Siatkarze i siatkarki pokazali wspaniałą, siatkarską sztukę podczas tego sezonu Ligi Narodów. Obu drużynom udało się zakwalifikować do Final Six rozgrywek, co może być znakomitym prognostykiem przed kwalifikacjami olimpijskimi, które już w sierpniu.
Reprezentacja pań zaczęła w swojej grze przypominać "Złotka" i grały na bardzo wysokim poziomie. Tego dowodem jest dziewięć zwycięstw i szesć porażek, co zapewniło kwalifikację z szóstego, ostatniego dającego kwalifikację miejsca do turnieju finałowego. Polki w drodze do niego triumfowały nad Niemkami, Tajkami, Bułgarkami, po tie-breaku z Brazylijkami (wielki wyczyn, prawda?), Belgijkami, Rosjankami (po tie-breaku), Holenderkami, Japonkami i reprezentantkami Dominikany (po tie-breaku). Nie wygrały z Amerykankami, Turczynkami, Chinkami, Serbkami, Włoszkami i południowymi Koreankami. Ta ostatnia przegrana wynikała z odpuszczenia tej gry przez to, że wygrana w meczu z Dominikaną już dawała nam awans do Final Six. Ale inne porażki wynikały z siły reprezentantek tych państw. To jest elita światowa (do której my dołączamy!), z którą możemy dzielnie walczyć, ale jeszcze jesteśmy za nimi parę kroków. Final Six zakończyły Polki szybko, z dwiema porażkami, z Amerykankami 1:3 i z Brazylijkami, choć tutaj była dzielna walka i porażka po tie-breaku 2:3. Jeden punkt, więc Polki nie wyjechały z chińskiego Nankinu z "jajem". Ba, nie zajęły nawet ostatniego miejsca, były piąte, Włoszki były od nich gorsze, bo nie zdobyły żadnego punktu. Polki wcale nie są bez szans w kwalifikacjach olimpijskich, w których zmierzą się na początku sierpnia we Wrocławiu z Serbkami, Portorykankami i Tajkami.Liga Narodów zakończyła się wygraną Amerykanek po fantastycznym meczu z Brazylijkami, w którym wygrały 3:2. Brąz dla gospodyń, które wygrały 3:1 z Turczynkami.
Mistrzowie Świata pojechali na ten turniej, awansując z piątego miejsca. Wygrali 11 razy i przegrali tylko 4 mecze. Przegrali z Rosją, Brazylią, Francją i Iranem. Awansowaliśmy i w grupie dostaliśmy drużyny z najwyższej półki. Byli to Irańczycy i Brazylijczycy. Vital Heynen dotarł na turniej cztery godziny przed pierwszym meczem, a potem wyjechał przed meczem o brąz, bo wrócił do Zakopanego. Jeżeli wiedział, że skład zrobi swoje, a trener Bednaruk da radę, to w sumie dobrze, że pojechał. Pan Wanio jednak swoje gorzkie żale wylał. Ciekawe, czy oddali medal pierwszemu dzieciakowi na lotnisku! Na turniej pojechał mocno rezerwowy skład. Ale to pokazało, że Polska A, Polska B i Polska C,D,E jest silna. I co z tego, że zmienia się tylko literka, oni dalej pokazują majstersztyk! Pierwszy mecz wygraliśmy po emocjonującej, dzielnej walce z Brazylią 3:2. W tie-breaku ich stłamsiliśmy, wygrywając go 15:9, a Vital Heynen, z mazakiem w ustach, bił brawo. To nie byli i i nie są ci Canarinhos, którzy byli z Gibą na czele. Następnego dnia zagraliśmy świetny mecz z Iranem, triumfując nad nimi 3:1, mimo że pierwsza partia nie dawała nam perspektyw na szczęśliwe zakończenie. Wygraliśmy grupę i awansowaliśmy do półfinału. Nie musieliśmy już czekać na mecz Brazylii z Iranem następnej nocy. Gra notabene interesująca, bo wygrana przez Brazylię 3:2. Półfinał dał nam Rosję, która w swojej grupie była druga po porażce z USA 0:3. Nasz mecz z nimi był dość ciężki i wygraliśmy na przewagi drugą partię. Pierwsza, trzecia i czwarta padły łupem Rosjan, nie mogliśmy im nijak odpowiedzieć. Próby dogonienia kończyły się stratami punktów. To sprawiło, że przegraliśmy 1:3 i wystąpiliśmy następnego wieczora w meczu o brąz z Brazylią. Mecz, który został rozegrany o 22:00 czasu polskiego przyniósł nam wielką radość i powtórkę wyniku z finału Mistrzostw Świata z 2018 roku. Wygraliśmy 3:0 i wygraliśmy pierwszą i trzecią partię bardzo gładko, w drugiej mieliśmy trochę problemów. Zdobyliśmy przed naszą publicznością w Chicago brązowy medal, trzeci nasz medal w historii Ligi Światowej/Ligi Narodów. Drugi brąz, ale ten turniej pokazał, że ten brąz smakuje chyba lepiej niż złoto, które pojechało do Rosji po triumfie 3:1 z USA. Nasza publiczność zrobiła ogromny hałas, ale taki hałas jest gwarantowany, gdy mecze odbywają się w Chicago. Mam cichą nadzieję, że jeżeli nasi będą występować w następnych turniejach finałowych, to polscy kibice mieszkający tam będą za naszymi jeździć i będziemy mieli taki sam, o ile nie większy doping. A teraz eliminacje olimpijskie i walka o Tokio. Zapewne wygrana, ale dopóki piłka w grze...
