Już w niedzielę najlepsi kierowcy wyjadą na Barber Motorsports Park w Birmingham w stanie Alabama, by wystartować w pierwszej rundzie sezonu IndyCar. Oto coś w stylu przewodnika po tym sezonie. Przepraszam, jeśli są w nim błędy albo niedokładności, ale taki to już urok grzebania w różnych źródłach.
Sezon 2021 serii IndyCar jest 26. sezonem serii pod nazewnictwem "IndyCar/Indy Racing League", a 110. sezonem Mistrzostw Ameryki samochodów z odkrytymi kołami. Będzie liczyć 17 wyścigów. 7 odbędzie się na torach drogowych, 5 na torach ulicznych, a 4 na torach owalnych. W przeciwieństwie do pandemicznego sezonu 2020, który liczył 14 wyścigów, w tym pięć double-headerów (Iowa, Indianapolis, Mid-Ohio, Gateway, Road America), w tym momencie planowane są dwa (wyścigi w sobotę i niedzielę) - w Teksasie na tamtejszym owalu w Fort Worth (pierwszy weekend maja), a także na ulicach parku na wyspie Belle Isle w Detroit (drugi weekend czerwca). W sezonie 2021 jest także mniej torów owalnych, ponieważ nie ma toru Iowa, który przez wiele sezonów utrzymywał się w nim, teraz zniknął ze względów finansowych, a także, porównując z sezonem 2019, nie ma toru Pocono. Wielu kierowców i ekspertów sądzi, że ma to związek ze względami bezpieczeństwa. W 2018 i 2019 roku doszło do niebezpiecznych karamboli. W 2018 roku na jego skutek Robert Wickens stracił zdrowie i obecnie stara się do niego wrócić, przechodząc żmudną rehabilitację, by móc znowu stanąć na własnych nogach. W 2019 roku za to był bardzo duży karambol między innymi z udziałem Takumy Sato. Mimo że to wyglądało groźnie, nikt nie ucierpiał. Torów owalnych jest coraz mniej w kalendarzu właśnie ze względów bezpieczeństwa, a szkoda, bo przez wiele lat kalendarz IndyCar nieraz uginał się od ich obecności w nim i nieraz było więcej rund na owalach niż na torach drogowych czy ulicznych. Teraz są zaledwie trzy tory, w tym jeden, na którym odbędzie się double-header, ale to takie sztuczne powiększanie liczby wyścigów na owalach.

Sezon zaczyna się 18 kwietnia na torze Barber Motorsports Park (21:30 czasu polskiego), następnie kierowcy pojadą do St. Petersburga na Florydzie, by ścigać się na ulicach przy i na samym lotnisku (ten wyścig miał być pierwszym w sezonie, ale przez restrykcje został przesunięty; 18:30 czasu polskiego). Na początku maja odbędzie się double-header na torze owalnym w Fort Worth w Teksasie (sobota - 01:30, niedziela - 23:15). 15 maja kierowcy pojadą wyścig na drogowej wersji Indianapolis Motor Speedway (20:30), by 30 maja pojechać w 105. Indianapolis 500 (18:20), które poprzedzą treningi i kwalifikacje rozgrywane w dwóch tygodniach przed wyścigiem. W drugi weekend czerwca odbędzie się double-header na Belle Isle (sobota - 20:00, niedziela - 18:40), a tydzień później wyścig na Road America (niedziela, 18:40).
Pierwsze dwie niedziele lipca to wyścigi w Lexington na torze Mid-Ohio i na ulicach Toronto w Kanadzie (o 18:00 i 18:30). Następnie przerwa przez igrzyska (nadawca w USA - NBC pokazuje, więc zarówno w IndyCar, jak i NASCAR będzie przerwa), a w drugą niedzielę sierpnia kierowcy zadebiutują w wyścigu na ulicach Nashville (23:30). Kiedyś IndyCar ścigało się na torze owalnym, jednak organizatorzy tym razem zdecydowali się na tor uliczny z długimi prostymi prowadzonymi przez most oraz krótkimi sekcjami ulicznymi - głównie z zakrętami w lewo (moim skromnym zdaniem trochę nudny tor). Prawie tydzień później będzie powrót na tor drogowy IMS (sobota, 18:45), tydzień później w niedzielę owal w Gateway (02:40). 12, 19 i 26 września to będą ostatnie wyścigi w sezonie - kolejno tor w Portland, Laguna Seca w Monterey i przełożone z kwietnia Grand Prix Long Beach w tym mieście w Kalifornii (wszystkie o 21:30).
