Przejdź do głównej zawartości

#93 Turniej, który nie jest nikomu potrzebny, czyli Titisee-Neustadt Five

Kolejny weekend Pucharu Świata w skokach narciarskich to było Titisee-Neustadt i Hochfirstschanze. Odbyła się pierwsza i, mam nadzieję, jedyna edycja turnieju Titisee-Neustadt Five, dalej w skrócie TNF. Działy się ciekawe rzeczy, które potrzebują rozwinięcia.

Lista startowa tych zawodów to była farsa. Dawno takiej nie widziałem w Pucharze Świata. 49 zawodników było jeszcze przed południem w piątek. Ostatecznie wystartowało w kwalifikacjach 51 zawodników, ponieważ dwóch Koreańczyków Seou Chol i Heung Chul Chol dodano do listy startowej. Mieli wystartować w Pucharze Kontynentalnym w Klingenthal, ale startem w Pucharze Świata nie pogardziliby. Kwalifikacje były pozbawione jakichkolwiek emocji. Bo jakie emocje może wywoływać to, że 51 zawodników jest na liście, a tylko jeden odpadnie? Seou Chol odpadł, skacząc 100 metrów. Jeden Koreańczyk się zakwalifikował. Poza tym komplet Polaków i innych reprezentacji. Było nudno i deszczowo. A liderem tego cyklu został Ryoyu Kobayashi, który wygrał Q skokiem na 137,5m. Japończyk wygrał wcześniej też dwa treningi, co potwierdziło fakt, że na skoczniach normalnych czuje się źle. P2 i P3 uzupełnili Stephan Leyhe i Robert Johansson. Wąsacz wreszcie w czołówce. Ósmy był Dawid Kubacki, 132,5m. Piotr Źyła był 20., Kamil Stoch 35., bo też trafił na złe warunki. 29. był Aleksander Zniszczoł, który w ten weekend zastępuje Kubę Wolnego. To były bardzo dobre kwalifikacje. Stefan Hula był 37., a Maciek Kot 48. Dobrze, że wszyscy zakwalifikowali oprócz Chola, bo gdyby była szersza lista, to by się nie zakwalifikował Maciek. Fenomenalne kwali zrobił Mackenzie Boyd-Clowes, który był dziesiąty. Kanadyjczyk skoczył 132m i był dość długo w czołówce.

W sobotę zawody zostały rozegrane w bardzo dobrych warunkach. Świadczy o tym fakt, że cały konkurs rozegrano z belki 9, nie doszło do ani jednej zmiany belki. Obejrzeliśmy ciekawe zawody, aczkolwiek powody do zmartwień znowu dał Maciej Kot. Jest bez formy, skręca go po wyjściu z progu. Ponownie bez punktów, bez jakiejkolwiek jakości. Mam szczere wątpliwości na temat jego występu w Zakopanem, mam nadzieję, że do Sapporo nie pojedzie i zostanie potrenować w Polsce. To był równy konkurs z dobrymi warunkami. Dawid Kubacki prowadził po pierwszej serii i po drugiej! Wygrał trzeci konkurs w karierze, stając po raz siódmy na podium. Jest to rekord, jeśli chodzi o polskich zawodników. 140,5 i 141m dało Polakowi ten triumf, co było bardzo imponującymi wynikami. Polak wygrał tym samym obie rundy. Chrapkę na to miał Stefan Kraft, piąty po pierwszej rundzie, a drugi w ostatecznym rozrachunku. Skoczył 140,5m, ale to nie wystarczyło. Było drugim wynikiem drugiej rundy, jednak na Kubackiego to było za mało. Trzeci był Ryoyu Kobayashi, zachowujący prowadzenie w turnieju. Samuraj wyraźnie odżył po powrocie na skocznię dużą. Dobry konkurs skoczyli Niemcy - P5 zajął Schmid i Leyhe, który jednak nie wykorzystał swojej szansy na podium, będąc drugim po pierwszej rundzie. Tande odrobił siedem pozycji, kończąc zawody na siódmym miejscu. Wrócił do stabilnych występów Norweg. Inny Norweg, Forfang był czwarty. Pomimo skoków 137 i 138m nie udało mu się stanąć na podium. Dobre zawody skoczył Kamil Stoch i Piotr Żyła - odpowiednio 8 i 9. miejsce w zawodach. Znakomity konkurs wykonał Jewgienij Klimow - po pierwszej serii był szósty! 139,5m dało mu miejsce w TOP10, a 134,5m sprawiło, że spadł na P11. Timi Zajc znowu stabilnie, P10, 135/137. Lider PŚ Karl Geiger był 12., ewidentnie tamten konkurs mu nie poszedł dobrze. Gregor Schlierenzauer zajął P15, 132/136, Austriak skacze coraz lepiej i regularnie punktuje, co jest świetnym prognostykiem na następne konkursy. Króla Awansów zrobil Yukiya Sato - +8, 26 ->18. Niski Japończyk skoczył 135m w drugiej rundzie i to mu bardzo pomogło.

