Zakończył się 40. sezon Pucharu Świata w skokach narciarskich. Był to kapitalny sezon Ryoyu Kobayashiego, który nagle, ni z gruchy ni z pietruchy się pojawił i zawładnął światem ski jumpingu. Był to także znakomity sezon naszej reprezentacji. Ale podsumować ten sezon litera po literze też będzie fajnie. Zapraszam na dość niekonwencjonalne podsumowanie sezonu w skokach narciarskich i już teraz dziękuję za przeczytanie!
A jak Antti Aalto tudzież Fala. Reprezentant Finlandii w swoim szóstym sezonie startów w Pucharze Świata uzbierał 288 pkt, najwięcej w karierze. Najlepszy występ odnotował w drugim konkursie w Niżnym Tagile, gdzie był szósty, w Wiśle był siódmy, a w Lahti dziewiąty. W Innsbrucku odnotował najgorszy występ sezonu, kończąc na 41. miejscu. Te punkty sprawiły, że sezon zakończył na 25. miejscu, najlepszym dla fińskiego skoczka od przeszło pięciu lat (wtedy Asikainen 30. w PŚ - 157 pkt)! Fin zanotował bardzo dobry sezon. Mam nadzieję, że to był pierwszy z wielu dobrych sezonów. Sezonów nadziei dla fińskich skoków po Janne Ahonenie.
B jak Belka. Taniec z belkami był często obecnym elementem sezonu. Wiatr kręcił, przez co bonifikaty nieraz były kosmiczne. W jednym z konkursów było aż 8 zmian belek, a dla odmiany w Vikersund ograniczano się do 1-2 zmian w konkursie indywidualnym i 2-3 w drużynówce. W Planicy najczęściej po jednej, choć zdarzało się w drużynówce zmienianie belki co grupę. Zmiana belki na życzenie pojawiła się dopiero w Planicy, kiedy trener Miyahira zażyczył sobie belki w dół w finale dla Ryoyu. Belka ostatecznie poszła w dół jeszcze bardziej, więc Walter Hofer i Borek Sedlak mogli powiedzieć do Miyahiry "Twoje życzenie (nie) jest dla nas rozkazem!"
C jak CANCELLED. To doskonale znane słowo angielskie dla fana skoków w tym sezonie nie było jednak zbyt często używane. Odwołany został weekend w Titisee-Neustadt (odrobiony konkurs drużynowy w Willingen, indywidualny w Oberstdorfie - loty), kwalifikacje i druga seria pierwszego konkursu w Kuusamo (bo nie można było długo rozpocząć pierwszej serii), druga seria drużynówki w Oslo. Ponadto przesunięto na następny dzień kwalifikacje w Bischofshofen przez mocno padający śnieg, przez co odwołano serię KO, zamiast której rozegrano zwykły konkurs ze zwykłą listą startową. Odwołano również kwalifikacje do drugiego konkursu w Predazzo. Do niektórych konkursów można się przyczepiać, że były ciągnięte przez duo Hofer-Sedlak za uszy dwie serie, a powinna być jedna, no ale my nie jesteśmy sędziami i możemy jedynie gdybać.
D jak Dawid Kubacki - mistrz świata ze skoczni normalnej. Został mistrzem w konkursie, który był jednym z największych absurdów w historii sportu. Mistrz, który miał zostać mistrzem, bo w treningach dobrze się spisywał na równi z Kraftem i Stochem, toteż oni zdobyli te medale. Kubacki złoto, Stoch srebro, Kraft brąz. Pierwsza seria w warunkach sypiącego śniegu, złych warunków wietrznych. Polacy nie brylowali. Ale potem zobaczyliśmy awans o 26 pozycji Dawida Kubackiego, Kamila Stocha o 17. Obejrzeliśmy prawdziwy cud w Seefeld, naszą wspinaczkę po glorię, po chwałę. Ryoyu medalu nie zdobył, mimo że prowadził po pierwszej serii. Medali też nie zdobyli ci, którzy byli w czołówce po pierwszej serii jak chociażby Filip Sakala. Ważne jest to, że Dawid Kubacki zdobył mistrzostwo w niesamowitych okolicznościach, skacząc najdalej, najlepiej. Z rekompensatą. Wygrał najlepszy. I to jest najważniejsze. A ponadto zanotował znakomity sezon, wygrywając premierowo w karierze w drugim konkursie w Predazzo, a razem z tym triumfem sześć razy stając na podium w sezonie. To dało mu 988 pkt i piąte miejsce w Pucharze Świata. A to może być tylko początek wielkich sukcesów Dawida, który wygrał z Goliatem, a przede wszystkim ze samym sobą.
E jak Eisenbichler Markus - mistrz świata ze skoczni dużej. Niemcom znakomicie dopisała forma i wystrzelili na Bergisel w Innsbrucku. Markus Eisenbichler był najlepszym z nich, zdobywając tytuł mistrzowski, a jednocześnie będąc drugim zawodnikiem po Roku Benkoviciu, który został mistrzem świata, nie posiadając ani jednego triumfu w Pucharze Świata. Skoki Eisenbichlera były znakomite, latał dalej od rywali, a medale rozstrzygnęły się tak naprawdę między nim, Karlem Geigerem i prowadzącym po pierwszej serii Killianie Peierze, który zrobił małą sensację na tych mistrzostwach. Ale drugi skok Szwajcara pozwolił Eisenbichlerowi na radość ze złota. Czy obroni złoto w Oberstdorfie? Jeżeli jego dyspozycja nadal będzie taka sama, to kto wie!
F jak First Victory - pierwsze zwycięstwo. A te w tym sezonie odnieśli: znany Wam dobrze Ryoyu Kobayashi (pierwsze w pierwszym konkursie w Kuusamo, potem było jeszcze 12), Jewgienij Klimow (Wisła), Karl Geiger (pierwszy konkurs Engelberg, potem jeszcze pierwsze Willingen), Dawid Kubacki (drugie Predazzo), Timi Zajc (pierwszy konkurs loty Oberstdorf), Markus Eisenbichler (na foto, pierwszy konkurs Planica). Pod literkę F możemy też podciągnąć First Podium - pierwsze podium w karierze. A te osiągnęli: Ryoyu Kobayashi i Stephan Leyhe (3. i 2. Wisła), Daniel Huber (3. 1st Engelberg), Yukiya Sato (3. Zakopane), Timi Zajc (2., 2nd Sapporo).