![]() |
| Areny zmagań IndyCar w 2021 roku, źródło: Sportleaguemaps.com |
Sezon IndyCar kończy się pod koniec września. Od sezonu 2014 jest stosowane takie rozwiązanie ze względu na rozpoczynający się sezon NFL, a tutaj jeśli są transmisje wyścigów to pojawia się problem z upchaniem ich w różnych kanałach. Dlatego też sezony IndyCar są bardzo napakowane w miesiącach letnich i od paru lat kończą się w połowie września lub pod jego koniec. W 2014 i 2015 roku sezon skończył się w ostatnią niedzielę sierpnia, co było dość nietypowym rozwiązaniem w świecie wyścigów samochodowych..
Kto broni tytułu? Scott Dixon. Nowozelandczyk swój szósty tytuł zdobył w sezonie 2020. W samej dekadzie 2011-20, w której od 2012 roku są używane nowe auta z silnikami V6, Dixon zdobył 4 tytuły (2013, 2015, 2018, 2020), pozostałe w 2003 i 2008 roku. W sezonie 2021 może dogonić A.J. Foyta, gwiazdę amerykańskich wyścigów, który zdobył w latach 60. i 70. XX wieku 7 tytułów mistrzowskich. Walka o tytuł w sezonie 2020 toczyła się do ostatniego wyścigu, mimo że Dixon trzema pierwszymi wyścigami sezonu, w których wygrał (Teksas, drogowa wersja Indianapolis Motor Speedway i sobota na Road America), a potem jeszcze popisał się w Iowa, na Indianapolis i w Gateway wypracował sobie w miarę bezpieczną przewagę nad rywalami. Końcówka sezonu jednak była nieco słabsza, a w niej Josef Newgarden nadrobił punkty i miał w ostatnim wyścigu szansę na to, by obronić tytuł zdobyty w 2019 roku. W St. Petersburgu jednak on wygrał, a Dixon był trzeci, a to oznaczało, że Nowozelandczyk weźmie tytuł. Zaledwie 16 pkt dzieliło tych dwóch zawodników po ostatnim wyścigu. W tym sezonie rywalizacja powinna być równie pasjonująca co w ostatniej kampanii.
![]() |
| Czterdziestoletni Nowozelandczyk z trofeum |
Na kogo warto zwrócić uwagę? Oprócz Dixona i Newgardena, którzy będą na pewno faworytami do tytułu, warto przyjrzeć się Coltonowi Hercie (Andretti Autosport). Syn Bryana, byłego kierowcy zarówno IndyCar jak i CART w poprzednim sezonie poczynił duży postęp, mimo że dwa pierwsze wyścigi w karierze wygrał w 2019 roku na Circuit of the Americas i Laguna Seca. Ten drugi wygrany wyścig mógł być zapowiedzią sezonu 2020, w którym prezentował dość dojrzałą jazdę. W 2020 11/14 wyścigów skończył w czołowej dziesiątce, wygrał w Mid-Ohio w niedzielę, był drugi w przedostatnim wyścigu na drogowej wersji Indianapolis Motor Speedway. Poprawił swoją jazdę na torach owalnych, gdzie udało mu się kończyć wyścigi w dziesiątce. W tej kampanii może walczyć o najwyższe cele. Podobnie jak i Will Power. Dla australijskiego czterdziestolatka będzie to czternasty sezon w IndyCar, trzynasty w barwach Teamu Penske. Mimo posiadania zaledwie jednego tytułu mistrzowskiego z 2014 roku (w 2010 i 2011 roku przegrał z Franchittim, w 2012 z Hunter-Reayem, w 2016 z Pagenaud), Power w sezonach 2010-2020 kończył kampanię w czołowej piątce. Zawsze był ważnym graczem, w każdym z sezonów wygrywał przynajmniej raz. Konsekwentna jazda w czołówce, a przede wszystkim duże doświadczenie może być pomocnym czynnikiem dla Aussie. Nie wolno zapominać o Simonie Pagenaud. Francuski mistrz IndyCar z 2016 roku, mistrz Indy 500 z 2019 roku (startował z P1!) będzie jechał swój 10. pełny sezon w IndyCar, siódmy z Teamem Penske. Ostatnie 4 sezony miał w kratkę - gdy był drugi w 2017 roku, to w 2018 był szósty w sezonie, w 2019 był znowu drugi, by w 2020 skończyć sezon na ósmym miejscu. Patrząc na tę tendencję, Pagenaud może wrócić znowu do czołowej trójki. Poprzedni sezon na początku był dość dobry, jednak później przez problemy w Indy 500, Gateway czy Mid-Ohio stawka mu odjechała. W sezonie 2021 potrzebuje bezproblemowej jazdy, bycia w czołówce by móc wrócić na szczyt.
