tak oczywiście się rozpiszę!
Na początku nas zaskoczyli, a potem my w 13 minucie mieliśmy akcję, Grosicki po ziemi w pole karne do Klicha, który ładnie uderzył, ale Pavlenka wybronił. Dwa rożne były nieskuteczne, więc zapachniało Ekstraklasą. Ba, tam cuchnęło Ekstraklasą! Był to pokaz nieskuteczności, nieefektywności Polaków i Czechów. Podawaliśmy, klepaliśmy. W 26' Tokal trafił do bramki, ale był na szczęście spalony. Ładny driven po ziemi, Skorupski był bez szans. W 30' Klich uderzył po ziemi piłkę odchodzącą od pola karnego, ale Pavlenka ją złapał. Osiem minut później Czesi mieliby fartowną bramkę po pinballu, ale na szczęście ona minęła bramkę. Minutę później już groźnie zagrali, choć efektywnie, bo było naprawdę blisko bramki. No i tyle. Nuda. Senność.
W drugiej części w 50' zamieszanie w polu karnym, błędy w kryciu Bednarka, odbicie piłki przez Skorupskiego, dobitka Jankto i pytaliśmy się: "JAK TO?!". Było 1:0 dla naszych sąsiadów. To zdawało się potwierdzać tezę, ze duo Kamiński-Bednarek nie ma największego sensu. W 55 ładne akcje Polaków, a piłkę Frankowskiego Lewy nie dobił, a był dwa metry od bramki. I tylko przez szacunek do niego nie napiszę, że w tamtej akcji był dzbanem. Polacy znowu dostali jak obuchem w głowę i zaczęli znowu grać pięknie, gonić wynik. Tak jak w tej grze z Irlandią, tak jak w grze z Portugalią. W zmianach weszli Błaszczykowski za Frankowskiego i Kądzior za Zielińskiego. Pierwszy zmieniony zagrał w miarę dobrze, drugi troszeczkę był bezpłciowy (prawie jak w klubie). Trzecią zmiana był Milik za Grosickiego, który zagrał przyzwoicie. Pomiędzy paroma zrywam było sennie. A 34 783 kibiców wydało te dwie-trzy dychy i oglądało te jakże ciekawe widowisko!W 75' Klich przy ładnym zamieszaniu oddał piękny strzał, Pavlenka wyjął. Ładnie się prezentował ten czeski bramkarz, było widać, że naprawdę mu zależy, aby grać cały czas w ich bramce. W 90 minucie wybronil strzał Lewego z wolnego, piękne uderzenie w lewy dolny róg. Pięknie grał ten młody Czech. Przegraliśmy ten mecz, piąty z rzędu bez wygranej, trzecia porażka z rzędu. Nie pamiętam kiedy mieliśmy ostatnio taką serię,. Eksperymenty chyba nadal trwają, ale chemik jest do wymiany. Nie wiem, co wyszło Brzęczkowi. Trudno mi jest dojść do wniosku "co wyszło?". Gra Klicha była świetna, był znakomity. Tylko w piłce gra 11 zawodników, nie 1. Ponadto trener Brzęczek nie wykorzystał kompletu zmian (wykonał 3 z 6 możliwych - nie wiem, może myślał, że tutaj zasady są jak w Lidze Narodów?). Ten organizm zwany "reprezentacja Polski" nie funkcjonuje dobrze. Nawet nic nie poszło w kierunku, aby funkcjonowało dobrze. We wtorek gramy mecz pożegnalny w Dywizji A z Portugalią. Myślę, ze się zgodzicie ze zdaniem, które nastąpi po tym. Chciałbym, abyśmy przegrali najmniejszą róznicą bramek, bo remis lub wygrana byłyby zaskoczeniem.
Ale i tak oczywiście się rozpiszę!
Na początku nas zaskoczyli, a potem my w 13 minucie mieliśmy akcję, Grosicki po ziemi w pole karne do Klicha, który ładnie uderzył, ale Pavlenka wybronił. Dwa rożne były nieskuteczne, więc zapachniało Ekstraklasą. Ba, tam cuchnęło Ekstraklasą! Był to pokaz nieskuteczności, nieefektywności Polaków i Czechów. Podawaliśmy, klepaliśmy. W 26' Tokal trafił do bramki, ale był na szczęście spalony. Ładny driven po ziemi, Skorupski był bez szans. W 30' Klich uderzył po ziemi piłkę odchodzącą od pola karnego, ale Pavlenka ją złapał. Osiem minut później Czesi mieliby fartowną bramkę po pinballu, ale na szczęście ona minęła bramkę. Minutę później już groźnie zagrali, choć efektywnie, bo było naprawdę blisko bramki. No i tyle. Nuda. Senność.
W drugiej części w 50' zamieszanie w polu karnym, błędy w kryciu Bednarka, odbicie piłki przez Skorupskiego, dobitka Jankto i pytaliśmy się: "JAK TO?!". Było 1:0 dla naszych sąsiadów. To zdawało się potwierdzać tezę, ze duo Kamiński-Bednarek nie ma największego sensu. W 55 ładne akcje Polaków, a piłkę Frankowskiego Lewy nie dobił, a był dwa metry od bramki. I tylko przez szacunek do niego nie napiszę, że w tamtej akcji był dzbanem. Polacy znowu dostali jak obuchem w głowę i zaczęli znowu grać pięknie, gonić wynik. Tak jak w tej grze z Irlandią, tak jak w grze z Portugalią. W zmianach weszli Błaszczykowski za Frankowskiego i Kądzior za Zielińskiego. Pierwszy zmieniony zagrał w miarę dobrze, drugi troszeczkę był bezpłciowy (prawie jak w klubie). Trzecią zmiana był Milik za Grosickiego, który zagrał przyzwoicie. Pomiędzy paroma zrywam było sennie. A 34 783 kibiców wydało te dwie-trzy dychy i oglądało te jakże ciekawe widowisko!W 75' Klich przy ładnym zamieszaniu oddał piękny strzał, Pavlenka wyjął. Ładnie się prezentował ten czeski bramkarz, było widać, że naprawdę mu zależy, aby grać cały czas w ich bramce. W 90 minucie wybronil strzał Lewego z wolnego, piękne uderzenie w lewy dolny róg. Pięknie grał ten młody Czech. Przegraliśmy ten mecz, piąty z rzędu bez wygranej, trzecia porażka z rzędu. Nie pamiętam kiedy mieliśmy ostatnio taką serię,. Eksperymenty chyba nadal trwają, ale chemik jest do wymiany. Nie wiem, co wyszło Brzęczkowi. Trudno mi jest dojść do wniosku "co wyszło?". Gra Klicha była świetna, był znakomity. Tylko w piłce gra 11 zawodników, nie 1. Ponadto trener Brzęczek nie wykorzystał kompletu zmian (wykonał 3 z 6 możliwych - nie wiem, może myślał, że tutaj zasady są jak w Lidze Narodów?). Ten organizm zwany "reprezentacja Polski" nie funkcjonuje dobrze. Nawet nic nie poszło w kierunku, aby funkcjonowało dobrze. We wtorek gramy mecz pożegnalny w Dywizji A z Portugalią. Myślę, ze się zgodzicie ze zdaniem, które nastąpi po tym. Chciałbym, abyśmy przegrali najmniejszą róznicą bramek, bo remis lub wygrana byłyby zaskoczeniem.
Komentarze
Prześlij komentarz