Najlepsi skoczkowie świata po raz pierwszy w sezonie odwiedzili skocznię do lotów. Obiekty, które uwalniają z blokad zawodników i pozwalają im odlatywać niezwykle daleko. Człowiek staje się wolny na około 7 sekund i czuje wiatr o wiele lepiej niż to jest na innych obiektach. Dwa konkursy, choć w piątek nie było różowo.
W piątek miały być rozegrane kwalifikacje, jednak tak samo, jak to było tydzień wcześniej, kwalifikacje zostały odwołane przez zbyt silny wiatr. Jeszcze padał mocno deszcz, ale to nie jest raczej przyczyna, bardziej wiatr. Do tej decyzji doszło o wiele szybciej, niż w Willingen, bo tutaj wiedzieliśmy o tym już po godzinie 12:00 (wcześniej trening z godziny 11:00 miał rozpocząć się o 12:30), a trening i kwalifikacje nie zostały rozegrane. Wobec tego, w sobotę wystartował komplet 53 zawodników.
W sobotę rywalizowali zawodnicy w bardzo loteryjnych warunkach w pierwszej, a nawet przez momenty w drugiej serii. Wiatr raz wiał mocno, by potem znowu osłabnąć. Karl Geiger, który w serii próbnej nie zaprezentował maksimum możliwości, w pierwszej serii skoczył 230m. To dało mu prowadzenie po tej rundzie. Drugi był Stefan Kraft, który miał 224,5m. Podium uzupełniał Piotr Żyła - 225,5m, a w serii próbnej przeleciał ponad 230 metrów. Był w niesamowitej dyspozycji tamtego dnia. Timi Zajc był czwarty (222,5m), a TOP5 uzupełniał Ryoyu Kobayashi (224m), który w drugiej rundzie skoczył tylko 207,5m i spadł o cztery pozycje. Dawid Kubacki był szósty (226m), ale ostatecznie był piąty po drugiej próbie na 217m. To były naprawdę solidne skoki. Też w kontekście ujarzmiania mamuta przez Kamila Stocha. Dziesiąty po pierwszej (217,5m), a siódmy po drugiej serii (231,5m!). Kamil wreszcie pokazał prawdziwą moc na Kulm. Drugi jego skok był najlepszy na tej skoczni chyba w jego karierze. Jednak to był dzień Piotra Żyły. Piotr Żyła wygrał drugi konkurs w swojej karierze, przełamując siedmioletnią niemoc. Zawsze było gdzieś blisko, ale tutaj wreszcie się udało. 219,5m wystarczyło do pierwszego w tym sezonie podium i pierwszej wygranej od Oslo 2013 i ex aequo z Gregorem Schlierenzauerem. Pokazał, że drzemie w nim moc i potencjał na "okiełznywanie" mamuta. Po tym konkursie był liderem klasyfikacji Kryształowej Kuli za loty. Gregor Schlierenzauer wspomniany wyżej nie miał zbyt dużo szczęścia - skoczył tylko 182,5m, mimo 211m w treningu. Może warunki mu nie pomogły. Zajął P40. Timi Zajc był drugi, 225m pomogło mu w awansie o dwie pozycje, a Krafta 214,5m sprawiło, że spadł o jedną, na P3. Spadek o 3 pozycje zanotował Karl Geiger, którego 213m wyrzuciło z podium na P4. Szósty był Antti Aalto, który powtórzył swój najlepszy wynik w karierze, czyli szóste miejsce z Niżnego Tagiłu 2018. 214,5 i 226,5m. Fin pokazał, że stać go na dalekie latanie i fantastyczne wykorzystywanie warunków, jakie mu dawała pogoda. Solidny konkurs Roberta Johanssona - Norweg pokazał, że lubi loty i latał 206,5/226,5m, co dało mu P8. Dobry konkurs Robina Pedersena, który skoczył swoją życiówkę w drugiej rundzie - 225m i skończył rywalizację na P12. Świetny konkurs Jurija Tepesza, który był dwudziesty, 200/211,5m, a w treningu było nawet 216,5m! Był potencjał na takie loty w wykonaniu świetnego słoweńskiego lotnika. Tak samo dla Arttiego Aigro - Estończyk zdobył kolejne punkty w tym sezonie, zajmując P26. Punkty także zdobył jeszcze dwóch Polaków - Kuba Wolny był dwudziesty czwarty, po pierwszej rundzie był P14, 211m, w drugiej 201m, stąd spadek. Szkoda, natomiast ważne, że kolejny konkurs w punktach. Pierwszy punkt od ponad 3 lat, od 11 grudnia 2016 roku zdobył Olek Zniszczoł - był trzydziesty, choć po pierwszej rundzie był dwudziesty siódmy - 197/188m. Cieszy to, że udało mu się przebić szklany sufit. Teraz powinno być tylko lepiej. A Królem Awansów został Daniel Andre Tande, który zrobił +8, P22 - > P14, 205/220m. Norweg ponownie pokazał, że potrafi odrabiać straty. Szkoda, że nie na miarę podium.
