Przejdź do głównej zawartości

#96 Wichura i Willingen Three

W Willingen próbowano rozegrać "piątkę".  "Piątki" nie było, była "trójka". Bo wiało mocno  i w niedzielę zawody zaplanowane na 10:15 zostały odwołane. Piątkowe kwalifikacje też.

W piątek próbowano rozegrać kwalifikacje w Willingen. Ale żeby móc rozegrać kwalifikacje, trzeba najpierw rozegrać, zgodnie z regulaminem FIS, przynajmniej jeden trening. Pierwotnie planowano rozegrać treningi o 16:00, a kwalifikacje o 18:00, jednak niekorzystne prognozy sprawiły, że o trzy godziny do przodu przesunięto kwalifikacje i o tyle samo treningi. Podejście do treningów rozpoczęto o godzinie 13:00, lecz opóźniono je o pół godziny.  Żiga Jelar zaskoczył wszystkich skokiem na 150m przy dwóch metrach na sekundę pod narty! Potem nastąpiła przerwa. Po jednym skoku. I kolejna przerwa. Przerwy o kwadrans były częste dla piątku. Prawie jak w konkursach z pierwszej dekady XXI wieku na Czertaku w Harrachowie czy na Rukatunturi. O 14:30 trening ruszył ponownie, nie na długo, bo po kolejnych dwóch skokach przerwano do godziny 15:00. Potem trening ruszył z kopyta i ostatecznie skoczyło 36 z 53 zgłoszonych zawodników. Przed skokiem Domena Prevca zerwał się wiatr i czekaliśmy ponownie - najpierw, do godziny 16:15, potem do 17:15 i 17:30. Podjęto po ostatnim przesunięciu decyzję o przełożeniu kwalifikacji i treningu na sobotę. To, co oglądaliśmy w piątek to była farsa i klasyczne skoki z przełomu pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. Przesuwamy, przesuwamy i ciągniemy na siłę, aż wreszcie odwołamy. To była kpina z kibiców, z zawodników i z telewizji chcących zrelacjonować kwalifikacje.

