Weekend Pucharu Świata w Engelbergu można określić mianem "mieszanego". W piątek nie było treningów i kwalifikacji, w sobotę był trening, kwalifikacje i konkurs, a w niedzielę nie było kwalifikacji, ale był za to loteryjny konkurs. Trochę pierwszy period sezonu 2019/20 w pigułce.
W piątek odwołano aktywności na skoczni z powodu zbyt silnego wiatru. Skocznia była zamknięta i nikt nie mógł wejść. To zmieniło plany sobotnie na takie, że od 13:30 skocznia była aktywna w postaci treningu. Godzinę później rozegrano kwalifikacje, a o 16:00 konkurs numer 1. Trening wygrał Kamil Stoch, skacząc 138m. Polak był najlepszy, a reszta stawki do niego sporo straciła. W kwalifikacjach Polak także utrzymał się w TOP3, był drugi, skacząc 137m bardzo stylowo. Wygrał Stefan Kraft i 138,5m. Warunki były dobre, co sprawiło, że Ryoyu Kobayashi był 5, Peter Prevc był 10, Kevin Bickner był 15. Polaków było sześciu w pierwszej rundzie konkursu, bo nie zakwalifikował się tylko Kuba Wolny, 59. w ostatecznym rozrachunku kwalifikacji. To nie był weekend Kuby Wolnego, w sobotę i niedzielę nie zdobył punktów, w niedzielę odnotował równie słaby wynik. W konkursie oglądaliśmy natomiast ciekawe rezultaty. W pierwszej serii przepadły takie sławy jak Daniel Andre Tande, Gregor Schlierenzauer czy Richard Freitag. Timi Zajc także przepadł, zajmując 31. miejsce. Miejsce dalej uplasował się Kazach Siergiej Tkaczenko, o którym potem będzie więcej słów. Kamil Stoch jednak utrzymał znakomitą dyspozycję z treningu i kwalifikacji i prowadził po pierwszej serii, skacząc 138m. Był to bardzo dobry skok, technicznie bez zarzutów, miał 0,5m/s w plecy. W drugiej serii skoczył 136m, co pozwoliło mu wygrać po raz trzydziesty czwarty w karierze, czym wyprzedził Jensa Weissfloga. Stoch jest samodzielnie piątym skoczkiem, który najwięcej razy wygrywał konkursy indywidualne w Pucharze Świata. To jest gigant. Widziałem gdzieś świetny komentarz, że dwóch zawodników (oprócz Stocha Małysz) w tej klasyfikacji ma kraj, który nie ma żadnych tradycji narciarskich. Jest w tym prawda. Też prawdą jest to, że drugi był Stefan Kraft, który został jednocześnie liderem Pucharu Świata. Na jeden dzień, ale został. 134,5m i 137,5m to były bardzo dobre rezultaty, Kraft jest w gazie, bo wygrał drugą serię, a Stoch był w niej drugi. Podium uzupełnił Karl Geiger, a tuż za nim uplasował się Ryoyu Kobayashi. W drugim skoku 134,5m, co dało mu awans z 11 na 4 miejsce. Japończyk ma moc. Piotr Żyła był ósmy, dobry dla niego konkurs w kontekście stabilizacji. Też dla Petera Prevca, który był 12. po awansie z 18. miejsca. Domownicy nie zawiedli - Killian Peier był 15., a Simon Ammann 20. Najlepiej w sezonie skoczył Jewgienij Klimow - 128 i 131,5m dały mu 16. lokatę w sobotę. Najlepiej w karierze Pius Paschke - 10. miejsce. Były dobre warunki, bardzo stabilne. Nie doszło do ani jednej zmiany belki - konkurs w całości rozegrano z belki 18. Ten konkurs był najbardziej sprawiedliwym w tym sezonie. No właśnie. A jeżeli piszemy o konkursie sprawiedliwym...
