Przejdź do głównej zawartości

#58 Witaj, wygrano numer 4! Polska vs Izrael 4:0

Po serii trzech zwycięstw w okropnych meczach, zdobyliśmy czwarte w efektownym stylu. Polska triumfowała nad Izraelem 4:0 po najlepszym meczu w kadencji Jerzego Brzęczka. A nazwiska ICH to PIO PIO Piątek, Lewandowski z karnego, Grosicki i Kądzior.

Pierwsza część to nasze próby oblężeń pola karnego Izraela i ich skuteczne próby wejścia w pole karne naszych. I gdyby nie Bednarek, to stracilibyśmy z nogi Zahawiego dwie bramki. Ale był stoper Southampton i uratował nam tyłek. Zagraliśmy wreszcie dobry początek meczu i nie było jakiegoś większego paździerza. W 35 minucie wykorzystaliśmy okazję, piękna akcja prawą stroną, Lewy do Piątka, tam nawinął się Kędziora, ten do Piątka, a on w poniedziałek, z prawej nogi, pewnie nad bramkarzem i prowadziliśmy w tej grze! Potem jeszcze parę zrywów i fajnych akcji i przerwa. Izrael był groźny i chciał nam wbić bramki. Ale to nie pykło w tej części gry.

W drugiej części parę ładnych zrywów naszych na początku. W 55 minucie "ręka" zawodnika Izraela po dośrodkowaniu Grosickiego i karny. Piszę tak, bo tam nie było ręki nie było, lecz udo. No i wiecie, że Lewy podszedł i podwyższył stan gry do 2:0. Płaskie uderzenie w prawy dolny róg bramki. Ale tutaj nie ma VARu, więc gol to gol.  W 58 minucie Kamil Grosicki włączył Turbo, poszedł lewym skrzydłem i huknął mocno. Trzy zero, prowadziliśmy, miażdżyliśmy. To był styl, jakiego dawno nie widzieliśmy w naszej reprezentacji. Wreszcie to dało się oglądać. Ale Izraelczycy nadal nas atakowali, ale my mieliśmy Bednarka, Glika i Fabiańskiego. Fabian znowu grał godne zawody. W 84 minucie wykorzystaliśmy ich błąd w obronie, dzięki czemu po podaniu do Kądziora młody strzelił bramkę na 4:0. To było coś niebywałego. Chłopak, którego odrzucano, któremu nie dawano szansy gry w reprezentacji strzela bramkę, podwyższając stan gry. Brawo!

Izraelczycy ewidentnie się posypali i nie pokazali tutaj pazura obecnego w poprzednich meczach eliminacji. Zahawi, mimo swoich starań, nie zaskoczył nas. My natomiast zagraliśmy najlepszy mecz za kadencji Brzęczka. I za to mu należy się szacunek. Zagraliśmy mocno, strzeliliśmy cztery bramki, robiliśmy swoje, odpieraliśmy ataki rywali. Często było blisko bramki, bo popełnialiśmy błędy w kryciu, ale dobrze, że mimo wszystko obrona miała włączone czuwanie i udało się złe sytuacje zażegnywać. Osiem bramek strzelonych w eliminacjach, żadnej straconej, cztery wygrane mecze, dwa czyste konta Fabiana i Szczęsnego. Nasza druga najlepsza seria w 100-letniej historii PZPNu. Prawdziwe cudo Jerzego Brzęczka. Nie mam więcej słów, bo to był genialny mecz. Teraz tylko zagrać tak samo, a nawet i lepiej w jesiennych grach ze Słowenią w Lublanie i z Austrią w Warszawie i mamy ten awans w kieszeni. O ile już tego awansu nie wywalczyliśmy. Oby tak dalej. Obyśmy już nie musieli oglądać więcej paździerza w ich wykonaniu.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...