Jarl Magnus Riiber dwa tygodnie temu zapewnił sobie drugą z rzędu Kryształową Kulę za Puchar Świata w kombinacji norweskiej. Przewaga Norwega na skoczni i w biegu jest niepodważalna. Czy to jest kombinator kompletny? A w drugiej połowie o sytuacji w reprezentacji Polski w kombinacji norweskiej. Jeżeli tylko na to czekacie, przewińcie tam, gdzie są trzy gwiazdki.
Kombinację norweską w ostatnich czasach dotyka spory kryzys. Listy startowe są coraz mniejsze, a tylko niektóre z zawodów grubo przekraczają ponad 50 zawodników. Jarl Magnus Riiber od dwóch sezonów dominuje w kombinacji norweskiej. W skali FIS umiejętności Norwega są ocenione na 10/10, a biegowe na na 7/10. Jednak jak pokazał sezon 2019/2020 w Pucharze Świata, to drugie mogło u niego się znacznie poprawić. Riiber znokautował stawkę. Wygrał czternaście zawodów z 17, które odbyły się w sezonie. Miało ich być 21, ale odwołano weekend w Otepaa i w Schonach, oba z powodu braku śniegu i wysokich temperatur. Pewnie tam też Riiber by wygrał. Pozostałe zawody wygrał Niemiec Vinzenz Geiger w sobotę w Ramsau i w sobotę w Val di Fiemme (Riiber w obu zawodach był drugi), a także Akito Watabe w Lahti (Riiber skakał w słabych warunkach, do biegu startował 16., skończył na 10. miejscu) Jego skoki są perfekcyjne. Leci daleko, dobrze ląduje i nokautuje reszte stawki, mając na starcie biegu na 10 km (taki jest rozgrywany w większości zawodów w sezonie, choć były też biegi na 5 i 15 km w Seefeld) przewagę od 30 sekund do nawet ponad minuty. W pewnym sensie zawdzięcza to także niższej, niż to jest u innych zawodników, belce startowej. Sukcesywnie udawało mu się powiększać przewagę i przybiegać na metę z przewagą o 15-20 sekund większą, niż była na starcie. Z racji tego, że są klasyfikacje "najlepszego biegacza" i "skoczka", a tutaj liczy się czas netto, Riiber może jednak pomarzyć o wygranej tej drugiej klasyfikacji. Pierwszą wygrał na luzie. Bieg w kombinacji norweskiej to bieg pościgowy stylem dowolnym, zawodnicy ruszają z różnicami czasowymi, jakie zostały wyliczone przez system podczas rundy skoków. Norweg może być dawno niewidzianym kombinatorem kompletnym. Poprzednio taka dominacja była w przypadku Fina Hannu Maninena, który wygrał w sezonie 05/06 12/21 konkursów, 04/05 10/20 konkursów. Wyczyn Riibera jest porównywalny, a nawet lepszy. JMR ma dopracowane obie rzeczy w każdym calu. Ta dominacja może jest nudna, ale Kryształowa Kula dla niego jest zasłużona. Druga z rzędu. Ciężka praca się opłaciła i dochodzenie przez liczne, nieraz nietypowe kontuzje do celu. Jeżeli zdrowie dopisze, to Riiber może dogonić, a nawet przegonić Erica Frenzela. Ten genialny niemiecki kombinator zdobył pięć Kryształowych Kul z rzędu w latach 2012-2017! Choć tam rywalizacja była bardziej zażarta, bo Rydzek, bo Riessle, Watabe. Mam nadzieję, że Ofterbro, Graabak czy Geiger w następnych sezonach będą toczyć rywalizację z Riiberem nie tylko na skoczni, ale także na trasie biegowej. Taka walka z samym sobą i rekordami nie zawsze służy sportowi, a rywalizacja z innymi owszem.
