Przejdź do głównej zawartości

#28 Prawie zasnąłem, czyli Polska - Czechy 0:1

Lekarze radzą, że sen to zdrowie! Dlatego polscy piłkarze wespół z czeskimi zdecydowali, że zaserwują nam kołysankę w postaci meczu towarzyskiego (mecz trzeciej kategorii od tego roku), w którym NIE DZIAŁO SIĘ ABSOLUTNIE NIC! Oprócz paru akcji. Zero jeden. Po co więcej słów?

Ale i tak oczywiście się rozpiszę! 

Na początku nas zaskoczyli, a potem my w 13 minucie mieliśmy akcję, Grosicki po ziemi w pole karne do Klicha, który ładnie uderzył, ale Pavlenka wybronił. Dwa rożne były nieskuteczne, więc zapachniało Ekstraklasą. Ba, tam cuchnęło Ekstraklasą! Był to pokaz nieskuteczności, nieefektywności Polaków i Czechów. Podawaliśmy, klepaliśmy.  W 26' Tokal trafił do bramki, ale był na szczęście spalony. Ładny driven po ziemi, Skorupski był bez szans. W 30' Klich uderzył po ziemi piłkę odchodzącą od pola karnego, ale Pavlenka ją złapał. Osiem minut później Czesi mieliby fartowną bramkę po pinballu, ale na szczęście ona minęła bramkę. Minutę później już groźnie zagrali, choć efektywnie, bo było naprawdę blisko bramki. No i tyle. Nuda. Senność.

W drugiej części w 50' zamieszanie w polu karnym, błędy w kryciu Bednarka, odbicie piłki przez Skorupskiego, dobitka Jankto i pytaliśmy się: "JAK TO?!". Było 1:0 dla naszych sąsiadów. To zdawało się potwierdzać tezę, ze duo Kamiński-Bednarek nie ma największego sensu. W 55 ładne akcje Polaków, a piłkę Frankowskiego Lewy nie dobił, a był dwa metry od bramki. I tylko przez szacunek do niego nie napiszę, że w tamtej akcji był dzbanem. Polacy znowu dostali jak obuchem w głowę i zaczęli znowu grać pięknie, gonić wynik. Tak jak w tej grze z Irlandią, tak jak w grze z Portugalią. W zmianach weszli Błaszczykowski za Frankowskiego i Kądzior za Zielińskiego. Pierwszy zmieniony zagrał w miarę dobrze, drugi troszeczkę był bezpłciowy (prawie jak w klubie). Trzecią zmiana był Milik za Grosickiego, który zagrał przyzwoicie. Pomiędzy paroma zrywam było sennie. A 34 783 kibiców wydało te dwie-trzy dychy i oglądało te jakże ciekawe widowisko!W 75' Klich przy ładnym zamieszaniu oddał piękny strzał, Pavlenka wyjął. Ładnie się prezentował ten czeski bramkarz, było widać, że naprawdę mu zależy, aby grać cały czas w ich bramce.  W 90 minucie wybronil strzał Lewego z wolnego, piękne uderzenie w lewy dolny róg. Pięknie grał ten młody Czech.  Przegraliśmy ten mecz, piąty z rzędu bez wygranej, trzecia porażka z rzędu. Nie pamiętam kiedy mieliśmy ostatnio taką serię,. Eksperymenty chyba nadal trwają, ale chemik jest do wymiany. Nie wiem, co wyszło Brzęczkowi. Trudno mi jest dojść do wniosku "co wyszło?". Gra Klicha była świetna, był znakomity. Tylko w piłce gra 11 zawodników, nie 1. Ponadto trener Brzęczek nie wykorzystał kompletu zmian (wykonał 3 z 6 możliwych - nie wiem, może myślał, że tutaj zasady są jak w Lidze Narodów?). Ten organizm zwany "reprezentacja Polski" nie funkcjonuje dobrze. Nawet nic nie poszło w kierunku, aby funkcjonowało dobrze.  We wtorek gramy mecz pożegnalny w Dywizji A z Portugalią. Myślę, ze się zgodzicie ze zdaniem, które nastąpi po tym. Chciałbym, abyśmy przegrali najmniejszą róznicą bramek, bo remis lub wygrana byłyby zaskoczeniem.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...