G jak Gregor Schlierenzauer. Dwunastokrotny medalista Mistrzostw Świata, 5-krotny zdobywca Kryształowych Kul (2 za generalkę, 3 za loty) i 53-krotny triumfator zawodów Pucharu Świata startował w tym sezonie z nadzieją, że da trenerowi Andreasowi Felderowi powód, dla którego on go zabierze na Mistrzostwa Świata w Innsbrucku i Seefeld. W Wiśle był 48., w Kuusamo raz się zakwalifikował i był 18., raz się nie zakwalifikował, potem, w Niżnym Tagile dwa razy bez punktów, Szwajcarię, TCS, Predazzo, Zakopane, Sapporo i loty odpuścił, trenując w Austrii nadal z nadzieją, że Felder weźmie go na czempionat. Był w Lahti, tam po raz pierwszy od prawie 5 lat wygrał z drużyną konkurs, a jego skoki były świetne. Dzień później w konkursie jednak stracił flow i był 30. A w Wiilingen był 42. i w drugim konkursie dostał DSQ. Brak stabilności, brak gotowości. Całe starania poszły na marne, bo Felder go nie zabrał na MŚ, a w dodatku "Schlieri" został wykluczony z kadr Austrii na PŚ, PK i FIS Cup. Na ten moment myśli nad zakończeniem kariery. Myślę, że gdyby zmienił pewne metody treningowe, to może wróciłby do stawki i regularnie punktowałby. Mam nadzieję, że tego niegdyś giganta zobaczymy w następnym sezonie na skoczniach świata.
H jak Horngacher Stefan. Trener naszej reprezentacji, a właściwie były trener. Odszedł do reprezentacji Niemiec, choć właściwie to było spodziewane w momencie, gdy zawarł tylko roczną umowę z PZNem. Wielki człowiek, wielki autorytet. Zawdzięczamy mu dwie Kryształowe Kule za triumf w Pucharze Narodów, Kryształową Kulę za triumf Kamila Stocha w PŚ 17/18, jego drugie miejscE w sezonie 16/17, trzecie w 18/19 oraz dwa triumfy w Turnieju Czterech Skoczni 16/17 i 17/18. Ten drugi najważniejszy, bo z Wielkim Szlemem. Zawdzięczamy drużynowe Mistrzostwo Świata w 2017 i brąz Piotrka Żyły na skoczni dużej, w 2019 złoto Dawida Kubackiego i srebro Kamila Stocha w tym ko(s)micznym konkursie; srebro Stocha w lotach w 2018 roku i brąz drużyny, triumf Stocha w Raw Air 2018, jego mistrzostwo olimpijskie i brąz drużyny w tym samym roku. Liczne zwycięstwa Kamila Stocha w PŚ, triumfy Maćka Kota, Dawida Kubackiego, podia tych zawodników, do tego doklejam Piotrka Żyłę, który złapał regularność w ostatnim sezonie, a także Kuba Wolny, który poczuł się prawdziwie wolny na mamutach. Zawdzięczamy trenerowi Horngacherowi jedną z najsilniejszych, najpotężniejszych reprezentacji w historii skoków narciarskich. Aż szkoda, że ta historia ma swój koniec, bo dla wielu z kibiców mogłaby trwać w nieskończoność. Ale coś musi się skończyć, by coś mogło się rozpocząć. Dlatego też #DankeStefan und alles gute im Deutsches Mannschaft!
I jak Innsbruck. Miejsce, w którym nam nie szło w tym sezonie (jak i w Oslo!). Najpierw, w Turnieju Czterech Skoczni odnotowaliśmy 5. miejsce Stocha, 18. Kubackiego, 30. Huli, 34. Wolnego i 42. Żyły, by potem, na Mistrzostwach Świata zobaczyć 5. miejsce Kamila Stocha, 12. Dawida Kubackiego, 19. Piotra Żyły i 40. Kuby Wolnego. To był konkurs poniżej oczekiwań, jakie mieliśmy przed Mistrzostwami Świata. W konkursie drużynowym zajęliśmy czwarte miejsce, co nas już kompletnie dobiło, ale nie pozbawiło nadziei przed Seefeld. Liczyliśmy na medale, a się srogo rozczarowaliśmy. Tutaj na myśl przychodzi mem z nosaczem sundajskim z podpisem "Niby człowiek wiedzioł a jednak się łudził". Niemcy natomiast zdominowali drużynówkę, skacząc daleko i wybitnie, a Markus Eisenbichler zdobył pierwszy złoty medal dla Niemców od przeszło 20 lat i złota Martina Schmitta. W dodatku, 1-2 Niemców, bo drugi był Karl Geiger. Czarnym koniem, zgodnie z przewidywaniami, okazał się Killian Peier, który zdobył brązowy medal, mimo że prowadził po pierwszej serii. Trochę tu się zasmuciłem, bo Peier miał szansę na wielki sukces ze złotem, ale zdobywając brązowy medal też ma wielki sukces. A ten brąz pewnie smakuje znacznie lepiej niż złoto.
J jak Japonia. Reprezentacja tej nacji w głównej mierze dzieki znakomitym występom Ryoyu Kobayashiego, a także dzięki regularności Junishiro Kobayashiego, Yukiyi Sato i Daikiego Ito oraz dzięki dwóm podiom w konkursach drużynowych w Lahti i Oslo zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów. Jest to pierwsze podium Pucharu Narodów dla reprezentacji Japonii od przeszło 20 lat i triumfu wynikiem 6208 pkt w sezonie 98/99. A to był wynik fenomenalnej dyspozycji Noriakiego Kasai, Kazuyoshiego Funakiego, Hideharu Miyahiry (notabene trenera reprezentacji Japonii w tym momencie), Masahiko Harady czy Kazuyi Yoshioki.
K jak Koniec Kariery. A w tym sezonie narty na bok odłożyły tak wybitne postacie jak: Robert Kranjec (ostatni lot po ostatnim locie pierwszej serii drużynówki w Planicy; MŚ w lotach 2012, dwie Kryształowe Kule za loty), Sebastian Colloredo (rekordzista w zdobyciu złotych medali Mistrzostw Włoch), Andreas Stjernen (zdobywca PŚ w lotach 17/18). Narty odłożyli również: Przemysław Kantyka, Luca Egloff, Joachim Hauer, Tomaż Naglicz (brat Primoża, kolarza, dawnego skoczka), Janne Ahonen (po raz czwarty, miał wrócić po raz piąty pod koniec marca, ale odwołane Mistrzostwa Finlandii w Ruce pokrzyżowały plany), Kenneth Gangnes (v-ce mistrz w lotach 2016, mistrz drużynowy, 3. w PŚ 15/16; kontuzje go zniszczyły).
L jak liderzy. Nie jest prawdą czytelniku, że Ryoyu Kobayashi był liderem Pucharu Świata przez cały sezon. Po pierwszym konkursie w Wiśle liderem był Jewgienij Klimow, którego kolejny konkurs w Kuusamo zweryfikował (był 31.) i tak naprawdę od pierwszego konkursu w Kuusamo liderem był znakomity Japończyk. I tego prowadzenia już do Planicy nie oddał.
