Formuła 1 rozegrała już dwa z trzech zaplanowanych na ten sezon sprintów kwalifikacyjnych. Na Silverstone wygrał Max Verstappen, a na Monzy Valtteri Bottas. Uatrakcyjnianie królowej na siłę stało się misją Domenicalego i Brawna. Ale po co zmieniać kwalifikacje, skoro sprint i tak niewiele emocji daje?
W przeszłości F1 przechodziła różne zmiany formatu kwalifikacyjnego. Najdłuższym formatem pozostaje ten, w którym kierowcy mieli godzinną sesję, a podczas niej 12 okrążeń do pokonania. Do końca sezonu 1996 były sesje w piątek i sobotę, od sezonu 1996 do 2002 została jedna, w sobotę o 14:00. Powodowało to sporo przerw na torze, gdzie realizator TV musiał pokazywać garaże. F1 od sezonu 2003 do 2005 praktykowała kwalifikacje jednookrążeniowe. W latach 2003-2004 praktykowano sesję w piątkowe i sobotnie popołudnie (w latach 2004-2005 w sobotę popołudniu i w niedzielę rano). W piątek/sobotę kierowcy jechali w odwróconej kolejności do zajmowanych miejsc w mistrzostwach świata, w sobotę/niedzielę w odwróconej kolejności do miejsc zajmowanych po sobotnim przejeździe w Q. W sezonie 2005 dodawano do siebie czas okrążeń z obu sesji, jednak od GP Europy zniesiono niedzielne kwalifikacje na rzecz jednej sesji w sobotę.
Od 2006 roku istnieje format Q1-Q2-Q3. W 2006 roku jednak wszystkie sesje trwały 15 minut, a kierowcy po zakończeniu czasu nie mogli poprawić czasu okrążenia rozpoczętego przed jego upływem. Od 2007 do 2015-2016 roku kwalifikacje trwały 20-15-10 minut, od 2016 roku trwają 18-15-12 minut. W 2016 roku w GP Australii testowano format eliminacji co 90 sekund, jednak to okazało się większym klopsem niż kariera Takiego Inoue w F1. Takim samym klopsem okazałyby się wyścigi kwalifikacyjne z odwróconym gridem, jednak F1 się z tego wycofała.
Wyścig kwalifikacyjny, a właściwie to sprint odbywa się w sobotę na dystansie 100 km, jest to 17-18 okrążeń toru. Kwalifikacje do niego są rozgrywane w tradycyjnej formule trzech segmentów późnym popołudniem w piątek, tyle że zwycięzca kwalifikacji jest "best qualifier", a nie "zdobywcą pole position". A jest nim triumfator sobotniego sprintu. Dostaje poza tym 3 pkt do klasyfikacji generalnej, a dwóch następnych kierowców kolejno 2 i 1 pkt. No i tak naprawdę to tyle. W sezonie 2021 rozegrano te wyścigi na Silverstone i Monzy, a plan przewiduje sprint również na Interlagos. W 2022 jest plan rozegrania w trakcie 1/3 rund w sezonie sprintów. Pomysłowość co do nagród dla TOP3 jest ciekawa - na Silverstone zwycięzca dostał wieniec laurowy, niczym triumfatorzy Grand Prix do lat 80., a na Monzy medale (bo nawiązanie do osiągnięcia włoskich sprinterów na igrzyskach w Tokio). Wyścigi również mają inną prezentację gridu w TV niż Grand Prix, na Silverstone były to także punktory nad kierowcami z ich skrótami, jednak na Monzy te zostały również zastosowane podczas niedzielnej rywalizacji.
