Puchar Świata zawitał pod samiuśkie Tatry! Najlepsi zawodnicy świata skakali na Wielkiej Krokwi. Była drużyna i konkurs indywidualny, oba pełne emocji.
Najpierw jednak był piątek i Q. Tamtego dnia bardzo dobrze się czuł Yukiya Sato, który był najlepszych w obu treningach i w kwalifikacjach, w których poleciał 133m. Za nim byli Markus Eisenbichler i Andrzej Stękała, który latał świetnie i skoczył 130m. Dwóch Finów w TOP10! My mamy 2008 rok? Nie, 2021. Aalto na P5, Kytosaho na P8. Świetnie wykorzystane warunki i bardzo dobre próby. W konkursie wystąpiło sześciu Polaków. Oprócz Stękały i Kubackiego także Stoch, Murańka, Wąsek i Wolny. Gdzie jest Piotr Żyła? Dostał po kwalifikacjach DSQ za SCE4, czyli kombinezon. Oznacza to, że Piotrek w dniu urodzin w drużynie wystąpił, ale dzień później w indywidualnym konkursie już nie.
W sobotniej drużynówce wiał wiatr, a ponadto cały konkurs intensywnie padał śnieg. To potrafiło wielu zawodników eliminować. To też sprawiło, że wygrana nam się wymsknęła spod kontroli w przedostatnim skoku, kiedy dobrze skaczący Andrzej Stękała poleciał jedyne 115,5m i spadliśmy na drugie miejsce, które utrzymaliśmy. Polska druga, mieliśmy bardzo dobry konkurs, Andrzej był filarem, bo w pierwszej rundzie poleciał 137m. a zresztą Piotrek, Dawid i Kamil także latali daleko (136, 131, 131). Druga runda to także dobre próby, bo Piotrek 136, Kamil 126,5, a Dawid 133,5m. Szkoda skoku Andrzeja, ale taki jest sport, raz się udaje, a raz nie. Wygrała Austria, która goniła Polskę i dogoniła, super skoki Hubera (double 135m) oraz Hayboecka, którzy ciągnęli tę drużynę za uszy. Słabsze próby Hoerla i Aschenwalda to było nic przy Huberze czy Hayboecku, natomiast pomagała zachowywać dystans z Polakami. Norwegia trzecia! Wyciągnęli to, a podium dały znakomite dwie ostatnie grupy - Lindvik poleciał 144,5m, a Johansson 140m! Lindvik był najmocniejszym ogniwem tego zespołu w drużynówce, a najsłabszym był Granerud, który wciąż szukał zysku w prędkości na progu. Pierwszy skok był słaby, 116,5m, w drugiej próbie udało się 15 metrów dalej odlecieć. To jednak go nie satysfakcjonowało, poszukiwania trwały dalej. Ale podium to podium, Polska zyskała wtedy kolejne 50 pkt nad Norge w Pucharze Narodów.
Poza pudłem Słowenia. Mogliby nawet wylądować na podium, ale słabsze wobec norweskich próby Bartola i Cene Prevca sprawiły, że pozostali na P4, mimo że po piątkowych kwalifikacjach w klasyfikacji łącznej byli nawet faworytami do triumfu. Japonia piąta - szkoda, że nie na podium, bo był potencjał. Jednak gdyby w lepszej dyspozycji był Yukiya Sato, gdyby nie skakał 122 i 118,5m, a leciał 20 metrów dalej to podium Japonia by miała. Zdecydowanie brakowało u triumfatora Q metrów. Nie brakowało tego u Ryoyu Kobayashiego, u którego można zauważyć to, że powoli się stabilizuje.