M jak Maren Lundby. Norweżka w przekonywującym stylu triumfowała w Pucharze Świata pań. 13 razy triumfowała indywidualnie (na 24 konkursy indywidualne), w tym w finale sezonu w Czajkowskim. To daje jej szóste miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Triumfowała w premierowej edycji Raw Air pań, zdobyła mistrzostwo świata indywidualne i brązowy medal z drużyną kobiet i z mieszaną. Pobiła rekord skoczni dużej pań w Oberstdorfie (135,5m), Sapporo (135m) i Lillehammer (141,5m). Zdominowała sezon u pań, podobnie jak Ryoyu Kobayashi u panów. Pobiła punktowy rekord Sary Takanashi z sezonu 13/14 (1720 pkt), zdobywając 1909 pkt. Zrobiła coś niebywałego. Gratulacje! Trochę tak na osłodę słabszego sezonu norweskich skoków. No bo a propos Norge...
https:// NNtwitter.com/sportpl/status/11102643046689832
N jak Norwegia. Norwegowie odnotowali najsłabszy sezon od pięciu lat. Myślę, że fani tej drużyny mogą czuć się rozczarowani. Pięć lat temu Puchar Narodów zakończyli na piątym miejscu, w tym sezonie też zakończyli walkę drużynową na piątym miejscu. Generalnie mają takie huśtawki - raz dobry, raz zły sezon. 13/14 - 5., 14/15 - 2., 15/16 - wygrany PN, 16/17 - 4., 17/18 - wygrany PN, 18/19 - 5. Czyli w sezonie 19/20, wedle tej tendencji, Norwegia powinna wygrać Puchar Narodów. W konkursach drużynowych ich miejsca to 10 (po DSQ Wąsacza w 1. serii), 8. (po DSQ Forfanga w 2. serii), 9., 4., win w Oslo i 2x6. Nie był to ich sezon, mimo że w TOP10 Pucharu Świata znalazł się i Forfang (8.), i Johansson (6.), którzy wygrali po jednym konkursie. Nawiedzały ich kontuzje Tandego, Stjernena, upadki, brak stabilności niektórych zawodników. Plusem jest odkrycie Graneruda, który regularnie kwalifikował się do drugiej serii i konkursy kończył nawet w czołowej 10, najlepsze miejsce 4., w niedzielnym Sapporo. W końcówce zniżka formy, ale sezon in plus. Można śmiało rzec, że był trzecim, najmocniejszym w zdziesiątkowanej reprezentacji Norwegii. Mam nadzieję, że ci prekursorzy skakania na nartach w następnym sezonie wrócą do czołówki i bedą się liczyć w walce o triumfy.
O jak Okurayama. Kamil Stoch na tej skoczni w konkursie sobotnim pobił rekord skoczni, lecąc DALEKO, DALEKO i lądując "z drugiego piętra" na 148,5m. To było coś niebywałego, on mógł jeszcze tak lecieć, ale wylądował. Majstersztyk. Myślę, że to jeden z takich ikonicznych momentów tej zimy. Kamil tego konkursu nie wygrał, bo wygrał Kraft dzięki przewadze z pierwszej serii. Ale rekord jest jego i pewnie długo pozostanie w tabelach rekordów skoczni.
P jak Polska - triumfatorzy Pucharu Narodów. Wygrywamy ten puchar drugi (i pewnie ostatni) raz, zdobywając 6083 pkt. Zawdzięczamy ten triumf słabszej dyspozycji Niemców (bo tak naprawdę z nimi tylko biliśmy się o triumf w tym sezonie) i dużej ilości konkursów, w których komplet zawodników naszej reprezentacji punktował. I to wcale nie w trzeciej dziesiątce, a w pierwszej i drugiej. Kamil Stoch wygrał tylko dwa razy, ale za to był razem z Piotrem Żyłą i Dawidem Kubackim wiele razy na podium. Stoch, Żyła i Kubacki także znaleźli się dzięki temu na 3,4 i 5. miejscu klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poza tym, wygraliśmy trzy konkursy drużynowe. Wisła, Willingen i Planica stały się naszymi szczęśliwymi miejscami. Odjechaliśmy Niemcom, którzy na moment nas przegonili w Predazzo, ale potem my znowu powiększaliśmy i traciliśmy przewagę, którą dowieźliśmy ostatecznie do Planicy. Licznik tej przewagi stanął na 433 pkt. Brawo, Polacy! Będzie ciężko obronić te trofeum, ale jeżeli w następnym sezonie znajdziemy się na podium tej rywalizacji to będzie bardzo miło! Aczkolwiek 2 i 3 miejsce nie fetuje na podium wPlanicy Vikersund w 2020
.
R jak Ryoyu Kobayashi - triumfator Pucharu Świata. To było coś niesamowitego. Człowiek, którego dorobek punktowy w dwóch poprzednich sezonach wyniósł 242 punkty, w tym sezonie aż 2085 pkt. Absolutny dominator pierwszej części sezonu i Turnieju Czterech Skoczni. 13 zwycięstw, razem z tym 21 razy na podium (trzy razy drugi, 5 razy trzeci). Coś fantastycznego. Ryoyu zakończył sezon z Kryształową Kulą, z wyżej wymienionym Turniejem Czterech Skoczni, Willingen Five, Raw Air, wygraną w Planica 7bez roweru, ale za to bez medalu indywidualnego Mistrzostw Świata. Choć w sezonie 14/15 Prevc sr skończył MŚ bez medalu jako lider PŚ, w 2007 Jacobsen, 2003 Hannawald, 1999 Ahonen, 1997 Peterka. Dołączył więc do tej "plejady" gwiazd bez medalu indywidualnego MŚ. Mam jednak nadzieję, że Ryoyu nie będzie "jednostrzałowcem" i dorobi się w Oberstdorfie medalu MŚ, a za rok - być może - podobnych sukcesów w Pucharze Świata.
S jak Seefeld. Najgorszy konkurs Mistrzostw Świata na skoczni normalnej w historii. Mimo tego, że zakończył się dla nas fenomenalnie, że Dawid Kubacki wykonał jeden z największych powrotów tej dyscypliny (27->1) i Kamil Stoch zdobył srebro i ten konkurs zapisał się na zawsze w annałach polskich i światowych skoków narciarskich, tak jednak nie sposób przejść obok sposobu jego rozgrywania. Warunki to był prawdziwy skandal, a rozpoczęcie konkursu, nie opóźnianie go nie było czymś, co fanów skoków uszczęśliwiało. Walter Hofer i Borek Sedlak narazili skoczków na prawdziwe niebezpieczeństwo. Skoro w Seefeld jest sztuczne oświetlenie, to ten konkurs mógł być opóźniany do nocy, mógł rozpocząć się godzinę później, wtedy były lepsze warunki, co widzieliśmy. To nie sprawiłoby, że byłby takie różnice, które nagle zostały zniwelowane przez Kubackiego względem następnych zawodników. Przypomnę, w pierwszej serii tylko trzech zawodników przekroczyło punkt K, w drugiej 11. Konkurs na pewno byłby zdatniejszy do oglądania, jeżeli rozpocząłby się nie o 16:00, a o 17:00. Myślę, że rozstrzygnięcie tych zawodów byłoby podobne.