W niedzielę obejrzeliśmy bardziej farsę niż konkurs. Szczególnie to dotyczy drugiej serii. Ale najpierw były kwalifikacje, w których przepadł Gregor Schlierenzauer. Nie wiem, może błąd na progu, podmuch wiatru sprawił, że Gregor wylądował na buli i z odległością 101,5m i zajął ostatnie, 53. miejsce. To była katastrofa. Mam jednak nadzieję, że w następny weekend Gregor powróci do punktowania w Pucharze Świata. Ze znanych postaci kwalifikacji nie przebrnął także Simon Ammann - P46, 187m. A w tych triumfował Ryoyu Kobayashi - 228,5m i dobre noty dały mu pewną wygraną i zdobycz w postaci kamienia pod drewnianą podporą. Taką nagrodę tez otrzymali triumfatorzy zawodów w sobotę i niedzielę. Polacy zakwalifikowali się w szóstkę! Najlepszy był Kamil Stoch, który był siódmy dzięki skokowi na 218m. W konkursie wystąpili także: Kuba Wolny (P9!), Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka, który zajął ex aequo 40. miejsce z Andersem Haare, stąd konkurs zawierał 41, a nie 40 zawodników. Pierwsza seria była rozgrywana przy mocnym wietrze. To był dzień dalekich lotów. Daleko latał Ryoyu Kobayashi - 242,5m wylądowane średnio dało mu P2. Słabo wylądowane 242m Mariusa Lindvika dało mu P13. Obaj jako jedni z niewielu w tym konkursie otrzymali dwucyfrowe liczby odjętych punktów za wiatr - Lindvik otrzymał 14,5 na minusie, a Ryoyu 12,4. Po pierwszej rundzie prowadził Stefan Kraft, który za skok na 230m otrzymał 3x19,5, 19 i 18 pkt. Dlaczego? Nazwisko? Austriak? Trochę to jest dziwne. Z punkt mniej powinien być oceniony ten skok. Ale co się stało, to się nie odstanie. Podium uzupełniał Timi Zajc - 228,5m, najwyższe noty w tej serii - 58,5 pkt. P4 miał Kamil Stoch, który wreszcie chyba oswoił tego mamuta - 232m i też 58,5 pkt za swój skok. P8 miał Robert Johansson, który skakał 233,5m i 225m w drugiej serii. To dawało mu co najmniej P4 na 3 skoki przed końcem konkursu. P9 zajmował po pierwszej rundzie Piotr Żyła - 223,5 i 201m w drugiej serii po błędzie w słabych warunkach. P11 zajął Antti Aalto, który może zaliczyć ten weekend do naprawdę udanych. Peter Prevc miał P20, skoczył 228m, ale że mu odjęto 12,8 pkt, to taka pozycja. Prawdziwy dramat przeżył Dawid Kubacki - tylko 199m, fatalne lądowanie i P32. Bez punktów i szanse na Kryształową Kulę odjechały. Chyba tam też był błąd po wyjściu z progu. Szansa na podium nadal jest, mam nadzieję, że w Rasnowie Dawid sobie to odbije. Punkty z Polaków zdobył za to Kuba Wolny - P21, 215m, kolejny konkurs w punktach, doceniam powrót i w miarę stabilne skoki, a także 206m i P28 Olka Zniszczoła, który może być naprawdę zadowolony z weekendu na Kulm. Wreszcie punkty i solidne loty. Ja to tak piszę, bo druga seria została odwołana i Olek zdobyłby dwa punkty, nie trzy, a Kamil Stoch zanotowałby ogromny spadek. Dlaczego? Ponieważ na 4 skoki do końca Borek Sedlak puścił go w fatalnych warunkach, stąd uciułał z tego 159,5m. Potem zapytał do kamery "No i co, panie Borku?". Pan Borek natomiast z krótkofalówki do Hofera. No i odwołano drugą serię na trzy skoki do końca. Trochę dziwna sytuacja, rzadko spotykana. Wiele osób wieści, że gdyby Kraft nie prowadził, to nie doszłoby do jej odwołania. Trochę jest w tym prawdy. Niemniej, mały Stefanek może się cieszyć z kolejnej wygranej! Druga seria to było kuriozum. Wiatr się wzmagał, wiatr słabł, wiatr się wzmagał i przerywał serię na parę minut. Najlepsza odległość to było 229m Aschenwalda, który zrobił spory awans i byłby Królem Awansów, gdyby druga seria nie została anulowana. Tylko że ta odległość została zrobiona we wczesnej fazie drugiej serii. Później odległości ledwo przekraczały 200m i był nawet upadek Romana Koudelki po lądowaniu na 219m. Co jak co, ale Czesi potrafią zgrabnie wychodzić z upadków na mamutach, mają świetną technikę bezpieczeństwa. Nic mu się nie stało. Z odwołania drugiej rundy może być zadowolony Markus Eisenbichler, który "dzięki" warunkom skoczył tylko 149m. W pierwszej rundzie był na szesnastym miejscu - 219m. Johansson wspomniany wyżej może być zawiedziony z odwołania, bo mógł być nawet na podium. Ale cóż, niezbadane są wyroki pogody i gremium, na które składa się jeszcze przez miesiąc i tydzień Walter Hofer i Borek Sedlak.
