Przejdź do głównej zawartości

#47 Twierdza Narodowy słaba, ale utrzymana, czyli Polska - Łotwa 2:0

Pierwszy domowy mecz eliminacji do EURO 2020 z Łotwą.  Zakończył się wynikiem 2:0, Robert Lewandowski i Kamil Glik trafili z główki do siatki, ale jest po tym meczu ogromny niesmak. Niemniej, wynik idzie w świat.

Pierwsi dwie akcje przeprowadzili Łotysze, mocny strzał najpierw wybronił Szczęsny, potem też uderzenie głową on złapał. W osiemnastej minucie Robet Lewandowski huknął obok bramki w kosmos z "szesnastki". Miał dwóch partnerów, mógł im podać. Nasze wrzutki kończyły się niecelnie, nie mogliśmy zrobić jakiegoś fajnego, celnego strzału. W 24. Robert został wybroniony w polu karnym, a Krzysztof Piątek się przewrócił z piłką. Sędzia uznał to za próbę wymuszenia karnego i dał mu żółtko. Nasze dośrodkowania z gry były niecelne, niedobre, a jak nawet trafiały, to się odbijały od obrońców łotewskich. W 35. minucie Robert Lewandowski trafił w słupek. Ale ładnie się akcja rozproszyła. Trzy później Szczęsny wybronił błąd Kędziory, który uruchomił Gutkovskisa ze skrzydła. Po ziemi to był słaby strzał. Powietrzem w prawy górny byłby gol.  To była bardzo słaba pierwsza połowa. Wiele strat i niewykorzystanych sytuacji. Błędy popełniał czy to Robert, czy to Krychowiak. Do naszej obrony nie mam słów, bo wiadomo, że skrzydła popełniły błędy. Było to nudne, pomimo paru zrywów. To jest skandal. Zero zero.

Druga połowa zaczęła się od 47. minuty i ataku Piątka, który uderzył prosto w Steinborsa. Dwie później kolejny atak Polaków, ale strzał zablokowany. Działo się na początku dużo więcej akcji z naszej strony. W 56. Zieliński po poodbijaniu się piłki z rogu uderzył w kosmos. Lepsze byłoby tutaj podanie, a nie huknięcie na wiwat. W 62. minucie za Mateusza Klicha wszedł Kuba Błaszczykowski, gorąco przywitany. W 64. minucie ładne podanie po pięknej akcji od Roberta dostał Krzysztof Piątek, ale trafił w boczną siatkę. Był blisko bramki, ale nadal czekaliśmy.  70 minut bez bramki z trzecią drużyną grupy 1 Dywizji D Ligi Narodów. To już była siara. Ale w końcu trafiliśmy. W 76. minucie ten niedoceniany, przekreślany przez małą liczbę minut w Atalancie Arkadiusz Reca na skraju pola karnego dośrodkował, a Robert Lewandowski z główki wpakował piłkę do siatki, notując swoje trafienie numer 56 w reprezentacji.  Brawo Arek, brawo Robert! Ale mimo wszystko to i tak było słabe, bo tylko 1:0.  W 84. minucie mieliśmy róg po prawie pudle sezonu Frankowskiego, ale to Steinbors wybił. A potem dośrodkowanie na Glika, który wpakował piłkę do siatki. I było 2:0.  I już nic nam tego zwycięstwa wyrwać nie mogło, ale i tak to jakby nie przekreśla tego, że ten mecz był nudny, przynajmniej w części, bo w drugiej połowie trochę było lepiej. Twierdza Narodowy obroniona po raz 14 z rzędu. Polacy jeszcze próbowali paru akcji, ale albo to były za mocne wrzutki, albo za mocne podania prostopadłe.  Dobrze, że idzie w świat wynik, a nie styl gry.

Był to nudny mecz, z którego niczego nie wywnioskowaliśmy. Może jeden wniosek, że Piotr Zieliński na tej lewej flance czy prawej radzi sobie średnio w kadrze, a jego strzały były niecelne.  Krychowiak też sobie nie radził trochę w środku pola i tracił te piłki w głupi sposób. Z dobrej strony pokazał się Krzysztof Piątek, który dobrze współpracował z Robertem Lewandowskim. Robert też zagrał dobry mecz, wszędzie było go pełno, na skrzydle, w środku pola. Dobrze, że nie czeka tylko na podania, z których strzelane są bramki. Wojtek Szczęsny po raz kolejny ratował nam tyłek, o dyspozycji Kamila Glika i Michała Pazdana też możemy powiedzieć dobre słowo. Mieli trochę dobrych interwencji, ale niestety nasza obrona przy jednym ataku Łotyszów nie funkcjonowała dobrze. Ba, przy wielu atakach zawiódł Kędziora i Reca, który z kolei przyczynił się do asysty dla bramki Lewandowskiego. Dobrze, że chłopakowi się udało, trochę zamknął usta ludziom, którzy go wykluczyli przez czas, jaki gra w Atalancie. Niemniej nasz styl: pierwsza połowa słaba, druga trochę lepsza. Ale tylko trochę. Teraz przed Brzęczkiem i jego sztabem kolejne miesiące analiz. W czerwcu dwumecz w Skopje z Macedonią i w Warszawie z Izraelem. Pomijając temperaturę powietrza, będzie to gorący dwumecz. Z Izraelem pewnie się trochę pomęczymy, Macedonię powinniśmy pokonać, ale i tak będziemy pewnie mieli trochę problemów. Jak dobrze, że ze Słowenią gramy dopiero we wrześniu...

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...