Przejdź do głównej zawartości

#54 Mały skandal z finałem Pucharu Polski, ale wygrała puchar Lechia

Organizacja finału Pucharu Polski znowu zawiodła. Tym razem kibice mieli problem z wejściem na stadion. Długo trwające przeszukiwania, tłumy przed stadionem o godzinie 16:00. A o tej godzinie wystartował mecz finałowy o te trofeum. Na trybunach kibice, przed stadionem kibice. 

To nie jest scenariusz z roku 1950, kiedy to zabrakło biletów i tłumy kibiców oczekują na wieści, co się dzieje na boisku. Te tłumy oczekiwały na wejście.  Oczekiwanie jest długie. Mecz trwa. Jedna bramka otwarta przy czterech dla kibiców Jagiellonii.  Jest to małym skandalem, bo jednak można byłoby otworzyć szybciej bramki, a nie o 15:25. Choć bramki podobno były otwarte od rana i można było już wejść na mecze tymbarkowe. Z reprezentacją otwieranie bramek jest dużo wcześniej, a tutaj to było znacznie później. Można byłoby otworzyć dwie godziny przed meczem, nawet chwilę po turnieju o Puchar Tymbarku. To dało się rozwiązać inaczej. PZPN uniknąłby kryzysu, uniknąłby krytyki kibiców, uniknąłby fali krytyki mediów. Rozumiem jednak to, że była jedna bramka otwarta. Bo kontrola pirotechniczna, bo trzeba sprawdzić wielu kibiców. To jest zrozumiałe, ale można byłoby otworzyć więcej bramek, zaangażować  więcej osób i zapewnić komfort kibicom obu stron. Spójrzmy na to też od strony takiej, że np. w Niemczech mecz nie był i nie jest rozpoczynany, dopóki wszyscy kibice nie wejdą na trybuny. Trochę jak ze spektaklem w teatrze, że jest oczekiwanie na wszystkich widzów. A można byłoby zaczekać. Ramówka Polsatu, który transmitował ten finał, była w tym przypadku z gumy, bo po finale i tak mieli pokazywać dekorację i mieli na to przeznaczone 50 minut w slocie ramówkowym (tak naprawdę 41-42, bo są jeszcze reklamy). A co do piro, to i tak zostało wniesione i odpalone w 75. minucie gry. Także kontrola tak wygląda.

Jednak tak patrząc na tę sytuację to myślę sobie, że w sumie to dobrze, że ci kibice Lechii nie weszli w całości na pierwszą część meczu. Mogą mówić, że przegapili część meczu, mogą zwalać winę. Ale nie ma czego żałować. Obejrzeliśmy grę taktyczną - powiedzą wielcy eksperci. Prawda, ale dlaczego ten mecz przez to był paździerzem znanym z Ekstraklasy w piątek i poniedziałek o 18:00? Ten mecz wiał nudą na kilometr. To było niezdatne do oglądania. Lepsze było w tym momencie wyjście na grilla, zjedzenie kiełbasy, kaszanki czy czegokolwiek innego. W pierwszej części mało akcji, mało jakichś zrywów. W drugiej, oprócz piro w 75. minucie zobaczyliśmy dwa gole. Dla Lechii. Pierwsza bramka padła w 87. minucie i był to gol Flavio Paixao, który wbił piłkę do siatki po wrzutce, odbiciu piłki po dobitce od rąk Kelemena. Napisałem dwie bramki, a jest 0:1. No bo to była bramka zVARowana, czyli "telewizorek" -> nie ma bramki. VAR zobaczyli tam spalony, myślę, że to była dobra decyzja, bo faktycznie sędzia Frankowski popełnił błąd, uznając najpierw tę bramkę. Następna bramka padła w doliczonym czasie gry. A doliczono siedem minut, bo zmiany, bo przerwa na VAR, bo przerwa na pirotechnikę. I w szóstej minucie tego czasu Artur Sobiech strzelił po wrzutce z autu bramkę, której nie odwołano, którą uznano. Lechia zdobyła pierwszy po 36 latach Puchar Polski i na pewno zagra w drugiej rundzie eliminacji Ligi Europy. Dzięki temu też czwarta drużyna ligi po 37 kolejkach zyska prawo gry w pierwszej rundzie tychże eliminacji.

Ale walka Lechii o mistrza nadal trwa. Day 34 is coming... /t.ps://tsdwittser.com/StadionSlaski/status/1124046317372813313

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...