Bergisel. Skocznia Mistrzostw Świata w tym roku, skocznia, która sprawiła wiele sensacji w TCSie, skocznia, na której możesz przeskoczyć przeciwstok przy odpowiedniej prędkości. Konkurs, który odbywa się, gdy jesteś w szkole, w pracy lub na studiach. Skocznia, która w tym roku nie sprawiła sensacji!
A w kwalifikacjach, które były w czwartek sensacji nie było, mimo że wiało mocno. Wygrał Ryoyu Kobayashi, który skoczył 126,5m. To standard. Z pozostałych informacji drugi był Roman Koudelka i 124,5m, a trzeci Johann Andre Forfang. Z Polaków najlepszy był Dawid Kubacki - siódmy (121m, para z Rokiem Justinem), Kamil Stoch był 24. (114m, para z Clemensem Aignerem), Jakub Wolny 29. (115m, para z Władimirem Zografskim), pół metra dalej Piotr Żyła, ale 31. (para z Timim Zajcem), 34. Stefan Hula (115,5m, para z Anttim Aalto). I tyle radości, bo Olek Zniszczoł był 53, a Maciek Kot 57. Ogólnie ta seria była w wykonaniu polskich skoczków przeciętna, więc bez szału. Warto zauważyć 43. miejsce Kazacha Siergieja Tkaczenki (w konkursie wyprzedził Schulera, Aignera i zdyskwalifikowanego Graneruda i był 47.!) i przelot przez bandę na przeciwstoku Sabriżana Muminowa. Na szczęście, nic mu się nie stało, niemniej, warto docenić, że ktoś dokonał tej sztuki!
Konkurs odbywał się w wietrznych warunkach, doszliśmy do belki z numerem 0, a warunki na zeskoku były średnie. Choć i tak prawie cały konkurs odbył się z belki numer 1.Pierwsza, jak i druga seria padła łupem Ryoyu Kobayashiego, który skoczył w pierwszej 136,5m, technicznie był to świetny skok, ale Ryoyu dwudziestek nie dostał. W drugiej skoczył 131m i to wystarczyło do wygrania konkursu numer 3. Drugi był Stefan Kraft (129,5m i metr dalej w drugiej), a trzeci Andreas Stjernen (131m i 126m). Kamil Stoch swoją parę wygrał i po pierwszej serii był szósty, 126,5m osiągnął, w drugiej niebotyczne 131 metrów. To znak, że Stoch powoli, ale wraca do świetnej dyspozycji. Tą nie pokazali w konkursie inni Polacy, Piotr Żyła nie zakwalifkował się do serii finałowej, co można uznać za nie lada sensację.Tylko 113,5m i 42. miejsce potwierdziło jego słabe skoki w Innsbrucku. Do finalowej serii również nie awansował Kuba Wolny, który był 34. a skoczył 116,5m. Dawid Kubacki był 18., stracił tym samym szansę na podium TCSu, tę szansę zyskał natomiast Stoch, jednak nie wiadomo, jak będzie w Bischofshofen. Z punktami także Stefan Hula, który był 30., króciutki skok na 112 metr i spadek o jedną pozycję. Na pochwałę zasługuje świetny występ Yukiji Sato, który był szósty, wykonał dobre dwa skoki, co dało mu TOP10 i najlepszy wynik w karierze. Nie popisał się natomiast wicelider turnieju, Markus Eisenbichler, który nie dość, że zepsuł pierwszą, to jeszcze zepsuł drugą serię i był trzynasty, czym zaprzepaścił swoją szansę na wyprzedzenie Kobayashiego juniora. Senior był 26.
3/4, następny przystanek Bischofshofen? Kwalifikacje przesunięto na niedzielę przez mocne opady śniegu, serii KO nie będzie. Czy Ryoyu Kobayashi zrobi 4/4, czy tylko 3/3?
A w kwalifikacjach, które były w czwartek sensacji nie było, mimo że wiało mocno. Wygrał Ryoyu Kobayashi, który skoczył 126,5m. To standard. Z pozostałych informacji drugi był Roman Koudelka i 124,5m, a trzeci Johann Andre Forfang. Z Polaków najlepszy był Dawid Kubacki - siódmy (121m, para z Rokiem Justinem), Kamil Stoch był 24. (114m, para z Clemensem Aignerem), Jakub Wolny 29. (115m, para z Władimirem Zografskim), pół metra dalej Piotr Żyła, ale 31. (para z Timim Zajcem), 34. Stefan Hula (115,5m, para z Anttim Aalto). I tyle radości, bo Olek Zniszczoł był 53, a Maciek Kot 57. Ogólnie ta seria była w wykonaniu polskich skoczków przeciętna, więc bez szału. Warto zauważyć 43. miejsce Kazacha Siergieja Tkaczenki (w konkursie wyprzedził Schulera, Aignera i zdyskwalifikowanego Graneruda i był 47.!) i przelot przez bandę na przeciwstoku Sabriżana Muminowa. Na szczęście, nic mu się nie stało, niemniej, warto docenić, że ktoś dokonał tej sztuki!
Konkurs odbywał się w wietrznych warunkach, doszliśmy do belki z numerem 0, a warunki na zeskoku były średnie. Choć i tak prawie cały konkurs odbył się z belki numer 1.Pierwsza, jak i druga seria padła łupem Ryoyu Kobayashiego, który skoczył w pierwszej 136,5m, technicznie był to świetny skok, ale Ryoyu dwudziestek nie dostał. W drugiej skoczył 131m i to wystarczyło do wygrania konkursu numer 3. Drugi był Stefan Kraft (129,5m i metr dalej w drugiej), a trzeci Andreas Stjernen (131m i 126m). Kamil Stoch swoją parę wygrał i po pierwszej serii był szósty, 126,5m osiągnął, w drugiej niebotyczne 131 metrów. To znak, że Stoch powoli, ale wraca do świetnej dyspozycji. Tą nie pokazali w konkursie inni Polacy, Piotr Żyła nie zakwalifkował się do serii finałowej, co można uznać za nie lada sensację.Tylko 113,5m i 42. miejsce potwierdziło jego słabe skoki w Innsbrucku. Do finalowej serii również nie awansował Kuba Wolny, który był 34. a skoczył 116,5m. Dawid Kubacki był 18., stracił tym samym szansę na podium TCSu, tę szansę zyskał natomiast Stoch, jednak nie wiadomo, jak będzie w Bischofshofen. Z punktami także Stefan Hula, który był 30., króciutki skok na 112 metr i spadek o jedną pozycję. Na pochwałę zasługuje świetny występ Yukiji Sato, który był szósty, wykonał dobre dwa skoki, co dało mu TOP10 i najlepszy wynik w karierze. Nie popisał się natomiast wicelider turnieju, Markus Eisenbichler, który nie dość, że zepsuł pierwszą, to jeszcze zepsuł drugą serię i był trzynasty, czym zaprzepaścił swoją szansę na wyprzedzenie Kobayashiego juniora. Senior był 26.
3/4, następny przystanek Bischofshofen? Kwalifikacje przesunięto na niedzielę przez mocne opady śniegu, serii KO nie będzie. Czy Ryoyu Kobayashi zrobi 4/4, czy tylko 3/3?
Komentarze
Prześlij komentarz