Co u naszych milusińskich z F1? Marcus Ericsson przystąpi do kolejnego sezonu ponownie w barwach Chip Ganassi Racing, a Felix Rosenqvist (nie-milusiński z F1) zamienił ten zespół na Arrow McLarena (z którego odszedł Oliver Askew - bardzo dobra zmiana, Rosenqvist wniesie więcej jakości niż Askew, będą wyższe zdobycze punktowe, być może nawet powalczą o wygrane). W tym samym zespole zobaczymy podczas Indianapolis 500 i poprzedzającego wyścigu GMR Grand Prix na wersji drogowej toru IMS Juana Pablo Montoyę, który po raz kolejny będzie próbował wygrać wyścig. Kolumbijczyk może mieć zakusy na Potrójną Koronę (tak tak, panie Fernando!), bo w tym sezonie startuje także w 24h Le Mans w klasie LMP2. I wcale nie jest bez szans na wygraną ze swoją załogą. A Indy 500 i GP Monako już wygrał. Max Chilton znowu będzie się ścigał w barwach Carlin, jednak tym razem będą to tylko wyścigi na torach drogowych i ulicznych. Takuma Sato pojedzie kolejny sezon z Rahal Letterman Lanigan Racing (zespół, w którym właścicielami są triumfator Indy 500 z 1986 roku Bobby Rahal - jego syn także pojedzie w tym sezonie w zespole - były prowadzący talk show David Letterman, a także biznesmen Mike Lanigan). Japończyk w aucie #30 w zeszłym roku triumfował w Indy 500 i w tym roku będzie starał się potwierdzać, że dalej potrafi jeździć bardzo dobrze i walczyć o wygraną, także i w tym największym wyścigu. Samuraj dzięki dobrym występom skończył kampanię na najlepszym w karierze siódmym miejscu, mimo że przez obostrzenia w podróżowaniu nie mógł wystąpić w otwarciu sezonu w Teksasie. Pietro Fittipaldi wróci po sezonie przerwy do IndyCar i pojedzie tylko w wyścigach na torach owalnych w Dale Coyne Racing w aucie #51 - dzieli je z pewnym Francuzem, którego też dobrze znacie z F1 - ale że Bourdais? Otóż nie, ale czterokrotny mistrz Champ Car Sebastien Bourdais wraca po sezonie przerwy na starty w IMSA do pełnego programu startów w IndyCar w zespole A.J. Foyta. Notabene, w wyścigu Indy 500 w samochodzie z numerem 1, który upamiętnia 60. rocznicę pierwszej wygranej właściciela zespołu pojedzie J.R. Hildebrand, którego chyba wszyscy pamiętają z przegranego wyścigu w 2011 roku na ostatnim zakręcie ostatniego okrążenia przez uderzenie w barierę, z czego skorzystał Dan Wheldon.
