Przejdź do głównej zawartości

#137 Duża skocznia, wielki mistrz - jak Stefan Kraft zostal mistrzem świata, Niemcy zostali mistrzami świata, a Polacy wywieźli brąz, Oberstdorf 2021, skocznia duża

W Oberstdorfie nadeszło pożegnanie ze skokami. Z mistrzostwami świata także. Nastała duża Schattenbergschanze, a mistrzem świata indywidualnie został Stefan Kraft, a drużynowo Niemcy. Działo się.

W czwartek skoczono kwalifikacje, było 62 zawodników. Nie skakał Halvor Egner Granerud, którego test na koronawirusa był pozytywny, co go wykluczyło, zarówno z zawodów indywidualnych, jak i drużynowych. Nie zmienia to faktu, że zapewnił sobie Kryształową Kulę, bo ogłoszono, że do Planicy dodano jeden dodatkowy konkurs lotów. To znaczy, że jest 300 pkt max do zdobycia, a Granerud ma przewagę ponad 500. Gratulacje Halvor! A kwalifikacje wygrał Stefan Kraft, 127m. Kwalifikacje nie porywały odległościami. Drugi Forfang skoczył 133,5m, ale bonifikaty sprawiły, że zajął to miejsce.  Trzeci Eisenbichler, a czwarty Żyła. Piotrek znowu prezentował dobrą formę, mimo że czołowi Polacy jak Żyła, Stoch i Kubacki nie skakali w treningach. Kubacki był dziewiąty, Stoch trzynasty, a Stękała siedemnasty. Andrzej się odradzał.  W dziesiątce również pokazał się Peter Prevc, szósty tutaj, a na skoczni normalnej nie złapał się do kadry. W pięćdziesiątce złapało się dwóch Ukraińców, dwóch Kazachów (ale nie Muminow, który klepał bulę), ale też i czterech Czechów.  

Piątkowy konkurs rozgrywany był w kuriozalnych warunkach. Sypał śnieg, wiał mocno wiatr, skocznia była zasypana świeżym, lepkim śniegiem, co powodowało trudne lądowania i upadki. Taki zaliczył Ryoyu Kobayashi, co pozbawiło go szans na awans do drugiej serii, a także Markus Eisenbichler w drugiej serii, co pozbawiło go szans na dobre miejsce, choć i tak pierwszy skok był słaby.  Ciągnięto ten konkurs przez dwie serie i udało się dociągnąć do końca. .Z przerwami, ale się udało. Piszę to chwile po zakończeniu i mam mocno mieszane uczucia czy konkurs w ogóle powinien się odbyć. Takie warunki jakie były sprawiały masę problemów zawodnikom. Stąd noty za styl nie były w ogóle miarodajnym czynnikiem. Co do skoku, nie mogliśmy obserwować wszystkich prób w całości, bo była mocna mgła i tak naprawdę oglądaliśmy dopiero drugą fazę lotu. Dziwny konkurs z dziwnymi rzeczami, ale z mistrzem, który na to zasłużył, bo od początku treningów na dużej skoczni spisywał się fenomenalnie. Stefan Kraft mistrzem świata! Nie spalił się, dał radę.W dziwnych warunkach skakał 132,5/134m. Bardzo dobre skoki, 4,4 pkt nad drugim zawodnikiem. Kraft zdobył trzeci tytuł, dzięki czemu ma tyle samo złotych śnieżynek, co Birger Ruud, a jedną mniej niż Adam Małysz. Świetnie sobie poradził i dał z siebie wszystko, co pozwoliło mu wreszcie wyzwolić radość. Równocześnie jest to kolejny zawodnik, który ani razu nie wygrał tej zimy (Lundby na dużej skoczni, Żyła na normalnej, Austriaczki w drużynie, Niemcy w mikście). Niemniej Kraft wygrał, najważniejsze, że uwierzył w siebie i zdobył tytuł. Srebro dla Johanssona! Powetowanie braku Graneruda. Pierwszy medal indywidualny "Wąsacza". Srebro bardzo cenne. 129,5/135,5m w drugiej próbie, znakomita odległość. Wszystko mu zagrało i dzięki temu może świętować medal. Geiger brązowy! Dwa medale w domu. Trzy, jeśli liczyć mikst. Dwa razy 132m.. On nie zawiódł w przeciwieństwie do Eisenbichlera i pokazał bardzo dobre próby, które przyniosły mu medal.  Szkoda, że nie złoty, ale przed nim jeszcze parę czempionatów. Choć zdobycie złota w domu byłoby piękną historią.

