Przejdź do głównej zawartości

#154 Częściowe przełamanie w Klingenthal

 Klingenthal było miejscem częściowego przełamania Polaków. Mimo że było ich tylko czterech, to skoki były dość dobre. Geiger nadal na czele, ale pewien Samuraj po fińskiej kwarantannie szarżuje!

PIĄTKOWE KWALI

W piątek triumfował ten, który wrócił z kwarantanny - Ryoyu Kobayashi! 133m. Akcja #UwolnićRyoyu nie poszła na marne. Za nim byli Geiger i Kamil Stoch! Mistrz od początku skakał świetnie, a w Q było 130m. Peier, Wellinger i Ammann uzupełnili szóstkę. Tak, Simi znowu wskoczył do czołówki. Słabsze skoki zanotowali między innymi C. Prevc czy Lanisek, ale w przypadku Laniska bardziej to był błąd. Polacy z kompletem w konkursie, bo Żyła był dwunasty, Wąsek osiemnasty, a Zniszczoł czterdziesty piątki. Wąsek zanotował świetne kwalifikacje, pewnie przed nimi nikt by go w czołowej dwudziestce nie umieścił. Od awansu odbili się między innymi Turcy. Było tak blisko awansu Cintimara i Ipcioglu. Tak, w tej kolejności, bo Cintimar był lepszy od Fatiha.

Piątkowi polegli:

SOBOTNI ZAVOD

KAMIL STOCH WRESZCIE NA PODIUM. Stało się to w sobotę w Klingenthal. Kamil trzeci, 132/133m. I nic, że po swoim skoku spadł za Graneruda. Słabsze skoki Ryoyu i Fettnera pomogły Kamilowi razem z Granerudem wejść na podium. Podium numer 80 w karierze, więc ma ich tyle samo, ile Simon Ammann. Jest czwarty w klasyfikacji wszech czasów, lepsi są tylko Ahonen, Małysz i Schlierenzauer. Gigant. Wreszcie zadziałało. Jeden element doszedł do głosu i mamy to. Piotr Żyła siedemnasty, 130,5/130m, też u niego coś zadziałało, jednak sam zawodnik nie był zadowolony, bo brakowało luzu. A gdyby on był, to Piotrek, być może, walczyłby o TOP10. Paweł Wąsek też zapunktował! Jeden punkt za P30, co prawda, ale coś. 128/118m. Wielu zawodników wycinało na początku drugiej serii. Jednak hej, wprowadziliśmy 3 Polaków do finału. Olkowi Zniszczołowi się to nie udało, ale była nadzieja na lepszy wynik następnego dnia.

Kto triumfował? Stefan Kraft! 22. wygrana w Pucharze Świata, powrót na zwycięską ścieżkę. 138/130m, 130m wystarczyło w drugiej próbie, by wygrać te zawody. Kraft potwierdza super formę na początku tego sezonu i jest to naprawdę imponujące z jego strony. Granerud wrócił na podium, bo był drugi, 136/137,5m. Zdecydowanie najdalsze skoki dnia, mimo że inny bohater skoczył trochę dalej. Po małym kryzysie powiew optymizmu w obozie Norwega. Poza tym 0,1 przed Stochem. Kamil powiedział "niech ma". No to ma. Te 80 pkt będzie niezwykle cenne. Geiger i Eisenbichler uzupełnili piątkę, na czwartym miejscu, w drugiej serii latali 135 i 139m,  Wellinger szósty! Najlepszy wynik w sezonie. 11 pozycji zysku, 130/139m. Odlot w drugiej próbie, który dał mu spory awans. Dobra robota, Andreas! Widać, że wraca. A to jest dobry moment, by wrócić. Podium w tym sezonie? Kwestia czasu.


RYOYU OSZUKANY!!!!111111ONEONE A może po prostu spadł, bo były małe różnice w stawce i zielona linia przestała być jakimkolwiek wyznacznikiem? Pewnie i tak. Ryoyu skakał dobrze po powrocie, 136,5/132m. Dobre próby dały mu siódme miejsce. Dlaczego siódme? Bo Wellinger skoczył 139m, Eisenbichler 137m, a Geiger 135m. Różnica odległości, też i różnica punktowa. Oszustwo? Raczej nie. Fajnie jakby stanął na podium, ale ten skok był wyraźnie krótszy od tych, które w tamtym momencie były czołowymi. Poza tym też stylowo była strata punktu. Ja wiem, że serce chce u niektórych więcej, ale czasem trzeba odsunąć swoje poglądy i spojrzeć racjonalnie na wyniki. I wtedy widać więcej.

Hoerl dziesiąty i nic nie spadł! Fettner zaś -14.  Dobre zawody pierwszego Austriaka. 132/134,5m, nic nie stracił, nic nie zyskał. Bardzo stabilnie w jego wykonaniu to wyglądało i na pewno znacznie stabilniej niż na początku sezonu. Fettner był drugi po pierwszej rundzie. 135,5m. To musiał być skok na miarę wysokiej pozycji po pierwszej rundzie. Drugi skok jednak 125m i nie było to na miarę jego marzeń. Stąd taki zrzut, który zniszczył jego marzenia o pierwszym podium od prawie 5 lat.