T jak Trzy - tyle razy Polska wygrała konkursów drużynowych w Pucharze Świata w tym sezonie. Szczęśliwymi miejscami okazały się dla nas Wisła, Willingen i Planica. Byłoby piękne trio W i V, gdyby Polska wygrała w Vikersund, ale tam niestety nie starczyło sił Kamilowi. W Wiśle wygraliśmy po zepsutym skoku Freitaga, w Willingen zmiażdżyliśmy stawkę, tak samo w Planicy, choć ta przewaga byłaby wyższa, gdyby Piotrek Żyła nie pojechał pupą po zeskoku przy lądowaniu na 242,5m. Niemniej, pobiliśmy nasz rekord, obyśmy w kolejnych sezonach utrzymywali taką dyspozycję.
Litery U nie będzie. Napisałbym "Primoż Ulaga", bo to do niego jako jedyny reporter w Sarajewie w 1984 roku podszedł Włodzimierz Szaranowicz - to była klęska! Kilkanaście tysięcy ludzi opuściło po jego słabym skoku na skoczni normalnej skocznię. Ale nie napiszę, bo to nie ten sezon. A pan Primoż pracuje jako dyrektor ds. marketingu w słoweńskim związku. No a skoro jesteśmy przy panu Włodzimierzu...
W jak Włodzimierz Szaranowicz. Po 42 latach komentarza w TVP, 70-letni dziennikarz zdecydował się pożegnać ze sztuką komentarza sportowego. Fantastyczny rzeźbiarz, którego narzędziem był mikrofon. Legendarny komentarz skoków Adama Małysza po złote medale, po medale Igrzysk Olimpijskich, także Kamila Stocha, czy najlepszy konkurs w historii w Planicy 2005, niezapomniane "Velikanka wzięta!", "Wyrwał to sobie, przeciwko naturze", "Wytrzymał! Niewiarygodne! To już prawie na płaskim, coś niebywałego! Ależ skok! Niesamowite! Co oni mogą tu dzisiaj zacząć robić! Kojonkoski triumfuje! [...] Powiedziałeś [do A. Tajnera], że mogą dolecieć do 240 i ustać i oto mamy tego człowieka! A to nie koniec, Ahonen jest jeszcze!" "I niech wyląduje! I tak zrobił! I jest ZŁO-TO! Fortuna 72, a teraz... jest fantastyczna sprawa. Złoty medal! Po prostu... można zwariować ze szczęścia!", "Już nie będzie Adama Małysza na następnych Mistrzostwach Świata. Pożegnanie Adama z Mistrzostwami Świata...". Pamiętam od dzieciństwa, był on przy mikrofonie, przez wiele lat był, potem coraz częściej go nie było, by teraz zniknął niczym skoczek we mgle w powietrzu drzewiej na Holmenkollbakken. Państwo słuchali go przed ekranami krzycząc, skacząc. Ja także krzycząc, skacząc. Po prostu. Było pięknie, ale coś się niewątpliwie zamknęło, ale mam nadzieję, że będzie jakaś próba kontynuacji. Ważne żeby coś trwałego, bardzo trwałego po panu Włodzimierzu zostało. Dziękujemy, Panie Włodku, dziękuję Państwu. Do usłyszenia.
V jak Vikersund. Miejsce odblokowania Kuby Wolnego na skoczniach mamucich. Tak na stałe, bo był też Oberstdorf, gdzie ładnie latał. Miejsce, gdzie znowu zobaczyliśmy Piotra Żyłę fruwającego daleko i zmagającego się z trudami końca długiego sezonu Kamila Stocha. Ale ja tutaj chcę się skupić na Kubie Wolnym. Chłopak odblokował się i zaczął fruwać bardzo daleko. W konkursie drużynowym poprawiał życiówkę: 227,5m i 229,5m. W konkursie indywidualnym 230 metrów, był trzeci po pierwszej serii, po drugiej spadł na czwarte miejsce, bo skoczył 225,5m, ale to jest jego najlepszy wynik w karierze. Mistrz Świata juniorów z 2014 roku pokazał, że też potrafi latać, że jest bardzo stabilny, bo ani razu (chyba oprócz prologu) nie wylądował przed 220 metrem. Każdy lot był stylowy, daleki. A sezon, pomimo paru załamań, zakończył w TOP30 na 22. miejscu. Jego progres to dobry znak dla naszych skoków. To znak, że po erze drużyny mistrzów z Lahti (Stoch-Żyła-Kubacki-Kot) polskie skoki raczej nie znikną nagle z czołówki stawki, niczym fińskie skoki.
Z jak Zajc. Timi Zajc był w tym sezonie kimś niezwykłym. Słoweniec wystąpił we wszystkich zawodach sezonu oprócz Lahti i punktował w 25/27. Pierwszy jego sezon w czubku stawki (dość niespodziewanie), pierwszy triumf w lotach piątkowych w Oberstdorfie, pierwsze podium w niedzielę w Sapporo, 15 konkursów w TOP10. Łącznie zgromadził 833 pkt, co dało mu dziewiąte miejsce w "generalce" Pucharu Świata, był jednocześnie najlepszym reprezentantem Słowenii w tym, dla nich, dość dziwnym sezonie. A jeżeli "Zając" utrzyma taką dyspozycję, a skaczący dobrze w końcówce sezonu Prevcowie nie spalą się w sezonie 19/20, to możemy zobaczyć kolejne triumfy słoweńskich skoczków. Miło byłoby, jakby powtórzyli Sapporo i zajęli trzy miejsca na podium, ale chyba jeszcze kadra Bertoncelja musi chwilę poczekać na taki moment chwały.
Ż jak Żyła. Nie Justyna (odpadła z TzG w ostatni piątek marca), Piotr. Sezon 2018/2019 był jego najlepszym w karierze. 7 razy stanął na podium (3 razy drugi, 4 razy trzeci), zabrakło triumfu, który mógłby być, gdyby nie ta fenomenalna dyspozycja Ryoyu Kobayashiego. Ale Piotrek też miał znakomitą dyspozycję. Los w konkursach dopisywał mu szczególnie w pierwszej części sezonu, w drugiej Piotr Żyła odnotował serię czterech konkursów kończonych na czwartym miejscu. Tak, to nie jest fejk. Był czwarty w niedzielnym Sapporo i przez cały weekend w Oberstdorfie (loty). W całym sezonie sześć razy był czwarty, bo jego kolekcję uzupełniło jeszcze Willingen pierwsze i finał w Planicy. Dobre wyniki i znakomita dyspozycja w lotach w Planicy dała mu trzecie miejsce w PŚ w lotach oraz czwarte w Planica 7. Był drugi w Willingen Five i czwarty ogółem (1131 pkt) w Pucharze Świata. Czwórki go prześladowały w minionym sezonie, szkoda że nie jedynki, ale jest szansa to poprawić w nowym sezonie. A jeżeli Piotrek utrzyma dyspozycję, to może nawet wygrywać.