... to w niedzielę nie było już tak sprawiedliwie. O 13:30 miały odbyć się kwalfiikacje do konkursu, który miał rozpocząć się o 15:00. Po 17/63 zawodników, którzy skakali z huraganowym wiatrem w szalonych warunkach z amplitudą punktów dodanych przekraczającą 20, zostały one odwołane, co sprawiło, że 63 zawodników wystąpiło w loterii o punkty Pucharu Świata. A w pierwszej serii miał miejsce, podobnie jak w sobotę, apel poległych. Znalazły się tam takie nazwiska jak Simon Ammann (w niedzielę najgorszy, 63. wynik, wiatr 1,7 w plecy), Richard Freitag (niestabilny jest "Dawid Podsiadło", nie ma fal, albo ma je zbyt mocne), Daniel Andre Tande (bez punktów w ten weekend!), Dawid Kubacki (katastrofa, 0,9 wiatr w plecy, ale skok i tak nie był wybitny). Warunki sprawiły, że oprócz Kamila Stocha punkty dla Polski zdobył w drugim konkursie tylko Stefan Hula (25. wynik). Są powody do niepokoju, ale to był bardzo niemiarodajny konkurs. Punkty za to w konkursie zdobyli tacy wielcy zawodnicy jak brązowy medalista mistrzostw świata juniorów w Lahti 2019 Kazach Siergiej Tkaczenko! Pierwsze punkty dla Kazachstanu od 2010 roku i punktów Korolewa. Po pierwszej serii, przeprowadzonej w warunkach będących farsą na nartach, był 11, jednak warunki drugiej rundy go zweryfikowały i zajął ostatecznie 24. miejsce. Mógł też wyniknąć fakt, że Kazach nie jest przyzwyczajony do oddawania dwóch skoków konkursowych. W pierwszej serii skoczył 132 metry! Kolejnym wielkim zawodnikiem był Mackenzie Boyd-Clowes, 10. po pierwszej serii. W drugiej skoczył słabiej i ostatecznie był 17., ale i tak to wielki wynik dla Kanadyjczyka. Dominik Peter też do nich się zalicza, 14. po pierwszej rundzie, w drugiej najgorszy wynik, bo i najgorszy skok - 103,5m. Awans konkursu zaliczył za to Gregor Schlierenzauer! Austriak był 30. po pierwszej serii, fuksem awansował do drugiej rundy, w której poleciał 127,5m, co było czwartym wynikiem tejże. W konkursie zajął 15. miejsce. Schlierenzauer potrzebuje stabilności, aby być wielkim. Zobaczymy, czy to przyjdzie podczas Czterech Skoczni. Stabilność ma na pewno Ryoyu Kobayashi, który triumfował w tej loterii. Po pierwszej serii był siódmy, ale w drugiej serii skoczył 134m, co dało mu 15. wygraną w karierze. Odzyskał tym samym plastron lidera Pucharu Świata. Japończyk może być faworytem do drugiego zwycięstwa z rzędu w Turnieju Czterech Skoczni. Na podium powrócił Peter Prevc, drugi w niedzielę. Na podium pierwszy raz w karierze zameldował się Jan Hoerl, Austriak był trzeci, a skakał 134 i 136,5m. Austriacy są bardzo mocni w tym sezonie, to już trzeci ich zawodnik na podium Pucharu Świata w tej kampanii. O tym, że są mocni, świadczy także piąte miejsce Daniela Hubera, który oddał najdalszy skok weekendu - 139,5m w drugiej rundzie. Po pierwszej serii był 17. Ósmy był prowadzący po pierwszej serii Robert Johansson, któremu warunki nie dopisały i skoczył 122m po 134m w pierwszej serii. Kamil Stoch też miał pecha, dziewiąte miejsce, a był piąty. Niestety, mocny wiatr sprawił, że skoczył tylko 118,5m, co się na to przełożyło. Jednak Stoch pokazuje tym weekendem, że wraca do stabilności i na pewno powalczy podczas Turnieju Czterech Skoczni. Szczególnego pecha do lądowania miał Stefan Kraft, który skoczył w drugiej rundzie 126,5m, ale zaliczył upadek. Nic jednak mu się nie stało, ale upadek sprawił, że spadł z czwartego na osiemnaste miejsce. Z domowników najlepszy był Killian Peier - 11. miejsce, awans +10 względem pierwszej rundy. Obie rundy startowały z belki 19, w pierwszej był taniec z nimi, belka wędrowała na 18 stopień, 17 i 20. Najwięcej prób oddano z belki 20. W drugiej rundzie skakano z belek 19 i 18.
