Reprezentacja Polski do lat 21 po porażce z Hiszpanią 0:5 odpadła z Mistrzostw Europy. Smutny moment, bo wielu kibiców liczyło na chociaż remis, który dawał awans do igrzysk i półfinału czempionatu. Ale tak się nie stało.
Musiała nadejść brutalna weryfikacja od kraju, który ma niezwykle rozwiniętą reprezentację i znakomity system szkolenia przyszłych Davidów Villi, Rauli, Iniestów czy Casillasów. Tam takie talenty otrzymuje się co kilka lat. U nas trzeba nieraz czekać długie dziesięciolecia. Przegraliśmy, bo mamy słabszą reprezentację. To jest parę poziomów niżej. Z trzy-cztery. Naszym pomysłem na obronę był autobus linii Jose Mourinho, który ostatecznie musiał wyjechać z pola karnego i nie dojechał do pętli, czy krańcówki - zależnie od tego, jak w Polsce się mówi. I tak to niczego nie przyniosło, bo dostaliśmy pięć strzałów, dwa ładne, w tym bramka Ceballosa z rzutu wolnego, jak myślę, ozdoba tych mistrzostw. Natomiast ta porażka, te pięć bramek w plecy nie oznacza, że nasi piłkarze mają się za co wstydzić, że mają nie wracać do domu, bo to wstyd, hańba, kompromitacja, frajerstwo. Dokonali oni tego, czego nie dokonała reprezentacja sprzed dwóch lat, czyli wygrali mecz. Nawet i dwa mecze. Wygraliśmy ciężki mecz z Belgią 3:2, strzelając niemal bramkę za bramką z nimi na przemian. Następnie wygraliśmy 0:1 mecz z gospodarzami turnieju, czyli Włochami po woleju Bielika, broniąc się skutecznie przez całą drugą połowę przed ich strzałami i atakami, które przybierały cały czas na sile, jak burza w lipcowe popołudnie. Gdyby nie VAR i wykrycie bramki (notabene ładnej) ze spalonego, w tym meczu byłoby 1:1. Jednak my nie daliśmy im strzelić żadnej bramki, a Kamil Grabara odnotował, oprócz dobrego turnieju, parę ładnych parad i czyste konto. O przyszłość w bramce po zakończeniu karier przez Szczęsnego i Fabiańskiego nie musimy się absolutnie bać.
Zdobyliśmy sześć punktów. Sześć punktów w grupie śmierci. Gdyby ktoś po losowaniu powiedział mi, że zdobędziemy w tej grupie jakiekolwiek punkty, to bym się śmiał bardzo serdecznie. Jednak nie, reprezentacja ta udowodniła, że grają świetnie, potrafią zaatakować z kontry. Michniewicz zrobił to, czego nie zrobił Dorna i może zostać z tą reprezentacją i kształcić następne pokolenia, być może, uczestników Mistrzostw Europy a nawet i igrzysk, jeżeli by został do Paryża 2024. Jeżeli nadal będą pomysły, to może w końcu pojedziemy na te igrzyska, zagramy te trzy spotkania przynajmniej i może się uda awansować do ćwierćfinału. Byłoby fajnie, wybiegam za szybko w przyszłość, bo przecież jeszcze z 4-5 lat. Ale może nasza piłka w następnych latach będzie tylko procentować, a nie iść ku regresowi. Choć patrząc na to, co się dzieje w europucharach, krew mnie zalewa. Ale może nie zaleje mnie dostatecznie w przypadku piłki młodzieżowej i seniorskiej reprezentacyjnej. Bo jest jakieś światełko w tunelu, także u wuji Brzęczka, który, jak na razie, bez porażki i bez straconej bramki w kampanii eliminacyjnej. Ale może i dojdzie do takiego momentu, w którym po czterech meczach eliminacji do EURO U21, które za dwa lata, kadra Michniewicza (lub jego następcy) też będzie miała i komplet punktów, i cztery czyste konta. A potem awans i kolejne sukcesy. Może nie czeka nas posucha w piłce reprezentacyjnej.