Jak do tego doszło - nie wiem
Forma o sobie dała znać
Źródło zrzutów ekranu: Telewizja Polska/Międzynarodowa Federacja Narciarska/YouTube
A jak Antti Aalto tudzież Fala. Reprezentant Finlandii w swoim szóstym sezonie startów w Pucharze Świata uzbierał 288 pkt, najwięcej w karierze. Najlepszy występ odnotował w drugim konkursie w Niżnym Tagile, gdzie był szósty, w Wiśle był siódmy, a w Lahti dziewiąty. W Innsbrucku odnotował najgorszy występ sezonu, kończąc na 41. miejscu. Te punkty sprawiły, że sezon zakończył na 25. miejscu, najlepszym dla fińskiego skoczka od przeszło pięciu lat (wtedy Asikainen 30. w PŚ - 157 pkt)! Fin zanotował bardzo dobry sezon. Mam nadzieję, że to był pierwszy z wielu dobrych sezonów. Sezonów nadziei dla fińskich skoków po Janne Ahonenie.
B jak Belka. Taniec z belkami był często obecnym elementem sezonu. Wiatr kręcił, przez co bonifikaty nieraz były kosmiczne. W jednym z konkursów było aż 8 zmian belek, a dla odmiany w Vikersund ograniczano się do 1-2 zmian w konkursie indywidualnym i 2-3 w drużynówce. W Planicy najczęściej po jednej, choć zdarzało się w drużynówce zmienianie belki co grupę. Zmiana belki na życzenie pojawiła się dopiero w Planicy, kiedy trener Miyahira zażyczył sobie belki w dół w finale dla Ryoyu. Belka ostatecznie poszła w dół jeszcze bardziej, więc Walter Hofer i Borek Sedlak mogli powiedzieć do Miyahiry "Twoje życzenie (nie) jest dla nas rozkazem!"
C jak CANCELLED. To doskonale znane słowo angielskie dla fana skoków w tym sezonie nie było jednak zbyt często używane. Odwołany został weekend w Titisee-Neustadt (odrobiony konkurs drużynowy w Willingen, indywidualny w Oberstdorfie - loty), kwalifikacje i druga seria pierwszego konkursu w Kuusamo (bo nie można było długo rozpocząć pierwszej serii), druga seria drużynówki w Oslo. Ponadto przesunięto na następny dzień kwalifikacje w Bischofshofen przez mocno padający śnieg, przez co odwołano serię KO, zamiast której rozegrano zwykły konkurs ze zwykłą listą startową. Odwołano również kwalifikacje do drugiego konkursu w Predazzo. Do niektórych konkursów można się przyczepiać, że były ciągnięte przez duo Hofer-Sedlak za uszy dwie serie, a powinna być jedna, no ale my nie jesteśmy sędziami i możemy jedynie gdybać.
D jak Dawid Kubacki - mistrz świata ze skoczni normalnej. Został mistrzem w konkursie, który był jednym z największych absurdów w historii sportu. Mistrz, który miał zostać mistrzem, bo w treningach dobrze się spisywał na równi z Kraftem i Stochem, toteż oni zdobyli te medale. Kubacki złoto, Stoch srebro, Kraft brąz. Pierwsza seria w warunkach sypiącego śniegu, złych warunków wietrznych. Polacy nie brylowali. Ale potem zobaczyliśmy awans o 26 pozycji Dawida Kubackiego, Kamila Stocha o 17. Obejrzeliśmy prawdziwy cud w Seefeld, naszą wspinaczkę po glorię, po chwałę. Ryoyu medalu nie zdobył, mimo że prowadził po pierwszej serii. Medali też nie zdobyli ci, którzy byli w czołówce po pierwszej serii jak chociażby Filip Sakala. Ważne jest to, że Dawid Kubacki zdobył mistrzostwo w niesamowitych okolicznościach, skacząc najdalej, najlepiej. Z rekompensatą. Wygrał najlepszy. I to jest najważniejsze. A ponadto zanotował znakomity sezon, wygrywając premierowo w karierze w drugim konkursie w Predazzo, a razem z tym triumfem sześć razy stając na podium w sezonie. To dało mu 988 pkt i piąte miejsce w Pucharze Świata. A to może być tylko początek wielkich sukcesów Dawida, który wygrał z Goliatem, a przede wszystkim ze samym sobą.
E jak Eisenbichler Markus - mistrz świata ze skoczni dużej. Niemcom znakomicie dopisała forma i wystrzelili na Bergisel w Innsbrucku. Markus Eisenbichler był najlepszym z nich, zdobywając tytuł mistrzowski, a jednocześnie będąc drugim zawodnikiem po Roku Benkoviciu, który został mistrzem świata, nie posiadając ani jednego triumfu w Pucharze Świata. Skoki Eisenbichlera były znakomite, latał dalej od rywali, a medale rozstrzygnęły się tak naprawdę między nim, Karlem Geigerem i prowadzącym po pierwszej serii Killianie Peierze, który zrobił małą sensację na tych mistrzostwach. Ale drugi skok Szwajcara pozwolił Eisenbichlerowi na radość ze złota. Czy obroni złoto w Oberstdorfie? Jeżeli jego dyspozycja nadal będzie taka sama, to kto wie!
F jak First Victory - pierwsze zwycięstwo. A te w tym sezonie odnieśli: znany Wam dobrze Ryoyu Kobayashi (pierwsze w pierwszym konkursie w Kuusamo, potem było jeszcze 12), Jewgienij Klimow (Wisła), Karl Geiger (pierwszy konkurs Engelberg, potem jeszcze pierwsze Willingen), Dawid Kubacki (drugie Predazzo), Timi Zajc (pierwszy konkurs loty Oberstdorf), Markus Eisenbichler (na foto, pierwszy konkurs Planica). Pod literkę F możemy też podciągnąć First Podium - pierwsze podium w karierze. A te osiągnęli: Ryoyu Kobayashi i Stephan Leyhe (3. i 2. Wisła), Daniel Huber (3. 1st Engelberg), Yukiya Sato (3. Zakopane), Timi Zajc (2., 2nd Sapporo).