Zdjęcie

Boli jak jasna cholera, ale trzeba pisać. Czwarty Piotr Żyła. Czwarty. Zacytowałbym dalej Dawida Kubackiego z Rasnowa, ale kultura mi na to nie pozwala. 130,5 w pierwszej, ale 137 metrów w drugiej rundzie. Gdyby nie te nieszczęsne przeliczniki za wiatr, gdyby nie nagłe 17,8 pkt odjęte za, paradoks, zbyt dobry wiatr, Piotrek najpewniej cieszyłby się z drugiego medalu na tych mistrzostwach. Pewnie pierwszy skok dało się lepiej skoczyć, ale tu też mogły nie pozwalać warunki. Nie zmienia to faktu, że jest czwarty. Smuci to, bo czwarte miejsce zawsze boli. Ale to są najlepsze mistrzostwa w karierze Piotrka, co warto docenić i z czego trzeba się cieszyć, bo tylko to pozostaj.. Lanisek uzupełnił piątkę, dobry konkurs w jego wykonaniu, 126,5/131,5m, dobry występ, znowu jest piątka dla Słowenii.  Do dziesiątki wskoczył szósty Lindvik - to awans z P11,  126,5/131,5m. Druga próba dała mu awans, zresztą przy psujących rywalach musiała to dać. I we wszystkim szkoda ósmego Hubera, szkoda siódmego Yukiyi Sato. Bo oni mieli potencjał na dobre miejsca, TOP10 i tak jest dobre, ale była szansa na walkę o medal. Hubera szkoda, ale jest jeszcze młody i na pewno zdobędzie indywidualny medal. Może za dwa lata?

Mistrzostwa życia Cene Prevca! Wskoczył do dziesiątki na dużej skoczni, P9. Był nawet potencjał na piątkę, może gdyby były równiejsze warunki to szanse byłyby większe. I miałem też na to nadzieję, jednak od czegoś trzeba zacząć. Też u Hoerla, który był dziesiąty.. On i Aschenwald zostali Królami Awansów, bo zyskali na drugich próbach osiem pozycji. Hoerl jednak latał dalej, 136,5m! To jest gość, który ma ciekawą historię w tym sezonie.. Początek - w kratkę. Jak nie wirus to DSQ. Później tułaczka po Kontynentalu, rekord w Ruce - 150 metrów! Dalej punktowanie w kratkę w Pucharze Świata, a mimo to dostał szansę na MŚ. I to dziesiąte miejsce musi smakować jak złoto, jestem o tym przekonany.  Też i dla Keiichiego Sato na jego pierwszych mistrzostwach trzynaste miejsce. Wiele tułaczek po lokalnych zawodach w Japonii, wreszcie szansa w Pucharze Świata, którą otrzymał i pięknie się wywiązał, a na MŚ udało się ukończyć oba konkursy w trzydziestce, a ten na dużej skoczni w piętnastce. To może dać dużą motywację, której nie może zmarnować w przyszłości.

Dalsi Polacy trochę bez szału, ale był potencjał. Dawid Kubacki nie wykrzesał w drugiej próbie niczego, bo też nie trafił w warunki, spadł trochę, skończył na piętnastym miejscu. 130,5/121m. Mogło być lepiej. Kamil Stoch dziewiętnasty. Grutn, że dziewiętnasty, a nie dwudziesty któryś. Kamil bez błysku na tych mistrzostwach, bez szału, bez chęci, jak mówił, bezradny i bezsilny, jednak drugi skok na 129,5m tchnął płomyczek nadziei, że w sobotę mogło być lepiej. Napisałem po konkursie mocno kontrowersyjnie na Twitterze, że to mógł być ostatni konkurs indywidualny Stocha na mistrzostwach świata, a mamy 10 lat od ostatniego konkursu Małysza, który skończył na P11. Przed Kamilem Stochem igrzyska w Pekinie, być może, zakończone kolejnym złotem. A kto wie, może nawet i mistrzostwa świata w Planicy. Stoch wielokrotnie udowadniał, że wiek nie ma znaczenia w kontekście wygrywania wielkich turniejów i mistrzostw olimpijskich. Mam nadzieję, że moment pożegnania zostanie trochę odroczony, a jeśli nie, to oby ta piękna kariera zakończyła się, gdy będzie na szczycie, choć on cały czas z niego nie schodzi. To tyle w kontekście "wytłumaczania się" z popełnionych tweetów. Stękała dwudziesty pierwszy, tez coś powoli odnajdywał, jednak pewnie będzie miał ogromny niedosyt, gdy będzie wyjeżdżał z tych mistrzostw.

