Przejdź do głównej zawartości

#88 Cztery Skocznie 19/20: Nowy Roczek Lindvik, Krafto-, Tando- i Stochostrofa

Garmisch-Partenkirchen to tradycyjny, noworoczny konkurs Turnieju Czterech Skoczni i Pucharu Świata. Ryoyu Kobayashi miał wygrać szósty konkurs z rzędu i przejść do historii. Ale tak się nie stało, bo przybył Nowy Roczek, Marius Lindvik, który wygrał premierowo w karierze. Pozycje druga i trzecia bez zmian - Geiger i Kubacki, którzy odrabiają do Samuraja.

W sylwestrowych kwalifikacjach najlepszy był Geiger, uzyskując 139m, skokiem dnia jednak popisał się drugi Philipp Aschenwald i jego 140m. Dzień później skoczył fatalnie w pierwszej serii - 124,5m i przekreślił swoją szansę na dobry wynik. 132m w drugiej rundzie nie pomogły. Trzecie miejsce zajęli Ryoyu Kobayashi i Peter Prevc, którzy skoczyli tyle samo, czyli 138m. Pięciu Polaków się zakwalifikowało, najlepszy był Dawid Kubacki na P10 - 135,5m, a pozycję dalej był Kamil Stoch - 136m. Piotr Żyła był 16, Maciej Kot 30, a Stefan Hula 32. W rywalizacji środowej zabrakło Kuby Wolnego, który zaprezentował się słabo i nie zmieścił się w TOP50. W tej za to zmieścił się Federico Cecon - syn Roberto w środę zajął tę samą pozycję, co w kwalifikacjach, czyli 47. Także znalazło się miejsce dla Gregora Schlierenzauera, który znowu porywalizował ze Stefanem Kraftem. I ponownie przegrał, nie znalazł się w gronie "szczęśliwych przegranych" i nie zdobył punktów.

W Nowy Rok seria próbna dawała nam ogromne nadzieje. Kamil Stoch skoczył 138,5m, a Dawid Kubacki 138m. To dawało im drugie i trzecie miejsce, bo tę rundę wygrał Aschenwald - 137m. W konkursie dla Stocha już nie było tak różowo. Zepsute wyjście z progu sprawiło, że Polak poleciał zaledwie 126,5m. To dawało mu P25 po pierwszej rundzie i wygranej parze z Rokiem Justinem. W drugiej serii się poprawił skokiem na 135m, który był świetny i ostatecznie dał Polakowi drugie P19 w tym turnieju. Natomiast szkoda, że Kamil popełnił ten błąd, bo był spory potencjał, aby nie jeden, a dwóch Polaków było pierwszego dnia 2020 roku na podium. Jest jednak świetnym zawodnikiem, stąd wierzę, że poprawi się i nie będzie popełniał tego samego błędu w najbliższych dniach. Marius Lindvik pokazał, że można na niego liczyć i znowu odpalił petardę. Skoczył 143,5m, czym wyrównał ustanowiony 10 lat wcześniej rekord skoczni Simona Ammanna! Co było oczywiste, skaczący w 10. parze Norweg prowadził po tym skoku w konkursie i prowadził po pierwszej serii. Piotr Żyła skaczący z nim w parze też awansował do drugiej serii jako najlepszy z przegranych - 133,5m. Po tej rundzie był ósmy. Wyżej był jednak Dawid Kubacki - 137m dały mu i triumf w parze, i drugie miejsce po pierwszej rundzie. W drugiej skoczył 139,5m, co ostatecznie sprawiło, że zajął trzecie miejsce, przegrywając z trzecim po pierwszej serii Karlem Geigerem. Niemiec w pierwszej serii skoczył 132m, ale w drugiej odleciał na 141,5m w drugiej serii (którą wygrał). To było pół metra dalej niż Ryoyu Kobayashi, który był czwarty po pierwszej i czwarty po drugiej serii. W drugiej rundzie 141m! Tym samym została przerwana seria zwycięstw Japończyka w Turnieju Czterech Skoczni i nie wygrał szósty raz z rzędu. Szkoda, bo na pewno przeszedłby do historii, a tak zapisał się jako jeden z wielu z pięcioma z rzędu. Zachował jednak prowadzenie w turnieju, ale Geiger i Kubacki są coraz bliżej. Cieszy stabilność Geigera, który wciąż daje nadzieję Niemcom na pierwszy triumf od Hannawalda, a Kubacki daje nam nadzieję na dobre miejsce. 7.9 pkt za Kobayashim to nie jest wielka strata. Dawid skacze bardzo równo i pojawił się znienacka. I to jest piękno tego sportu.  A wygrał wyżej wspomniany Marius Lindvik - pierwszy triumf w karierze! Przyszedł taki Nowy Roczek. A Norweg pasuje świetnie do tego terminu. W drugiej serii 136m, a potrzebował 134, by wygrać. Świetne piąte miejsce zajął Daiki Ito - 131 i 136,5m. Japończyk po raz kolejny błysnął w tym sezonie. Znakomite ósme zajął Roman Koudelka - Czech skoczył 135 i 133m, co dało mu najlepszy wynik w sezonie. Ale on chyba lubi Garmisch, bo tutaj zawsze ma świetne wyniki. To chyba też da jakieś wsparcie dla trenera Czechów, który przeżywa ostatnio ciężkie dni i jest bliski wylotu ze stanowiska.  Stefan Kraft był 13, co raczej przekreśla jego szansę na triumf w turnieju. Warto jednak docenić to, że awansował do drugiej serii w 2020 roku, a nie odpadł w pierwszej rundzie jak to miało miejsce w dwóch poprzednich latach! Piętnasty był Piotr Żyła, który spadł w drugiej serii boleśnie z ósmego miejsca, mimo 133m. Spadek też zanotował Daniel Andre Tande - 21. po pierwszej serii, 30. na koniec konkursu. Tylko 117,5m w drugiej rundzie. Norweg szuka stabilności, ale chyba jej w Garmisch nie odnalazł.  Druga seria cała z belki 13, pierwsza z belek 13 (podstawowa) i 12, z której zawodnicy skakali do końca rundy od skoku Piotra Żyły, a po fenomenalnym locie Lindvika.

Czas na Bergisel. Innsbruck, czyli Trzecia z Czterech. Ten konkurs może być weryfikacją przed finałem w Bischofshofen. Kubacki w poprzednim turnieju był tutaj 17, Geiger 24. Kobayashi, co oczywiste, wygrał. Japończyk wciąż jest w wysokiej formie. Ale czy w Innsbrucku, podobnie jak to było w GaPa, rywale dostosują się do niego i też będą skakać na jego poziomie? Czy Kamil Stoch znowu poczuje moc Bergisel? Czy Piotr Żyła zacznie gonić czołówkę? Czy Stefan Kraft pokaże się dobrze w domu? Czy Marius Lindvik włączy się w walkę o turniejowe podium? Odpowiedzi od piątku, ostateczna w sobotę podczas konkursu.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...