Pojawiły się informacje o powrocie Ekstraklasy, 1. i 2. ligi pod koniec maja. Powrót do gry poprzedzi samoizolacja sztabów, czyli zawodników, trenerów i wyznaczonych osób. Czy jest to bezpieczne?
Każdy z nas ma głód. Zachowujemy się trochę jak narkoman na głodzie narkotykowym, palacz na głodzie nikotynowym czy alkoholik, który ma żądzę picia napojów wyskokowych. Fanów piłki nożnej czy też sportu dotyczy głód oglądania rywalizacji i aktualnych wydarzeń. Od ponad miesiąca wszystko stoi, nie dzieje się nic. Trudno w to uwierzyć, ale tak, minął już ponad miesiąc i nie ma niczego. Epidemia zdaje się powoli cofać, a związki szukają rozwiązań, by móc dograć sezon do końca. WHO rekomenduje, by zawodową grę w piłkę w ligach wstrzymać do 2021 roku. To byłoby najbezpieczniejsze rozwiązanie. Tylko co mają powiedzieć piłkarze, trenerzy i telewizje? Rok bez piłki to dla nich sytuacja nie do przyjęcia. Bo mogą trenować, mogą grać we własnym zakresie. Tylko gdzie jest rywalizacja? Telewizje też nie będą w nieskończoność pokazywać powtórek. To jest jednak rekomendacja i nie wiadomo, czy związki się do nich dostosują.
Na ten moment wiadomym jest to, że Ekstraklasa ma wrócić pod koniec maja. 1. liga i 2. liga także ma wtedy wrócić. Powrót ma poprzedzić najpierw okres treningów indywidualnych, później testy i gdy testy wskażą na negatywny wynik na koronawirusa, to mają być na obozach przygotowawczych w tzw. samokwarantannie, czy autokwarantannie. To potrwa 14 dni, potem nastąpią kolejne testy, w tym sędziów. I tak mamy doczołgać się do 30 maja, kiedy to trzy najwyższse szczeble ligowe wznowią swoje rozgrywki. Plan jest by dograć do końca lipca ten sezon. Jest tylko jeden problem. Ograniczenia mają też to do siebie, że semantycznie czegoś zabraniają. I tak ma być tutaj. Nie będzie gwizdków, będzie gwizdek elektroniczny, czy też sygnał. Syrena? Klakson? Gwizd lokomotywy z Bułgarskiej? Sędziowie będą grali w maseczkach, a gracze nie. Będzie 5 zmian. Będą przerwy w meczu na dezynfekcję, z kibicami też będzie ograniczenie. Nie będzie VARu, co jest ogromnym minusem, bo to sprawi, że decyzje sędziów na boisku nie będą mogły być podważone przez sędziów wideo. I tak będą powstawały decyzje, co do których będą ogromne wątpliwości, o ile teraz także są wątpliwości. Dlaczego nie można zastosować VAR z jakiegoś centrum, jak to jest w Niemczech? Co takim razie z transmisjami telewizyjnymi, gdzie realizatorzy też realizują to z wozów i też są obok siebie? Wątpliwe też jest zachowanie 2 metrów sędziów od zawodników. Kto to będzie mierzył na boisku? Pomysł jest dobry, by wrócić do gry i spiąć rozegranie sezonu do końca. Tylko niektóre pomysły, jak brak VARu, sędziowie w maseczkach a zawodnicy nie, są po prostu głupie. Da się to inaczej rozwiązać, da się zrobić VAR, da się dać maseczki dla zawodników. Co do dwóch metrów odstępu, to raczej nie jest to do zrealizowania.
Powrót pewnie nastąpi, bo ligi trzeba dograć, a zielony stolik i danie takim sposobem tytułu nie jest warunkami sportowymi. Jednak normy bezpieczeństwa też trzeba zachować. I władze ligi i związku muszą przemyśleć raz jeszcze to, co chcą wprowadzić, bo może się okazać, że takie zabezpieczenia, nieraz dość przesadne, mogą okazać się niezbyt wystarczające. Wierzę jednak, że piłka nożna wróci, bo każdy na jej braku traci.
