Wuja Brzęczek 10 października powróci na nasze ekrany z reprezentacją Polski. Wtedy to rozegramy mecz numer 7 w Rydze z Łotwą. Trzy dni później zagramy u siebie z Macedonią Północną. Jeżeli Piotrkowi Zielińskiemu coś przeskoczy w głowie, to będzie fajnie!
A tak całkiem poważnie, to po sześciu grach eliminacyjnych mamy 13 pkt. Jesteśmy liderami grupy G preeliminacji do eliminacji EURO 2020. Piszę tak, bo w obecnej formie turnieju raczej te eliminacje są preeliminacjami do eliminacji w fazie grupowej turnieju. Wygraliśmy z Austrią wyjazd 0:1, potem dom z Łotwą 2:0. W czerwcu wygraliśmy wyjazd z Macedonią Północną 0:1, a także dom z Izraelem 4:0. We wrześniu przegraliśmy wyjazd ze Słowenią 2:0, a rundę rewanżową rozpoczęliśmy od remisu bezbramkowego, bezstylowego z Austrią.
Mecze z Austrią były bez stylu u nas. To samo można powiedzieć o meczu z Łotwą, Macedonią Północną, Słowenią. Izrael był jedynym meczem, w którym nie można było niczego zarzucić. Reprezentacja w tamtym meczu działała jak naoliwiona maszyna, której nic nie zatrzyma. Ale tylko w tamtym. Tak to oglądaliśmy bezpłciowe widowiska, które ratowały bramki, nieraz zdobyte w sposób kuriozalny. Polska zdobyła 8 bramek, a 2 straciła. Pięć czystych kont. Ponoć nie liczy się efektowność, a efektywność, ale czasem bycie efektywnym idzie w parze z efektownością. Ale u nas tego brakowało. W ostatnich czterech grach efektywności nie może zabraknąć, bo inaczej zagramy w barażu o EURO. A to byłaby niezła siara.
Mecz numer 7 - Ryga, vs Łotwa. Łotwa nie zdobyła ani jednego punktu w tych eliminacjach. Ich "zasługą" jest tylko jedna bramka. Ale nie ich bramka, tylko samobój Macedończyków. Reszta spotkań została przerżnięta przez nich gładko i wysoko. Steinbors miał dużo roboty. W meczu z Polakami też pewnie będzie miał, ale my może wygramy z nimi 0:3, nie tak jak Słoweńcy, którzy zrobili im kanonadę pięciu bramek. Jednakże wygramy ten mecz, nasze szanse są spore. Ale to tylko szanse, bo w rzeczywistości może się stać coś niespodziewanego. Na przykład zacięty mecz Austrii z Izraelem, który może nas przybliżyć do awansu.
Mecz numer 8 - Warszawa, vs Macedonia Północna. Gdy emocje wyborcze będą sięgać zenitu, do akcji wejdą piłkarze. I pewnie zagrają bezpłciowy, nudny mecz z Macedonią Północną tak samo, jak nudne i bezpłciowe będą wyniki wyborów parlamentarnych. Wygranie tego meczu 2:0 będzie dobre, bo to może, przy korzystnym wyniku meczu Słowenii z Austrią dać nam awans. Macedonia Północna i tak ma baraż ze względu na awans do wyższej dywizji Ligi Narodów. Mimo że to mają, to będą się starać. Dlatego myślę, że te 2:0 jest optymalne.
Październikowe punkty - optymistycznie:
1. POL - 19 pkt
2. SVN - 14 pkt
3. AUT - 13 pkt
4. ISR - 13 pkt
W negatywnym scenariuszu tracimy punkty i spadamy z pierwszego miejsca. O awans bezpośredni musimy walczyć do samego końca.