Musiała nadejść brutalna weryfikacja od kraju, który ma niezwykle rozwiniętą reprezentację i znakomity system szkolenia przyszłych Davidów Villi, Rauli, Iniestów czy Casillasów. Tam takie talenty otrzymuje się co kilka lat. U nas trzeba nieraz czekać długie dziesięciolecia. Przegraliśmy, bo mamy słabszą reprezentację. To jest parę poziomów niżej. Z trzy-cztery. Naszym pomysłem na obronę był autobus linii Jose Mourinho, który ostatecznie musiał wyjechać z pola karnego i nie dojechał do pętli, czy krańcówki - zależnie od tego, jak w Polsce się mówi. I tak to niczego nie przyniosło, bo dostaliśmy pięć strzałów, dwa ładne, w tym bramka Ceballosa z rzutu wolnego, jak myślę, ozdoba tych mistrzostw. Natomiast ta porażka, te pięć bramek w plecy nie oznacza, że nasi piłkarze mają się za co wstydzić, że mają nie wracać do domu, bo to wstyd, hańba, kompromitacja, frajerstwo. Dokonali oni tego, czego nie dokonała reprezentacja sprzed dwóch lat, czyli wygrali mecz. Nawet i dwa mecze. Wygraliśmy ciężki mecz z Belgią 3:2, strzelając niemal bramkę za bramką z nimi na przemian. Następnie wygraliśmy 0:1 mecz z gospodarzami turnieju, czyli Włochami po woleju Bielika, broniąc się skutecznie przez całą drugą połowę przed ich strzałami i atakami, które przybierały cały czas na sile, jak burza w lipcowe popołudnie. Gdyby nie VAR i wykrycie bramki (notabene ładnej) ze spalonego, w tym meczu byłoby 1:1. Jednak my nie daliśmy im strzelić żadnej bramki, a Kamil Grabara odnotował, oprócz dobrego turnieju, parę ładnych parad i czyste konto. O przyszłość w bramce po zakończeniu karier przez Szczęsnego i Fabiańskiego nie musimy się absolutnie bać.
Zdobyliśmy sześć punktów. Sześć punktów w grupie śmierci. Gdyby ktoś po losowaniu powiedział mi, że zdobędziemy w tej grupie jakiekolwiek punkty, to bym się śmiał bardzo serdecznie. Jednak nie, reprezentacja ta udowodniła, że grają świetnie, potrafią zaatakować z kontry. Michniewicz zrobił to, czego nie zrobił Dorna i może zostać z tą reprezentacją i kształcić następne pokolenia, być może, uczestników Mistrzostw Europy a nawet i igrzysk, jeżeli by został do Paryża 2024. Jeżeli nadal będą pomysły, to może w końcu pojedziemy na te igrzyska, zagramy te trzy spotkania przynajmniej i może się uda awansować do ćwierćfinału. Byłoby fajnie, wybiegam za szybko w przyszłość, bo przecież jeszcze z 4-5 lat. Ale może nasza piłka w następnych latach będzie tylko procentować, a nie iść ku regresowi. Choć patrząc na to, co się dzieje w europucharach, krew mnie zalewa. Ale może nie zaleje mnie dostatecznie w przypadku piłki młodzieżowej i seniorskiej reprezentacyjnej. Bo jest jakieś światełko w tunelu, także u wuji Brzęczka, który, jak na razie, bez porażki i bez straconej bramki w kampanii eliminacyjnej. Ale może i dojdzie do takiego momentu, w którym po czterech meczach eliminacji do EURO U21, które za dwa lata, kadra Michniewicza (lub jego następcy) też będzie miała i komplet punktów, i cztery czyste konta. A potem awans i kolejne sukcesy. Może nie czeka nas posucha w piłce reprezentacyjnej.
Komentarze
Prześlij komentarz