Polacy mogą uznać pierwszy period Pucharu Świata 19/20 za słodko-kwaśny. Stoch dwa razy stanął na podium i jest najmocniejszym punktem tej drużyny. Drugim mocnym punktem jest Piotr Żyła, a trzecim Dawid Kubacki, który w Engelbergu miał pecha. Kuba Wolny prezentował się słabo, a Maciej Kot okazał się być od niego punktowo lepszy. W ogóle był najlepszy dla niego, jeżeli chodzi o miejsca 4,5,6 w naszej kadrze. Mam nadzieję, że Kuba Wolny teraz będzie skakał tylko lepiej, a Engelberg po prostu mu tylko nie pasował. Stabilnie prezentował się Stefan Hula, który nie punktował w Wiśle, nie kwalifikował się w pierwszym Niżnym Tagile i Klingenthal, a tak to punktował, zajmując 25 miejsce 3 razy i 22 raz. Ta szóstka pojedzie podbić Cztery Skocznie, nie pojedzie Klemens Murańka, co było pewne, bo jego wyniki były bardzo mocno poniżej przeciętnej. Jednak warto docenić przełamanie złej passy w Klingenthal i pierwsze punkty od 1100 dni. Podczas Turnieju Czterech Skoczni liczyć będę na Kamila Stocha, bo on jest najmocniejszym punktem polskiej drużyny. Jeżeli dopisze forma, to Polak będzie walczył o turniejowe podium, a nawet i o podium Pucharu Świata, które musi gonić, bo trochę uciekli Kobayashi, Kraft i Geiger. Kto faworytem Czterech Skoczni? Stoch, Kobayashi, Kraft, Geiger. U Geigera patrzę z perspektywy niemieckiego głodu pierwszego ich zwycięzcy od Hannawalda, a Geiger jest w formie, tak samo jak Kraft. Ten wygrałby pierwszy raz dla siebie i Austrii od edycji 2014/15. I byłby potwierdzeniem świetnej dyspozycji Austrii w tym sezonie. TCS rusza w sobotę 28 grudnia od Q o 16:30 w Oberstdorfie, dzień później, o 17:30 pierwszy konkurs z pierwszą serią KO, o ile Q się odbędą w sobotę. Życzę organizatorom, aby przygotowali skocznie. Będzie to ciężkie zadanie, ale mam nadzieję, że turniej odbędzie się bez problemów. Choć te mogą być w Innsbrucku z przygotowaniem Bergisel, a tam jest ciężko ze śniegiem...
Aha, gratulacje dla Kingi Rajdy, świetny wynik w FIS Cupie w Oberwiesenthal, w sobotę P3 po prowadzeniu w pierwszej serii, w niedzielę triumf też po prowadzeniu w pierwszej serii. Do tego Szwab i Twardosz w TOP10. Łapią dziewczyny dyspozycję pod okiem Łukasza Kruczka. Mam nadzieję, że w 2020 wystąpią w Pucharze Świata i może nawet zdobędą punkty. Tylko szkoda, że tego w polskiej telewizji nie zobaczę...
W piątek odwołano aktywności na skoczni z powodu zbyt silnego wiatru. Skocznia była zamknięta i nikt nie mógł wejść. To zmieniło plany sobotnie na takie, że od 13:30 skocznia była aktywna w postaci treningu. Godzinę później rozegrano kwalifikacje, a o 16:00 konkurs numer 1. Trening wygrał Kamil Stoch, skacząc 138m. Polak był najlepszy, a reszta stawki do niego sporo straciła. W kwalifikacjach Polak także utrzymał się w TOP3, był drugi, skacząc 137m bardzo stylowo. Wygrał Stefan Kraft i 138,5m. Warunki były dobre, co sprawiło, że Ryoyu Kobayashi był 5, Peter Prevc był 10, Kevin Bickner był 15. Polaków było sześciu w pierwszej rundzie konkursu, bo nie zakwalifikował się tylko Kuba Wolny, 59. w ostatecznym rozrachunku kwalifikacji. To nie był weekend Kuby Wolnego, w sobotę i niedzielę nie zdobył punktów, w niedzielę odnotował równie słaby wynik. W konkursie oglądaliśmy natomiast ciekawe rezultaty. W pierwszej serii przepadły takie sławy jak Daniel Andre Tande, Gregor Schlierenzauer czy Richard Freitag. Timi Zajc także przepadł, zajmując 31. miejsce. Miejsce dalej uplasował się Kazach Siergiej Tkaczenko, o którym potem będzie więcej słów. Kamil Stoch jednak utrzymał znakomitą dyspozycję z treningu i kwalifikacji i prowadził po pierwszej serii, skacząc 138m. Był to bardzo dobry skok, technicznie bez zarzutów, miał 0,5m/s w plecy. W drugiej serii skoczył 136m, co pozwoliło mu wygrać po raz trzydziesty czwarty w karierze, czym wyprzedził Jensa Weissfloga. Stoch jest samodzielnie piątym skoczkiem, który najwięcej razy wygrywał konkursy indywidualne w Pucharze Świata. To jest gigant. Widziałem gdzieś świetny komentarz, że dwóch zawodników (oprócz Stocha Małysz) w tej klasyfikacji ma kraj, który nie ma żadnych tradycji narciarskich. Jest w tym prawda. Też prawdą jest to, że drugi był Stefan Kraft, który został jednocześnie liderem Pucharu Świata. Na jeden dzień, ale został. 