Film o dekadzie 2010s jako prawdopodobnie najlepszej w historii wyścigu Indianapolis 500
Debiutanci, czyli rookie. Właściwie jeden z nich jest na cały sezon, a dwóch pozostałych to tylko na rundy na torach drogowych i ulicznych. Pierwszy z nich - Scott McLaughlin. Trzykrotny mistrz australijskich Supercars, dominator tych wyścigów w ostatnich latach zdecydował się zamienić samochody turystyczne na open-wheel. Debiut w St. Petersburgu w finale sezonu 2020 nie zakończył się pomyślnie, kolizja podczas jednego z restartów, a w efekcie DNF i 22. miejsce. "Scotty" jednak w 2020 roku wygrał serię wirtualnych wyścigów IndyCar iRacing Challenge, w tym wyścig na Indianapolis Motor Speedway. W 2021 roku udało mu się wygrać ostatni wyścig na Sebring, ale cały sezon padł łupem Alexa Palou (Hiszpan, w tym sezonie #10 Chip Ganassi Racing). McLaughlin, jako że jedzie cały sezon będzie na pewno rookie of the year, pytanie co pokaże na torze, bo w wyścigach w iRacing można pokazywać majstersztyk. Trzeba jednak pamiętać, że to tylko gra, a to, co się dzieje na torze to real. Mam nadzieję, że będzie kolejną nadzieją Nowej Zelandii w Stanach Zjednoczonych, że Scott Dixon będzie miał godnego rywala ze swojego kraju.. A na pewno sporym wsparciem dla Nowozelandczyka jest to, że swoją przygodę w USA zaczyna z Teamem Penske w aucie z #3, w którym niegdyś triumfował Helio Castroneves.

Kolejny rookie? Jimmie Johnson! Na pewno znacie go z NASCAR, gdzie był siedmiokrotnym mistrzem serii pucharowej. Gigantyczna postać dla amerykańskiego racingu, legenda, przez wiele lat TOP. Tym razem będzie próbował swoich sił na torach drogowych i ulicznych. Samochód #48 w Chip Ganassi Racing będzie dzielił na torach owalnych z Tonym Kanaanem. Brazylijczyk będzie chciał znowu pokazać moc na takich torach, w tym w Indianapolis, mimo że w 2020 roku zakończył wyścig 500-milowy na 19. miejscu. Johnson będzie chciał udowodnić, że jako 45-latek jeszcze może rywalizować na najwyższym poziomie i może nawet notować TOP5 w wyścigach. Trochę wątpię, że będą wygrane, natomiast jeśli chodzi o walkę na torze nie wolno starego wygi skreślać.

Ostatniego rookie fani Formuły 1 znają doskonale - Romain Grosjean. Po sezonie 2020 odszedł z Haasa, kończąc karierę wypadkiem w Bahrajnie, o którym wiele już napisano. "Feniks" udał się do Ameryki, by tutaj pojechać we wszystkich rundach na torach drogowych i ulicznych w barwach Dale Coyne Racing. Owale odpuścił, jego autem pojedzie Pietro Fittipaldi w wyścigach na takich torach. Jest to w pełni zrozumiałe, Grosjean nie chce ryzykować kolejnego urazu, a o taki nie trudno na skutek błędu na torze owalnym. W przeszłości na skutek incydentów życie tracili Dan Wheldon czy Justin Wilson, a o powrót do zdrowia po wypadku na Pocono w 2018 roku walczy w długim i żmudnym procesie Robert Wickens. Grosjean na torach drogowych będzie korzystał ze swojego doświadczenia z Formuły 1, jednak musi pamiętać, że auta IndyCar nie posiadają DRSu, nie posiadają żadnych systemów odzyskiwania energii (jeszcze), auta są dotankowywane na postojach, a kierowca może skorzystać z systemu push-to-pass, by zyskać dodatkową moc silnika, co może pomóc w wyprzedzaniu. Ważne będą umiejętności, a o to się nie boję, Grosjean może pokazać to, czego przez ostatnie parę lat nie mógł pokazywać w F1.

Zmiany techniczne na sezon 2021? Nie ma zmian technicznych, bo auta nadal używają modelu DW12 z modyfikacją elementów pakietu aerodynamicznego z 2018 roku, zarówno do torów owalnych, jak i drogowych/ulicznych. Stosowane opony to bez zmian od dziesiątek lat Firestone, jest komplet opon twardych i miękkich, a także na mokrą nawierzchnię. Od 2020 roku konstrukcje są wzbogacone o aeroscreen, który zabezpiecza kierowców przed latającymi odłamkami z innych samochodów. Można stwierdzić: po co zmiany techniczne? W 2021 roku mieliśmy już zobaczyć nowe auta, ale pandemia sprawiła, że premiera została przełożona na sezon 2023. Także jeszcze przez dwa sezony będzie seria z użyciem samochodów z silnikami V6 o pojemności 2,2l z podwójną turbosprężarką. Od 2023 silniki będą o 0,2l pojemniejsze, a w autach będzie zastosowana technologia hybrydowa. Nie zostaną zastosowane elementy odzyskiwania energii z wydechu (MGU-H), zaś tylko z hamowania (MGU-K), choć tutaj po pierwszych testach pojawia się więcej pytań niż odpowiedzi na jego zastosowanie, ale na torach takich jak Indianapolis Motor Speedway może to dać nawet do 6 mph więcej.