Słowenio, dokąd zmierzasz? Bardzo słaby konkurs w wykonaniu Słoweńców. Najlepszy? Timi Zajc, dziewiętnasty. Lanisek dwudziesty, Cene Prevc dwudziesty drugi, Peter Prevc dwudziesty piąty. Powodów do optymizmu po sobocie było zero, ale była jeszcze niedziela. W sobotę nie skoczyli na miarę ich możliwości, choć po Lanisku trzeba było się tego spodziewać, bo w piątek już skakał dość przeciętnie.

NIEDZIELNE SKAKANIE

 W niedzielę zonk. Ryoyu triumfował, Peier był drugi, a trzech Polaków awansowało do konkursu - Żyła, Wąsek i Zniszczoł. Gdzie Kamil? Ostre zapalenie zatok pokonało go i nie był w stanie w niedzielę uczestniczyć w rywalizacji. Dlatego też nie było mistrza na starcie. Był za to Włoch, był za to Ipcioglu ponownie! Dean też awansował. W konkursie Ipcioglu był 34., a Dean 35. Życiówka dla obu zawodników. Turcja może być dumna z Fatiha!

Jeden potężny Polak w finale. I tylko jeden. Byłby też Wąsek, ale dyskwalifikacja za kombinezon. Piotr Żyła awansował do finału, zdobył punkty. Był czternasty. 124/129m. To chyba wszystko, co Piotr mógł zrobić. Maksimum możliwości. Dał radę. Szkoda dyskwalifikacji Pawła, bo byłoby więcej punktów. Szkoda zatok Kamila. Ale zdrowie nie wybiera. Mimo wszystko dobry weekend Polaków. Wreszcie to można napisać. Poza tym Piotr zalicza postęp, więc kto wie, może w Engelbergu będzie TOP10?

RYOYU TYM RAZEM WYGRAŁ! 129,5/139m. Dwa świetne skoki, poza tym kwalifikacyjnym. W niedzielę był w absolutnym gazie. Jest wygrana numer 21, zasłużona. Poza tym Norwegia. Dużo Norwegii. Tande wraca na podium! 130,5/141,5m. Drugi skok nieprawdopodobny, ale niesamowicie skuteczny. Lindvik trzeci, awans z P6, 126/141m. Johansson, Granerud, Forfang w TOP6. I tak naprawdę to był weekend przełamania Norwegii. Wreszcie zanotowali super wynik i wprowadzili pięciu zawodników do TOP10. Mega wynik. Dla brata Ryoyu także. Junshiro był dziewiąty, Pierwszy raz w TOP10 od Wisły 2019 i 10. miejsca na inaugurację sezonu 19/20. Długo czekał, ale było warto, by skoczyć dobrze w niedzielę i zająć wreszcie miejsce w topce. W ogóle, bracia w TOP10. Ciekawa historia. Chyba pierwsza taka od Prevców.


Niemiecki dramat w dwóch aktach. I o tym świadczy to, że tylko Schmid był w TOP10. P8. Jako jedyny skakał na TOP10 w niedzielę. Resztę wycinały warunki w pierwszej rundzie, więc nie byli w stanie zdobyć dobrego wyniku. Tak wyrzucono Leyhe, Wellingera i Geigera, a także Paschkego. Eisenbichler nie znalazł się w drugiej rundzie. Wspomnieni wyżej zawodnicy skoczyli 132, 133,5, 134 i 124,5m. Dla Geigera i Laniska sytuacja w PŚ się trochę komplikuje, bo Lanisek stracił drugie miejsce na rzecz Ryoyu, a Geiger rozwalił przewagę i samuraj ma do niego już tylko 98 pkt straty. Jeden konkurs, a realia Pucharu Świata wywrócone do góry nogami.

Sadriejew ratuje honor Rosjan! Rosjanom nie poszło w Klingenthal zbyt wybitnie, za to Danił Sadriejew w niedzielę potwierdził swoją klasę. Piąty konkurs w punktach i wyrównanie życiówki. 12. miejsce, 125,5/131m. Byłoby dziesiąte, gdyby poleciał trochę dalej, bo był dziesiąty po pierwszej rundzie. Jeszcze przed nim wielkie dni chwały, TOP10 przyjdzie na pewno w tym sezonie, co do tego jestem przekonany w 100%. Poza tym Nazarow na P24, 121,5/125m. Dobry dzień skoczka z Moskwy i są punkty, co ważne.

Attenzione, Forza Italia w punktach! Co prawda, gdyby nie beznadziejność pierwszej rundy i warunków by tego nie było, ale mamy to. Bresadola na P30. Jest punkt, był na P23 po pierwszej rundzie.116,5/119,5m. 119,5m to było za mało, by coś zwojować przy dalszych skokach między innymi Geigera. Zdobył punkt, którego nie zdobył Tkaczenko, który był 31., ale awansował do finału, bo trzech zawodników było na 29. miejscu. Takie to Fikołki i Salta były w Klingentthal w niedzielę. Bresadoli punktu gratuluję, zobaczymy, czy Italia zdobędzie więcej punktów w tym sezonie. Obstawiam, że tak, ale niewiele.

A JUŻ OD PIĄTKU ZAWSZE POTĘŻNY ENGELBERG, ANIOŁY ZSTĘPUJĄCE Z NIEBA, JAK NAPISAŁO CORRIERE DELLA SERA, POLSKA DALEJ SIĘ PRZEŁAMUJE, A W PUCHARZE ŚWIATA LOSY ŻÓŁTEGO PLASTRONU GEIGERA ZAGROŻONE.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...