W sobotę były świetne warunki. W niedzielę też, aczkolwiek wiatr wiał mocno! To dawało imponujące odległości, mimo że było sporo przerw przez mocny wiatr i opady śniegu. Odlotów nie było końca. Stąd też były liczne zmiany belki, z czego nie obejrzeliśmy jednej zmiany na belkę numer 3, bo nie było tam haka do zaczepienia belki. 143m skoczył Dawid Kubacki, by chwilę później Ryoyu Kobayashi skoczył 147 metrów, metr bliżej od rekordu skoczni Domena Prevca! Ta dwójka była na czele rywalizacji po pierwszej rundzie. Wspomniany Słoweniec był piąty - 143,5m, ale w drugiej rundzie zaliczył ostry zjazd na P27 po zaledwie 113m. Nie było tam w ogóle warunków. Tych też nie było w obu skokach Kamila Stocha. 128 i 116,5m. To dało P24. Kamil w wywiadzie ze skijumping.pl mówił, że jest zadowolony z tych skoków, mimo że dwa razy sędziowie go zestrzelili. I to jest prawda, bo dwukrotnie wypuszczono go w złych warunkach. Utrzymał miejsce w TOP10 generalki i to cieszy. Yukiya Sato skoczył 143m w pierwszej rundzie i był trzeci, a w ostatecznym rozrachunku siódmy. Może jednak być zadowolony z tego weekendu. Druga runda rozpoczęła się od mocnego uderzenia Władimira Zografskiego! Bułgar odleciał na 141,5m, co pozwoliło mu awansować z trzydziestego na dwudzieste drugie miejsce! Warunki mu bardzo pomogły w zdobyciu najlepszego wyniku w tym sezonie. Cieszy ta spora jak na niego zdobycz punktowa.  Titisee-Neustadt Five wygrał Ryoyu Kobayashi, w drugiej rundzie 134m, a to dało mu P2. Ma Samuraj 25 tysięcy euro, skakał równo, czyli prawie jak zawsze. Należą mu się gratulacje, tak samo jak pewnemu "Gąsiorowi"! Tak, Dawid Kubacki wygrał po raz czwarty w karierze, pierwszy raz z dubletem, ale tym razem nie zmiażdżył P2, bo z Japończykiem to był triumf o 0,3 pkt. Drugi skok 133,5m. Ósme podium z rzędu. 3,3,2,1,3,3,1,1. W tym miejscu już są giganci jak Morgenstern, Schlierenzauer ma 9 z rzędu. Jest szansa dogonić wielkich, najbliższa okazja w niedzielę w Zakopanem. To, co Dawid teraz robi jest imponujące. Fajnie, że jest kolejny Polak, który wpisuje się do historii tej dyscypliny. Podium uzupełnił premierowo w sezonie Timi Zajc! 137 i 134m w drugiej rundzie pozwoliło mu awansować z siódmego na trzecie miejsce.Tuż za nim uplasował się niedzielny Król Awansów Stephan Leyhe - +10! Z 14. na 4. miejsce. 140,5m było potężną odległością, która dała mu wygraną w drugiej rundzie. Karl Geiger był piąty, więc dało mu to utrzymanie plastronu lidera Pucharu Świata, bo Stefan Kraft nie wykorzystał szansy, zajmując 11. miejsce, psując drugi skok, skokiem na 127m. Był czwarty po pierwszej rundzie. Ósmy w konkursie był Piotr Żyła - 141m w pierwszej rundzie, 136,5m w drugiej. To był bardzo dobry weekend Piotrka, szczególnie że po urodzinach, toteż na pewno humor był lepszy i te odległości były dobre. Daniel Andre Tande awansował o 9 pozycji i zajął 17. miejsce - 139,5m w drugiej rundzie. P21 dla Anttiego Aalto. Fin wreszcie w punktach, zawdzięcza to 136m z pierwszej serii. Schlierenzauer dzisiaj P14 - ponownie dobre zawody. Może być z siebie zadowolony Gregor, że jest bardzo stabilny w tym momencie sezonu. Udało mu się wrócić do takich solidnych, pewnych skoków.

Nikomu niepotrzebne TNF zakończone. Może się skończyć na jednej edycji, bo lista startowa tych zawodów to była kpina i z tego organizatorzy nie mogą być zadowoleni, niemniej, nie można było narzekać na to, że nie ma emocji, bo te były i to w sporej ilości. Na szczęście następny weekend to nie będzie żaden miniturniej czy inne tego typu wymysły, bo będą to po prostu skoki w Zakopanem! Skoki, podczas których w piątkowych kwalifiikacjach do niedzielnego konkursu wystąpi 9 Polaków, a nie 12. Mamy tyle miejsc, ale zdecydowano się wysłać kadrę B do Sapporo. Mam wrażenie, że związek się trochę ich wstydzi, szczególnie po niedzielnym tylko jednym punkcie Stękały w Klingenthal. To był dramat. O FIS Cup w Zakopanem szkoda pisać, bo jakim wynikiem jest awans TRZECH z DZIEWIĘTNASTU Polaków do drugiej serii, w tym kombinatora Szczepana Kupczaka? To jest żenujące. I może nawet dobrze, że mniejszą część tej żenady obejrzymy w Zakopanem. Bo pewnie i tak ta część z Kontynentala nie zakwalifikowałaby się do niedzielnych zawodów.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...