Przejdź do głównej zawartości

#87 Cztery Skocznie 19/20: Samuraj wciąż ma się dobrze - Góra Cieni, Oberstdorf

68. Turniej Czterech Skoczni rozpoczął się w niedzielę na Schattenbergschanze w Oberstdorfie. Sensacji nie było, bo wygrał Ryoyu Kobayashi, a drugi był Karl Geiger. Trzeci był Dawid Kubacki, co cieszy. Żyła w TOP5 też. Cieszy w ogóle dobra dyspozycja Polaków, bo pięciu punktowało.

W sobotnich kwalifikacjach, choć miał wiatr nie sprawiać problemów, to jednak się pojawił. I przerwał kwalifikacje na około 15 minut. Jednak udało się je przeprowadzić do końca. Z numerem pierwszym w niedzielę skakał Stefan Kraft, który wygrał kwalifikacje i 5000€ skokiem na 136m. Sparowany został ostatecznie z Gregorem Schlierenzauerem, który miał dużo szczęścia w tych kwalifikacjach i gdyby nie słaby skok Daniela Hubera, to o starcie w konkursie mógłby pomarzyć. W konkursie jednak nic wielkiego nie zwojował. Starszy z braci Kobayashi był drugi, TOP3 uzupełnił Stephan Leyhe, a tuż za nią był Ryoyu Kobayashi. Kolejne pozycje zajął Markus Eisenbichler i Karl Geiger. Niemcy ponownie zaczynają odgrywać ważną rolę. O tym też dowodzi P11 Constantina Schmida i P14 Piusa Paschke (który dnia następnego był najlepszy w serii próbnej - ale seria próbna to nie konkurs). Mogło cieszyć ósme miejsce Domena Prevca, który tak jak jego brat Peter potrzebuje stabilności. Najlepszy z Polaków był Piotr Żyła - dziewiąte miejsce, P13 dla Dawida Kubackiego, P21 dla Kuby Wolnego, P22 dla Kamila Stocha (pierwszy skok treningowy znakomity, ale im dalej w las...), P23 dla Maćka Kota i P30 dla Stefana Huli. Nie pominąłem nikogo, więc komplet Polaków w konkursie. W nim oglądaliśmy także Siergieja Tkaczenkę z Kazachstanu, P35 w kwalach, ale w parze przegrał. W kwalifikacjach przepadł ponownie Richard Freitag. Niemiec stracił regularność i dyspozycję. Wiadome jest to, że nie wystartuje w kolejnych konkursach tego turnieju i będzie szukał formy. Albo poczeka na odrośnięcie wąsa, którego zgolił... Dwie zmiany belek, startowano z  belki 14, potem belka szła w górę o dwa schodki, najpierw 12  a potem 10.

Konkurs 1/4 był rozgrywany w równych warunkach, wiatr nie sprawiał problemów. Wszystkim Polakom udało się wygrać swoje pojedynki, nawet te polsko-polskie, jakim była walka Wolnego z Hulą. Kuba Wolny wygrał pojedynek, ale dostał dyskwalifikację za nieprzepisowy kombinezon, stąd Stefan Hula awansował do drugiej serii. W niej nie mógł wiele zwojować przez odległość z pierwszej rundy, stąd zajął ostatnie miejsce. Świetnie się zaprezentował Dawid Kubacki, 132m dały mu czwarte miejsce po pierwszej serii. ósmy był Piotr Żyła z tą samą odległością. Kamil Stoch skoczył tylko 124,5m. To pozwoliło mu wygrać parę z Mackenzie Boyd-Clowesem, ale starczyło jedynie na P20 po pierwszej rundzie. Mógł Kamil mówić o pewnego rodzaju zawodzie, bo konkurs zakończył na P19, mimo 130,5m w drugiej serii w ewidentnie lepszych warunkach niż te z pierwszej rundy. Liczę na poprawę w GaPa, ale Kamil i tak już udowodnił w TCS, że potrafi wiele. Maciej Kot był 28. i na tej pozycji pozostał, bo w drugim skoku skoczył siedem metrów bliżej. Prowadził po pierwszej serii i  wygrał konkurs Ryoyu Kobayashi. Japończykowi 138 i 134m dały 305,1 pkt. Mogły być jednak pośród kibiców spore wątpliwości co do lądowania w pierwszej próbie, za które łącznie z fazą lotu dostał 18 pkt od trzech sędziów. W sumie to się klei z wytycznymi co do oceny, bo dostał punkt mniej za fazę lotu i punkt mniej za lądowanie. Niemniej, Kobayashi wygrał trzeci konkurs w tym sezonie i piąty konkurs z rzędu w TCS, dołączył do Małysza, do Stocha, Hannawalda i Recknagela. Ma szansę być pierwszym, który wygra sześć z rzędu, a do tego jest sposobność w GaPa. Kwalifikacje będą pierwszym znakiem, czy Ryoyu na to stać. Z tyłu czai się Karl Geiger, w niedzielę drugi, 135 i 134m. Niemcy mają sporą nadzieję na to, że ich reprezentant powalczy o triumf. Rok temu też mieli ją dzięki Markusowi Eisenbichlerowi, ale wiemy, jak się skończyło. Trzeci był Dawid Kubacki, 133 metry w drugiej rundzie, to sprawiło, że ją wygrał, ale w konkursie był na najniższym stopniu podium. Życzę mu na następne konkursy, aby miał regularność, bo to jest potrzebne, aby utrzymać się wysoko w tym turnieju. Szansa na podium końcowe jest, tylko trzeba skakać równo. Stefan Kraft skończył konkurs za podium, na P4. TOP5 uzupełnił Piotr Żyła, atak z 8 na 5 miejsce, 129m. W równych warunkach jest w stanie bić najlepsze wyniki z sezonu, tak było w 1/4. Atak z 15 na 7 miejsce przeprowadził Yukiya Sato -  132m i słabsze skoki innych dały mu sporą przewagę. Japończyk wie, jak atakować i znowu to pokazał. Ósmy był, mimo problemów z plecami Robert Johansson. Skokiem dnia popisał się Marius Lindvik, P10 - 139m w pierwszej serii, ale słabe noty za lądowanie z drugiego piętra. Niemniej, znowu pokazał klasę młody Norweg. 4,5m zabrakło mu do wyrównania rekordu jego rodaka Sigurda Pettersena. Gdyby nie słabe noty w pierwszej rundzie, mógłby walczyć o podium.  Tak jak Forfang, który spadł na P15 z P7, 136m w pierwszej i 129,5m w drugiej rundzie. Też i Eisenbichler, wreszcie w punktach, P5 -> P11, 134m i 123,5m, trochę wiatr go wcisnął w drugiej próbie, jednak wraca na swoje tory i ten konkurs to potwierdził.

A we wtorek i środę Garmisch-Partenkirchen. 2/4 i szansa Ryoyu do wygrania szóstego konkursu z rzędu. Szansa dla Kubackiego na kolejne podium, albo i na zatrzymanie Kobayashiego. Gdy szedł po rekord wygranych z rzędu w PŚ, to on go zatrzymał w Predazzo. Czy będzie też tak tym razem? Zobaczymy w Nowy Rok podczas tradycyjnego, noworocznego konkursu.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...