Przejdź do głównej zawartości

#92 Mistrzostwa, o których wielu zapomniało, czyli ME w piłce ręcznej i 0-0-3 naszych piłkarzy

Styczeń do niedawna kojarzył się z tym, że polski kibic będzie miał zawał serca co dwa dni, oglądając mecze reprezentacji Polski w piłce ręcznej mężczyzn na ważnym czempionacie. Młoda generacja reprezentacji Polski awansowała na ME, ale zostali skreślona na starcie, co było racjonalne, bo odpadliśmy w fazie grupowej, nie zdobywając ani jednego punktu. Po eliminacjach, w których nie było stylu nie było warto szukać perspektyw. Ale takie pojawiły się podczas turnieju finałowego.

Reprezentacja ma nowego trenera - Patryka Rombla, z którym zaczyna się zgrywać. Przed turniejem rozegraliśmy turnieje towarzyskie, które nie napawały optymizmem. Tam były po trzy mecze i na czempionacie też zagraliśmy trzy mecze, niczym piłkarze nożni na Mistrzostwach Świata w XXI wieku. Otwarcia, o wszystko i o honor. Otworzyliśmy turniej grą ze Słowenią, która w niektórych momentach była dobra. Niewykorzystywanie jednak rzutów karnych, popełnianie rażących błędów w rozegraniu sprawiło, że po końcowej syrenie było -3, 23:26 dla Słowenii, która naprawdę pokazała dobrą i skuteczną grę.

Drugi mecz rozgrywaliśmy w niedzielę ze Szwajcarią i wielu upatrywało tego, że Szwajcarię możemy pokonać. I była też taka nadzieja po pierwszej części gry, gdzie było 14:12 dla Helwetów. Jednak popełnianie kolejnych błędów, brak skuteczności podczas zaledwie pięciu minut gry, także przy rzutach karnych, co jest bardzo rażące sprawiło, że ponieśliśmy z nimi największą porażkę na tym turnieju. -7, czyli 31:24. Odjechali nam. Mecz ten jest do zapomnienia. Szwajcaria ostatnie zwycięstwo na ME odniosła 14 lat temu, przyszedł więc i ich moment chwały, a nasz wstydu. Bo nie wychowaliśmy pokolenia, bo działacze jechali na sukcesach Wenty czy Bieglera. Nic nie zrobiliśmy, aby była płynna zmiana pokoleniowa, a nie załamanie, jakie oglądaliśmy podczas MŚ w 2017 roku.

Mecz wtorkowy ze Szwecją, który był grą o honor sprawił, że udało się resztki honoru ocalić, mimo że mecz przegraliśmy. Ten mecz był bardzo dobry, pokazał moc Szymona Sićki, Michała Olejniczaka. Morawski zagrał bardzo dobry mecz w bramce i to chyba jemu zawdzięczamy, jak i dobrej skuteczności tylko -2, bo 26:24 dla Szwecji. Ten mecz przypomniał piękne czasy, kiedy walczyliśmy do końca, a oglądanie piłki ręcznej reprezentacyjnej było czymś bardzo emocjonującym. Mogliśmy zremisować, ukraść punkt zawsze groźnym Szwedom, gdyby nie parę błędów w ataku, faule w ataku i niewykorzystane rzuty karne. Szczególnie to ostatnie boli. Karol Bielecki niegdyś słynął ze znakomitej skuteczności tego fragmentu gry, był naszym kapitalnym egzekutorem. Panie Rombel, czas wykształcić nowego Bieleckiego, nową maszynę do zdobywania goli z karnych. Czy to może być Szymon Sićko? Warto spróbować.

Czy trzeba odrzucać weteranów? Tak, ale powoli. Nie może to być nagłe odrzucenie osób, które grały w tych najlepszych składach Wenty czy Bieglera. Trzeba to zrobić bardzo delikatnie, aksamitnie. Reprezentacje Wenty w pierwszych jego latach też były reprezentacjami post-kryzysowymi. On tchnął nowego ducha. Może być też tak tym razem, tylko ten zespół może się zgrywać. Okazja do kolejnego pokazania się w dobrym stylu podczas fazy eliminacyjnej do Mistrzostw Świata w Egipcie, co będzie w kwietniu. Zwycięzcy pięciu dwumeczów awansują do drugiej fazy, w której będą rywalizować o awans w kolejnym dwumeczu, tym razem z silniejszym rywalem. Fajnie byłoby awansować i awansować przynajmniej do drugiej fazy. Ale tu jest potrzebna praca, a jej efekty powoli widać.

Pocieszające jest to, że Francuzi też odpadli z turnieju, o Serbach nie wspominając. 

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...