Dwa konkursy indywidualne i jedna drużynówka w Lahti? Tak, to jest rzeczywistość. Przedprzedostatni weekend Pucharu Świata w sezonie 2019/2020 najlepsi zawodnicy spędzili w fińskim Lahti. To tutaj odbył się 999. i 1000. konkurs w historii Pucharu Świata.
W piątek zawodnicy oddali 5 skoków. Nie wszyscy, bo Kamil Stoch odpuścił pierwszy trening i była to decyzja konsultowana z trenerem. Kwalifikacje padły łupem Dawida Kubackiego, który skoczył 126m, choć i tak dalej skoczył Timi Zajc, który był drugi - 127,5m. Trzeci był Stefan Kraft - 124m. Szósty był Kamil Stoch - 121m, Tande natomiast 127m i był piąty. Czwarty Constantin Schmid - 128m. Sześciu Polaków awansowało do pierwszej rundy piątkowego konkursu za niedzielną Rukę. Nie awansował Paweł Wąsek, którego 109m dało 58. miejsce. Ostatni, 62. był syn Janne, Mico Ahonen, który debiutował w kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata - 99,5m. Nie była to dobra odległość, ale zawsze można patrzeć z nadzieją na przyszłość, bo on ma dopiero 18 lat. Kwalifikacje rozgrywano z belek 9,7 i 6, najwięcej skoków było z podstawowej belki 9. W konkursie działy się ciekawe rzeczy. Wiatru albo nie było, albo był lekki. Polacy ostali się w drugiej rundzie w postaci dwóch - Dawida Kubackiego oraz Kamila Stocha. Żelazna Trójka to był mit. Piotr Żyła skoczył 116m i jego skok kwalifikacyjny mógł być zapowiedzią tego, co się wydarzy w konkursie, że zajmie 37. miejsce. Przepadli reprezentanci gospodarzy - Aalto, Kytosaho czy Maata. Przepadł nawet Forfang. Nie przepadł, a świetnie skakał Stefan Kraft - skoczył dwa razy 129,5m, a to dało mu 21. wygraną w karierze. W obu seriach najwyższe noty, dostał tylko jedną 18,5 w pierwszej rundzie, a tak nie spadł poniżej 19 pkt. Nie będę pisał niczego nowego, bo Krafta nie da się już odkryć. Wszystkie karty odkrył, jest w formie. Drugi był Karl Geiger, który był trzeci po pierwszej rundzie - 128,5m i 130,5m to były jego skoki. Drugi po pierwszej rundzie był Dawid Kubacki. Polak skoczył 127,5m, ale małe różnice i jego skok na 126m w drugiej rundzie sprawił, że spadł na P6. Ten dzień jednak był dla niego na plus. Tak samo na plus dzień był dla Daniela Andre Tande - trzeciego w rywalizacji, 124,5/128,5m. Awans z szóstego na trzecie. Znowu pokazał magię Norweg. Tak samo jak Anże Laniszek, który był czwarty, 128,5m w drugiej próbie, awans z ósmego miejsca. Pół metra dalej i byłoby podium. Piąty był Kamil Stoch, 126,5/127,5, piąty po pierwszej i piąty po drugiej rundzie. Dobry dzień, ale Kamil powiedział, że odbijał się zbyt wcześnie, co mu się zdarza rzadko. Życiówkę zrobił Stefan Huber - 125 i 126m dało mu ósme miejsce. Tym konkursem pokazał, że nie tylko jego brat jest świetnym skoczkiem. Bracia Huber niczym bracia Prevc czy bracia Kobayashi. Daniel był w piątek dwudziesty piąty, nie powiodło mu się. Michael Hayboeck czwarty po pierwszej, dziewiąty po drugiej rundzie, 127/124,5m. Był na pewno zawiedziony, bo była szansa na podium. Słaby dzień Ryoyu Kobayashiego - dopiero 14. miejsce, 122/123m. Junishiro dostał DSQ za kostium podczas inspekcji przed skokiem. Szwajcarzy zapunktowali - Peier i Ammann. Uczeń był lepszy od mistrza, P23, a mistrz P28. Królem Awansów został Jewgienij Klimow - awans z 29. na 19. miejsce, 119 i 123m. Druga odległość tylko cztery metry dalsza, ale pozwoliła na spory awans przy słabszych skokach rywali. Obie serie toczone z belki numer 7 bez jakichkolwiek przesunięć. Atmosfera podczas konkursu? Słaba. Kibiców prawie nie było słychać, ale to jest nieodzowny element konkursów w Lahti od czasu załamania się fińskich skoków. Ale za to DJ dobry!
