Przejdź do głównej zawartości

#161 Cztery Skocznie 21/22: Bischofshofen, Złoty Orzeł dla cesarza Ryoyu, ale konkurs dla Hubera!

 Ryoyu Kobayashi 20 lat po pierwszym w historii Wielkim Szlemie Svena Hannawalda wygrał drugi raz Turniej Czterech Skoczni, ale bez Szlema. Niemniej to wielkie osiągnięcie Japończyka. Daniel Huber za to z premierową wygraną!

CZWARTKOWE KWALI

W kwalifikacjach, które były o 14:30 i sypał śnieg najlepszy był, a jakże, Kobayashi-san! Ryoyu poleciał 137,5m i z palcem w nosie wygrał te kwalifikacje. Jednak najdalej skakał Eisenbichler - 139,5m i był drugi, a za nim Lindvik i Hoerl. U Dawida Kubackiego coś przeskoczyło i był dziesiąty! 134,5m. Niestety, czekała go para z Piotrem Żyłą, który był dopiero 41.(125m). Stękała był 35. i walczył w parze z Aignerem. Super się zaprezentował Roman Koudelka - 17. miejsce i 135 metrów "elektriczki". Nie poszło za to Granerudowi, który był 32,  a także Geigerowi, który był 37. Przepadł Nakamura, Wolny, Wąsek czy Trofimow, a najlepszym Kazachem okazał się Wassiljew. Młodzież leje Tkaczenkę i Muminowa!


Polegli:



Pary KO:

 

ZAVOD NUMER CZTERY - I OSTATNI W TCS

Polska zaskakująco dobrze! To znaczy - tak było po pierwszej serii. Wtedy Żyła był 15., a Kubacki 17. Do Kubackiego jednak wróciły demony przeszłości i druga próba nie poleciała, bo wcelował w stary próg. Skończył 27., 128/123m.  Mogło być fajnie, skończyło się tak sobie. Jednak jakiś mały progres wykonał Dawid w ostatnim akcie TCSu. Piotr Żyła za to trzynasty! 128/134m. Druga próba fantastyczna, dała mu dwie pozycje zysku. Faktem jest to, że wyprzedził go potężny Bułgar Zografski. Ale i on miał super dzień. Jak Polacy w drugim Bischofshofen? Przeciętnie, bo gdyby odliczyć wyniki Żyły i Kubackiego, to Stękała odpadł w pierwszej rundzie, a Wolny i Wąsek pożegnali się w kwalifikacjach, zajmując P51 i P52.

Kto triumfował? Tym razem nie Ryoyu. Był piąty po pierwszej serii i piąty w całym konkursie. Dwa skoki na 133,5m, pierwszy z obniżonej belki, drugi także. Pierwszy najpewniej zabrał mu Szlema, ale nie zabrał mu drugiego triumfu w całym 70. Turnieju Czterech Skoczni. Zabrał 100 tysięcy franków i jakieś 12800 za triumfy w kwalifikacjach i jeszcze kasę za triumfy w konkursach. Brawo za fantastyczną pracę dla japońskiego geniusza nart. Yukiya Sato był czwarty! 139/134,5m. Super skoki jak na ten dzień. Wrócił po tylu dniach do TOP5.


Daniel Huber premierowo triumfuje! 136,5 i 137m. Awans z drugiego miejsca po pierwszej rundzie, wykorzystał słabość Geigera. I tak oto pierwszy raz Austriak triumfował w Bischofshofen od 2015 roku i triumfu Michaela Hayboecka. Wtedy cały turniej zgarnął Stefan Kraft. Huber udowodnił klasę i to był taki dzień udowadniający jego moc. Fajnie, że wreszcie w sezonie wygrywa z Austrii ktoś inny niż Kraft. Drugi był Halvor Egner Granerud. Halvor skakał 136,5/136m. Były to przyzwoite próby, a przez to, że Yukiya Sato skoczył słabiej w drugiej próbie i spadł na czwarte miejsce, triumfator Kryształowej Kuli z sezonu 20/21 mógł cieszyć się z podium. Karl Geiger skończył na trzecim miejscu. Pierwszy skok - bomba, 140,5m. Druga próba jednak niewystarczająca, bo jedyne 132m. I tak Niemiec nie wygrał w Bischofshofen od 20 lat. Okazja do przełamania w sobotę, ale to już nie będzie w ramach TCSu. Było blisko, panie Karlu.