Dzień później warunki były cudowne. Udało się rozegrać trening, a później kwalifikacje czyli prolog do Willingen Five. Te wygrał Stephan Leyhe, skacząc 145,5m! Został liderem cyklu i wiele osób po tym stwierdziło, że Leyhe prawdopodobnie już wygrał tę "piątkę".  11,3 pkt za nim był Stefan Kraft, 138m, a trzeci był Timi Zajc.W TOP10 znalazły się też takie sławy jak szósty Peter Prevc i 135m, siódmy Gregor Schlierenzauer i solidne 132m czy dziesiąty Kamil Stoch - 130m. Polacy stracili już w prologu szansę na wygranie cyklu. Komplet naszych się zakwalifikował, P17 zajął Dawid Kubacki, 125,5m, P19 zajął Kuba Wolny - powracał ze 127 metrami.  P23 dla Piotra Żyły, 124m. Poza tym P35 Klimka Murańki, P44 Olka Zniszczoła i P48 Andrzeja Stękały. Do konkursu nie zakwalifikowało się dwóch Estończyków - Malcew i Aigro, ale ten drugi dostał DSQ. Oprócz nich nie zakwalifikował się Fin Pohjola. Konkurs przebiegał bardzo dobrze, choć z naszych tylko trzech zakwalifikowało się, zgodnie z przewidywaniami, do rundy finałowej. Przewidywania nawet dotyczyły czterech, ale niestety Piotr Żyła skoczył 124m, co pozwoliło go sklasyfikować na trzydziestym piątym miejscu. Punkty zdobyli więc Kuba Wolny, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. Zniszczoł, Stękała i Murańka zaprezentowali się słabo, oszczędzę więc wam rezultatów, które można sprawdzić sobie w systemie FIS. Kamil Stoch prowadził po pierwszej serii, skacząc 139,5m! Był to skok, za który dostał typowe dla siebie noty po 19 pkt. Kamil w drugiej serii jednak nie podołał ogromnemu poziomowi, jaki w ostatnich skokach narzucili Kraft, Lindvik i Leyhe.  Na Krafta, który skoczył 135,5 i 141m starczyło, na Leyhe i Lindvika nie. Kamil Stoch był trzeci, skacząc 137,5m, co daje mu siedemdziesiąte podium w karierze. Jest to imponujący wynik, a to jeszcze nie koniec i ten wynik będzie na pewno wyższy. Tak samo jak 36. wygrana, która nadejdzie jeszcze w tym sezonie! Drugi był Marius Lindvik, który poleciał 143m, a po pierwszej rundzie był trzeci - 140m. Premierowo w karierze wygrał Stephan Leyhe!  U siebie, w domu.  139,5m i 144,5m dały mu trzecie podium w karierze i pierwszą wiktorię w wieku 28 lat. Długo czekał, ale wreszcie udowodnił swój potencjał. Drugim skokiem wygrał drugą serię. Leyhe wygrał także Willingen Five, choć tak naprawdę Willingen Three. Niedzielne zawody zostały odwołane przez nadciągający silny wiatr i front Sabina. Władze miasta nie otworzą obiektu, bo względy bezpieczeństwa, bo wiatr. Leyhe inkasuje 25 tysięcy euro za te trzy serie. To 8,333,33€ za jeden skok. I może to i lepiej, bo bezpieczeństwo zawodników jest najważniejsze.  Piąty był Karl Geiger - 138,5m i 138m. Lider Pucharu Świata pokazał moc w Niemczech. Tak samo moc pokazał Johann Andre Forfang, szósty w zawodach. skakał jak na niego w ostatnich tygodniach bardzo dobrze, 138 i 137m. Gregor Schlierenzauer po raz trzeci zameldował się w tym sezonie w TOP10! Był siódmy, 135 i 134,5m. Te skoki były w jego wykonaniu w sobotę bardzo solidne, stąd może on być bardzo z siebie dumny. Zobaczymy, jak pójdą mu loty na Kulm, mam nadzieję, że Gregor pokaże tam swoją moc w podobnym stylu, jak to było w Willingen. Dziewiąty był Ryoyu Kobayashi - 134m po pierwszej rundzie dawało mu P14, ale drugi skok na 135m pozwolił odrobić 5 pozycji. Yukiya Sato był 11. - 131 i 139,5m, odrobione 9 pozycji. 10 pozycji odrobił i Królem Awansów został Junishiro Kobayashi - 132 i 139 metrów. Szczególnie ten drugi skok pozwolił mu na spory awans, a także na siódme miejsce w drugiej serii. P15 zajął Dawid Kubacki i to był spadek o 6 pozycji - 135 i 129,5m. Być może te skoki nie były zbyt dobre, bo i warunki mogły mu nie pomagać. Solidne P16 dla Władimira Zografskiego - 131,5 i 137m, Bułgar miał bardzo dobrą sobotę. Tak samo jak Żiga Jelar - 135 I 132m, spadek o 5 pozycji i P17, ale najlepszy wynik w karierze.4. Kuba Wolny zajął 23. miejsce - 135,5m i 126,5. Co prawda, spadek o 13 pozycji, ale to były naprawdę bardzo dobre skoki w wykonaniu Kuby. Czy mamy czwartego do drużyny? Kulm da odpowiedź na to pytanie. No i może Rasznow. Słaby występ Romana Koudelki - 126,5m i 133m dały mu 3 pkt za P28. Kwalifikacje miał dobre - P13 i 129,5m. Trochę szkoda, ale może to wina warunków. Simon Ammann zdobył w sobotę tylko jeden punkt - 125,5m i 124,5m. Szwajcarskie skoki wyglądają dość biednie, o czym świadczy ponownie przepadnięcie w pierwszej rundzie Killiana Peiera. Rok temu brąz Mistrzostw Świata, w tym roku niezwykle słaby sezon. U Freitaga trochę lepiej - P31, 0,4 pkt zabrakło do awansu do finałowej rundy, 126m skoczył. Coś u niego drgnęło i idzie chyba w dobrym kierunku.

Od piątku Kulm i loty. Człowiek ponownie uwolni się od wszystkiego i będzie leciał pięknie i daleko. Potęga latania ponownie da o sobie znać. Godziny konkursów niezwykle wczesne - 2x 11:00, ale chyba w tym roku organizatorzy nie ryzykują z godziną 14:00, bo 2 lata temu trzeba było przez mocny wiatr odwołać drugi konkurs. Mam nadzieję, że wiatr tym razem będzie przyjacielem i pozwoli na rozegranie obu konkursów, jak i kwalifikacji. Tych piątkowych o 13:00, jak i tych niedzielnych o 9:45. Mam też nadzieję, że zobaczymy dalekie loty, także w wykonaniu Polaków. Kulm będzie pierwszą odpowiedzią na pytanie, czy Kamil Stoch ma szansę na skompletowanie Szlema w Planicy i na zdobycie mistrzostwa świata w lotach. Oby tak, natomiast rywali jest wielu. Nie wolno zapomnieć o Krafcie, o Kobayashim czy Dawidzie Kubackim. Potęga latania jednak zweryfikuje ich formę i to, kto na tej skoczni będzie najlepszy i rozpocznie marsz po Małą Kryształową Kulę za loty i, może nawet, mistrzostwo świata.

Pięć weekendów i dwa konkursy w tygodniu pozostały do końca sezonu. Razem 10 konkursów. Rany, jak to szybko zleciało!

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...