Przejdź do głównej zawartości

#138 Walka o Kryształową Kulę u pań wciąż trwa

W Niżnym Tagile panie rozpoczęły rywalizację w turnieju Niebieskiego Ptaka. Oprócz skoczni normalnej w tej miejscowości zostaną rozegrane także konkursy indywidualne na normalnej i dużej skoczni w Czajkowskim. Po Niżnym Tagile widać, że Kramer nie odpuści walki do ostatniego centymetra, tak jak Takanashi i Kriżnar. Przynajmniej o Niebieskiego Ptaka, który wcale nie jest niebieski.

Walka o Kryształową Kulę nabrała rumieńców. W sobotę doszło do ważnego momentu. Przed konkursem Kriżnar była liderką PŚ i prowadziła o pięć punktów z Takanashi - 606 miała Słowenka, 601 Japonka. Sara Takanashi jednak w sobotnim konkursie wyprzedziła Nikę Kriżnar i prowadziła po nim z nią o 15 pkt. Była druga, skakała 92,5/95,5m. Kriżnar skoczyła dwa razy 94m, jednak to było za mało na zdobywczynię czterech Pucharów Świata. Tak oto nastąpiła zmiana liderki, a Takanashi w niedzielę pierwszy raz od 1 grudnia 2017 roku skakała w żółtym plastronie liderki Pucharu Świata. Marita Kramer jednak cisnęła mocno. Bocian chyba został jej sprzymierzeńcem, bo w sobotę znokautowała konkurencję. 96,5/96m dało jej osiem punktów przewagi nad Takanashi! Miazga tej, która szła po Kryształową Kulę, a Rasnov jej ją zabrał. Wygrana i 100 pkt dały jej awans na trzecie miejsce w Pucharze Świata, wyprzedziła Silje Opseth, która była czwarta. Na podium, zarówno w sobotę, jak i w niedzielę wydarzyła się chyba po raz pierwszy w historii sytuacja, że trzy zawodniczki miały na sobie plastron liderki Pucharu Świata i liderki Niebieskiego Ptaka. Rosjanie wpadli na sprytny plan i liderka ich touru także miała żółty plastron. Witamy w Rosji! Tutaj niemożliwe nie istnieje.

 Zdjęcie

W niedzielę też Kramer triumfowała, czyli zdobyła kolejne 100 pkt, co dawało jej już 660 na koncie. Austriaczka się rozpędziła i cały dzień skakała bardzo dobrze, choć ze skoku na skok krócej. 99,5m w kwalifikacjach, 97,5m w pierwszej rundzie, 94,5m w drugiej rundzie. Odliczając kwalifikacje, dało jej to wygraną z przewagą 10,8 pkt. Nad kim? Nad Niką Kriżnar! Słowenka była lepsza od Takanashi, skoczyła 93,5/94m, a Takanashi 95,5/88,5m. To druga próba sprawiła, że z 15 pkt przewagi zrobiło się ponownie 5 pkt straty do Słowenki. 751 i 746 pkt. Nie przypominam sobie takiej rywalizacji w Pucharze Świata kobiet, szczególnie że do końca zostały dwa konkursy w Czajkowskim - w piątek panie skoczą na skoczni normalnej o HS 102 metry, a w niedzielę najlepsza trzydziestka skoczy na dużym obiekcie HS140. W sobotę jeszcze konkurs drużynowy, ale on nie liczy się do Niebieskiego Ptaka, prędzej do Pucharu Narodów, a w tym trwa ostra rywalizacja Słowenek, Austriaczek i Norweżek.  Za dobrą dyspozycję warto pochwalić Nozomi Maruyamę. Japonka, kolejna z wielu nadziei z tego kraju, była kolejno szósta i piąta w Niżnym Tagile. Piąte miejsce z niedzieli jest jej najlepszym wynikiem w karierze w Pucharze Świata. Skakała 91/93m, szczególnie ten drugi skok był bardzo dobry stylowo. Jednak w sobotę skoczyła najdalej w pierwszej rundzie - 95m. Wielu po pierwszej próbie w niedzielę myślało, że na skutek niskiego poziomu konkursu będzie na podium po pierwszej rundzie, ale chyba jednak ludzie pozapominali o Kriżnar, Takanashi i Kramer. A one są w boskiej formie i raczej trzeba było tutaj skakać trochę dalej, jakieś 2-3 metry, by móc myśleć o pudle.

Zdjęcie

Zdjęcie

Kto zdobędzie Kryształową Kulę?  W momencie tak wyrównanej rywalizacji jest to bardzo ciężkie pytanie, by na nie odpowiedzieć, bo Takanashi i Kriżnar są bardzo zmotywowane do tego, by móc o Kulę walczyć. Dzieli je zaledwie 5 pkt, więc jeden błąd, jedna pozycja wyżej może zadecydować o tym. Wszystko pewnie rozstrzygnie się w niedzielę, bo tutaj musiałby się wydarzyć jakiś dramat, by Kula rozstrzygnęła się w piątek. Byłbym zdziwiony, gdyby Kramer walczyła także o nią, choć trzeba przyznać, że gdyby nie ten Rasnov, to miałaby ją w kieszeni. Ba, nawet i Hinzenbach, gdzie miała dyskwalifikację, a jej występy nie należały do najlepszych. Tak pozostaje jej trzecie miejsce, które pewnie zajmie, bo dogonienie TOP2 byłoby możliwe, gdyby następne dwa konkursy wygrała, a one traciły znacznie więcej punktów niż 20 i 40 "oczek". 

Takanashi vs. Kriżnar. Tak wygląda walka o Kulę. Serce podpowiada mi, że Japonka zabierze do swojego kraju piątą Kryształową Kulę w swojej karierze, bo jej skuteczność jest jak na razie dość dobra. Bardzo chciałbym, bo to pokazałoby, że nadal jest w tej czołówce i znowu liczy się. Ten sezon już to pokazał, mimo że z mistrzostw świata znowu nie wywiozła złota.  Jednak rozum mi mówi, że pierwsza w historii skoków kobiet Kryształowa Kula poleci do Słowenii, do Niki Kriżnar, która miała bardzo pracowity sezon i od 5 lutego nie schodzi z podium zawodów pucharowych. Gdyby dało się Kulę przyznać wszystkim, to pewnie wzięłyby ją Kriżnar, Takanashi i Kramer. Każda za swoje zasługi w sezonie 20/21. Każdej odegranoby hymn, każda dostałaby złoty medal Pucharu Świata. Nie ma jednak tak dobrze. Bo to skocznia i forma decydują, stąd zapewne do końca niedzielnego konkursu w Czajkowskim nie będzie wiadomo, kto wygra Puchar Świata. Marudziło wielu ludzi na to, że w PŚ panów są dominacje, miazgi, nie ma emocji w walce o Kulę, a lider generalnie odjeżdża reszcie i wygrywa parę konkursów przed końcem trofeum. Popatrzcie na skoki kobiet! Zainteresujcie się nimi i tą bardzo wyrównaną walką na szczycie. Pięć punktów różnicy między pierwszą a drugą zawodniczką. Tutaj jeszcze wiele może się wydarzyć. Ten sezon już przyniósł wiele emocji i na pewno finał w Czajkowskim będzie bogaty w dalekie skoki i rywalizację na najwyższym poziomie. Wszak rekord dużej skoczni u kobiet to 141 metrów, a wiele zawodniczek 2 lata temu latało pod linię HS. Chwilo trwaj!

źródło zdjęć: RTV SLO

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...