W sobotę odbył się konkurs drużynowy. Seria próbna dawała zwycięstwo Austrii, a nas plasowała na czwartym miejscu. Gospodarze w tym konkursie mieli ogromny doping, co ich poniosło do drugiej rundy. 50 pkt zdobyli za ósme miejsce, ale zespół w składzie Kytosaho-Maatta-Pohjola-Aalto może być zadowolony, mimo że ich skoki nie były nadzwyczajne. Mogli być na siódmym miejscu, ale Maatta zepsuł drugi skok, uzyskując 104,5m. Siódma była Szwajcaria - tu tak samo jak w Finlandii żaden zawodnik nie doleciał do 120m, ale za to Ammann w pierwszym i Peier w drugim dolecieli do punktu K na 116m. Taki konkurs na miarę możliwości Szwajcarów. Szóste miejsce reprezentacji Polski. Najgorsze od 2017 i Ruki, ale tam mieliśmy DSQ Żyły w pierwszej rundzie. Było piąte po pierwszej rundzie, ale w drugiej się posypała sprawa drugiego skoku. Piotr Żyła - 123/116, Kuba Wolny 119,5/113, Kamil Stoch 118/124, Dawid Kubacki 123,5/117,5. Rywale skakali lepiej, to prawda. Taki konkurs na miarę możliwości naszych w tej chwili. Kamil Stoch byłby dziesiąty, gdyby liczono też wyniki indywidualne. Był problem u Dawida Kubackiego, który wysoko był nad zeskokiem, ale spadał szybko, jak za dawnych czasów. Jest jakiś smutek po tym konkursie, może i przez atmosferę. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda się jeszcze raz stanąć na podium, bo to zada kłam krytykom, którzy już piszą o kompromitacji. Szkoda, że przyszłość w polskich skokach może być właśnie taka, a nawet i gorsza. Piąte miejsce Japonii - zdecydowanie ich opoką był Ryoyu Kobayashi, który skoczył 120,5/122m, ten drugi skok pozwolił im awansować na P5. Słaby punkt to Daiki Ito, który skakał 115 i 119,5m. Norwegia czwarta, szczególnie dobre skoki Roberta Johanssona - 126,5/120,5m. Szkoda że on skakał jako pierwszy, a nie ostatni, bo Daniel Andre Tande skoczył 117,5 i 119m i nie były to tak dobre próby jak "Wąsacza". Trzecia była Austria, która była najlepsza w drugiej rundzie. Za jakością stał świetnie dysponowany Stefan Kraft, dwie prawie równe próby Aschenwalda i druga superpróba Stefana Hubera - 128m! Szkoda, że Austria obudziła się dopiero w drugiej rundzie i ruszyła w pogoń, bo ten konkurs dało się wygrać. A tak Niemcy odrobili 100 pkt w Pucharze Narodów. Druga była Słowenia, która sprawowała się znakomicie! Szczególnie dobry był Timi Zajc, 130/124m. Przed ostatnią grupą mieli przewagę 0,7 pkt nad Niemcami. I drugi skok Anże Laniszka, który skoczył w pierwszej rundzie 127m, przekreślił szanse na zwycięstwo Słowenii. Tylko 121m, a to w porównaniu także ze 121m Karla Geigera dało zwycięstwo Niemcom o 2,3 pkt! Bo noty, bonifikaty. Taki zawodnik dnia z ich reprezentacji? Stephan Leyhe. 127/125m, a dzień wcześniej skoki na 122m. Był mocny. Najdalej tego dnia z ich kadry skoczył Geiger - 128m. Niemcy wygrali drugi konkurs z rzędu. Poprzednio w Zakopanem. Oglądanie tego konkursu było dość melancholijne, monotonne. Zresztą te konkursy w Lahti mają taką atmosferę.