Każdy z nas ma głód. Zachowujemy się trochę jak narkoman na głodzie narkotykowym, palacz na głodzie nikotynowym czy alkoholik, który ma żądzę picia napojów wyskokowych. Fanów piłki nożnej czy też sportu dotyczy głód oglądania rywalizacji i aktualnych wydarzeń. Od ponad miesiąca wszystko stoi, nie dzieje się nic. Trudno w to uwierzyć, ale tak, minął już ponad miesiąc i nie ma niczego. Epidemia zdaje się powoli cofać, a związki szukają rozwiązań, by móc dograć sezon do końca. WHO rekomenduje, by zawodową grę w piłkę w ligach wstrzymać do 2021 roku. To byłoby najbezpieczniejsze rozwiązanie. Tylko co mają powiedzieć piłkarze, trenerzy i telewizje? Rok bez piłki to dla nich sytuacja nie do przyjęcia. Bo mogą trenować, mogą grać we własnym zakresie. Tylko gdzie jest rywalizacja? Telewizje też nie będą w nieskończoność pokazywać powtórek. To jest jednak rekomendacja i nie wiadomo, czy związki się do nich dostosują.
Na ten moment wiadomym jest to, że Ekstraklasa ma wrócić pod koniec maja. 1. liga i 2. liga także ma wtedy wrócić. Powrót ma poprzedzić najpierw okres treningów indywidualnych, później testy i gdy testy wskażą na negatywny wynik na koronawirusa, to mają być na obozach przygotowawczych w tzw. samokwarantannie, czy autokwarantannie. To potrwa 14 dni, potem nastąpią kolejne testy, w tym sędziów. I tak mamy doczołgać się do 30 maja, kiedy to trzy najwyższse szczeble ligowe wznowią swoje rozgrywki. Plan jest by dograć do końca lipca ten sezon. Jest tylko jeden problem. Ograniczenia mają też to do siebie, że semantycznie czegoś zabraniają. I tak ma być tutaj. Nie będzie gwizdków, będzie gwizdek elektroniczny, czy też sygnał. Syrena? Klakson? Gwizd lokomotywy z Bułgarskiej? Sędziowie będą grali w maseczkach, a gracze nie. Będzie 5 zmian. Będą przerwy w meczu na dezynfekcję, z kibicami też będzie ograniczenie. Nie będzie VARu, co jest ogromnym minusem, bo to sprawi, że decyzje sędziów na boisku nie będą mogły być podważone przez sędziów wideo. I tak będą powstawały decyzje, co do których będą ogromne wątpliwości, o ile teraz także są wątpliwości. Dlaczego nie można zastosować VAR z jakiegoś centrum, jak to jest w Niemczech? Co takim razie z transmisjami telewizyjnymi, gdzie realizatorzy też realizują to z wozów i też są obok siebie? Wątpliwe też jest zachowanie 2 metrów sędziów od zawodników. Kto to będzie mierzył na boisku? Pomysł jest dobry, by wrócić do gry i spiąć rozegranie sezonu do końca. Tylko niektóre pomysły, jak brak VARu, sędziowie w maseczkach a zawodnicy nie, są po prostu głupie. Da się to inaczej rozwiązać, da się zrobić VAR, da się dać maseczki dla zawodników. Co do dwóch metrów odstępu, to raczej nie jest to do zrealizowania.
Powrót pewnie nastąpi, bo ligi trzeba dograć, a zielony stolik i danie takim sposobem tytułu nie jest warunkami sportowymi. Jednak normy bezpieczeństwa też trzeba zachować. I władze ligi i związku muszą przemyśleć raz jeszcze to, co chcą wprowadzić, bo może się okazać, że takie zabezpieczenia, nieraz dość przesadne, mogą okazać się niezbyt wystarczające. Wierzę jednak, że piłka nożna wróci, bo każdy na jej braku traci.
Komentarze
Prześlij komentarz