Reprezentacja pań zaczęła w swojej grze przypominać "Złotka" i grały na bardzo wysokim poziomie. Tego dowodem jest dziewięć zwycięstw i szesć porażek, co zapewniło kwalifikację z szóstego, ostatniego dającego kwalifikację miejsca do turnieju finałowego. Polki w drodze do niego triumfowały nad Niemkami, Tajkami, Bułgarkami, po tie-breaku z Brazylijkami (wielki wyczyn, prawda?), Belgijkami, Rosjankami (po tie-breaku), Holenderkami, Japonkami i reprezentantkami Dominikany (po tie-breaku). Nie wygrały z Amerykankami, Turczynkami, Chinkami, Serbkami, Włoszkami i południowymi Koreankami. Ta ostatnia przegrana wynikała z odpuszczenia tej gry przez to, że wygrana w meczu z Dominikaną już dawała nam awans do Final Six. Ale inne porażki wynikały z siły reprezentantek tych państw. To jest elita światowa (do której my dołączamy!), z którą możemy dzielnie walczyć, ale jeszcze jesteśmy za nimi parę kroków. Final Six zakończyły Polki szybko, z dwiema porażkami, z Amerykankami 1:3 i z Brazylijkami, choć tutaj była dzielna walka i porażka po tie-breaku 2:3. Jeden punkt, więc Polki nie wyjechały z chińskiego Nankinu z "jajem". Ba, nie zajęły nawet ostatniego miejsca, były piąte, Włoszki były od nich gorsze, bo nie zdobyły żadnego punktu. Polki wcale nie są bez szans w kwalifikacjach olimpijskich, w których zmierzą się na początku sierpnia we Wrocławiu z Serbkami, Portorykankami i Tajkami.Liga Narodów zakończyła się wygraną Amerykanek po fantastycznym meczu z Brazylijkami, w którym wygrały 3:2. Brąz dla gospodyń, które wygrały 3:1 z Turczynkami.
Mistrzowie Świata pojechali na ten turniej, awansując z piątego miejsca. Wygrali 11 razy i przegrali tylko 4 mecze. Przegrali z Rosją, Brazylią, Francją i Iranem. Awansowaliśmy i w grupie dostaliśmy drużyny z najwyższej półki. Byli to Irańczycy i Brazylijczycy. Vital Heynen dotarł na turniej cztery godziny przed pierwszym meczem, a potem wyjechał przed meczem o brąz, bo wrócił do Zakopanego. Jeżeli wiedział, że skład zrobi swoje, a trener Bednaruk da radę, to w sumie dobrze, że pojechał. Pan Wanio jednak swoje gorzkie żale wylał. Ciekawe, czy oddali medal pierwszemu dzieciakowi na lotnisku! Na turniej pojechał mocno rezerwowy skład. Ale to pokazało, że Polska A, Polska B i Polska C,D,E jest silna. I co z tego, że zmienia się tylko literka, oni dalej pokazują majstersztyk! Pierwszy mecz wygraliśmy po emocjonującej, dzielnej walce z Brazylią 3:2. W tie-breaku ich stłamsiliśmy, wygrywając go 15:9, a Vital Heynen, z mazakiem w ustach, bił brawo. To nie byli i i nie są ci Canarinhos, którzy byli z Gibą na czele. Następnego dnia zagraliśmy świetny mecz z Iranem, triumfując nad nimi 3:1, mimo że pierwsza partia nie dawała nam perspektyw na szczęśliwe zakończenie. Wygraliśmy grupę i awansowaliśmy do półfinału. Nie musieliśmy już czekać na mecz Brazylii z Iranem następnej nocy. Gra notabene interesująca, bo wygrana przez Brazylię 3:2. Półfinał dał nam Rosję, która w swojej grupie była druga po porażce z USA 0:3. Nasz mecz z nimi był dość ciężki i wygraliśmy na przewagi drugą partię. Pierwsza, trzecia i czwarta padły łupem Rosjan, nie mogliśmy im nijak odpowiedzieć. Próby dogonienia kończyły się stratami punktów. To sprawiło, że przegraliśmy 1:3 i wystąpiliśmy następnego wieczora w meczu o brąz z Brazylią. Mecz, który został rozegrany o 22:00 czasu polskiego przyniósł nam wielką radość i powtórkę wyniku z finału Mistrzostw Świata z 2018 roku. Wygraliśmy 3:0 i wygraliśmy pierwszą i trzecią partię bardzo gładko, w drugiej mieliśmy trochę problemów. Zdobyliśmy przed naszą publicznością w Chicago brązowy medal, trzeci nasz medal w historii Ligi Światowej/Ligi Narodów. Drugi brąz, ale ten turniej pokazał, że ten brąz smakuje chyba lepiej niż złoto, które pojechało do Rosji po triumfie 3:1 z USA. Nasza publiczność zrobiła ogromny hałas, ale taki hałas jest gwarantowany, gdy mecze odbywają się w Chicago. Mam cichą nadzieję, że jeżeli nasi będą występować w następnych turniejach finałowych, to polscy kibice mieszkający tam będą za naszymi jeździć i będziemy mieli taki sam, o ile nie większy doping. A teraz eliminacje olimpijskie i walka o Tokio. Zapewne wygrana, ale dopóki piłka w grze...
Komentarze
Prześlij komentarz