G jak Gregor Schlierenzauer. Dwunastokrotny medalista Mistrzostw Świata, 5-krotny zdobywca Kryształowych Kul (2 za generalkę, 3 za loty) i 53-krotny triumfator zawodów Pucharu Świata startował w tym sezonie z nadzieją, że da trenerowi Andreasowi Felderowi powód, dla którego on go zabierze na Mistrzostwa Świata w Innsbrucku i Seefeld. W Wiśle był 48., w Kuusamo raz się zakwalifikował i był 18., raz się nie zakwalifikował, potem, w Niżnym Tagile dwa razy bez punktów, Szwajcarię, TCS, Predazzo, Zakopane, Sapporo i loty odpuścił, trenując w Austrii nadal z nadzieją, że Felder weźmie go na czempionat. Był w Lahti, tam po raz pierwszy od prawie 5 lat wygrał z drużyną konkurs, a jego skoki były świetne. Dzień później w konkursie jednak stracił flow i był 30. A w Wiilingen był 42. i w drugim konkursie dostał DSQ. Brak stabilności, brak gotowości. Całe starania poszły na marne, bo Felder go nie zabrał na MŚ, a w dodatku "Schlieri" został wykluczony z kadr Austrii na PŚ, PK i FIS Cup. Na ten moment myśli nad zakończeniem kariery. Myślę, że gdyby zmienił pewne metody treningowe, to może wróciłby do stawki i regularnie punktowałby. Mam nadzieję, że tego niegdyś giganta zobaczymy w następnym sezonie na skoczniach świata.
H jak Horngacher Stefan. Trener naszej reprezentacji, a właściwie były trener. Odszedł do reprezentacji Niemiec, choć właściwie to było spodziewane w momencie, gdy zawarł tylko roczną umowę z PZNem. Wielki człowiek, wielki autorytet. Zawdzięczamy mu dwie Kryształowe Kule za triumf w Pucharze Narodów, Kryształową Kulę za triumf Kamila Stocha w PŚ 17/18, jego drugie miejscE w sezonie 16/17, trzecie w 18/19 oraz dwa triumfy w Turnieju Czterech Skoczni 16/17 i 17/18. Ten drugi najważniejszy, bo z Wielkim Szlemem. Zawdzięczamy drużynowe Mistrzostwo Świata w 2017 i brąz Piotrka Żyły na skoczni dużej, w 2019 złoto Dawida Kubackiego i srebro Kamila Stocha w tym ko(s)micznym konkursie; srebro Stocha w lotach w 2018 roku i brąz drużyny, triumf Stocha w Raw Air 2018, jego mistrzostwo olimpijskie i brąz drużyny w tym samym roku. Liczne zwycięstwa Kamila Stocha w PŚ, triumfy Maćka Kota, Dawida Kubackiego, podia tych zawodników, do tego doklejam Piotrka Żyłę, który złapał regularność w ostatnim sezonie, a także Kuba Wolny, który poczuł się prawdziwie wolny na mamutach. Zawdzięczamy trenerowi Horngacherowi jedną z najsilniejszych, najpotężniejszych reprezentacji w historii skoków narciarskich. Aż szkoda, że ta historia ma swój koniec, bo dla wielu z kibiców mogłaby trwać w nieskończoność. Ale coś musi się skończyć, by coś mogło się rozpocząć. Dlatego też #DankeStefan und alles gute im Deutsches Mannschaft!
I niezapomniany "żółwik" i "Dobrzeee!"
I jak Innsbruck. Miejsce, w którym nam nie szło w tym sezonie (jak i w Oslo!). Najpierw, w Turnieju Czterech Skoczni odnotowaliśmy 5. miejsce Stocha, 18. Kubackiego, 30. Huli, 34. Wolnego i 42. Żyły, by potem, na Mistrzostwach Świata zobaczyć 5. miejsce Kamila Stocha, 12. Dawida Kubackiego, 19. Piotra Żyły i 40. Kuby Wolnego. To był konkurs poniżej oczekiwań, jakie mieliśmy przed Mistrzostwami Świata. W konkursie drużynowym zajęliśmy czwarte miejsce, co nas już kompletnie dobiło, ale nie pozbawiło nadziei przed Seefeld. Liczyliśmy na medale, a się srogo rozczarowaliśmy. Tutaj na myśl przychodzi mem z nosaczem sundajskim z podpisem "Niby człowiek wiedzioł a jednak się łudził". Niemcy natomiast zdominowali drużynówkę, skacząc daleko i wybitnie, a Markus Eisenbichler zdobył pierwszy złoty medal dla Niemców od przeszło 20 lat i złota Martina Schmitta. W dodatku, 1-2 Niemców, bo drugi był Karl Geiger. Czarnym koniem, zgodnie z przewidywaniami, okazał się Killian Peier, który zdobył brązowy medal, mimo że prowadził po pierwszej serii. Trochę tu się zasmuciłem, bo Peier miał szansę na wielki sukces ze złotem, ale zdobywając brązowy medal też ma wielki sukces. A ten brąz pewnie smakuje znacznie lepiej niż złoto.
J jak Japonia. Reprezentacja tej nacji w głównej mierze dzieki znakomitym występom Ryoyu Kobayashiego, a także dzięki regularności Junishiro Kobayashiego, Yukiyi Sato i Daikiego Ito oraz dzięki dwóm podiom w konkursach drużynowych w Lahti i Oslo zajęli trzecie miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów. Jest to pierwsze podium Pucharu Narodów dla reprezentacji Japonii od przeszło 20 lat i triumfu wynikiem 6208 pkt w sezonie 98/99. A to był wynik fenomenalnej dyspozycji Noriakiego Kasai, Kazuyoshiego Funakiego, Hideharu Miyahiry (notabene trenera reprezentacji Japonii w tym momencie), Masahiko Harady czy Kazuyi Yoshioki.
K jak Koniec Kariery. A w tym sezonie narty na bok odłożyły tak wybitne postacie jak: Robert Kranjec (ostatni lot po ostatnim locie pierwszej serii drużynówki w Planicy; MŚ w lotach 2012, dwie Kryształowe Kule za loty), Sebastian Colloredo (rekordzista w zdobyciu złotych medali Mistrzostw Włoch), Andreas Stjernen (zdobywca PŚ w lotach 17/18). Narty odłożyli również: Przemysław Kantyka, Luca Egloff, Joachim Hauer, Tomaż Naglicz (brat Primoża, kolarza, dawnego skoczka), Janne Ahonen (po raz czwarty, miał wrócić po raz piąty pod koniec marca, ale odwołane Mistrzostwa Finlandii w Ruce pokrzyżowały plany), Kenneth Gangnes (v-ce mistrz w lotach 2016, mistrz drużynowy, 3. w PŚ 15/16; kontuzje go zniszczyły).
L jak liderzy. Nie jest prawdą czytelniku, że Ryoyu Kobayashi był liderem Pucharu Świata przez cały sezon. Po pierwszym konkursie w Wiśle liderem był Jewgienij Klimow, którego kolejny konkurs w Kuusamo zweryfikował (był 31.) i tak naprawdę od pierwszego konkursu w Kuusamo liderem był znakomity Japończyk. I tego prowadzenia już do Planicy nie oddał.
