Przejdź do głównej zawartości

#152 Czasem wietrznie, czasem nie, czyli Ruka 2021 w pigułce + Biśla Gate

 Przed rozpoczęciem się weekendu popełniłem mema:

Nie pomyliłem się przynajmniej w części, prognozy też się nie pomyliły. Niektórzy zawodnicy za to skakali tak se, Ryoyu wrócił do siebie z sezonu 18/19, z drugiego konkursu wykluczył go test pozytywny, wygrał sobie Lanisek, a Polska nadal była w kryzysie. No to parę słów o Ruce.

KWALIFIKACJE PIĄTKOWE

A w piątek rządził Ryoyu Kobayashi, który pofrunął 147 metrów. Nie było czego zbierać i Ryoyu wziął 3 tysiące franków z tych kwalifikacji. Za nim byli Daniel Huber, 141,5m, a poza tym dobry dzień i Pius Paschke. W TOP5 byli także Naoki Nakamura i Stefan Kraft. U obu w kwalifikacjach była super forma. Nie ma tutaj Graneruda, w sobotę też go nie było, bo przepadł w kwalifikacjach. 111,5m, bardzo chwiejny dzień, pierwszy trening też na 111m, w drugim było ciut lepiej. Granerud w piątek był nie do poznania.  Do konkursu awansowali też tacy giganci jak Foubert, Bresadola czy potężny Turek Ipcioglu, który był czterdziesty szósty.  Nie wszedł między innymi Aalto, a z gospodarzy - Finów awansował tylko Niko Kytosaho. Bieda, panie, bieda.

Polacy? Tak se. Najlepszy - Stoch, 125,5m, a w treningach były dwie próby 134,5m. Poprawił się nieco Andrzej Stękała.  Żyła i Kubacki skakali słabo, Kuba Wolny także dość przeciętnie. Olek Zniszczoł skorzystał na odpadnięciu Graneruda i tak w sobotę było sześciu Polaków. Nie przeszedł Stefan Hula, który zaliczył hat-tricka nieawansowań do konkursu w tym sezonie.

Piątkowy apel poległych:


 SOBOTA

Polska nadal "w formie". Kamil Stoch był jedynym wyróżniającym się Polakiem w sobotę. 134/128m. Kamil był ósmy, mógł być nawet na podium. Nie był zadowolony ze swoich prób, tak jak Piotr Majchrzak zauważył na Sport.pl, nie trafił w próg. Bo gdyby Stoch trafił, to by odleciał poza 140 metr. I byłoby podium, a nawet szansa na "czterdziestkę". Stoch na razie dowozi Polakom największe zdobycze punktowe. Żyła był 23. Cudem było to, że awansował do drugiej serii. Bo o ile odległościowo było świetnie, tak stylowo był blamaż. Same piętnastki, iluzoryczne szesnastki. Stylu Żyła w sobotę nie miał. W finale nie było Kubackiego, Zniszczoła, Stękały oraz Wolnego, który totalnie spaprał swój skok. Pewnie i tak skoczą w Wiśle, ale Doleżalowi powinna zapalać się teraz lampka, że jest coś nie tak. Polska w sobotę była siódma w Pucharze Narodów. Tak, Polacy spadli.

Kto wygrał? Było blisko, by wygrał ktoś inny, ale wygrał Ryoyu Kobayashi. 20. triumf w Pucharze Świata, wyrównał wynik Andreasa Goldbergera, też sponsorowanego przez Red Bulla. A Ryo latał 138,5/143m. Szczególnie ta druga próba zrobiła wrażenie na sędziach, jeden z nich przyznał mu dwudziestkę, która nie liczyła się do noty końcowej. Napisać, że był we własnej lidze to za dużo, ale od piątku potwierdzał świetną formę i w sobotę postawił kropkę nad "i". Lanisek był drugi, 141/140m, znowu pierwsza wygrana mu uciekła sprzed nosa, znowu gdy skakał jako ostatni. Jednak co się odwlecze... Poza tym świetna forma tego dnia. Eisenbichler uzupełnił podium, 136,5/132m. Tak, 132m dały mu podium, bo w drugiej serii z warunkami dział się niezły cyrk. W TOP5 też Kraft i Geiger, którzy przebili się z pozycji w TOP10, Geiger po sobocie nadal był liderem Pucharu Świata.