Mecz numer 9 - Jerozolima, vs Izrael
Przy optymistycznym założeniu kompletu punktów w październiku i przy potknięciach rywali, w listopadzie zdobycie jednego punktu może dać nam awans. Izrael, ich dom, ich ściany. Takie mecze gra się trudniej. Szczególnie, gdy jeszcze jest dla nich szansa na awans. Ale może to Polska ich szanse zniweczy, wygrywając ten mecz. Biorę jednak pod uwagę dyspozycję, to, jak drużyna Wuji się spisuje i jaki styl, bądź też "styl" reprezentuje. Dlatego w meczu wyjazdowym spodziewam się prędzej 1:0, niż czegoś wysokiego. Przyjmuję do wiadomości 4:0 w Warszawie, cieszyłem się z tego i byłem idiotą z jednej strony, bo wierzyłem, że teraz to już "biało-czerwony walec" i nikt nas nie zatrzyma, a z drugiej strony byłem realistą i sądziłem, że to 4:0 to był wyskok. W meczach wyjazdowych generalnie gramy padakę i nie spodziewam się wielkiego show.
Mecz numer 10 - Warszawa, vs Słowenia
Ostatni mecz kampanii eliminacyjnej rozegramy przed własną publicznością ze Słowenią. Nie odkryję Ameryki pisząc, że są najcięższym rywalem. Jeżeli zaprezentujemy ten sam brak stylu i czegokolwiek, co było w meczu w Lublanie, to Twierdza Narodowy może upaść, bo zobaczy pierwszą porażkę reprezentacji na niej. Ci rywale są nieobliczalni i można spodziewać się ciekawego meczu. Tylko pewnie będzie, że to oni zagrają ciekawy mecz, a my nadal będziemy pokazywać padakę. Trochę to byłoby smutne, ale w pewnym stopniu podsumowałoby nasze eliminacje. Nie było efektownie, ale było efektywnie. Awans jest. Dlatego taki remis łamany na porażkę. 1:1/1:2.
Listopadowe punkty - optymistyczny scenariusz:
1. POL 22/23 pkt
2./3. SVN - 18/19 pkt
3./2. AUT - 19 pkt
4. ISR - 16 pkt
Polska awansuje na EURO 2020 z pierwszego miejsca w grupie w optymistycznym scenariuszu. Bilans to 7-1-2 lub 7-2-1. A na EURO zbierzemy wpierdziel i Jerzy Brzęczek straci robotę. Z takim stylem możemy tam zrobić 0-0-3 lub 0-1-2, a z mega optymistycznym 2-1-0 i awansem do 1/8 byłbym bardzo zdziwiony.
Czy możemy nie awansować na EURO? To byłoby ogromną kompromitacją. Ale jeśli już, to:
A tak całkiem poważnie, to po sześciu grach eliminacyjnych mamy 13 pkt. Jesteśmy liderami grupy G preeliminacji do eliminacji EURO 2020. Piszę tak, bo w obecnej formie turnieju raczej te eliminacje są preeliminacjami do eliminacji w fazie grupowej turnieju. Wygraliśmy z Austrią wyjazd 0:1, potem dom z Łotwą 2:0. W czerwcu wygraliśmy wyjazd z Macedonią Północną 0:1, a także dom z Izraelem 4:0. We wrześniu przegraliśmy wyjazd ze Słowenią 2:0, a rundę rewanżową rozpoczęliśmy od remisu bezbramkowego, bezstylowego z Austrią.
Mecze z Austrią były bez stylu u nas. To samo można powiedzieć o meczu z Łotwą, Macedonią Północną, Słowenią. Izrael był jedynym meczem, w którym nie można było niczego zarzucić. Reprezentacja w tamtym meczu działała jak naoliwiona maszyna, której nic nie zatrzyma. Ale tylko w tamtym. Tak to oglądaliśmy bezpłciowe widowiska, które ratowały bramki, nieraz zdobyte w sposób kuriozalny. Polska zdobyła 8 bramek, a 2 straciła. Pięć czystych kont. Ponoć nie liczy się efektowność, a efektywność, ale czasem bycie efektywnym idzie w parze z efektownością. Ale u nas tego brakowało. W ostatnich czterech grach efektywności nie może zabraknąć, bo inaczej zagramy w barażu o EURO. A to byłaby niezła siara.
Mecz numer 7 - Ryga, vs Łotwa. Łotwa nie zdobyła ani jednego punktu w tych eliminacjach. Ich "zasługą" jest tylko jedna bramka. Ale nie ich bramka, tylko samobój Macedończyków. Reszta spotkań została przerżnięta przez nich gładko i wysoko. Steinbors miał dużo roboty. W meczu z Polakami też pewnie będzie miał, ale my może wygramy z nimi 0:3, nie tak jak Słoweńcy, którzy zrobili im kanonadę pięciu bramek. Jednakże wygramy ten mecz, nasze szanse są spore. Ale to tylko szanse, bo w rzeczywistości może się stać coś niespodziewanego. Na przykład zacięty mecz Austrii z Izraelem, który może nas przybliżyć do awansu.