134,5m i 137,5m to były bardzo dobre rezultaty, Kraft jest w gazie, bo wygrał drugą serię, a Stoch był w niej drugi. Podium uzupełnił Karl Geiger, a tuż za nim uplasował się Ryoyu Kobayashi. W drugim skoku 134,5m, co dało mu awans z 11 na 4 miejsce. Japończyk ma moc. Piotr Żyła był ósmy, dobry dla niego konkurs w kontekście stabilizacji. Też dla Petera Prevca, który był 12. po awansie z 18. miejsca. Domownicy nie zawiedli - Killian Peier był 15., a Simon Ammann 20. Najlepiej w sezonie skoczył Jewgienij Klimow - 128 i 131,5m dały mu 16. lokatę w sobotę. Najlepiej w karierze Pius Paschke - 10. miejsce. Były dobre warunki, bardzo stabilne. Nie doszło do ani jednej zmiany belki - konkurs w całości rozegrano z belki 18. Ten konkurs był najbardziej sprawiedliwym w tym sezonie. No właśnie. A jeżeli piszemy o konkursie sprawiedliwym...
... to w niedzielę nie było już tak sprawiedliwie. O 13:30 miały odbyć się kwalfiikacje do konkursu, który miał rozpocząć się o 15:00. Po 17/63 zawodników, którzy skakali z huraganowym wiatrem w szalonych warunkach z amplitudą punktów dodanych przekraczającą 20, zostały one odwołane, co sprawiło, że 63 zawodników wystąpiło w loterii o punkty Pucharu Świata. A w pierwszej serii miał miejsce, podobnie jak w sobotę, apel poległych. Znalazły się tam takie nazwiska jak Simon Ammann (w niedzielę najgorszy, 63. wynik, wiatr 1,7 w plecy), Richard Freitag (niestabilny jest "Dawid Podsiadło", nie ma fal, albo ma je zbyt mocne), Daniel Andre Tande (bez punktów w ten weekend!), Dawid Kubacki (katastrofa, 0,9 wiatr w plecy, ale skok i tak nie był wybitny). Warunki sprawiły, że oprócz Kamila Stocha punkty dla Polski zdobył w drugim konkursie tylko Stefan Hula (25. wynik). Są powody do niepokoju, ale to był bardzo niemiarodajny konkurs. Punkty za to w konkursie zdobyli tacy wielcy zawodnicy jak brązowy medalista mistrzostw świata juniorów w Lahti 2019 Kazach Siergiej Tkaczenko! Pierwsze punkty dla Kazachstanu od 2010 roku i punktów Korolewa. Po pierwszej serii, przeprowadzonej w warunkach będących farsą na nartach, był 11, jednak warunki drugiej rundy go zweryfikowały i zajął ostatecznie 24. miejsce. Mógł też wyniknąć fakt, że Kazach nie jest przyzwyczajony do oddawania dwóch skoków konkursowych. W pierwszej serii skoczył 132 metry! Kolejnym wielkim zawodnikiem był Mackenzie Boyd-Clowes, 10. po pierwszej serii. W drugiej skoczył słabiej i ostatecznie był 17., ale i tak to wielki wynik dla Kanadyjczyka. Dominik Peter też do nich się zalicza, 14. po pierwszej rundzie, w drugiej najgorszy wynik, bo i najgorszy skok - 103,5m. Awans konkursu zaliczył za to Gregor Schlierenzauer! Austriak był 30. po pierwszej serii, fuksem awansował do drugiej rundy, w której poleciał 127,5m, co było czwartym wynikiem tejże. W konkursie zajął 15. miejsce. Schlierenzauer potrzebuje stabilności, aby być wielkim. Zobaczymy, czy to przyjdzie podczas Czterech Skoczni. Stabilność ma na pewno Ryoyu Kobayashi, który triumfował w tej loterii. Po pierwszej serii był siódmy, ale w drugiej serii skoczył 134m, co dało mu 15. wygraną w karierze. Odzyskał tym samym plastron lidera Pucharu Świata. Japończyk może być faworytem do