Egzotyczne nacje? A witamy, witamy! Ale nie będę chwalił Feldoreana (choć szacun za pokonanie Kazacha, Czecha i Amerykanów!) czy Wasilijewa, a nawet i Tkaczenki, który trochę zawiódł. Będę chwalił potężnego Estończyka i potężnego Ukraińca! Artti Aigro zaliczył trzydziestkę, był dwudziesty piąty. 131/120m. Druga próba słabsza, ale to warunki. Pokonał między innymi Ammanna, choć to już kolejny raz i pewnie nie robi na nim wielkiego wrażenia. Najlepsze miejsce w historii występów Estończyków na mistrzostwach świata. Kapitalny wynik, oprócz jedenastego miejsca Ilvesa w kombinacji norweskiej pewnie największy sukces estońskiego sportu zimowego. Brawo dla nich, szczególnie że wiele ich kosztowały przygotowania do mistrzostw. Ukraińców też! A Kaliniczenko w sposób piękny, łatwy zakwalifikował się do finału. 119,5m w pierwszej próbie, a w drugiej piękny lot na 126 metrów! Ukrainiec pierwszy raz w karierze wskoczył do trzydziestki i to na mistrzostwach świata! Trzeci w historii, który osiągnął trzydziestkę na dużej imprezie. Wielki sukces ukraińskich skoków. Mimo że to dwudzieste dziewiąte miejsce, tak jednak trzeba traktować jako wielką uciechę pokonanie między innymi Kytosaho, Aalto, Nazarowa czy Czechów, którzy pokazali, że ich skoki ponownie są silne jak nigdy!

W sobotę ostatni akcent mistrzostw - drużynówka. 14 drużyn. Puchar Świata takiej liczby dawno nie widział, to w sezonie pandemicznym stała się taka duża liczba na mistrzostwach. Co prawda, Kazachowie, Rumuni, Ukraińcy i Amerykanie nie zachwycili, ale dalej była walka. W czubie była jeszcze większa. Dawno nie widziałem takiej walki o złoty medal mistrzostw świata. Rywalizacja była bardzo wyrównana. Ten konkurs mógł się skończyć na parę różnych scenariuszy, włącznie ze złotem Polski, które po ostatniej próbie, po której mieliśmy punkt nad Niemcami było bardzo realne. Ale tak się nie stało.. Ktoś, kto skakał potężnie podczas tych mistrzostw zdobył kolejne złoto. I jego koledzy też.  Niemcy bronią tytułu! Zdobyli go w sposób iście mistrzowski. Najmocniejsze ogniwo? Karl Geiger - 133,5/136m. Drugie złoto, drugie w drużynie na tych mistrzostwach. Poza tym srebro na normalnej skoczni i brąz na skoczni dużej. Wielka robota mieszkańca Oberstdorfu. Bardzo dobre mistrzostwa w domu. Na każdych mistrzostwach czy na wielkim turnieju w tym sezonie zdobył medal. Wielki sezon Geigera, którego nie zakończy na podium. Tego szkoda, ale brawo za te medale.  Super skoki Eisenbichlera i Paschkego. Papież ze złotem! Szkoda, że Freund nie poleciał za daleko, ale w przekroju całego konkursu rywale im za bardzo nie odjechali, także Seweryn może powiedzieć sobie, że wykonał dobrą robotę. 

Srebro dla Austrii! Austria prowadziła przez spory fragment tego konkursu. Było blisko złota, ale drugi skok Hoerla sprawił, że ta szansa zniknęła.  Kraft nie zawiódł, a jak się okazało, najmocniejszym ogniwem okazał się Aschenwald, lecąc 138,5 i 136m. Huber mocno średni. Co jednak najważniejsze, jest medal i to srebrny. Mogli skończyć z brązem.

A z brązem skończyli Polacy! Medal niezwykle cenny, bo dwa lata temu nie było go w drużynie. Nikt nie zawiódł. To był medal, na który ta drużyna zasłużyła. Może i Dawid Kubacki skoczył słabiej w tej drugiej próbie - 127,5m i straciliśmy złoto. Jednak hej, jest medal! Genialny konkurs zawodnika mistrzostw - Piotra Żyły. Dwa razy skoczyć 139m to jest coś nieprawdopodobnego! Genialne próby. To był mistrz.  Kamil Stoch odrodził się! 133/132,5m. Tyle, ile było trzeba. Mistrz pokazał się, kiedy było trzeba i dał radę, wreszcie widać było, że wszystkie elementy zagrały. Andrzej Stękała też wypełnił plany, zdecydowanie najlepsze skoki na tych mistrzostwach - 122,5/127m. Reprezentacja na medal, pierwszy Stękały na seniorskich mistrzostwach, na pewno nie ostatni.  Myślę, że przed tym konkursem każdy medal byśmy przyjęli, dlatego też należy się cieszyć z tego, co jest, bo to jest wielki sukces.