M jak Maren Lundby. Norweżka w przekonywującym stylu triumfowała w Pucharze Świata pań. 13 razy triumfowała indywidualnie (na 24 konkursy indywidualne), w tym w finale sezonu w Czajkowskim. To daje jej szóste miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Triumfowała w premierowej edycji Raw Air pań, zdobyła mistrzostwo świata indywidualne i brązowy medal z drużyną kobiet i z mieszaną. Pobiła rekord skoczni dużej pań w Oberstdorfie (135,5m), Sapporo (135m) i Lillehammer (141,5m). Zdominowała sezon u pań, podobnie jak Ryoyu Kobayashi u panów. Pobiła punktowy rekord Sary Takanashi z sezonu 13/14 (1720 pkt), zdobywając 1909 pkt. Zrobiła coś niebywałego. Gratulacje! Trochę tak na osłodę słabszego sezonu norweskich skoków. No bo a propos Norge...
https:// NNtwitter.com/sportpl/status/11102643046689832
N jak Norwegia. Norwegowie odnotowali najsłabszy sezon od pięciu lat. Myślę, że fani tej drużyny mogą czuć się rozczarowani. Pięć lat temu Puchar Narodów zakończyli na piątym miejscu, w tym sezonie też zakończyli walkę drużynową na piątym miejscu. Generalnie mają takie huśtawki - raz dobry, raz zły sezon. 13/14 - 5., 14/15 - 2., 15/16 - wygrany PN, 16/17 - 4., 17/18 - wygrany PN, 18/19 - 5. Czyli w sezonie 19/20, wedle tej tendencji, Norwegia powinna wygrać Puchar Narodów. W konkursach drużynowych ich miejsca to 10 (po DSQ Wąsacza w 1. serii), 8. (po DSQ Forfanga w 2. serii), 9., 4., win w Oslo i 2x6. Nie był to ich sezon, mimo że w TOP10 Pucharu Świata znalazł się i Forfang (8.), i Johansson (6.), którzy wygrali po jednym konkursie. Nawiedzały ich kontuzje Tandego, Stjernena, upadki, brak stabilności niektórych zawodników. Plusem jest odkrycie Graneruda, który regularnie kwalifikował się do drugiej serii i konkursy kończył nawet w czołowej 10, najlepsze miejsce 4., w niedzielnym Sapporo. W końcówce zniżka formy, ale sezon in plus. Można śmiało rzec, że był trzecim, najmocniejszym w zdziesiątkowanej reprezentacji Norwegii. Mam nadzieję, że ci prekursorzy skakania na nartach w następnym sezonie wrócą do czołówki i bedą się liczyć w walce o triumfy.
O jak Okurayama. Kamil Stoch na tej skoczni w konkursie sobotnim pobił rekord skoczni, lecąc DALEKO, DALEKO i lądując "z drugiego piętra" na 148,5m. To było coś niebywałego, on mógł jeszcze tak lecieć, ale wylądował. Majstersztyk. Myślę, że to jeden z takich ikonicznych momentów tej zimy. Kamil tego konkursu nie wygrał, bo wygrał Kraft dzięki przewadze z pierwszej serii. Ale rekord jest jego i pewnie długo pozostanie w tabelach rekordów skoczni.
P jak Polska - triumfatorzy Pucharu Narodów. Wygrywamy ten puchar drugi (i pewnie ostatni) raz, zdobywając 6083 pkt. Zawdzięczamy ten triumf słabszej dyspozycji Niemców (bo tak naprawdę z nimi tylko biliśmy się o triumf w tym sezonie) i dużej ilości konkursów, w których komplet zawodników naszej reprezentacji punktował. I to wcale nie w trzeciej dziesiątce, a w pierwszej i drugiej. Kamil Stoch wygrał tylko dwa razy, ale za to był razem z Piotrem Żyłą i Dawidem Kubackim wiele razy na podium. Stoch, Żyła i Kubacki także znaleźli się dzięki temu na 3,4 i 5. miejscu klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Poza tym, wygraliśmy trzy konkursy drużynowe. Wisła, Willingen i Planica stały się naszymi szczęśliwymi miejscami. Odjechaliśmy Niemcom, którzy na moment nas przegonili w Predazzo, ale potem my znowu powiększaliśmy i traciliśmy przewagę, którą dowieźliśmy ostatecznie do Planicy. Licznik tej przewagi stanął na 433 pkt. Brawo, Polacy! Będzie ciężko obronić te trofeum, ale jeżeli w następnym sezonie znajdziemy się na podium tej rywalizacji to będzie bardzo miło! Aczkolwiek 2 i 3 miejsce nie fetuje na podium w
.
R jak Ryoyu Kobayashi - triumfator Pucharu Świata. To było coś niesamowitego. Człowiek, którego dorobek punktowy w dwóch poprzednich sezonach wyniósł 242 punkty, w tym sezonie aż 2085 pkt. Absolutny dominator pierwszej części sezonu i Turnieju Czterech Skoczni. 13 zwycięstw, razem z tym 21 razy na podium (trzy razy drugi, 5 razy trzeci). Coś fantastycznego. Ryoyu zakończył sezon z Kryształową Kulą, z wyżej wymienionym Turniejem Czterech Skoczni, Willingen Five, Raw Air, wygraną w Planica 7
S jak Seefeld. Najgorszy konkurs Mistrzostw Świata na skoczni normalnej w historii. Mimo tego, że zakończył się dla nas fenomenalnie, że Dawid Kubacki wykonał jeden z największych powrotów tej dyscypliny (27->1) i Kamil Stoch zdobył srebro i ten konkurs zapisał się na zawsze w annałach polskich i światowych skoków narciarskich, tak jednak nie sposób przejść obok sposobu jego rozgrywania. Warunki to był prawdziwy skandal, a rozpoczęcie konkursu, nie opóźnianie go nie było czymś, co fanów skoków uszczęśliwiało. Walter Hofer i Borek Sedlak narazili skoczków na prawdziwe niebezpieczeństwo. Skoro w Seefeld jest sztuczne oświetlenie, to ten konkurs mógł być opóźniany do nocy, mógł rozpocząć się godzinę później, wtedy były lepsze warunki, co widzieliśmy. To nie sprawiłoby, że byłby takie różnice, które nagle zostały zniwelowane przez Kubackiego względem następnych zawodników. Przypomnę, w pierwszej serii tylko trzech zawodników przekroczyło punkt K, w drugiej 11. Konkurs na pewno byłby zdatniejszy do oglądania, jeżeli rozpocząłby się nie o 16:00, a o 17:00. Myślę, że rozstrzygnięcie tych zawodów byłoby podobne.