A od czwartku skakanie na skoczni normalnej w Rumunii, w Rasnowie! Kwalifikacje i konkursy, które pokaże w Polsce tylko TVP. Eurosport się kolejny raz w tym sezonie nie postarał, ale to nic nowego. Następny konkurs z ich przekazem w Lahti za dwa tygodnie. Ale najpierw będzie skakanie na obiekcie normalnym. Japonia ma wysłać drugi garnitur, Słowenia też wysyła bardziej rezerwy. Zobaczymy, czy Kraft powiększy swoje prowadzenie w Pucharze Świata, Kamil Stoch utrzyma stabilną dyspozycję, Dawid Kubacki dogoni Ryoyu, a Karl Geiger spróbuje odrobić straty do Krafta. Też zobaczymy, jak będzie ze składem Polaków, a także z Piotrem Żyłą, który otarł się o podium w Predazzo. Mam nadzieję, że skocznia rumuńska da mu kolejne podium w tej kampanii Pucharu Świata. Ale jak będzie, przekonamy się od czwartku do soboty.
W piątek miały być rozegrane kwalifikacje, jednak tak samo, jak to było tydzień wcześniej, kwalifikacje zostały odwołane przez zbyt silny wiatr. Jeszcze padał mocno deszcz, ale to nie jest raczej przyczyna, bardziej wiatr. Do tej decyzji doszło o wiele szybciej, niż w Willingen, bo tutaj wiedzieliśmy o tym już po godzinie 12:00 (wcześniej trening z godziny 11:00 miał rozpocząć się o 12:30), a trening i kwalifikacje nie zostały rozegrane. Wobec tego, w sobotę wystartował komplet 53 zawodników.
W sobotę rywalizowali zawodnicy w bardzo loteryjnych warunkach w pierwszej, a nawet przez momenty w drugiej serii. Wiatr raz wiał mocno, by potem znowu osłabnąć. Karl Geiger, który w serii próbnej nie zaprezentował maksimum możliwości, w pierwszej serii skoczył 230m. To dało mu prowadzenie po tej rundzie. Drugi był Stefan Kraft, który miał 224,5m. Podium uzupełniał Piotr Żyła - 225,5m, a w serii próbnej przeleciał ponad 230 metrów. Był w niesamowitej dyspozycji tamtego dnia. Timi Zajc był czwarty (222,5m), a TOP5 uzupełniał Ryoyu Kobayashi (224m), który w drugiej rundzie skoczył tylko 207,5m i spadł o cztery pozycje. Dawid Kubacki był szósty (226m), ale ostatecznie był piąty po drugiej próbie na 217m. To były naprawdę solidne skoki. Też w kontekście ujarzmiania mamuta przez Kamila Stocha. Dziesiąty po pierwszej (217,5m), a siódmy po drugiej serii (231,5m!). Kamil wreszcie pokazał prawdziwą moc na Kulm. Drugi jego skok był najlepszy na tej skoczni chyba w jego karierze. Jednak to był dzień Piotra Żyły. Piotr Żyła wygrał drugi konkurs w swojej karierze, przełamując siedmioletnią niemoc. Zawsze było gdzieś blisko, ale tutaj wreszcie się udało. 219,5m wystarczyło do pierwszego w tym sezonie podium i pierwszej wygranej od Oslo 2013 i ex aequo z Gregorem Schlierenzauerem. Pokazał, że drzemie w nim moc i potencjał na "okiełznywanie" mamuta. Po tym konkursie był liderem klasyfikacji Kryształowej Kuli za loty. Gregor Schlierenzauer wspomniany wyżej nie miał zbyt dużo szczęścia - skoczył tylko 182,5m, mimo 211m w treningu. Może warunki mu nie pomogły. Zajął P40. Timi Zajc był drugi, 225m pomogło mu w awansie o dwie pozycje, a Krafta 214,5m sprawiło, że spadł o jedną, na P3. Spadek o 3 pozycje zanotował Karl Geiger, którego 213m wyrzuciło z podium na P4. Szósty był Antti Aalto, który powtórzył swój najlepszy wynik w karierze, czyli szóste miejsce z Niżnego Tagiłu 2018. 