Przejdź do głównej zawartości

#122 Cztery Skocznie 20/21 - Góra Cieni, Polaków nie ma, ale jednak są, Geiger wygrywa, Granerud jak nie pierwszy to czwarty

 Ruszył 69. Turniej Czterech Skoczni w cieniu skandalu związanego z początkowym wykluczeniem z kwalifikacji do pierwszego konkursu Polaków przez pozytywny test Murańki. Cała reszta widowiska zeszła na plan dalszy, nawet to, że Geiger wygrał pierwszy konkurs.

W niedzielę wieczorem wpadła informacja o pozytywnym teście Klemensa Murańki.. Test ten okazał się jednak będącym częściowo pozytywnym. Niemiecki sanepid rano dnia następnego miał ogłosić decyzję. Zrobiono ponownie testy wszystkim, a organizatorzy wykluczyli reprezentację z pierwszego konkursu. Reszta zawodników miała test negatywny, a do Murańki przyszedł test... również negatywny. Tyle że dopiero po zakończeniu poniedziałkowych kwalifikacji. Zrobiono więc czwarty test, a od niego miało zależeć to, czy Polacy będą mogli uczestniczyć w dalszej części turnieju oraz we wtorkowym konkursie. Jak? Eurosport dotarł do informacji, jakoby we wtorek pojawiła się możliwość (w razie testu negatywnego wszystkich Polaków) organizacji kwalifikacji lub samego konkursu z udziałem 62 zawodników, w tym 7 Polaków. Oznaczałoby to, że konkurs miałby odbyć się bez systemu KO. Co ciekawsze, fizjoterapeuta reprezentacji Niemiec otrzymał pozytywny test i w tym przypadku Niemców nie wykluczono, mimo że mógłby mieć kontakt z zawodnikami. We wtorek rano potwierdziło się, że Polacy mają testy negatywne i mogli wziąć udział we wtorkowym konkursie. Najpierw skoczyli trening, a potem serię próbną. Do takiego zamieszania nie powinno nigdy dojść, a FIS powinien nie umywać ręce od sprawy, a wypracować procedury, które by jasno pokazywały, co zrobić, gdy jest test pozytywny i czy można powtarzać te testy w nieskończoność.

W poniedziałek odbyły się kwalifikacje. Wyniki tych kwalifikacji są nieaktualne, bo we wtorek odbyły się one jeszcze raz, więc zaraz je opiszę. W poniedziałek bardzo mocno padał śnieg. Kwalifikacje trwały nie godzinę, a prawie 90 minut. Liczne przerwy spowodowane silnym wiatrem, a także śnieżycą sprawiły, że były bardzo dziwne rezultaty. Phillip Aschenwald wykorzystał dobry moment i wygrał je, 128,5m. Za nim byli Granerud i Cene Prevc (122m).  Dalej Huber i Ryoyu Kobayashi, który miał dobry dzień. W dziesiątce były tez takie nazwiska jak Aalto czy Bresadola. Tak, Giovanni Bresadola był dziewiąty! Stefan Kraft jedenasty, choć tutaj były świetne skoki. Kytosaho dwunasty, ale tutaj raczej miał dobry dzień. Freitag osiemnasty! Tak, Rychu wraca, ale gdyby były normalne warunki to byłby ciut niżej. Eisenbichler dwudziesty piąty, więc miał skakać w pierwszej parze z Domenem Prevcem, który nie czuje obiektu.  Pius Paschke czterdziesty piąty, a Yukiya Sato czterdziesty siódmy. Oni tak naprawdę skakali do jednej dziury, bo byl taki moment, gdzie trzech zawodników skakało jak jeden mąż na 99,5m. Warunki, wiatr, śnieg, covid. Oberstdorf w pigułce. Kwalifikacje były ciągnięte, dużo losowości, mogły być skończone szybciej, to znaczy odwołane, ale chyba wybrano ciągnięcie kwali do końca. W końcówce zresztą jak były te problemy odwoływanie nie miało sensu, bo i tak zostało mało zawodników.