Kombinację norweską w ostatnich czasach dotyka spory kryzys. Listy startowe są coraz mniejsze, a tylko niektóre z zawodów grubo przekraczają ponad 50 zawodników. Jarl Magnus Riiber od dwóch sezonów dominuje w kombinacji norweskiej. W skali FIS umiejętności Norwega są ocenione na 10/10, a biegowe na na 7/10. Jednak jak pokazał sezon 2019/2020 w Pucharze Świata, to drugie mogło u niego się znacznie poprawić. Riiber znokautował stawkę. Wygrał czternaście zawodów z 17, które odbyły się w sezonie. Miało ich być 21, ale odwołano weekend w Otepaa i w Schonach, oba z powodu braku śniegu i wysokich temperatur. Pewnie tam też Riiber by wygrał. Pozostałe zawody wygrał Niemiec Vinzenz Geiger w sobotę w Ramsau i w sobotę w Val di Fiemme (Riiber w obu zawodach był drugi), a także Akito Watabe w Lahti (Riiber skakał w słabych warunkach, do biegu startował 16., skończył na 10. miejscu) Jego skoki są perfekcyjne. Leci daleko, dobrze ląduje i nokautuje reszte stawki, mając na starcie biegu na 10 km (taki jest rozgrywany w większości zawodów w sezonie, choć były też biegi na 5 i 15 km w Seefeld) przewagę od 30 sekund do nawet ponad minuty. W pewnym sensie zawdzięcza to także niższej, niż to jest u innych zawodników, belce startowej. Sukcesywnie udawało mu się powiększać przewagę i przybiegać na metę z przewagą o 15-20 sekund większą, niż była na starcie. Z racji tego, że są klasyfikacje "najlepszego biegacza" i "skoczka", a tutaj liczy się czas netto, Riiber może jednak pomarzyć o wygranej tej drugiej klasyfikacji. Pierwszą wygrał na luzie. Bieg w kombinacji norweskiej to bieg pościgowy stylem dowolnym, zawodnicy ruszają z różnicami czasowymi, jakie zostały wyliczone przez system podczas rundy skoków. Norweg może być dawno niewidzianym kombinatorem kompletnym. Poprzednio taka dominacja była w przypadku Fina Hannu Maninena, który wygrał w sezonie 05/06 12/21 konkursów, 04/05 10/20 konkursów. Wyczyn Riibera jest porównywalny, a nawet lepszy. JMR ma dopracowane obie rzeczy w każdym calu. Ta dominacja może jest nudna, ale Kryształowa Kula dla niego jest zasłużona. Druga z rzędu. Ciężka praca się opłaciła i dochodzenie przez liczne, nieraz nietypowe kontuzje do celu. Jeżeli zdrowie dopisze, to Riiber może dogonić, a nawet przegonić Erica Frenzela. Ten genialny niemiecki kombinator zdobył pięć Kryształowych Kul z rzędu w latach 2012-2017! Choć tam rywalizacja była bardziej zażarta, bo Rydzek, bo Riessle, Watabe. Mam nadzieję, że Ofterbro, Graabak czy Geiger w następnych sezonach będą toczyć rywalizację z Riiberem nie tylko na skoczni, ale także na trasie biegowej. Taka walka z samym sobą i rekordami nie zawsze służy sportowi, a rywalizacja z innymi owszem.
* * *
Pisałem wnioski o czołówce, o dokonaniach Riibera, o rywalizacji o najwyższe cele. Jakie są w takim razie wnioski w reprezentacji Polski w kombinacji norweskiej po sezonie 2019/2020? Myślę, że negatywne. Nasza kadra, pisząc kolokwialnie, posypała się. Paweł Słowiok, który ostatnimi czasy obok Szczepana Kupczaka punktował w Pucharze Świata, zakończył karierę. Adam Cieślar, jeszcze do niedawna prawie regularnie punktujący w Pucharze Świata, w tymże sezonie 19/20 klepał bulę, był daleko od punktów, a nawet nie kwalifikował się do zawodów (nie mieścił się w TOP50 w rundzie prowizorycznej vel kwalifikacjach). Narty krzyżowały mu się po wyjściu z progu, jego technika w locie zawiodła. I owszem, to był zawsze jego mankament. Natomiast potrafił skakać dobrze, a w biegu się bronić przed spadkiem. Spotkała go zapaść, ale mam nadzieję, że pojawi się w sezonie 20/21. Oby było jakieś lekarstwo na jego błędy. To, że pojawi się Wojciech Marusarz jest raczej pewne. Ale jakie będą wyniki? Dalej takie, jakie są? Piąta dziesiątka. Nikt nie jest w stanie znaleźć lekarstwa na jego słaby skok i słaby bieg. Wyrzucenie trenera Winkelmana po sezonie 18/19 było najgorszą możliwą decyzją. Mogłoby teraz być lepiej, ale jest źle. Jedyny, który się odnajduje, to Szczepan Kupczak. Polak punktował w 9 z 17 zawodów w sezonie. Najlepszy wynik - P12 po biegu na 5 km w Seefeld, co jest wyrównaniem najlepszego wyniku w karierze z sezonu 18/19 - wtedy Kupczak prowadził po skoku w Trondheim. Myślę, że może być zadowolony z tego sezonu, bo skoki miał dobre, w biegu tracił średnio 7-8 pozycji, ale utrzymywał się w TOP30. Ewidentnie jest najlepszym polskim kombinatorem i jeżeli ktoś śledził ten sezon także pod kątem występów Kupczaka, to się nie zawiódł. Wystartował nawet w FIS Cupie w skokach narciarskich w Zakopanem i w sobotnim konkursie był lepszy od skoczków. Quo vadis, PZN? Może być niestety tak, że Szczepan Kupczak będzie ostatnim Polakiem, który punktował w PŚ w kombinacji norweskiej. Nadziei na przyszłość u nas nie ma, a młodej generacji nie poszło na MŚJ. Rokowania są złe. Pacjent umiera. Adam Małysz najpewniej zajmuje się tylko skokami, a kombinacją nie, mimo że jest koordynatorem PZNu także co do tej dyscypliny. Jak będzie w przyszłym sezonie? Zapewne będzie Kupczak punktować, a reszta będzie prezentować się marnie. Chocholi taniec wokół przyszłości Polaków w kombinacji norweskiej trwa i będzie trwać. Jeszcze muzykę da się wyłączyć i da się zatrudnić specjalistę. Tylko czy w Polskim Związku Narciarskim jest wola i chęć?
Komentarze
Prześlij komentarz