214,5 i 226,5m. Fin pokazał, że stać go na dalekie latanie i fantastyczne wykorzystywanie warunków, jakie mu dawała pogoda. Solidny konkurs Roberta Johanssona - Norweg pokazał, że lubi loty i latał 206,5/226,5m, co dało mu P8. Dobry konkurs Robina Pedersena, który skoczył swoją życiówkę w drugiej rundzie - 225m i skończył rywalizację na P12. Świetny konkurs Jurija Tepesza, który był dwudziesty, 200/211,5m, a w treningu było nawet 216,5m! Był potencjał na takie loty w wykonaniu świetnego słoweńskiego lotnika. Tak samo dla Arttiego Aigro - Estończyk zdobył kolejne punkty w tym sezonie, zajmując P26. Punkty także zdobył jeszcze dwóch Polaków - Kuba Wolny był dwudziesty czwarty, po pierwszej rundzie był P14, 211m, w drugiej 201m, stąd spadek. Szkoda, natomiast ważne, że kolejny konkurs w punktach. Pierwszy punkt od ponad 3 lat, od 11 grudnia 2016 roku zdobył Olek Zniszczoł - był trzydziesty, choć po pierwszej rundzie był dwudziesty siódmy - 197/188m. Cieszy to, że udało mu się przebić szklany sufit. Teraz powinno być tylko lepiej. A Królem Awansów został Daniel Andre Tande, który zrobił +8, P22 - > P14, 205/220m. Norweg ponownie pokazał, że potrafi odrabiać straty. Szkoda, że nie na miarę podium.
W niedzielę obejrzeliśmy bardziej farsę niż konkurs. Szczególnie to dotyczy drugiej serii. Ale najpierw były kwalifikacje, w których przepadł Gregor Schlierenzauer. Nie wiem, może błąd na progu, podmuch wiatru sprawił, że Gregor wylądował na buli i z odległością 101,5m i zajął ostatnie, 53. miejsce. To była katastrofa. Mam jednak nadzieję, że w następny weekend Gregor powróci do punktowania w Pucharze Świata. Ze znanych postaci kwalifikacji nie przebrnął także Simon Ammann - P46, 187m. A w tych triumfował Ryoyu Kobayashi - 228,5m i dobre noty dały mu pewną wygraną i zdobycz w postaci kamienia pod drewnianą podporą. Taką nagrodę tez otrzymali triumfatorzy zawodów w sobotę i niedzielę. Polacy zakwalifikowali się w szóstkę! Najlepszy był Kamil Stoch, który był siódmy dzięki skokowi na 218m. W konkursie wystąpili także: Kuba Wolny (P9!), Piotr Żyła, Dawid Kubacki, Aleksander Zniszczoł i Klemens Murańka, który zajął ex aequo 40. miejsce z Andersem Haare, stąd konkurs zawierał 41, a nie 40 zawodników. Pierwsza seria była rozgrywana przy mocnym wietrze. To był dzień dalekich lotów. Daleko latał Ryoyu Kobayashi - 242,5m wylądowane średnio dało mu P2. Słabo wylądowane 242m Mariusa Lindvika dało mu P13. Obaj jako jedni z niewielu w tym konkursie otrzymali dwucyfrowe liczby odjętych punktów za wiatr - Lindvik otrzymał 14,5 na minusie, a Ryoyu 12,4. Po pierwszej rundzie prowadził Stefan Kraft, który za skok na 230m otrzymał 3x19,5, 19 i 18 pkt. Dlaczego? Nazwisko? Austriak? Trochę to jest dziwne. Z punkt mniej powinien być oceniony ten skok. Ale co się stało, to się nie odstanie. Podium uzupełniał Timi Zajc - 228,5m, najwyższe noty w tej serii - 58,5 pkt. P4 miał Kamil Stoch, który wreszcie chyba oswoił tego mamuta - 232m i też 58,5 pkt za swój skok. P8 miał Robert Johansson, który skakał 233,5m i 225m w drugiej serii. To dawało mu co najmniej P4 na 3 skoki przed końcem