Przejdź do głównej zawartości

#162 Deja vu, czyli kontynuacja Bischofshofen

 Dysonans poznawczy mieli fani skoków i zawodnicy, którzy brali udział w PŚ w ten weekend. Było to nadal Bischofshofen. Impreza wciąż trwała, Lindvik z klasą, a w drużynie najlepsi Austriacy.

SOBOTNIE KWALI

W kwalifikacjach przed konkursem najlepszy był Agent 161, czyli Yukiya Sato. 139m.  Ryoyu był drugi, 137m, za nim Hoerl, Geiger i Granerud. W dziesiątce był też między innymi triumfator z czwartku, Daniel Huber czy Keiichi Sato. Japoński full wypas. Polski w sumie też, bo awans w komplecie, a najlepszy był Paweł Wąsek - P19, 131,5m. Drugi był Żyła, trzeci Kubacki. Martwili Wolny i Stękała, którzy byli w piątej dziesiątce. Do konkursu awansował także Danił Wasiljew, a nie awansował między innymi Fatih Arda Ipcioglu, który nie radził sobie z tym obiektem.

Polegli:



ZAVOD SOBOTNI

Polacy tak se, ale Żyła TOP. Piotrek był siódmy w konkursie. 137m w pierwszej i 132,5m w drugiej rundzie. Świetne skoki, styl także dość poprawny. Coś u Piotrka zaczyna powoli działać. Kubacki był 27., 124/129,5m. Drugi skok znacznie lepszy, ale Dawid byłby 29., gdyby nie dyskwalifikacja Eisenbichlera i gleba Sadrejewa. Jukkara dopadł Niemca, dopadł też Wąska. Wąsek miał skok, który dawałby awans do drugiej serii, ale była nieprawidłowość w kombinezonie, tak jak i u Niemca. Punktów nie zdobyli Stękała i Wolny, ale to Wolny skoczył znacznie słabiej. Też i dlatego nie było go w drużynówce, a czterej poprzedni zawodnicy z Polski tak. Ale to Żyła skakał pierwszy, a dalej Stękała, Wąsek i Kubacki w czwartej grupie. Dobry pomysł? Nie wiem, ja bym Żyłę dał do trzeciej/czwartej, ale Doleżal może wie lepiej.

Kto wygrał? Streamer. I to nie Philipp Raimund, a Marius Lindvik. Czwarta wygrana w Pucharze Świata, 133,5/139m. Drugi skok fantastyczny, daleki. Dał mu pewność tego, że będzie na podium i może nawet wygra. I tak się stało. Świetna robota, los oddał mu to, co stracił podczas turnieju. Przy okazji fani dostali dublet norweski, bo Granerud był drugi i tylko potwierdził swoją formę. 133,5/136m. Drugi skok zagwarantował mu podium, a właściwie to Ryoyu mu je zagwarantował.   Hoerl był trzeci! Awans z szóstego miejsca, 131,5/137,5m. Drugi skok był kluczowy dla tego, by awansował na podium. I może zawdzięczać sobie i warunkom to, że w sobotę odwiedził podium. Ryoyu był czwarty, mimo że po pierwszej rundzie drugi. 135/133,5m. Ryoyu by stanął na podium, gdyby poleciał dwa metry dalej, ale zielona linia też była daleko. Nie jest to żaden dramat z formą, bo nadal jest w TOP5 i do Zakopanego przywiezie żółty plastron lidera PŚ. Kto prowadził po pierwszej rundzie? Aschenwald. Był ostatecznie piąty, bo drugi skok słabiutki, 131,5m i tutaj to nie potrzebuje żadnego komentarza. 139m w pierwszej rundzie owszem, bo to był super skok, chyba najlepszy w sezonie. Ale z brakiem stabilności Austriak nie ugra podium.

Fenomenalna Austria. Super seria tej reprezentacji potwierdziła się także w sobotę. Do finału wwieżli komplet zawodników, czyli siedmiu. Ta siódemka była w TOP16. Ponownie zaczynają odgrywać ważną rolę w skokach i to przed igrzyskami olimpijskimi, tak ważną imprezą docelową. Szczególnie cieszy stabilność Hubera, który był szósty, a także młodzież jak Tschofenig, który był dziesiąty, 133,5/130m. Za nim Manuel Fettner, kolejny dobry konkurs, a dwunasty Clemens Aigner, który chyba powoli zaczyna wyrastać z Kontynentala. Szkoda tylko, że tak późno. Kraft zmartwił ponownie, bo był siedemnasty, nie były to dobre skoki w jego wykonaniu, ale Kraft sam wycofuje się z PŚ i będzie trenował poza tymi imprezami, by przygotować się do igrzysk. Każdy pomysł jest dobry, a odpuszczenie Rasnova dało mu złoto w Oberstdorfie. Więc czemu nie?