![]() |
| Konstrukcja DW12 IndyCar na torach owalnych w 2020 roku, obecny pakiet aero jest używany od 2018 roku |
Gdzie oglądać IndyCar? W Polsce do 2020 roku serię można było oglądać na streamach zagranicznych. Ramówka Eurosportu 2 jednak głosi, że widzowie w Polsce będą mogli obejrzeć ten sezon na tej właśnie antenie. Pierwsze dwie rundy sezonu - Barber oraz St. Petersburg są już wpisane w ramówkę na 18 kwietnia o 21:00 i 25 kwietnia o 18:00. Także wreszcie będzie można obejrzeć tę serię w miarę cywilizowanych warunkach. Przez wiele lat Eurosport pokazywał serię CART, czy też od 2004 roku Champ Car World Series po bankructwie CART. Do 2007 wyścigi były pokazywane na głównym Eurosporcie czy później na Eurosporcie 2 (w 2007 był taki slogan "new generation sports channel"). Po wchłonięciu Champ Car przez IndyCar w 2008 roku transmisje zniknęły, chyba w 2009 roku Sportklub pokazywał wyścigi, a później w 2012 ponownie w tej stacji można było oglądać IndyCar, ale tylko przez sezon. Od 2013 roku nie pokazywano w Polsce tych wyścigów, a widzowie, jak napisałem wcześniej, zdani byli na streaming zagraniczny, bo seria nie oferowała transmisji np. na jakimś kanale na YT dla państw, które nie posiadają stacji pokazujących serię. Jest więc dobra wiadomość, oby seria nie była pokazywana tylko przez jeden sezon, bo żal byłoby tracić transmisję jednej z najbardziej ekscytujących serii wyścigowych na świecie. W Stanach Zjednoczonych będzie to kolejny sezon pokazywany przez NBC. Sieć pokaże 9 wyścigów na "otwartej" antenie, reszta będzie w NBCSN, które kończy działalność pod koniec tego roku (dlatego też część kontentu, w tym NASCAR będzie przeniesione do kanału USA Network). NBC wygrało przetarg na prawa do transmisji w latach 2019-2021, w tym na wyścig Indy 500, który przez dziesięciolecia do 2018 roku był pokazywany w ABC (w 2018 najniższa oglądalność w historii). Na ten moment nie wiadomo, kto wygra prawa na kolejne sezony, ale można się spodziewać, że także NBC będzie głównym graczem w tym przetargu.
| Ostatni sezon Champ Car, 2007 rok, tor Assen. Seria w 2007 roku startowała międzynarodowo na zasadach FIA, przez co między innymi biała flaga zaczęła oznaczać wolny samochód, a nie ostatnie okrążenie wyścigu. |
Czy warto włączyć IndyCar? Warto, ponieważ seria oferuje bardzo dobry racing, w którym osiągi samochodów są równe, a tak naprawdę decyduje to, jakie kierowca ma umiejętności i czy dobrze potrafi korzystać z tego, co dało auto. Liczne rywalizacje, walki na torze, które w poprzednich sezonach pojawiały się w kompilacjach na YouTube mówią o tym, że naprawdę możliwości batalistyczne są bardzo wysokie. W tej serii kompilacji walk na torze jest więcej niż wypadków, choć i te się zdarzają szczególnie na owalach. Nie można narzekać na nudę, bo też i nieraz stosowana strategia przez zespoły sprawia, że możliwości jest wiele. Czy da się zakochać w tej serii? Da się, bo jest to jedna z niewielu serii, która oferuje walkę na w miarę równych warunkach, dzięki czemu prawie każdy kierowca może znaleźć się w wyścigu w czołowej piątce, a nawet stanąć na podium. Także korzystajcie z tego, że transmisje są dostępne, że ICS będzie można oglądać, bo na pewno da się znaleźć w tych wyścigach masę emocji, których niektóre serie nie gwarantują przez dominację jednego zespołu przez wiele lat i rozjechaną stawkę.
źródło zdjęć: IndyCar..com, YouTube



Komentarze
Prześlij komentarz