konkursu. P9 zajmował po pierwszej rundzie Piotr Żyła - 223,5 i 201m w drugiej serii po błędzie w słabych warunkach. P11 zajął Antti Aalto, który może zaliczyć ten weekend do naprawdę udanych. Peter Prevc miał P20, skoczył 228m, ale że mu odjęto 12,8 pkt, to taka pozycja. Prawdziwy dramat przeżył Dawid Kubacki - tylko 199m, fatalne lądowanie i P32. Bez punktów i szanse na Kryształową Kulę odjechały. Chyba tam też był błąd po wyjściu z progu. Szansa na podium nadal jest, mam nadzieję, że w Rasnowie Dawid sobie to odbije. Punkty z Polaków zdobył za to Kuba Wolny - P21, 215m, kolejny konkurs w punktach, doceniam powrót i w miarę stabilne skoki, a także 206m i P28 Olka Zniszczoła, który może być naprawdę zadowolony z weekendu na Kulm. Wreszcie punkty i solidne loty. Ja to tak piszę, bo druga seria została odwołana i Olek zdobyłby dwa punkty, nie trzy, a Kamil Stoch zanotowałby ogromny spadek. Dlaczego? Ponieważ na 4 skoki do końca Borek Sedlak puścił go w fatalnych warunkach, stąd uciułał z tego 159,5m. Potem zapytał do kamery "No i co, panie Borku?". Pan Borek natomiast z krótkofalówki do Hofera. No i odwołano drugą serię na trzy skoki do końca. Trochę dziwna sytuacja, rzadko spotykana. Wiele osób wieści, że gdyby Kraft nie prowadził, to nie doszłoby do jej odwołania. Trochę jest w tym prawdy. Niemniej, mały Stefanek może się cieszyć z kolejnej wygranej! Druga seria to było kuriozum. Wiatr się wzmagał, wiatr słabł, wiatr się wzmagał i przerywał serię na parę minut. Najlepsza odległość to było 229m Aschenwalda, który zrobił spory awans i byłby Królem Awansów, gdyby druga seria nie została anulowana. Tylko że ta odległość została zrobiona we wczesnej fazie drugiej serii. Później odległości ledwo przekraczały 200m i był nawet upadek Romana Koudelki po lądowaniu na 219m. Co jak co, ale Czesi potrafią zgrabnie wychodzić z upadków na mamutach, mają świetną technikę bezpieczeństwa. Nic mu się nie stało. Z odwołania drugiej rundy może być zadowolony Markus Eisenbichler, który "dzięki" warunkom skoczył tylko 149m. W pierwszej rundzie był na szesnastym miejscu - 219m. Johansson wspomniany wyżej może być zawiedziony z odwołania, bo mógł być nawet na podium. Ale cóż, niezbadane są wyroki pogody i gremium, na które składa się jeszcze przez miesiąc i tydzień Walter Hofer i Borek Sedlak.
A od czwartku skakanie na skoczni normalnej w Rumunii, w Rasnowie! Kwalifikacje i konkursy, które pokaże w Polsce tylko TVP. Eurosport się kolejny raz w tym sezonie nie postarał, ale to nic nowego. Następny konkurs z ich przekazem w Lahti za dwa tygodnie. Ale najpierw będzie skakanie na obiekcie normalnym. Japonia ma wysłać drugi garnitur, Słowenia też wysyła bardziej rezerwy. Zobaczymy, czy Kraft powiększy swoje prowadzenie w Pucharze Świata, Kamil Stoch utrzyma stabilną dyspozycję, Dawid Kubacki dogoni Ryoyu, a Karl Geiger spróbuje odrobić straty do Krafta. Też zobaczymy, jak będzie ze składem Polaków, a także z Piotrem Żyłą, który otarł się o podium w Predazzo. Mam nadzieję, że skocznia rumuńska da mu kolejne podium w tej kampanii Pucharu Świata. Ale jak będzie, przekonamy się od czwartku do soboty.
Komentarze
Prześlij komentarz