Dokąd zmierzacie, Niemcy? Słabiutki wynik z ich strony. Szóste miejsce. Paschke najsłabszym ogniwem, w drugiej próbie wykluczył go wiatr. Przydałyby się lepsze próby, bo jedna świetna Freunda i Geigera, oraz dwie w okolice 127m Eisenbichlera nie miały prawa przy tym poziomie czołówki dać wyższej pozycji. Horngacher musi znaleźć rozwiązanie problemu, bo inaczej Niemcy będą wciąż tak słabo punktować. Finlandia siódma! Najlepsza pozycja w drużynówce od przeszło 4 lat. Długo im to zajęło, ale tym razem odskoczyli dobry konkurs. Równy Nousiainen, dobry Kytosaho, średni Aalto i nierówny Maata. Coś powoli zaczyna drgać w tej Finlandii, albo warunki im pomogły. Jedno z dwóch. Bo Szwajcaria radziła sobie fatalnie i tak naprawdę gdyby nie dobre próby w pierwszej serii Petera i Deschwandena to nie byłoby ich w drugiej rundzie. Te dwa skoki im uratowały drugą serię, w której byli aktorami trzeciego planu, bo tak słabo skakali.
Wyprzedziliby ich Włosi, którzy wrócili do konkursu drużynowego, przez dwie grupy byli nawet blisko awansu do najlepszej ósemki, ale gdyby Moroder zyskał jeszcze parę metrów to może po dobrym skoku Insama Włochy byłyby blisko awansu. Brawo za występ, sam po cichu liczyłem na ich awans, no ale Szwajcaria sobie poradziła z presją. Z nią też poradził sobie Simon Ammann, który tego dnia wygrał drugi Puchar Kontynentalny w Innsbrucku! Simi znowu na czele, ale to tylko Kontynental..
W niedzielę skakaliśmy indywidualnie. Konkurs był na bardzo wysokim poziomie. Świetną dyspozycję prezentowali Norwegowie, bo nawet Granerudowi udało się wbić na P10 w pierwszej rundzie. W drugiej jednak wrócił ten Granerud, którego widzieli kibice przez większość weekendu - 127,5m sprawiło, że spadł na P23. Czy to jest punkt zwrotny tego sezonu? Jeśli będzie miał nadal problem z najazdem, to może się coś zacząć zmieniać, ale to się wszystko będzie rozwiązywać. Kto wygrał? No tego to się nie spodziewaliście. Marius Lindvik! Trzecia wygrana w karierze, 135/145,5m! Drugi skok znakomity, do lądowania można się przyczepić, ale ważne, że to był triumf. Nie było triumfu Anże Laniska, drugiego w niedzielę. Prowadził po pierwszej rundzie, 133,5m, a w drugiej poleciał 143,5m, jednak lądowanie było mocno koślawe. Szkoda, bo szansa na wygraną przepadła, ale co się odwlecze... Trzeci Johansson! Wąsacz latał 132/141m. I ten drugi skok był znacznie lepszy, stylowo o te 3-5 pkt więcej niż Lindvik i Lanisek, którzy jednak lądowali dalej. Jednak kolejne podium w sezonie, za co warto go docenić. Też i Hubera za 139m, dzielną walkę do końca, choć na Norwegów i Laniska dzisiaj nie miał lekarstwa.
Andrzej Stękała piąty w domu! Był czwarty po pierwszej rundzie po skoku na 134m, w drugiej rundzie poleciał 136,5m, był to ładny skok stylowy, na Hubera to było jednak za mało. Ale nie ma prawa narzekać, bo to był znakomity dzień w jego wykonaniu, to też pokazało, że drugi sobotni skok to był wypadek przy pracy. I tak oto radosny Andrzej wrócił i znowu się cieszył. Wyrównana życiówka po bardzo dobrym konkursie. Ryoyu był szósty. Wielki powrót Japończyka, najlepszy występ w sezonie. Siódmy był Yukiya Sato, więc dominator zimy 18/19 był najlepszym Japończykiem. I to pokazuje, że powraca do swojej wielkiej formy, a największa impreza sezonu dopiero przed nimi. Wtedy Ryoyu może powalczyć o medal indywidualny, którego nie udało się zdobyć w Seefeld/Innsbrucku. Domen Prevc pierwszy raz w sezonie w TOP10! Ósmy razem z Eisenbichlerem. Bardzo się cieszę, bo przynajmniej częściowo zmazał plamę po słabym występie brata Petera w niedzielę. Dobre loty, takie, jakie potrafi, 131/134,5m. Jest na miejscu, na które zasłużył, mam nadzieję, że Zakopane nie było wypadkiem przy pracy.