T jak Trzy - tyle razy Polska wygrała konkursów drużynowych w Pucharze Świata w tym sezonie. Szczęśliwymi miejscami okazały się dla nas Wisła, Willingen i Planica. Byłoby piękne trio W i V, gdyby Polska wygrała w Vikersund, ale tam niestety nie starczyło sił Kamilowi. W Wiśle wygraliśmy po zepsutym skoku Freitaga, w Willingen zmiażdżyliśmy stawkę, tak samo w Planicy, choć ta przewaga byłaby wyższa, gdyby Piotrek Żyła nie pojechał pupą po zeskoku przy lądowaniu na 242,5m. Niemniej, pobiliśmy nasz rekord, obyśmy w kolejnych sezonach utrzymywali taką dyspozycję.
Litery U nie będzie. Napisałbym "Primoż Ulaga", bo to do niego jako jedyny reporter w Sarajewie w 1984 roku podszedł Włodzimierz Szaranowicz - to była klęska! Kilkanaście tysięcy ludzi opuściło po jego słabym skoku na skoczni normalnej skocznię. Ale nie napiszę, bo to nie ten sezon. A pan Primoż pracuje jako dyrektor ds. marketingu w słoweńskim związku. No a skoro jesteśmy przy panu Włodzimierzu...
W jak Włodzimierz Szaranowicz. Po 42 latach komentarza w TVP, 70-letni dziennikarz zdecydował się pożegnać ze sztuką komentarza sportowego. Fantastyczny rzeźbiarz, którego narzędziem był mikrofon. Legendarny komentarz skoków Adama Małysza po złote medale, po medale Igrzysk Olimpijskich, także Kamila Stocha, czy najlepszy konkurs w historii w Planicy 2005, niezapomniane "Velikanka wzięta!", "Wyrwał to sobie, przeciwko naturze", "Wytrzymał! Niewiarygodne! To już prawie na płaskim, coś niebywałego! Ależ skok! Niesamowite! Co oni mogą tu dzisiaj zacząć robić! Kojonkoski triumfuje! [...] Powiedziałeś [do A. Tajnera], że mogą dolecieć do 240 i ustać i oto mamy tego człowieka! A to nie koniec, Ahonen jest jeszcze!" "I niech wyląduje! I tak zrobił! I jest ZŁO-TO! Fortuna 72, a teraz... jest fantastyczna sprawa. Złoty medal! Po prostu... można zwariować ze szczęścia!", "Już nie będzie Adama Małysza na następnych Mistrzostwach Świata. Pożegnanie Adama z Mistrzostwami Świata...". Pamiętam od dzieciństwa, był on przy mikrofonie, przez wiele lat był, potem coraz częściej go nie było, by teraz zniknął niczym skoczek we mgle w powietrzu drzewiej na Holmenkollbakken. Państwo słuchali go przed ekranami krzycząc, skacząc. Ja także krzycząc, skacząc. Po prostu. Było pięknie, ale coś się niewątpliwie zamknęło, ale mam nadzieję, że będzie jakaś próba kontynuacji. Ważne żeby coś trwałego, bardzo trwałego po panu Włodzimierzu zostało. Dziękujemy, Panie Włodku, dziękuję Państwu. Do usłyszenia.
V jak Vikersund. Miejsce odblokowania Kuby Wolnego na skoczniach mamucich. Tak na stałe, bo był też Oberstdorf, gdzie ładnie latał. Miejsce, gdzie znowu zobaczyliśmy Piotra Żyłę fruwającego daleko i zmagającego się z trudami końca długiego sezonu Kamila Stocha. Ale ja tutaj chcę się skupić na Kubie Wolnym. Chłopak odblokował się i zaczął fruwać bardzo daleko. W konkursie drużynowym poprawiał życiówkę: 227,5m i 229,5m. W konkursie indywidualnym 230 metrów, był trzeci po pierwszej serii, po drugiej spadł na czwarte miejsce, bo skoczył 225,5m, ale to jest jego najlepszy wynik w karierze. Mistrz Świata juniorów z 2014 roku pokazał, że też potrafi latać, że jest bardzo stabilny, bo ani razu (chyba oprócz prologu) nie wylądował przed 220 metrem. Każdy lot był stylowy, daleki. A sezon, pomimo paru załamań, zakończył w TOP30 na 22. miejscu. Jego progres to dobry znak dla naszych skoków. To znak, że po erze drużyny mistrzów z Lahti (Stoch-Żyła-Kubacki-Kot) polskie skoki raczej nie znikną nagle z czołówki stawki, niczym fińskie skoki.
Z jak Zajc. Timi Zajc był w tym sezonie kimś niezwykłym. Słoweniec wystąpił we wszystkich zawodach sezonu oprócz Lahti i punktował w 25/27. Pierwszy jego sezon w czubku stawki (dość niespodziewanie), pierwszy triumf w lotach piątkowych w Oberstdorfie, pierwsze podium w niedzielę w Sapporo, 15 konkursów w TOP10. Łącznie zgromadził 833 pkt, co dało mu dziewiąte miejsce w "generalce" Pucharu Świata, był jednocześnie najlepszym reprezentantem Słowenii w tym, dla nich, dość dziwnym sezonie. A jeżeli "Zając" utrzyma taką dyspozycję, a skaczący dobrze w końcówce sezonu Prevcowie nie spalą się w sezonie 19/20, to możemy zobaczyć kolejne triumfy słoweńskich skoczków. Miło byłoby, jakby powtórzyli Sapporo i zajęli trzy miejsca na podium, ale chyba jeszcze kadra Bertoncelja musi chwilę poczekać na taki moment chwały.
Ż jak Żyła. Nie Justyna (odpadła z TzG w ostatni piątek marca), Piotr. Sezon 2018/2019 był jego najlepszym w karierze. 7 razy stanął na podium (3 razy drugi, 4 razy trzeci), zabrakło triumfu, który mógłby być, gdyby nie ta fenomenalna dyspozycja Ryoyu Kobayashiego. Ale Piotrek też miał znakomitą dyspozycję. Los w konkursach dopisywał mu szczególnie w pierwszej części sezonu, w drugiej Piotr Żyła odnotował serię czterech konkursów kończonych na czwartym miejscu. Tak, to nie jest fejk. Był czwarty w niedzielnym Sapporo i przez cały weekend w Oberstdorfie (loty). W całym sezonie sześć razy był czwarty, bo jego kolekcję uzupełniło jeszcze Willingen pierwsze i finał w Planicy. Dobre wyniki i znakomita dyspozycja w lotach w Planicy dała mu trzecie miejsce w PŚ w lotach oraz czwarte w Planica 7. Był drugi w Willingen Five i czwarty ogółem (1131 pkt) w Pucharze Świata. Czwórki go prześladowały w minionym sezonie, szkoda że nie jedynki, ale jest szansa to poprawić w nowym sezonie. A jeżeli Piotrek utrzyma dyspozycję, to może nawet wygrywać.
Jak do tego doszło - nie wiem
Forma o sobie dała znać
Źródło zrzutów ekranu: Telewizja Polska/Międzynarodowa Federacja Narciarska/YouTube


























Komentarze
Prześlij komentarz