Przejdź do głównej zawartości

#64 Czarny czwartek - eurowpierdziel dla Piasta i Lechii, prawie dla Legii

Eurowpierdziel Day! Lechia i Piast pożegnały progi europucharów. Lechia po walecznym meczu przegrała po dogrywce, Piast przegrał po golu Kamila Bilińskigo z Riga FC. Znowu łotewska drużyna nas pokonuje. A Legia, po domowym 1:0, z remisem z KuPS i awansem, ale ten mecz to był piątek/poniedziałek 18:00.

I nie jest to wcale moja wybujała fantazja, choć czasem jest. Ten mecz nie był zdatny do oglądania. Może było parę sytuacji, natomiast to gospodarze tej gry byli bliżej strzelenia gola na wagę dogrywki. Legia też mogła strzelić. Nawet z karnego, którego nie wykorzystali, co myślę podkreśliło paździerzowość tego meczu. Flaki z olejem, nie warto było oglądać. I chyba też nie będzie warto oglądać starcia z Atromitosem, który będzie rywalem Legii w trzeciej rundzie, bo czuję, że ta runda zwieńczy przygodę Legii z europucharami w tym sezonie. Ich styl, też to, że zremisowali ze Śląskiem w ostatniej kolejce Ekstraklasy bezbramkowo świadczy o tym, że po Legii i trenującym ich Vukoviciu nie można się spodziewać niczego pozytywnego. Także raczej marzenia o europucharach dla polskiej drużyny trzeba odłożyć do następnego sezonu.

Takie marzenia w czwartek odłożyły Piast i Lechia.  Piast zrobił to w charakterystycznym dla siebie ostatnio stylu.W meczu domowym wygrali 3:2 po ogromnej nerwówce, a w meczu wyjazdowym przegrali 1:2, a decydującego gola na siedem minut przed końcem, przed doliczonym czasem gry strzelił Kamil Biliński. Tak, Polak wywalił polską drużynę z europucharów. Tak, znowu łotewska drużyna pokonała polską. Szorujemy o dno Europy jak nic. Jedynie co do Lechii można powiedzieć, że powalczyli w swoim meczu rewanżowym. W domu udało się sensacyjnie wygrać z Broendby 2:1. To było piękne, bo 36 lat czekali na zwycięstwo w europucharach i stało się. Natomiast stało się też to, co było przewidywane. Lechia odpadła, bo w meczu w Kopenhadze po 90 minutach było 2:1 i musiano rozegrać dodatkowe 30 minut. Tu gole strzelił Ajauuri (Lech Poznań dawniej) i Kamil Wilczek, ale to było pewne, bo on tam dość dobrze gra. Gola dla Lechii, jak się okazało, jedynego w tej grze strzelił Flavio Paixao w 67'. To dało dogrywkę, w której Lechię dobito dwiema bramkami Lindstroema. Pierwsza z nich padła już w 94', druga w 118'. Tak Lechia została dobita, mimo że walczyła o przetrwanie i mogła przetrwać, gdyby tylko trafila do bramki. A było blisko. Teraz trzeba walczyć w Eksraklasie o kolejną przepustkę do europucharów. Tylko żeby to nie była przepustka do kolejnych eurokompromitacji.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...