 

 

Peier się przebił. Peter Prevc też. Kos z życiowym wynikiem. Wielka trójka największych awansów w drugiej rundzie. Peier awansował o 14 pozycji i skończył szósty. Drugi skok - 141,5m, kapitalnie to wyglądało, a potem zawodnicy klepali bulę albo skakali poniżej 120m i to dawało mu możliwość przebicia się. Zresztą, cały weekend dobry dla niego. Zresztą warunki nie dopisywały. Prevc przebił się o 17 pozycji i skończył 11. 125m w drugiej rundzie, ale z takim skokiem można było w niej wiele zdziałać. Poza tym dobry powrót świeżo upieczonego ojca!  A Kos z życiówką. 127m w drugiej rundzie, P30 po pierwszej rundzie, P15 po drugiej. Tak się odrabia, bardzo solidny powrót Kosa, a także najlepsza lokata w karierze w Pucharze Świata. Może być lepiej? Pewnie tak, ale poczekałbym na konkursy z mniej zwariowaną drugą serią.

Hoerl nadal lubi spadać. Tym razem 11 pozycji w dół. 138 w pierwszej rundzie, a w drugiej jedyne 109m. I co mógł zrobić Jan Hoerl? Znowu się spalił, warunki nie pomogły w drugiej rundzie, w efekcie kolejny raz spadł mocno w dół. To już nie jest przypadek, bo w Niżnym Tagile też mocno spadał. Niedziela miała pokazać, czy tendencja się będzie trzymać.

Nie ma Norwegii w Ruce w dziesiątce bez Graneruda. Norwegowie dostosowali się dyspozycją do dziewczyn z Niżnego Tagiłu. Tylko w niedzielę Stroem była w TOP10. W sobotę u panów Johansson był dwunasty. I choć w pierwszej rundzie było 140,5m, tak w drugiej warunki sprawiły, że było jedyne 113m. Tak oto Wąsacz nie miał prawa być w czołowej dziesiątce.  Osiemnasty Forfang, a dwudziesty dziewiąty Tande. Wiatr ich trochę powykluczał, ale nie dało się też stwierdzić, że skoki były dobre, bo nie były. Poza tym norweska tragedia w pierwszej rundzie. Lindvik 39., bo 113,5m,  43. Villumstad, bo 115m, punkty poza tym za wiatr, a ostatni, 48., Fannemel, ale tu było klepnięcie buli i 93m. Powodów do optymizmu brak, ale była jeszcze niedziela.

Sadriejew zdobywa punkty poza Rosją! Pucharowa młodzież, tak jak wyżej wspomniany Kos chociażby, dowiozła punkty. 19. miejsce, najlepsze w karierze w Pucharze Świata.129,5/120,5m. Sadriejewowi dzięki spadkom innych zawodników prawie nic się nie stało w kontekście pozycji końcowej. Aha, Mankow też mógł punktować z tej zdolnej rosyjskiej młodzieży, ale Mika Jukkara był dla jego kombinezonu bezlitosny. Rosja mogła zdobyć tyle samo punktów co Polska, ale generalnie punkty Klimowa i Sadriejewa to za mało.

Francja i Italia w konkursie! A właściwie to w pierwszej rundzie. Najlepszy był Giovanni Bresadola - 116m, 40. miejsce, od piątku stabilne skoki na kwalifikację i takiż wynik w konkursie. Foubert nieco gorzej, 42. miejsce, 113,5m. Też skakał dość podobnie i tak naprawdę oczekiwanie czegoś więcej mogło spełznąć na niczym. Mimo wszystko wynik dość okej i w niedzielę trzeba było oczekiwać podobnych rezultatów od obu z tego zacnego grona.