drugiego zwycięstwa z rzędu w Turnieju Czterech Skoczni. Na podium powrócił Peter Prevc, drugi w niedzielę. Na podium pierwszy raz w karierze zameldował się Jan Hoerl, Austriak był trzeci, a skakał 134 i 136,5m. Austriacy są bardzo mocni w tym sezonie, to już trzeci ich zawodnik na podium Pucharu Świata w tej kampanii. O tym, że są mocni, świadczy także piąte miejsce Daniela Hubera, który oddał najdalszy skok weekendu - 139,5m w drugiej rundzie. Po pierwszej serii był 17. Ósmy był prowadzący po pierwszej serii Robert Johansson, któremu warunki nie dopisały i skoczył 122m po 134m w pierwszej serii. Kamil Stoch też miał pecha, dziewiąte miejsce, a był piąty. Niestety, mocny wiatr sprawił, że skoczył tylko 118,5m, co się na to przełożyło. Jednak Stoch pokazuje tym weekendem, że wraca do stabilności i na pewno powalczy podczas Turnieju Czterech Skoczni. Szczególnego pecha do lądowania miał Stefan Kraft, który skoczył w drugiej rundzie 126,5m, ale zaliczył upadek. Nic jednak mu się nie stało, ale upadek sprawił, że spadł z czwartego na osiemnaste miejsce. Z domowników najlepszy był Killian Peier - 11. miejsce, awans +10 względem pierwszej rundy. Obie rundy startowały z belki 19, w pierwszej był taniec z nimi, belka wędrowała na 18 stopień, 17 i 20. Najwięcej prób oddano z belki 20. W drugiej rundzie skakano z belek 19 i 18.
Polacy mogą uznać pierwszy period Pucharu Świata 19/20 za słodko-kwaśny. Stoch dwa razy stanął na podium i jest najmocniejszym punktem tej drużyny. Drugim mocnym punktem jest Piotr Żyła, a trzecim Dawid Kubacki, który w Engelbergu miał pecha. Kuba Wolny prezentował się słabo, a Maciej Kot okazał się być od niego punktowo lepszy. W ogóle był najlepszy dla niego, jeżeli chodzi o miejsca 4,5,6 w naszej kadrze. Mam nadzieję, że Kuba Wolny teraz będzie skakał tylko lepiej, a Engelberg po prostu mu tylko nie pasował. Stabilnie prezentował się Stefan Hula, który nie punktował w Wiśle, nie kwalifikował się w pierwszym Niżnym Tagile i Klingenthal, a tak to punktował, zajmując 25 miejsce 3 razy i 22 raz. Ta szóstka pojedzie podbić Cztery Skocznie, nie pojedzie Klemens Murańka, co było pewne, bo jego wyniki były bardzo mocno poniżej przeciętnej. Jednak warto docenić przełamanie złej passy w Klingenthal i pierwsze punkty od 1100 dni. Podczas Turnieju Czterech Skoczni liczyć będę na Kamila Stocha, bo on jest najmocniejszym punktem polskiej drużyny. Jeżeli dopisze forma, to Polak będzie walczył o turniejowe podium, a nawet i o podium Pucharu Świata, które musi gonić, bo trochę uciekli Kobayashi, Kraft i Geiger. Kto faworytem Czterech Skoczni? Stoch, Kobayashi, Kraft, Geiger. U Geigera patrzę z perspektywy niemieckiego głodu pierwszego ich zwycięzcy od Hannawalda, a Geiger jest w formie, tak samo jak Kraft. Ten wygrałby pierwszy raz dla siebie i Austrii od edycji 2014/15. I byłby potwierdzeniem świetnej dyspozycji Austrii w tym sezonie. TCS rusza w sobotę 28 grudnia od Q o 16:30 w Oberstdorfie, dzień później, o 17:30 pierwszy konkurs z pierwszą serią KO, o ile Q się odbędą w sobotę. Życzę organizatorom, aby przygotowali skocznie. Będzie to ciężkie zadanie, ale mam nadzieję, że turniej odbędzie się bez problemów. Choć te mogą być w Innsbrucku z przygotowaniem Bergisel, a tam jest ciężko ze śniegiem...
Aha, gratulacje dla Kingi Rajdy, świetny wynik w FIS Cupie w Oberwiesenthal, w sobotę P3 po prowadzeniu w pierwszej serii, w niedzielę triumf też po prowadzeniu w pierwszej serii. Do tego Szwab i Twardosz w TOP10. Łapią dziewczyny dyspozycję pod okiem Łukasza Kruczka. Mam nadzieję, że w 2020 wystąpią w Pucharze Świata i może nawet zdobędą punkty. Tylko szkoda, że tego w polskiej telewizji nie zobaczę...
Komentarze
Prześlij komentarz