Przejdź do głównej zawartości

#85 Mieszany Engelberg

Weekend Pucharu Świata w Engelbergu można określić mianem "mieszanego". W piątek nie było treningów i kwalifikacji, w sobotę był trening, kwalifikacje i konkurs, a w niedzielę nie było kwalifikacji, ale był za to loteryjny konkurs. Trochę pierwszy period sezonu 2019/20 w pigułce.

W piątek odwołano aktywności na skoczni z powodu zbyt silnego wiatru. Skocznia była zamknięta i nikt nie mógł wejść. To zmieniło plany sobotnie na takie, że od 13:30 skocznia była aktywna w postaci treningu. Godzinę później rozegrano kwalifikacje, a o 16:00 konkurs numer 1. Trening wygrał Kamil Stoch, skacząc 138m. Polak był najlepszy, a reszta stawki do niego sporo straciła. W kwalifikacjach Polak także utrzymał się w TOP3, był drugi, skacząc 137m bardzo stylowo. Wygrał Stefan Kraft i 138,5m. Warunki były dobre, co sprawiło, że Ryoyu Kobayashi był 5, Peter Prevc był 10, Kevin Bickner był 15. Polaków było sześciu w pierwszej rundzie konkursu, bo nie zakwalifikował się tylko Kuba Wolny, 59. w ostatecznym rozrachunku kwalifikacji. To nie był weekend Kuby Wolnego, w sobotę i niedzielę nie zdobył punktów, w niedzielę odnotował równie słaby wynik. W konkursie oglądaliśmy natomiast ciekawe rezultaty. W pierwszej serii przepadły takie sławy jak Daniel Andre Tande, Gregor Schlierenzauer czy Richard Freitag. Timi Zajc także przepadł, zajmując 31. miejsce. Miejsce dalej uplasował się Kazach Siergiej Tkaczenko, o którym potem będzie więcej słów. Kamil Stoch jednak utrzymał znakomitą dyspozycję z treningu i kwalifikacji i prowadził po pierwszej serii, skacząc 138m. Był to bardzo dobry skok, technicznie bez zarzutów, miał 0,5m/s w plecy. W drugiej serii skoczył 136m, co pozwoliło mu wygrać po raz trzydziesty czwarty w karierze, czym wyprzedził Jensa Weissfloga. Stoch jest samodzielnie piątym skoczkiem, który najwięcej razy wygrywał konkursy indywidualne w Pucharze Świata. To jest gigant. Widziałem gdzieś świetny komentarz, że dwóch zawodników (oprócz Stocha Małysz) w tej klasyfikacji ma kraj, który nie ma żadnych tradycji narciarskich. Jest w tym prawda. Też prawdą jest to, że drugi był Stefan Kraft, który został jednocześnie liderem Pucharu Świata. Na jeden dzień, ale został. 134,5m i 137,5m to były bardzo dobre rezultaty, Kraft jest w gazie, bo wygrał drugą serię, a Stoch był w niej drugi. Podium uzupełnił Karl Geiger, a tuż za nim uplasował się Ryoyu Kobayashi. W drugim skoku 134,5m, co dało mu awans z 11 na 4 miejsce. Japończyk ma moc. Piotr Żyła był ósmy, dobry dla niego konkurs w kontekście stabilizacji. Też dla Petera Prevca, który był 12. po awansie z 18. miejsca. Domownicy nie zawiedli - Killian Peier był 15., a Simon Ammann 20. Najlepiej w sezonie skoczył Jewgienij Klimow - 128 i 131,5m dały mu 16. lokatę w sobotę. Najlepiej w karierze Pius Paschke - 10. miejsce. Były dobre warunki, bardzo stabilne. Nie doszło do ani jednej zmiany belki - konkurs w całości rozegrano z belki 18. Ten konkurs był najbardziej sprawiedliwym w tym sezonie. No właśnie. A jeżeli piszemy o konkursie sprawiedliwym...