W niedzielę odbył się tysięczny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. Pierwsze zawody w Cortinie D'Ampezzo wygrał Austriak Toni Innauer. Z ziemi włoskiej do fińskiej. 59 zawodników było zgłoszonych, a ponieważ śnieg sypał mocno, to odwołano kwalifikacje i i dopuszczono wszystkich do pierwszej serii tego wyjątkowego konkursu. Pierwsza seria nie była nadzwyczajna, jeśli chodzi o odległości. Dość napisać, że najdalszą odległością pierwszej rundy było 122,5m, a awans do drugiej rundy dało 111,5m. Odległości pierwszej rundy były słabe, bo cała seria była toczona z belki numer 7. Nie dawało to atmosfery konkursu numer 1000. Może w jakimś sensie to tworzył napis "1000." na buli, ale to taki szczególik. W drugiej serii oglądaliśmy trzech Polaków, Piotr Żyła był dziewiąty, 116m, Dawid Kubacki 13 i 116m, a Kamil Stoch dopiero 24., 114m. Pierwsza runda była dla Karla Geigera, który skoczył 122,5m, tyle samo Ryoyu Kobayashi, który był drugi. Trzeci był Stefan Kraft, który miał 119,5m. Szóste miejsce z tą samą notą zajmowało trzech zawodników - Yukiya Sato, Keiichi Sato i Stephan Leyhe. Ukończyli oni konkurs na kolejno 16., 21. i 5. miejscu. Jedynie Leyhe wyszedł skok w drugiej rundzie - 125m. Druga runda nie była rozgrywana tak jak pierwsza przy sypiącym śniegu, a przy czystym niebie. Belka poszła w górę na stopień 9. Zawodnicy zaczęli skakać daleko (logiczne - wyższa belka = wyższe prędkości najazdowe i lepsze odległości!). Peter Prevc skacząc 126m dał sobie awans z P29 na P15, więc jest Królem Awansów w niedzielę! W pierwszej próbie miał tylko 114m. Kamil Stoch skoczył 126,5m i to dało mu awans na 12. miejsce. Dobra druga próba Kamila. Aż żal, że pierwsza seria to nie były kwalifikacje i nie mieliśmy jeszcze jednej rundy, bo Kamil mógłby śmiało być na podium. Daniel Andre Tande skoczył 127,5m i awansował z 17. na 9. miejsce. Większość zawodników skaczących w rundzie finałowej przekroczyło punkt konstrukcyjny, a nawet 120 metr. Karl Geiger skoczył 130m w rundzie finałowej, co pozwoliło mu obronić prowadzenie i wygrał tym samym 1000. konkurs Pucharu Świata z przewagą 5,9 pkt nad Stefanem Kraftem, który skoczył 126m. Odrobił do niego 20 pkt w generalce Pucharu Świata. Ryoyu Kobayashiemu się nie powiodło, bo 122m sprawiły, że spadł z drugiego na siódme miejsce. Jednak i tak to był lepszy konkurs od tego piątkowego w wykonaniu Japończyka. To sprawiło, że trochę punktów do Dawida Kubackiego odrobił, jednak Polak wciąż pozostaje na 3. miejscu w "generalce". Dzisiejsze zawody skończył na 11. miejscu, 125m w drugiej próbie. Trzeci był Michael Hayboeck, stając na podium pierwszy raz od dwóch lat - 118/125m, to były na pewno jego najlepsze skoki tej zimy i może być z siebie Michi dumny, że stanął na podium. Skoro Hayboeck stanął, to kiedy Schlierenzauer? Może jeszcze tej zimy? Zobaczymy. Tuż za podium, bo czwarty Constantin Schmid, który był także poza podium w pierwszej rundzie - 121,5/126m. Szósty był Piotr Żyła - udało się o trzy pozycje awansować, 116/127,5m. Piotrek skakał dobre zawody, dużo lepsze niż w sobotę. Wysokie P8 Roberta Johanssona, 117,5/127m. Odnajduje Wąsacz pod koniec sezonu równowagę. 19. miejsce Piusa Paschke, 114/121m. Patrząc na to, że w piątek odpadł w pierwszej rundzie, to był to dobry konkurs. Taki nie był dla Timiego Zajca, który skoczył tylko 115 i 119m. To dało mu dopiero P24. Z czołówki punktów nie zdobył Marius Lindvik, który skoczył katastrofalne 106m, co dało mu dopiero P42. Atmosfera zawodów numer 1000 prawie jakby to były zawody numer 1. Albo te w Sapporo czy w Val di Fiemme ze śladową liczbą kibiców.