Kamil Stoch jedenasty! Kamilowi brakowało ciągu na progu, mimo że te skoki były w miarę okej - 128/134m. Dla mnie dobry konkurs, szkoda, że nie TOP10 albo i nawet TOP5, ale tu trzeba było skakać po 137-138m. Tilen Bartol i Michael Hayboeck. Dlaczego dwóch zawodników? Bo są Królami Awansów! Odrobili 11 pozycji względem pierwszej rundy, wyżej jest Słoweniec, który poleciał 140m, a Hayboeck 138,5m. Bartol znowu pokazał swoje geny do latania, a to jest mocne dla dobrych punktów Słoweńców, Hayboeck pokazał, że pierwszy skok był czystym wypadkiem przy pracy. No bo jak można mówić o skoczku, który przez cały weekend skacze super, a nagle jedną próbę ląduje na 126m? Szkoda, bo miał szansę na walkę o podium, a tym skokiem to zaprzepaścił. Mam nadzieję, że los mu odda to w ciągu paru następnych tygodni.
Severin Freund szesnasty! Dajcie wiarę, był dwunasty po pierwszej rundzie. Stracił tylko 4 pozycje, weekend w Zakopanem zdecydowanie może zaliczyć do udanych, 132/131m. Coraz równiejsza forma, występ w drużynie w weekend, może i stały powrót do TOP10? Severin zwykł walczyć, więc pewnie niedługo będzie częściej w TOP10. Klęska Geigera. P25, 126/129,5m. Występ w Zakopanem do zapomnienia, bo nie był w ogóle istotny, a wyszła mu tak naprawdę próba w drugiej serii drużynówki..I tylko tyle. Złe w kontekście dalszej, lepszej pozycji w Pucharze Świata. Nie wykorzystał nieobecności Żyły i nie awansował na piąte miejsce w generalce. Wyprzedził go Lanisek. Geiger jest mocno stratny i Lahti może mu pomoże w odbudowie. Punkt Alexa Insama! Trzydziesty w konkursie, pierwszy punkt od 2 grudnia 2018 roku.. Zakopane dało mu dużo radości, bo prezentował tu skoki na poziomie punktów PŚ. Fajnie, że z punktami już nie jest tylko Giovanni Bresadola (słabe Zakopane), że Włosi mają dwóch zawodników z punktami w tym sezonie. Jeżeli to moment odrodzenia Insama to jest to dobra wiadomość dla włoskich skoków. Jednak całkiem możliwe, że Zakopane było chwilowym przebudzeniem mocy i Insam zaraz wróci do ponownego klepania bul i zajmowania miejsc pod koniec stawki. Chciałbym by było inaczej, ale ten scenariusz jest bardzo możliwy.
Następne Lahti. Salpauselkka tak szybko, bo później są Mistrzostwa Świata. Zobaczymy mroźne oblicze miejsca, w którym Polska zdobyła mistrzostwo świata drużynowe w 2017 roku, Adam Małysz wygrywał w PŚ i zostawał mistrzem świata w 2001 roku, a Kamil Stoch trzykrotnie triumfował w konkursach. Szykuje się ciekawy weekend, a Polska wcale nie jest bez szans na wygranie rywalizacji drużynowej. Pewnie Norwegia będzie się też liczyć w walce, a może nawet i Niemcy się odbudują. A w indywidualnym konkursie Norwegowie będą walczyć o powiększenie przewagi nad Polską w Pucharze Narodów, a może Polacy wrócą do większej liczby zawodników w TOP10. Lahti to magiczne dla nas miejsce, więc gdzie jak nie tam zdobyć polskie podium?
Komentarze
Prześlij komentarz