... to w niedzielę nie było już tak sprawiedliwie. O 13:30 miały odbyć się kwalfiikacje do konkursu, który miał rozpocząć się o 15:00. Po 17/63 zawodników, którzy skakali z huraganowym wiatrem w szalonych warunkach z amplitudą punktów dodanych przekraczającą 20, zostały one odwołane, co sprawiło, że 63 zawodników wystąpiło w loterii o punkty Pucharu Świata. A w pierwszej serii miał miejsce, podobnie jak w sobotę, apel poległych. Znalazły się tam takie nazwiska jak Simon Ammann (w niedzielę najgorszy, 63. wynik, wiatr 1,7 w plecy), Richard Freitag (niestabilny jest "Dawid Podsiadło", nie ma fal, albo ma je zbyt mocne), Daniel Andre Tande (bez punktów w ten weekend!), Dawid Kubacki (katastrofa, 0,9 wiatr w plecy, ale skok i tak nie był wybitny). Warunki sprawiły, że oprócz Kamila Stocha punkty dla Polski zdobył w drugim konkursie tylko Stefan Hula (25. wynik). Są powody do niepokoju, ale to był bardzo niemiarodajny konkurs. Punkty za to w konkursie zdobyli tacy wielcy zawodnicy jak brązowy medalista mistrzostw świata juniorów w Lahti 2019 Kazach Siergiej Tkaczenko! Pierwsze punkty dla Kazachstanu od 2010 roku i punktów Korolewa. Po pierwszej serii, przeprowadzonej w warunkach będących farsą na nartach, był 11, jednak warunki drugiej rundy go zweryfikowały i zajął ostatecznie 24. miejsce. Mógł też wyniknąć fakt, że Kazach nie jest przyzwyczajony do oddawania dwóch skoków konkursowych. W pierwszej serii skoczył 132 metry! Kolejnym wielkim zawodnikiem był Mackenzie Boyd-Clowes, 10. po pierwszej serii. W drugiej skoczył słabiej i ostatecznie był 17., ale i tak to wielki wynik dla Kanadyjczyka.  Dominik Peter też do nich się zalicza, 14. po pierwszej rundzie, w drugiej najgorszy wynik, bo i najgorszy skok - 103,5m. Awans konkursu zaliczył za to Gregor Schlierenzauer! Austriak był 30. po pierwszej serii, fuksem awansował do drugiej rundy, w której poleciał 127,5m, co było czwartym wynikiem tejże. W konkursie zajął 15. miejsce. Schlierenzauer potrzebuje stabilności, aby być wielkim. Zobaczymy, czy to przyjdzie podczas Czterech Skoczni. Stabilność ma na pewno Ryoyu Kobayashi, który triumfował w tej loterii. Po pierwszej serii był siódmy, ale w drugiej serii skoczył 134m, co dało mu 15. wygraną w karierze. Odzyskał tym samym plastron lidera Pucharu Świata. Japończyk może być faworytem do drugiego zwycięstwa z rzędu w Turnieju Czterech Skoczni. Na podium powrócił Peter Prevc, drugi w niedzielę. Na podium pierwszy raz w karierze zameldował się Jan Hoerl, Austriak był trzeci, a skakał 134 i 136,5m. Austriacy są bardzo mocni w tym sezonie, to już trzeci ich zawodnik na podium Pucharu Świata w tej kampanii. O tym, że są mocni, świadczy także piąte miejsce Daniela Hubera, który oddał najdalszy skok weekendu - 139,5m w drugiej rundzie. Po pierwszej serii był 17. Ósmy był prowadzący po pierwszej serii Robert Johansson, któremu warunki nie dopisały i skoczył 122m po 134m w pierwszej serii. Kamil Stoch też miał pecha, dziewiąte miejsce, a był piąty. Niestety, mocny wiatr sprawił, że skoczył tylko 118,5m, co się na to przełożyło. Jednak Stoch pokazuje tym weekendem, że wraca do stabilności i na pewno powalczy podczas Turnieju Czterech Skoczni. Szczególnego pecha do lądowania miał Stefan Kraft, który skoczył w drugiej rundzie 126,5m, ale zaliczył upadek. Nic jednak mu się nie stało, ale upadek sprawił, że spadł z czwartego na osiemnaste miejsce. Z domowników najlepszy był Killian Peier - 11. miejsce, awans +10 względem pierwszej rundy.  Obie rundy startowały z belki 19, w pierwszej był taniec z nimi, belka wędrowała na 18 stopień, 17 i 20. Najwięcej prób oddano z belki 20. W drugiej rundzie skakano z belek 19 i 18.

Polacy mogą uznać pierwszy period Pucharu Świata 19/20 za słodko-kwaśny. Stoch dwa razy stanął na podium i jest najmocniejszym punktem tej drużyny. Drugim mocnym punktem jest Piotr Żyła, a trzecim Dawid Kubacki, który w Engelbergu miał pecha. Kuba Wolny prezentował się słabo, a Maciej Kot okazał się być od niego punktowo lepszy. W ogóle był najlepszy dla niego, jeżeli chodzi o miejsca 4,5,6 w naszej kadrze. Mam nadzieję, że Kuba Wolny teraz będzie skakał tylko lepiej, a Engelberg po prostu mu tylko nie pasował. Stabilnie prezentował się Stefan Hula, który nie punktował w Wiśle, nie kwalifikował się w pierwszym Niżnym Tagile i  Klingenthal, a tak to punktował, zajmując 25 miejsce 3 razy i 22 raz. Ta szóstka pojedzie podbić Cztery Skocznie, nie pojedzie Klemens Murańka, co było pewne, bo jego wyniki były bardzo mocno poniżej przeciętnej. Jednak warto docenić przełamanie złej passy w Klingenthal i pierwsze punkty od 1100 dni. Podczas Turnieju Czterech Skoczni liczyć będę na Kamila Stocha, bo on jest najmocniejszym punktem polskiej drużyny. Jeżeli dopisze forma, to Polak będzie walczył o turniejowe podium, a nawet i o podium Pucharu Świata, które musi gonić, bo trochę uciekli Kobayashi, Kraft i Geiger. Kto faworytem Czterech Skoczni? Stoch, Kobayashi, Kraft, Geiger. U Geigera patrzę z perspektywy niemieckiego głodu pierwszego ich zwycięzcy od Hannawalda, a Geiger jest w formie, tak samo jak Kraft. Ten wygrałby pierwszy raz dla siebie i Austrii od edycji 2014/15. I byłby potwierdzeniem świetnej dyspozycji Austrii w tym sezonie. TCS rusza w sobotę 28 grudnia od Q o 16:30 w Oberstdorfie, dzień później, o 17:30 pierwszy konkurs z pierwszą serią KO, o ile Q się odbędą w sobotę. Życzę organizatorom, aby przygotowali skocznie. Będzie to ciężkie zadanie, ale mam nadzieję, że turniej odbędzie się bez problemów. Choć te mogą być w Innsbrucku z przygotowaniem Bergisel, a tam jest ciężko ze śniegiem...

 Aha, gratulacje dla Kingi Rajdy, świetny wynik w FIS Cupie w Oberwiesenthal, w sobotę P3 po prowadzeniu w pierwszej serii, w niedzielę triumf też po prowadzeniu w pierwszej serii. Do tego Szwab i Twardosz w TOP10. Łapią dziewczyny dyspozycję pod okiem Łukasza Kruczka. Mam nadzieję, że w 2020 wystąpią w Pucharze Świata i może nawet zdobędą punkty. Tylko szkoda, że tego w polskiej telewizji nie zobaczę...

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...