To był setny wpis. Piękna liczba, fajnie, że udaje się tworzyć tego bloga. Pozostaje podziękować za czytanie, jeżeli ktoś to czyta, byłoby bardzo miło. Jeżeli nie - trudno. Realizuję pasję i wychodzi to nawet w miarę. A od piątku Raw Air, czyli najbardziej wymagający, ekstremalny, pozbawiający wszelkiej energii cykl. 10 dni skakania, 16 serii. Ten cykl zakończy także kampanię Pucharu Świata w tym sezonie. Stefan Kraft może wygrać ten cykl i jest jego faworytem, tak samo jak Karl Geiger. Jeżeli Niemiec do Trondheim zejdzie poniżej 100 pkt i będzie odrabiał straty, to jeszcze wiele może się zadziać. Ale do tego jest też potrzebna zniżka formy Austriaka, a to się zapewne nie wydarzy i będzie on świętował drugą w karierze Kryształową Kulę. My wysyłamy siedmiu zawodników, bo Maciej Kot wywalczył siódme miejsce dobrymi poczynaniami w Kontynentalu. Nie wiem, po co nam one, ale może Kot tchnie jakąś nadzieję. Liczę na dobry występ Kamila i Dawida i na przyzwoity Piotrka. Dobry występ w wykonaniu Kuby Wolnego, czy Olka Zniszczoła albo Klimka Murańki byłby zaskoczeniem. Rozkoszujmy się więc finałowymi konkursami tego sezonu Pucharu Świata. Rany, jak to szybko zleciało! Dlatego też o Raw Air napiszę za dwa, a nie za tydzień. Za tydzień może będzie coś ciekawego o kombinacji norweskiej.
W piątek zawodnicy oddali 5 skoków. Nie wszyscy, bo Kamil Stoch odpuścił pierwszy trening i była to decyzja konsultowana z trenerem. Kwalifikacje padły łupem Dawida Kubackiego, który skoczył 126m, choć i tak dalej skoczył Timi Zajc, który był drugi - 127,5m. Trzeci był Stefan Kraft - 124m. Szósty był Kamil Stoch - 121m, Tande natomiast 127m i był piąty. Czwarty Constantin Schmid - 128m. Sześciu Polaków awansowało do pierwszej rundy piątkowego konkursu za niedzielną Rukę. Nie awansował Paweł Wąsek, którego 109m dało 58. miejsce. Ostatni, 62. był syn Janne, Mico Ahonen, który debiutował w kwalifikacjach do zawodów Pucharu Świata - 99,5m. Nie była to dobra odległość, ale zawsze można patrzeć z nadzieją na przyszłość, bo on ma dopiero 18 lat. Kwalifikacje rozgrywano z belek 9,7 i 6, najwięcej skoków było z podstawowej belki 9. W konkursie działy się ciekawe rzeczy. Wiatru albo nie było, albo był lekki. Polacy ostali się w drugiej rundzie w postaci dwóch - Dawida Kubackiego oraz Kamila Stocha. Żelazna Trójka to był mit. Piotr Żyła skoczył 116m i jego skok kwalifikacyjny mógł być zapowiedzią tego, co się wydarzy w konkursie, że zajmie 37. miejsce. Przepadli reprezentanci gospodarzy - Aalto, Kytosaho czy Maata. Przepadł nawet Forfang. Nie przepadł, a świetnie skakał Stefan Kraft - skoczył dwa razy 129,5m, a to dało mu 21. wygraną w karierze. W obu seriach najwyższe noty, dostał tylko jedną 18,5 w pierwszej rundzie, a tak nie spadł poniżej 19 pkt. Nie będę pisał niczego nowego, bo Krafta nie da się już odkryć. Wszystkie karty odkrył, jest w formie. Drugi był Karl Geiger, który był trzeci po pierwszej rundzie - 128,5m i 130,5m to były jego skoki. Drugi po pierwszej rundzie był Dawid Kubacki. Polak skoczył 127,5m, ale małe różnice i jego skok na 126m w drugiej rundzie sprawił, że spadł na P6. Ten dzień jednak