Mecz numer 8 - Warszawa, vs Macedonia Północna. Gdy emocje wyborcze będą sięgać zenitu, do akcji wejdą piłkarze. I pewnie zagrają bezpłciowy, nudny mecz z Macedonią Północną tak samo, jak nudne i bezpłciowe będą wyniki wyborów parlamentarnych. Wygranie tego meczu 2:0 będzie dobre, bo to może, przy korzystnym wyniku meczu Słowenii z Austrią dać nam awans. Macedonia Północna i tak ma baraż ze względu na awans do wyższej dywizji Ligi Narodów. Mimo że to mają, to będą się starać. Dlatego myślę, że te 2:0 jest optymalne.
Październikowe punkty - optymistycznie:
1. POL - 19 pkt
2. SVN - 14 pkt
3. AUT - 13 pkt
4. ISR - 13 pkt
W negatywnym scenariuszu tracimy punkty i spadamy z pierwszego miejsca. O awans bezpośredni musimy walczyć do samego końca.
Mecz numer 9 - Jerozolima, vs Izrael
Przy optymistycznym założeniu kompletu punktów w październiku i przy potknięciach rywali, w listopadzie zdobycie jednego punktu może dać nam awans. Izrael, ich dom, ich ściany. Takie mecze gra się trudniej. Szczególnie, gdy jeszcze jest dla nich szansa na awans. Ale może to Polska ich szanse zniweczy, wygrywając ten mecz. Biorę jednak pod uwagę dyspozycję, to, jak drużyna Wuji się spisuje i jaki styl, bądź też "styl" reprezentuje. Dlatego w meczu wyjazdowym spodziewam się prędzej 1:0, niż czegoś wysokiego. Przyjmuję do wiadomości 4:0 w Warszawie, cieszyłem się z tego i byłem idiotą z jednej strony, bo wierzyłem, że teraz to już "biało-czerwony walec" i nikt nas nie zatrzyma, a z drugiej strony byłem realistą i sądziłem, że to 4:0 to był wyskok. W meczach wyjazdowych generalnie gramy padakę i nie spodziewam się wielkiego show.
Mecz numer 10 - Warszawa, vs Słowenia
Ostatni mecz kampanii eliminacyjnej rozegramy przed własną publicznością ze Słowenią. Nie odkryję Ameryki pisząc, że są najcięższym rywalem. Jeżeli zaprezentujemy ten sam brak stylu i czegokolwiek, co było w meczu w Lublanie, to Twierdza Narodowy może upaść, bo zobaczy pierwszą porażkę reprezentacji na niej. Ci rywale są nieobliczalni i można spodziewać się ciekawego meczu. Tylko pewnie będzie, że to oni zagrają ciekawy mecz, a my nadal będziemy pokazywać padakę. Trochę to byłoby smutne, ale w pewnym stopniu podsumowałoby nasze eliminacje. Nie było efektownie, ale było efektywnie. Awans jest. Dlatego taki remis łamany na porażkę. 1:1/1:2.
Listopadowe punkty - optymistyczny scenariusz:
1. POL 22/23 pkt
2./3. SVN - 18/19 pkt
3./2. AUT - 19 pkt
4. ISR - 16 pkt
Polska awansuje na EURO 2020 z pierwszego miejsca w grupie w optymistycznym scenariuszu. Bilans to 7-1-2 lub 7-2-1. A na EURO zbierzemy wpierdziel i Jerzy Brzęczek straci robotę. Z takim stylem możemy tam zrobić 0-0-3 lub 0-1-2, a z mega optymistycznym 2-1-0 i awansem do 1/8 byłbym bardzo zdziwiony.
Czy możemy nie awansować na EURO? To byłoby ogromną kompromitacją. Ale jeśli już, to:
- zbieramy wpierdziel od Izraela i Słowenii, remisujemy z Macedonią Północną, wygrywamy z Łotwą
Komentarze
Prześlij komentarz