Gospodarze? A właściwie jeden gospodarz - Kytosaho. I co z tego, że skakał Kytosaho? Skoczył 121m. To jednak starczyło na 36. miejsce. Na finał trzeba było skakać 2-3 metry dalej. Fińskie skoki są w potężnym marazmie i niewiele się zapowiada, by cokolwiek się zmieniło.

NIEDZIELA

W niedzielę, a jakże! Najpierw kwalifikacje i Skrzypek Na Czele. Geiger odfrunął na 143,5m i triumfował. Hoerl, Eisenbichler, AMMANN i Kraft byli za nim. Poza tym świetnie Sadrejew, który był dwunasty. Ilu Polaków w konkursie? Pięciu, najlepszy Piotr Żyła. Kamil trochę odpuścił skok kwalifikacyjny, ale awansował. Czterech Polaków było w trzydziestce, powody do optymizmu były. Tych nie mieli Norwegowie, a szczególnie Granerud, który drugi raz z rzędu odpadł, więc po zwycięstwie ustanowił pierwszą taką serię w historii PŚ. Gdzie jest Ryoyu? Ryoyu nie ma i nie będzie w Wiśle. Dostał pozytywny test na obecność koronawirusa, mimo że jest podwójnie zaszczepiony, a wirusa przechorował ponoć w lipcu. Test domowy miał negatywny. Zabrakło więc triumfatora z soboty w niedzielnej rywalizacji. Koronabingo trafiło na kolejnego zawodnika. FIS powinien zmienić procedury. Ale chyba na to już za późno, bo to trzeba było zrobić przed sezonem.

Niedzielni polegli:


Polacy w niedzielę nie zachwycili. To znaczy - zachwycili w kwalifikacjach, bo pięciu awansowało do konkursu, czterech było w trzydziestce. W konkursie jednak dramat, mimo że były dalekie skoki. Piotr Żyła w pierwszej rundzie 140,5m, Kuba Wolny 130m. To dawało odpowiednio ósmą i 28. pozycję po pierwszej rundzie. Kamil Stoch przepadł, Olek Zniszczoł przepadł, Dawid Kubacki przepadł. U Kubackiego błąd techniki, Zniszczoł skoczył daleko, ale zabrakło metrów, Stoch był w grupie zestrzelonych zawodników przez błędy przeliczników i nagły, silny wiatr. W drugiej rundzie totalne załamanie Żyły - 112m, 27. miejsce na koniec konkursu. A Wolny leciał 132m, co dało 23. miejsce. Od Polski więcej punktów, dokładnie to o jeden, zdobyła Estonia. Dzwonek alarmowy? Jak najbardziej. Dzieje się źle. W Wiśle nie spodziewam się przełamania, ale byloby dobrze, gdyby było. Coraz bardziej nad Polską unosi się widmo sezonu 15/16. Stoch zresztą zanotował najgorszy wynik od sezonu 15/16, kiedy to był 41. w niedzielnym Sapporo. Wtedy ostatnio kończył konkurs w piątej dziesiątce. Są ogromne powody do niepokoju. Technicznie trzeba poprawić wiele. Stoch musi trafić w próg. Żyła technika, tak jak i Kubacki. Kto w drużynie w Wiśle? Wolny, Żyła, Stoch i pewnie czwartego do pokera wyłonią kwalifikacje. Czy los przekorny da formę? Wierzę, że w tym sezonie nadejdzie. Bo nadejść musi.