był dla niego na plus. Tak samo na plus dzień był dla Daniela Andre Tande - trzeciego w rywalizacji, 124,5/128,5m. Awans z szóstego na trzecie. Znowu pokazał magię Norweg. Tak samo jak Anże Laniszek, który był czwarty, 128,5m w drugiej próbie, awans z ósmego miejsca. Pół metra dalej i byłoby podium. Piąty był Kamil Stoch, 126,5/127,5, piąty po pierwszej i piąty po drugiej rundzie. Dobry dzień, ale Kamil powiedział, że odbijał się zbyt wcześnie, co mu się zdarza rzadko. Życiówkę zrobił Stefan Huber - 125 i 126m dało mu ósme miejsce. Tym konkursem pokazał, że nie tylko jego brat jest świetnym skoczkiem. Bracia Huber niczym bracia Prevc czy bracia Kobayashi. Daniel był w piątek dwudziesty piąty, nie powiodło mu się. Michael Hayboeck czwarty po pierwszej, dziewiąty po drugiej rundzie, 127/124,5m. Był na pewno zawiedziony, bo była szansa na podium. Słaby dzień Ryoyu Kobayashiego - dopiero 14. miejsce, 122/123m. Junishiro dostał DSQ za kostium podczas inspekcji przed skokiem. Szwajcarzy zapunktowali - Peier i Ammann. Uczeń był lepszy od mistrza, P23, a mistrz P28. Królem Awansów został Jewgienij Klimow - awans z 29. na 19. miejsce, 119 i 123m. Druga odległość tylko cztery metry dalsza, ale pozwoliła na spory awans przy słabszych skokach rywali. Obie serie toczone z belki numer 7 bez jakichkolwiek przesunięć. Atmosfera podczas konkursu? Słaba. Kibiców prawie nie było słychać, ale to jest nieodzowny element konkursów w Lahti od czasu załamania się fińskich skoków. Ale za to DJ dobry!
W sobotę odbył się konkurs drużynowy. Seria próbna dawała zwycięstwo Austrii, a nas plasowała na czwartym miejscu. Gospodarze w tym konkursie mieli ogromny doping, co ich poniosło do drugiej rundy. 50 pkt zdobyli za ósme miejsce, ale zespół w składzie Kytosaho-Maatta-Pohjola-Aalto może być zadowolony, mimo że ich skoki nie były nadzwyczajne. Mogli być na siódmym miejscu, ale Maatta zepsuł drugi skok, uzyskując 104,5m. Siódma była Szwajcaria - tu tak samo jak w Finlandii żaden zawodnik nie doleciał do 120m, ale za to Ammann w pierwszym i Peier w drugim dolecieli do punktu K na 116m. Taki konkurs na miarę możliwości Szwajcarów. Szóste miejsce reprezentacji Polski. Najgorsze od 2017 i Ruki, ale tam mieliśmy DSQ Żyły w pierwszej rundzie. Było piąte po pierwszej rundzie, ale w drugiej się posypała sprawa drugiego skoku. Piotr Żyła - 123/116, Kuba Wolny 119,5/113, Kamil Stoch 118/124, Dawid Kubacki 123,5/117,5. Rywale skakali lepiej, to prawda. Taki konkurs na miarę możliwości naszych w tej chwili. Kamil Stoch byłby dziesiąty, gdyby liczono też wyniki indywidualne. Był problem u Dawida Kubackiego, który wysoko był nad zeskokiem, ale spadał szybko, jak za dawnych czasów. Jest jakiś smutek po tym konkursie, może i przez atmosferę. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda się jeszcze raz stanąć na podium, bo to zada kłam krytykom, którzy już piszą o kompromitacji. Szkoda, że przyszłość w polskich skokach może być właśnie taka, a nawet i gorsza. Piąte miejsce Japonii - zdecydowanie ich opoką był Ryoyu Kobayashi, który skoczył 120,5/122m, ten drugi skok pozwolił im awansować na P5. Słaby punkt to Daiki Ito, który skakał 115 i 119,5m. Norwegia czwarta, szczególnie dobre skoki Roberta Johanssona - 126,5/120,5m. Szkoda że on skakał jako pierwszy, a nie ostatni, bo Daniel Andre Tande skoczył 117,5 i 119m i nie były to tak dobre próby jak "Wąsacza". Trzecia była Austria, która była najlepsza w drugiej rundzie. Za jakością stał świetnie dysponowany Stefan Kraft, dwie prawie równe próby Aschenwalda i druga superpróba Stefana Hubera - 128m! Szkoda, że Austria obudziła się dopiero w drugiej rundzie i ruszyła w pogoń, bo ten konkurs dało się wygrać. A tak Niemcy odrobili 100 pkt w Pucharze Narodów. Druga była Słowenia, która sprawowała się znakomicie! Szczególnie dobry był Timi Zajc, 130/124m. Przed ostatnią grupą mieli przewagę 0,7 pkt nad Niemcami. I drugi skok Anże Laniszka, który skoczył w pierwszej rundzie 127m, przekreślił szanse na zwycięstwo Słowenii. Tylko 121m, a to w porównaniu także ze 121m Karla Geigera dało zwycięstwo Niemcom o 2,3 pkt! Bo noty, bonifikaty. Taki zawodnik dnia z ich reprezentacji? Stephan Leyhe. 127/125m, a dzień wcześniej skoki na 122m. Był mocny. Najdalej tego dnia z ich kadry skoczył Geiger - 128m. Niemcy wygrali drugi konkurs z rzędu. Poprzednio w Zakopanem. Oglądanie tego konkursu było dość melancholijne, monotonne. Zresztą te konkursy w Lahti mają taką atmosferę.
W niedzielę odbył się tysięczny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. Pierwsze zawody w Cortinie D'Ampezzo wygrał Austriak Toni Innauer. Z ziemi włoskiej do fińskiej. 59 zawodników było zgłoszonych, a ponieważ śnieg sypał mocno, to odwołano kwalifikacje i i dopuszczono wszystkich do pierwszej serii tego wyjątkowego konkursu. Pierwsza seria nie była nadzwyczajna, jeśli chodzi o odległości. Dość napisać, że najdalszą odległością pierwszej rundy było 122,5m, a awans do drugiej rundy dało 111,5m. Odległości pierwszej rundy były słabe, bo cała seria była toczona z belki numer 7. Nie dawało to atmosfery konkursu numer 1000. Może w jakimś sensie to tworzył napis "1000." na buli, ale to taki szczególik. W drugiej serii oglądaliśmy trzech Polaków, Piotr Żyła był dziewiąty, 116m, Dawid Kubacki 13 i 116m, a Kamil Stoch dopiero 24., 114m. Pierwsza runda była dla Karla Geigera, który skoczył 122,5m, tyle samo Ryoyu Kobayashi, który był drugi. Trzeci był Stefan Kraft, który miał 119,5m. Szóste miejsce z tą samą notą zajmowało trzech zawodników - Yukiya Sato, Keiichi Sato i Stephan Leyhe. Ukończyli oni konkurs na kolejno 16., 21. i 5. miejscu. Jedynie Leyhe wyszedł skok w drugiej rundzie - 125m. Druga runda nie była rozgrywana tak jak pierwsza przy sypiącym śniegu, a przy czystym niebie. Belka poszła w górę na stopień 9. Zawodnicy zaczęli skakać daleko (logiczne - wyższa belka = wyższe prędkości najazdowe i lepsze odległości!). Peter Prevc skacząc 126m dał sobie awans z P29 na P15, więc jest Królem Awansów w niedzielę! W pierwszej próbie miał tylko 114m. Kamil Stoch skoczył 126,5m i to dało mu awans na 12. miejsce. Dobra druga próba Kamila. Aż żal, że pierwsza seria to nie były kwalifikacje i nie mieliśmy jeszcze jednej rundy, bo Kamil mógłby śmiało być na podium. Daniel