Przejdź do głównej zawartości

#97 Duplantis i jego 6.17m

20 lat. Szwed. IKEA. Bez tego ostatniego, choć tak naprawdę ten Szwed urządził nam świat skoku o tyczce jak z IKEI! Niech żyje stadion! Armand Duplantis pobił rekord świata należący od prawie 6 lat do Francuza Renaud Lavilleniego. Skoczył 6 metrów i 17 centymetrów.

Renaud Lavillenie ustanowił rekord 6.16m podczas mityngu w Doniecku 15 lutego 2014 roku. Od tamtego czasu przez parę następnych lat Francuz, po zapewnieniu sobie wygranej w mityngu ustawiał poprzeczkę na 6.17m lub na 6.18m, chcąc pobić rekord świata. Za każdym razem mu się to nie udawało i kończyło się trzema strąceniami. Był bardzo zdeterminowany, by wykonać ten cel. Czasem nawet  aż za bardzo. W 2018 roku w świecie lekkoatletyki pojawił się Szwed. Na Mistrzostwach Europy zaszokował wszystkich inspirującą walką z Morgunowem, Lavillenim czy Liskiem. Skoczył najpierw pierwsze w życiu 6 metrów, by potem swoją życiówkę, rekord mistrzostw świata jak i rekord świata do lat 20 poprawić o 5 centymetrów. Skokiem na 6.05m zdobył mistrzostwo Europy, notując tylko jedną zrzutkę w konkursie na wysokości 5.80m, ale to nic go nie kosztowało, bo rywale popełnili więcej błędów. Rok później został wicemistrzem świata, skacząc 5.97m w trzeciej próbie, podobnie jak mistrz świata Sam Kendricks. Amerykanin jednak miał jedną zrzutkę mniej, a poza tym odpuścił po dwóch skokach 6.02m, skazując Szweda na trzecią spaloną próbę. W tamtym sezonie skakał regularnie po 6 metrów. Sezon halowy w 2020 roku rozpoczął się dla Mondo w sposób bardzo dobry. Skoczył 6 metrów w Dusseldorfie i próbował bić rekord świata na 6.17m. Niestety, zabrakło centymetrów w drugiej próbie. Przybył do Torunia, do hali na Copernicus Cup. W pierwszych próbach zaliczył 5.52, 5.72, 5.92 i 6.01m. Gdy wygrał konkurs, poprzeczka poszła na 6.17m. Pierwsza próba to było strącenie. Jednak druga to bardzo mocne wybicie i prawie brak dotyku poprzeczki. Bo przeleciał nad nią! 6.17m to od soboty nowy rekord świata w skoku o tyczce. Na polskiej ziemi, w Toruniu. Armand Duplantis ma 20 lat, w tym roku 21. Serhij Bubka, kiedy bił rekord świata na stadionie (6.14m) miał 31 lat. Kiedy pierwszy raz bił rekord świata, przeskakując nad poprzeczką na 5.85m w Bratysławie, miał także 20 lat.  Pierwsze w historii 6 metrów osiągnął, mając ich 21, a rekord bił mniej-więcej co rok. Mamy do czynienia z talentem na miarę Serhija Bubki. Armand Duplantis może wynieść skok o tyczce na zupełnie inny poziom, tak jak to zrobił reprezentant Związku Radzieckiego, później Ukrainy. Być może będzie to kosmiczny, niewyobrażalny poziom. Ma szansę na pierwsze 6.20m, może nie w tym, ale w przyszłym roku czemu nie? Sky is the limit. Jeżeli będzie przechodził nad poprzeczkami na 6.18, 6.19 tak gładko, jak to zrobił w Toruniu z 6.17m, to czemu ma nie spróbować z przejściem nad 6.20m? Myślę, że miał te 3-4 cm zapasu, bijąc rekord świata. Jeżeli nie złapie żadnej kontuzji i nie utraci dobrej dyspozycji, jest murowanym faworytem najpierw do obronienia mistrzostwa Europy, a potem do mistrzostwa olimpijskiego. Ale igrzyska rządzą się swoimi prawami. Ostatnim medalistą dla Szwecji w tyczce był Ragnar Lundberg. Zdobył brąz w Helsinkach w 1952 roku skokiem na 4.40. Od tamtego czasu skok o tyczce zmienił się nieprawdopodobnie. Mondo ma szansę, by zdobyć medal. Ten z najcenniejszego kruszcu. Ale żeby go zdobyć, trzeba utrzymać, przenieść dyspozycję z hali na stadion. Mam nadzieję, że ten chłopak pokaże jeszcze parę wielkich rzeczy w skoku o tyczce.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...