Lovro Kos przeskakuje wszystko! Druga próba była P O T Ę Ż N A - 144 metry! Rekord skoczni Kubackiego był zagrożony, jednak Słoweniec nie zrobił tego. Pierwsza próba na 132m. Kos skończył na P9 ostatni konkurs TCS, a na P7 cały turniej. Fantastyczne objawienie tego tygodnia. Czarny koń jak nic. W dodatku podium w konkursie noworocznym. Mam nadzieję, że to nie była chwilowa zwyżka formy i że w reszcie sezonu także będzie skakał tak dobrze. Wychodzi na to, że Słowenia ma kolejną gwiazdę skoków młodego pokolenia i może ona na dłużej zagościć w TOP10 rywalizacji pucharowej.

Lindvik ratuje się z opresji. Katastrofa w pierwszym skoku, 126m i dopiero P23. W drugim skoku za to 139m i widzowie oglądali jego wspinaczkę w stawce. To pozwoliło skończyć mu zawody na dziesiątym miejscu, a Turniej na drugim. Świetna forma Lindvika, gdyby Ryoyu nie był taki mocny, a on miał trochę lepszą i równiejszą formę, to mógłby walczyć o Złotego Orła. Maybe next year? 

Zografski z dniem konia! Dwunaste miejsce w konkursie. Najwyższe miejsce w PŚ od ponad 3 lat i P6 w Ruce. Ale jakie to były skoki. 130,5/135m. Skakał w czwartek jak natchniony i była to nutka optymizmu po przeciętnym sezonie 2020/21 dla niego.  Trochę radości się pojawiło, mam nadzieję, że Bułgar będzie częściej wizytował czołową trzydziestkę Pucharu Świata.

Zjazd Peiera i Krafta.  Tylko tak mogę to nazwać. Peier w kwalifikacjach był piąty, by w pierwszej konkursowej serii skoczył 124m, co przekreśliło jakiekolwiek szanse na dobry wynik. 123,5m w drugiej próbie nie dało mu żadnych perspektyw, więc skończył zawody na 29. miejscu. Wielka szkoda, bo była szansa, by skończył kolejne zawody w TOP10. Tak samo u Krafta, ale Kraft miał dobre kwalifikacje i słabą pierwszą serię. Tylko 124m. Druga próba bardziej poleciała, bo było 129m. I co z tego, dało to tylko 24. miejsce. Miejsce wyżej Pius Paschke, który po małej pauzie znowu wbił do punktów, ale i tak był szczęśliwym przegranym pary z Yukiyą Sato.

Koudelka bez punktów, a była szansa. No była, ale się zmyła. Kwalifikacje super, skok konkursowy słaby. 124m dały mu ostatecznie 37. miejsce. Fajnie, że się zakwalifikował, ale apetyty były zbyt rozbudzone, by marzyć tutaj o punktach. Forfang też przepadł! 121m, 44. miejsce. Nie jest stabilny Norweg, pewnie chodzi o jakiś detal, który sprawia, że te skoki nie lecą. I pewnie będzie go teraz szukał, bo to jest jednak ważna kwestia. No bo przegrywać z Ipcioglu... No panie Johannie. Jak tak można!

Ale z drugiej strony tureckie skoki strong. Brawo, Fatih.

TCS DO WORA, ALE NIE BISCHOFSHOFEN. W SOBOTĘ I NIEDZIELĘ PUCHAR ŚWIATA. NAJPIERW INDYWIDUALNY, A POTEM DRUŻYNÓWKA. ODWRÓCONY UKŁAD, A TYDZIEŃ PÓŹNIEJ JUŻ ZWYCZAJNY.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...