Kto był najlepszy? WRESZCIE Anże Lanisek. Wiele osób czekało na ten triumf. Anże pewnie też. Już bywał na prowadzeniu po pierwszej rundzie parę razy i kończył konkursy na drugim miejscu. Teraz udało się wygrać pierwszą rundę z szansą na pobicie rekordu punktowego Koflera, skakał 147m, w drugiej rundzie 135m. Warunki nie pozwoliły na bicie rekordu, pozwoliły za to, tak jak i ten skok, na pierwszy triumf w karierze, zresztą bardzo zasłużony dla najrówniejszego zawodnika w ten weekend. W ogóle, fantastyczne nagrody dla zwycięzcy - cztery kubki na kawunię. Szarpnęli się organizatorzy w Ruce! Ale lepsze kubki niż nic. Noty też super, bo była dwudziestka. Geiger drugi! "Skrzypek" atakował z czwartego miejsca, 138m w pierwszej rundzie, a w drugiej 142,5m. Geiger na podium to widok standardowy jak na obraz dwóch pierwszych weekendów Pucharu Świata. Eisenbichlera zostawiam na potem. Lindvik czwarty, 138,5 razy dwa, najlepszy występ norweski w ten weekend, nie ma się do czego przyczepić, Marius skakał fantastycznie, tylko szkoda, że dopiero w niedzielę. Cene Prevc uzupełnił piątkę, 143/136m, był trzeci po pierwszej rundzie. Można żałować tego, że nie było podium, ale metrów zabrakło w drugiej próbie, tam trzeba było bodaj skakać ponad 139m. 


Eisenbichler Green Light Gate. Przed drugim skokiem mieliśmy zamieszanie związane z zapaleniem zielonego światła dla Markusa Eisenbichlera. Eisenbichler drugi raz siadł na belce (pierwsze podejście skończyło się światłem czerwonym), czekali na warunki. Paliło się żółte światło, po czym na krótko, około 2 sekund, zapaliło się zielone, po czym zniknęło. Trener Niemców Stefan Horngacher machnął chorągiewką, Eisenbichler ruszył. Zajął trzecie miejsce w konkursie. Sędziowie w poprzednim sezonie dyskwalifikowali za start na czerwonym świetle. Tutaj zero akcji. Podwójne standardy, błąd Borka Sedlaka, który zapalił zielone światło na taki zbyt krótki czas czy błąd Horngachera, który wierząc w to, że zielone będzie się palić przez 10 sekund machnął Eisenbichlerowi chorągiewką? Ja mimo wszystko obstawiam błąd Sedlaka. W innym przypadku zielone światło paliłoby się 10 sekund, tutaj musiało dojść do jakiegoś niefortunnego błędu. A jeśli nie błąd, to dlaczego brak wniosku o dyskwalifikację?

A już pominąwszy powyższą sytuację, bardzo dobry weekend Eisenbichlera, w niedzielę to potwierdził. 145 i 135,5m. Dalekie, świetne stylowo skoki i potwierdzenie wysokiej formy reprezentacji Niemiec. Super, że był trzeci, pierwsze w sezonie podwójne podium Niemców. Trzeba powiedzieć to otwarcie, Niemcy pokuszą się o parę dubletów w tym sezonie. I pewnie one będą autorstwa duetu Geiger-Eisenbichler.

[poniżej pokaz slajdów]





Kraft znowu wraca z zaświatów. 19 pozycji zysku, 7. miejsce w konkursie. Stefan Kraft fuksem awansował do drugiej serii, 123m. W drugiej jednak totalne odkucie, 138,5m i wspinaczka kosztem spadających przed punkt K lub zieloną linię zawodników. To samo Stephan Leyhe - 126/139,5m. Z P24 na P9. Sadriejew 10 pozycji w górę, P12 na koniec, 135/140m. By zwojować coś w tym konkursie, trzeba było skakać 138 metrów. Poziom rywalizacji był niesamowicie wysoki.