Zdjęcie

We wtorek  Polacy mieli testy negatywne i mogli do zawodów przystąpić. Oznaczało to, że nie ujrzeliśmy w konkursie systemu KO. Warunki były znacznie lepsze niż w poniedziałek, a to umożliwiało dalsze skoki. Choć pierwsza runda trochę powykluczała zawodników. Dość napisać, że Markus Eisenbichler był 26. po pierwszej rundzie, a w drugiej kapitalnymi 142 metrami awansował na piąte miejsce! +21, ewidentny Król Awansów. Pierwszy skok ucierpiał na skutek warunków, drugi to było mistrzostwo, choć lądowanie nie było najlepsze to i tu noty ucierpiały. Punktów nie zdobył między innymi Robert Johansson, który wpadł w dziurę. Warunki także pokrzyżowały szyki Michaelowi Hayboeckowi, a także Giovanniemu Bresadoli, który w poniedziałek prezentował się dobrze. Złamał mi trochę serce i  nadzieje pokładane w nim. Myślałem, że jednak zdobędzie te punkty, ale rzeczywistość wolała go tym razem zweryfikować. Dobrze za to we wtorek prezentował się Karl Geiger. Niemcy musieli czekać na triumf w Oberstdorfie 5 lat i się doczekali! Karl skakał 127 i 136,5m, co mu wystarczyło by wygrać konkurs. Stabilnie, dobrze, pięknie. Tylko żeby się nie okazało tak jak w 2015/16, że inny skoczek wygra 3 następne konkursy. Na przykład ten, o którym będzie teraz. KAMIL STOCH DRUGI!  Król Czterech Skoczni awansował z P4 po pierwszej rundzie, gdzie było 125m, bo w drugiej skoczył 132,5m. Aschenwald i Lindvik skoczyli gorzej, to i Kamil awansował. Klasa przez cały dzień, nie wypadł w trakcie niego z TOP5. 73. podium w karierze, ma ich tyle samo co wielki Jens Weissflog. Łącznie to setne podium, jeśli liczyć także konkursy drużynowe. Kamil według analiz Adama Bucholza jest także skoczkiem dekady 11-20. Gigant. Czy Kamil idzie po kolejnego Orła? Byłoby fajnie, ale nie wolno zapeszać. Powrót Lindvika! P3, 126,5/135,5m. Lindvik pokazał, że znowu jest silny, a w kolejnych konkursach okaże się, czy potwierdzi tę swoją dyspozycję. Granerud czwarty! On coś ma z tym, że jak nie jest pierwszy to jest czwarty. 122/131m. Udało się w końcówce drugiej serii awansować o te 5 pozycji, mimo że śnieg sypał coraz mocniej. Kraft szósty! Dobry dzień powrotu Austriaka, który w poniedziałek odpuścił drugi trening, bo wiadomo, plecy trzeba oszczędzać.  

Andrzej Stękała siódmy! 123m w pierwszej serii, ale w drugiej niesamowite 136,5m! Coraz pewniej skacze, kolejna poprawa życiówki to kwestia czasu. Ba, o ile nawet nie podium podczas Czterech Skoczni, a jest na to spora szansa! Jak to mówił Piotr Żyła: "ŁOOOOOOO JĘDRUŚ!!!".  Lanisek ładne P9, a Jelar pierwszy raz w tym sezonie w dziesiątce - P10, 128m, ale do drugiego skoku może być sporo zarzutów, bo ledwie 124m. Choć tu na wiele mogły nie pozwolić warunki. Jan Hoerl jedenasty! Wraca jak Kraft, ale nie jest w dziesiątce, choć było blisko. 129m i 123,5m. Druga seria, a zwłaszcza jej końcówka nie pozwalała wielu zawodnikom na odlecenie. Piotra Żyłę warunki wykluczyły i był na P21, to nie był jego dzień.  Podobnie z Dawidem Kubackim (gratulacje z okazji narodzin córeczki!),  drugi skok lepszy od pierwszego, ale tutaj faktycznie druga runda była lepsza od tej pierwszej, w której warunki były mocno nierówne. Zajął piętnaste miejsce, punkty zdobył też Klemens Murańka, który był trzydziesty.  

P20 zajął Naoki Nakamura, który miał faktycznie dobry dzień, bo skakał 125 i 128 metrów! Dawno tak daleko nie skakał. Następne dni pokażą, czy to dobra dyspozycja czy przypadek. No i czy odesłanie do domu Daikiego Ito było potrzebne. Na razie Naoki spłaca kredyt zaufania Hideharu Miyahiry.  Tande znowu na P22. Szkoda, że tylko tyle, bo naturalnie że było go stać na więcej, ale chyba w Oberstdorfie tym razem nie czuł obiektu.

Kawalkada turniejowa jak co roku jedzie dalej do Garmisch-Partenkichen na konkurs noworoczny. Kwalifikacje w Sylwestra, konkurs w Nowy Rok jak co roku.. Pierwszy konkurs pokazał, że może być tutaj wiele zwrotów akcji i niesamowitych emocji ze strony skoczków. Również przekonaliśmy się, że bez Polaków to widowisko straciłoby na emocjach.  Konkurs noworoczny to będzie piękne widowisko, zobaczymy, czy Geiger podtrzyma formę i czy Granerud wróci na podium. Również zobaczymy co zrobi Eisenbichler, bo drugi skok miał genialny. Tak jak Kamil Stoch, który widać, że znowu wraca do gry. Polski mistrz w walce o Złotego Orła? Następne dni pokażą, na ile stać każdego zawodnika. To be continued...

grafika ze skijumping.pl

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...