Po co Formule 1 sprint kwalifikacyjny? By zainteresować młodych ludzi. Padają też takie myśli, że to dlatego, że młodzi ludzie są zmęczeni 90-minutowymi wyścigami. Panowie Brawn i Domenicali. Nie widzę takich opinii, że młodzi ludzie są tym zmęczeni. Znam wielu z nich, którzy oglądają Grand Prix, którzy nawet oglądają wyścigi endurance, które trwają nieraz nawet 24 godziny. Mówienie takich myśli jest absurdalne, bo najpierw trzeba zrobić research, a potem dopiero je formułować. Można rzucać słowa na wiatr, tyle że to nikomu nie służy. Wiadomo, pomysł sprintu o ile zwrócił się marketingowo na Silverstone, to na Monzy nie było już tak kolorowo pod względem kibiców. I pod względem emocji nie było też wybitnie. Bo o ile na Silverstone zachwycało przebijanie się Fernando Alonso i start Verstappena i Hamiltona, to na Monzy ekscytujące było co najwyżej pierwsze okrążenie i to tak na siłę, bo nie wiem, czy rajcują was wypadki z prędkością 280 km/h z wpadającym przednim skrzydłem pod koła. Naciągając to, może też i nieudolne próby dogonienia Norrisa przez Hamiltona.
Myślę, że sprint kwalifikacyjny okazuje się tym, czego oczekiwała spora część fanów, czyli klapą Fakt, że telewizyjnie realizacja jest znacznie ciekawsza niż to jest przy zwykłych Grand Prix. I wyścig sprinterski zawsze jest większą liczbą emocji w weekend, bo zawsze jeden trening mniej. Nie wiemy jednak tego, co da z siebie rewolucja techniczna w 2022 roku, czy różnice między autami będą mniejsze i więcej stajni będzie w stanie walczyć o zwycięstwa i podia. Jeżeli jednak okaże się klęską i prawdą będzie to, że od tego modelu, który pokazano konstrukcje zespołów się diametralnie różnią i one zyskają na szarych strefach, to F1 będzie miała kolejny problem. Bo zmniejszanie liczby różnic między zespołami powinno być priorytetowym zadaniem Formuły 1, a nie zmiana formatu kwalifikacji. Reverse grid, a tym bardziej sprint kwalifikacyjny nie rozwiązuje w żadnym stopniu współczesnych problemów tej serii. Można uatrakcyjniać, dodawać kolejne nagrody, z których kierowcy nie będą mieli żadnego profitu. Ale też można zmienić konstrukcje na takie, które pozwalają na ciekawą, równą walkę na torze. Tak powinno być.
Co do kwalifikacji - być może na niektórych torach powinien być inny format zamiast 3 segmentów. Na takich szybkich torach jak Monza czy short trackach jak Sao Paulo, Zandvoort, Barcelona, Monako czy Red Bull Ring kwalifikacje mogłyby mieć formułę jednookrążeniową (może nie z odwróconą kolejnością generalki do tych okrążeń, a bardziej ustawioną dzięki losowaniu). Dzięki temu nie dochodziłoby do traffiku na torze, który nieraz uniemożliwia czyste rozpoczęcie okrążenia. Na innych torach mogłyby być 3 segmenty albo od bólu ten sprint. Bo problem korków na torze jest poważny i tego problemu żaden sprint nie rozwiąże, nawet i reverse grid nic tutaj nie wskóra. Potrzeba zmian, bo żaden z pomysłów, jaki prezentują panowie Domenicali i Brawn nie są takimi, które mogłyby satysfakcjonować fanów Formuły 1. Wystarczy zaimplementować może nawet format grup z kwalifikacji IndyCar albo grup z kwalifikacji Formuły E (choć tam też szykują się zmiany). Od razu rywalizacja i wymieszanie stawki mogłoby być znaczącą zmianą dla przyszłego przebiegu wyścigu.
Tylko czy jest wola zmian w Formule 1 i czy będzie, jeżeli stwierdzą, że sprint kwalifikacyjny w 1/3 rund w 2022 jest w sumie okej albo że jednak trzeba to wyrzucić do kosza? Czas ucieka, a kalendarze na następny sezon muszą być już przedstawione, także i radzie FIA. Wnioski wyciągnijcie sami, co byłoby lepsze dla Formuły 1.
Komentarze
Prześlij komentarz