Peter Prevc i Wellinger wracają do TOP10. Peter Prevc wraca pierwszy raz od 10 marca 2020 roku i konkursu w Lillehammer, w którym był piąty. Tutaj był szósty. 142/134m. Jak na powrót Pero pokazał fantastyczną moc. Od samego początku weekendu imponował, tylko brakowało postawienia kropki nad i. Myślę, że jeszcze nie raz da takie powody do radości w tym sezonie, będzie może nawet szansa na to, by stanął na podium. W przypadku Wellingera to był powrót po 3 latach - ostatnio 25 listopada 2018 roku w Ruce był na podium i to była jednocześnie jego ostatnia wizyta w TOP10. 132,5/138,5m. Mistrz olimpijski z Pjongczangu powoli się odbudowuje i choć tutaj trochę niesprawiedliwość końcówki rywalizacji dla niektórych mu pomogła, tak jednak Andi wreszcie pokazał dobre skoki.

Artti Aigro silny jak nigdy? Otóż nie. Może po prostu ma szczęście do Ruki. Jego pozycje w ostatnich latach: 18/19 - P39, P19 19/20 - P38 20/21 - P14, P30 21/22 - NQ, P18. Czy to przez to, że Estończycy trenują w Finlandii? Być może. Aigro jednak pokazał dobre próby, 131/133m. Stabilnie się prezentuje w Ruce, więc nie patrzyłbym na to tak, że on jest silny jak nigdy. Po prostu zna dobrze obiekt i stąd wyszedł mu kolejny dobry konkurs. 

(tutaj miałem powtórzyć akapit o tym, że nie ma Norwegii bez Graneruda, w sumie to się też tu potwierdza, Lindvik czwarty, a potem Fannemel, Tande i Villumstad w trzeciej dziesiątce (P25, P26, P30), Johansson ostatni, bo zestrzelony, nie jest dobrze panie Stoeckl, ale może Wisła da przełamanie)

(spadków Hoerla też nie będę komentował, bo w sumie jego dwa skoki jakieś wielkie w niedzielę nie były, ale ten drugi totalnie spaprany - 104,5m, typowy Hoerl w 21/22)

Fannemel w punktach pierwszy raz od 2019. Dokładnie to od 17 marca 2019 roku. Wtedy był 26. w Vikersund.  W niedzielnej Ruce był pozycję wyżej, bo 25.  Pierwszy skok był wybitny, 137,5m i miał szansę być nawet w okolicach TOP10, jednak zwiało go w drugiej próbie i 124m sprawiły, że spadł. Przełamanie? Byłoby fajnie. Wisła pokaże, jak jest naprawdę, ale Fannemel daje jakieś małe powody do optymizmu.

Gospodarzy dwóch - Aalto i Kytosaho, obaj przepadli. Kytosaho skoczył 127,5m i około 3 metrów zabrakło mu do awansu do finału, był 35. Aalto nie przypominał w ogóle siebie z poprzednich sezonów, bo 110m, 47. miejsce to nic w porównaniu do tego, ze potrafił kończyć konkursy w czołowej piętnastce. Finlandia od siebie wywozi zero. A szkoda, bo w Ruce byli kibice! Tak jest, byli kibice!

Czy druga runda powinna być odwołana? Były na to szanse w Ruce. Myślę, że nie byłoby krytyki sędziów, gdyby ona była odwołana. Warunki mocno wypaczyły rywalizację, no może poza sporą częścią TOP10.  Było oczekiwanie na dobry wiatr (czego zabrakło w pierwszej rundzie), nieraz były pokazywane rozmowy Sedlaka z Pertile. Miałem nadzieję, że druga runda będzie odwołana, jednak step by step pociągnięto to do końca. Mam ambiwalentne uczucia, no ale do tego przyzwyczaili nas sędziowie w paru poprzednich kampaniach, że nie cofną się ani o krok (minus niedzielne Kulm 2020).

ZA TYDZIEŃ WISŁA, SKOKI W TVP, SZANSA POLSKI NA PRZEBUDZENIE MOCY, A GEIGER BĘDZIE BRONIŁ PLASTRONU LIDERA, BO LANISEK NACIERA

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...