Andre Tande skoczył 127,5m i awansował z 17. na 9. miejsce. Większość zawodników skaczących w rundzie finałowej przekroczyło punkt konstrukcyjny, a nawet 120 metr. Karl Geiger skoczył 130m w rundzie finałowej, co pozwoliło mu obronić prowadzenie i wygrał tym samym 1000. konkurs Pucharu Świata z przewagą 5,9 pkt nad Stefanem Kraftem, który skoczył 126m. Odrobił do niego 20 pkt w generalce Pucharu Świata. Ryoyu Kobayashiemu się nie powiodło, bo 122m sprawiły, że spadł z drugiego na siódme miejsce. Jednak i tak to był lepszy konkurs od tego piątkowego w wykonaniu Japończyka. To sprawiło, że trochę punktów do Dawida Kubackiego odrobił, jednak Polak wciąż pozostaje na 3. miejscu w "generalce". Dzisiejsze zawody skończył na 11. miejscu, 125m w drugiej próbie. Trzeci był Michael Hayboeck, stając na podium pierwszy raz od dwóch lat - 118/125m, to były na pewno jego najlepsze skoki tej zimy i może być z siebie Michi dumny, że stanął na podium. Skoro Hayboeck stanął, to kiedy Schlierenzauer? Może jeszcze tej zimy? Zobaczymy. Tuż za podium, bo czwarty Constantin Schmid, który był także poza podium w pierwszej rundzie - 121,5/126m. Szósty był Piotr Żyła - udało się o trzy pozycje awansować, 116/127,5m. Piotrek skakał dobre zawody, dużo lepsze niż w sobotę. Wysokie P8 Roberta Johanssona, 117,5/127m. Odnajduje Wąsacz pod koniec sezonu równowagę. 19. miejsce Piusa Paschke, 114/121m. Patrząc na to, że w piątek odpadł w pierwszej rundzie, to był to dobry konkurs. Taki nie był dla Timiego Zajca, który skoczył tylko 115 i 119m. To dało mu dopiero P24. Z czołówki punktów nie zdobył Marius Lindvik, który skoczył katastrofalne 106m, co dało mu dopiero P42. Atmosfera zawodów numer 1000 prawie jakby to były zawody numer 1. Albo te w Sapporo czy w Val di Fiemme ze śladową liczbą kibiców.
To był setny wpis. Piękna liczba, fajnie, że udaje się tworzyć tego bloga. Pozostaje podziękować za czytanie, jeżeli ktoś to czyta, byłoby bardzo miło. Jeżeli nie - trudno. Realizuję pasję i wychodzi to nawet w miarę. A od piątku Raw Air, czyli najbardziej wymagający, ekstremalny, pozbawiający wszelkiej energii cykl. 10 dni skakania, 16 serii. Ten cykl zakończy także kampanię Pucharu Świata w tym sezonie. Stefan Kraft może wygrać ten cykl i jest jego faworytem, tak samo jak Karl Geiger. Jeżeli Niemiec do Trondheim zejdzie poniżej 100 pkt i będzie odrabiał straty, to jeszcze wiele może się zadziać. Ale do tego jest też potrzebna zniżka formy Austriaka, a to się zapewne nie wydarzy i będzie on świętował drugą w karierze Kryształową Kulę. My wysyłamy siedmiu zawodników, bo Maciej Kot wywalczył siódme miejsce dobrymi poczynaniami w Kontynentalu. Nie wiem, po co nam one, ale może Kot tchnie jakąś nadzieję. Liczę na dobry występ Kamila i Dawida i na przyzwoity Piotrka. Dobry występ w wykonaniu Kuby Wolnego, czy Olka Zniszczoła albo Klimka Murańki byłby zaskoczeniem. Rozkoszujmy się więc finałowymi konkursami tego sezonu Pucharu Świata. Rany, jak to szybko zleciało! Dlatego też o Raw Air napiszę za dwa, a nie za tydzień. Za tydzień może będzie coś ciekawego o kombinacji norweskiej.
Komentarze
Prześlij komentarz