Zdjęcie 

 Zdjęcie

Zdjęcie 

 Japonia czwarta! Fatum z tych mistrzostw kontynuowane.. Czwarci w sprincie drużynowym kombinatorów. czwarte miejsce w sztafecie kombinatorów, piąte miejsce Watabego, mimo że medal brązowy po konkursie na dużej skoczni. Mimo wszystko dobry konkurs, walczyli o medal, była szansa na brąz, gdyby Geiger i Eisenbichler nie odjechali Keiichiemu Sato i Ryoyu Kobayashiemu, którzy wykonywali super próby. Jednak totalnie innym poziomem prezentował się Yukiya Sato - 141 i 137 metrów! Mały gigant!  Błyszczał na dużej skoczni, na której jednak skończył bez medalu. Nakamura dostał szansę w drużynie, niewykorzystywany w konkursach indywidualnych zaprezentował się przyzwoicie i na pewno może być bardzo zadowolony. Słowenia piąta. Chyba nie liczyli na nic więcej, a te próby Cene nie mogły na to pozwalać. Poza tym super Lanisek, nierówny Peter Prevc, średni jego brat Domen. Słowenia musiałaby skakać ponad 134 metry, by marzyć o medalu, a tak się nie stało. Jednak za te mistrzostwa Robert Hrgota - dobra robota!

No hejka Norge, skąd to zwątpienie? Szóste miejsce. Klęska Norwegów w drużynie. Wielu myślało, że będą walczyć o złoto, po tym, jak Granerud był pozytywny, to o medal, a w rezultacie skończyli mistrzostwa z kwitkiem. Szansę na medal zaprzepaścił już w pierwszym skoku Marius Lindvik - 117 metrów! To koszmar. Dalej nawet skoczył Rumun Feldorean (119,5m, lufa pod narty, Rumunia była ÓSMA po pierwszej grupie, ostatecznie dwunasta, znakomity debiut na MŚ! Wyprzedzili Ukrainę i Kazachstan). Próbami nie imponował Tande - 119/124,5m,  a skoki Forfanga (136/128m) i Johanssona (129,5/134m) to był jedynie łabędzi śpiew. Norwegia nie mogła zdziałać niczego więcej oprócz szóstego miejsca, bo poziom pierwszej grupy był tak dobry, że im odjechali niczym Mercedes rywalom w F1. Taka jest prawda, nie wytrzymali, padli, wyjechali bez medalu w drużynie, choć był procent szans na to, że tak to się skończy bez Graneruda. Bez Graneruda nie ma mocnej Norwegii w sezonie 20/21.

Szwajcaria > RSF? Żodyn się nie spodziewał. Dobry konkurs, 39-letni Simon Ammann stanowił o sile drużyny, 127/129,5m. Jaki Simi jest potężny po tym powrocie do wielkiej dyspozycji, po tej wygranej w Kontynentalu w Innsbrucku i dobrym Willingen i Klingenthal. Dobre mistrzostwa weterana. Deschwanden i Peter skakali na dość dobrym poziomie, Peter tchnął nadzieję na przyszłość. Schuler no comment, ale na więcej nie było go stać - 109/108m. A RSF? Cóż, przy tak słabych Finach musieli awansować. Nazarow najlepszy, 122,5/122m, Klimow trochę słabszy 117/121m. Mankow słabo, Korniłow skakał swoje, skakał tyle, by wystarczyło, dał radę rosyjski weteran. RSF skończyło w ósemce, bo Finowie zaprzepaścili szansę na awans po kiepściutkim skoku Pohjoli.  

Taka była dziewiątka. Resztę miejsc uzupełniło przeciętne USA (najlepszy Dean, 120 metrów! Gdyby koledzy tak skakali...), czeskie skoki silne jak nigdy, potężna Rumunia (Feldorean klasa!), taka se Ukraina (Kaliniczenko ich pociągnął) oraz beznadziejny Kazachstan, w którym najlepszy był Muminow - 107m. Na tyle ich było stać. Fatalny występ, nawet Tkaczenko nie pokazał niczego wielkiego.

Następna Planica. Trzy konkursy indywidualne (czwartek, piątek, niedziela - finał PŚ) oraz konkurs drużynowy (sobota). Ale to dopiero pod koniec marca. Trzeba czekać. W międzyczasie Puchar Kontynentalny w Zakopanem i treningi Polaków w Polsce. Być może nawet i mistrzostwa Polski. Kto pokaże klasę w walce o Kryształową Kulę za loty? Mocny może być Granerud. Walczyć będzie mistrz świata Geiger, a z Polaków do walki pewnie włączy się Żyła, Kubacki, a nawet i Stoch. Pojawienia się czarnego konia też nie można wykluczyć, ale do tego jest szmat czasu, więc trzeba czekać.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...