Wielki powrót Bundesligi w ostatni weekend stał się faktem. Były gole, były emocje, nie było kibiców, co jasne. Było warto spędzić te popołudnia?
W sobotę oglądałem 2. Bundesligę, żeby się rozgrzać. Mam dostęp do Eleven Sports, więc mogłem obejrzeć nawet trzy spotkania, które leciały jednocześnie (czwartego kanału mój usługodawca telewizyjny nie udostępnia). Oglądałem mecz Bochum z Heidenheim, bo liczyłem na fajne widowisko. I gdybym był fanem Bochum, to stwierdziłbym, że to był dobry mecz. Bochum rozgromiło 3:0 Heidenheim. Tak, Bochum, które zajmowało 15. miejsce w lidze pokonało Heidenheim, które zajmowało i zajmuje nadal czwarte miejsce. TOP5 ligi nie wygrało swoich spotkań w pierwszej kolejce po powrocie. Ukazały one swoją słabość, pewnie nie przez to, że nie było kibiców, ale przez brak gry z realnymi rywalami w sotatnich miesiącach. Możę i wpływ nawet miało roztrenowanie. Cisza była głucha podczas tego meczu, słychać było instrukcje trenera i komentarz telewizyjny. Tego ostatniego dobrze się słuchało, ale mam małe zastrzeżenie. Bo skoro nie słychać kibiców, a słychać ciszę podczas pauz, które powinny być na przyśpiewki kibicowskiej, to może komentatorzy ciągnęliby relację tak, jakby to była relacja radiowa? Byłaby płynniejsza, a to by sprawiło, że nie byłoby tej dzwoniącej w uszach ciszy. W samej Bundesldize też takie coś było. Co do samego meczu Bochum, rozważałem zmianę anteny i to zrobiłem. Takie Jahn Regesenburg pokazało znacznie lepszy mecz z Kiel. Przybysze z Kilonii do przerwy prowadzili 1:0, by w drugiej części gry jedną bramkę zdobyć i dwie stracić. Regesenburg wróciło z wyniku 0:2 do 2:2, wyszarpało punkt z rzutu karnego, który strzelił Albers. Wspaniały mecz dla nich, dzięki czemu utrzymali kontakt z czołówką.
Popołudniu zobaczyłem Revierderby - BVB vs Schalke. Forma przybyszy z Gelsenkirchen sprzed epidemii nie napawała optymizmem, bo albo to remis, alb porażka. I jako że są Schalke 0:4, to taki wynik otrzymali na Signal-Iduna Park. Cztery gole. Jednostronny mecz z dużą ilością akcji Borussi Dortmund. Spanko. Grunt, że Piszczek grał jako kapitan, a bramkę strzelił niezawodny Erling Haaland. Norweg stwierdził, że co tam pandemia, potrzymajcie mi narty! I strzelił gola po dwóch miesiącach przerwy. A ludzie wieszczyli, że to nie będzie taki sam Haaland po pandemii, że będzie słaby. No i nie jest. Fajnie, że jest ktoś więcej niż Sancho, Werner i Lewandowski. Co do wywiadów, to Haaland bardzo krótko rozmawiał z dziennikarzem beIN, może przez to, że ma nordycki charakter, a oni generalnie mało mówią, a może przez to, że buduje swoją własną markę. Zawsze może być jak Zlatan!... choć to nie jest Zlatan, a Norweg, przed którym jeszcze długa kariera. Całego meczu BVB nie obejrzałem. Jak się rozstrzygnęło, to warto było zmienić kanał, bo działo się w Freiburgu! Spisujący się dobrze w tej kampanii gospodarze mieli szansę wygrać z Lipskiem, nawet przez spory fragment prowadzili w meczu, ich plany jednak zniweczył Yousuff Poulsen, dając gola na 1:1. I był gol na 2:1, jednak nie został uznany przez VAR za prawidłowo zdobyty. Freiburg miał szansę zostawić trzy punkty na swoim stadionie, ale zostawili tyko jeden. Szkoda, bo pokazali ogromną waleczność w tej grze. I ten mecz na pewno wniósł w moją sobotę więcej życia niż spotkanie BVB z Schalke.
W niedzielę grał Bayern, tego meczu nie obejrzałem ze względu na brak dostępu do Canal+, natomiast warto wspomnieć o golu Roberta Lewandowskiego z karnego na 1:0 w meczu z Unionem Berlin (mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla przyjezdnych). Robert nie był jednak pierwszym Polakiem, który zdobył bramkę po powrocie do gry, bo pierwszym był grający na Wyspach Owczych Łukasz Cieślewicz. W tym miejscu polecam Magazyn Lig Egzotycznych Adama Kotleszki na YouTube Kanału Sportowego, w którym rozmawiał z nim o Wyspach Owczych. Warto obejrzeć ciekawą, jak myślę, rozmowę. Na jego kanale, który nazywa się tak jak on można obejrzeć "dogrywkę", czyli kontynuację tego, o czym rozmawiano w MLE na Kanale Sportowym i Weszło FM.
Na pewno brak kibiców jest odczuwalny i to będzie jeszcze odczuwalne przez jakiś czas. Nie zmienia faktu to, że dostajemy dobry futbol, z emocjami, z akcją, z tym, czego potrzebowaliśmy przez ostatnie miesiące pustki. A za tydzień wraca Ekstraklasa. Ekstraklasa, którą zobaczą nie tylko widzowie Canal+ i TVP, ale również widzowie z całego świata. To będzie promocja albo "promocja" naszego futbolu. Czy to coś wniesie? Na pewno zainteresowanie polską piłką nożną w wydaniu ligowym na świecie. Czy niektórych to może ponieść na dłuższą metę? Tak, jeżeli kupią nasz format gry to będą to chętniej oglądać nie tylko w tym okresie, kiedy wielkich lig, oprócz Bundesligi, nie ma. Oby walka o mistrzostwo się zaostrzyła, bo do tej pory Legia prowadzi i jeżeli nie zacznie sie potykać to będzie feta na Starym Mieście pod Kolumną Zygmunta. Feta, której w zeszłym roku nie było. Wielka feta!
Zaraz zaraz. Jaka feta?
Komentarze
Prześlij komentarz