Słoweńska załamka. Gdzie jesteś, czarny koniu? A no nigdzie, bo przepadłeś w pierwszej rundzie. Tyle by było z Lovro Kosa, który był 41. 119,5m. Gdzie jest Lovro Kos sprzed kilku dni? Nie ma go. Jakby nagle pojawił się i zniknął. Miał fantastyczną formę podczas turnieju, a sobotni konkurs mu nie wyszedł. Wyszedł za to lepiej Laniskowi, który był 13., 126,5/135m. Drugi skok znakomity i to on dał mu awans o 4 pozycje do góry. Szesnasty Peter Prevc - 128,5/137m. Dobry występ, jak na ten sezon. Zajc 20., a Jelar 26. Od Zajca trzeba wymagać lepszych występów, a Jelar skoczył przyzwoicie, ale bez szału.

Villumstad wyrównuje PB, a były Wąsacz odpada. No i jeszcze Tande po fajerwerkach w Q słabo, bo P18. Villumstad był znowu 21., 127/128m. Dobre skoki, bez wystrzałów, ale na pewno były to skoki na miarę TOP20. Był 21., więc trochę poza TOP20, ale to i tak były najlepsze skoki w ostatnim czasie dla młodego Norwega.  Co się stało z Johanssonem? Odpadł w pierwszej rundzie. Tylko 121m. Niczego z tego skoku nie mógł wycisnąć, bo i pewnie zaczęło się od błędu na progu. Dlatego też zabrakło go w punktach Pucharu Świata. Tak samo zabrakło Nakamury czy Deschwandena, którym też się nie powiodło w sobotnim Pucharze Świata.

Śnieg nierówny, to i gleby. Jak przez wiele konkursów nie było, tak w Bischofshofen zdarzyło się ich już parę. W sobotnim konkursie był aż dwie. W pierwszej rundzie Freund skoczył 128m, ale przy lądowaniu upadł, a w drugiej Sadrejew po skoku na 126m. To i tak byłaby słabsza pozycja, niż P12 po pierwszej rundzie, jednak to zdarzyło się mniej-więcej w tym samym miejscu. I tu już pewne zarzuty co do przygotowania obiektu, bo to najwyraźniej nie do końca udało się organizatorom w Bischofshofen.

NIEDZIELNA DRUŻYNÓWKA NUMER DWA W SEZONIE

Pierwszy raz od 20 lutego 2021 roku drużynówka odbyła się ostatniego dnia Pucharu Świata w danym miejscu, wtedy był to Rasnov. I wtedy był to mikst. Jeśli chodzi o "jednopłciowe" drużynówki, to pierwszy raz od niedzieli, 7 lutego 2010 roku ten konkurs odbył się w niedzielę. Wtedy było to Willingen przed igrzyskami w Vancouver, to i składy nie były galowe.

Polska piąta! Jest okej. Był to bardzo przyzwoity dzień ze strony Polaków. Skoki nie były takie złe, choć po drugim  skoku Stękały straciliśmy szansę na podium.  Andrzej skakał 128,5/125m. I to były dobre skoki, ale to wciąż było za mało. Wąsek też dobrze skakał, 127,5/130m. To było za malo, jednak warto docenić Pawła za stabilność i to,  że drugi skok miał dobry, lepszy, bo zwykle drugiego nie ma lepszego. Tu może coś drgnęło. Żyła przetrwał pierwszy i drugi skok. 129,5/135,5m. Drugi skok piękny, stylowo trochę brakowało, ale odległość była. Dawid za to 133,5m/126,5m. I to był piąty i szósty wynik w grupie, jednak chyba taki na miarę Dawida. Piąte miejsce jest, gdyby Niemcom wyszedł konkurs, to byłoby szóste, a tak jest dobrze.

Kto wygrał? Austria górą. No gdyby Austria nie była faworytem, to byłoby dziwnie. A Austria była faworytem, od paru konkursów są TOP1, więc tym razem to udowodnili. Równe skoki Hoerla (132/131,5m), świetna druga próba Fettnera (128,5/137m), dość równo Aschenwald (128/134) i Huber (133,5/129m). Wystarczyło to, by wygrać 34. raz konkurs drużynowy w Pucharze Świata. I to była świetna puenta ostatnich paru konkursów w Bischofshofen. JAPONIA DRUGA! Agent "Złoty Orzeł" i jego ekipa drudzy. Japonia w dwuseryjnej drużynówce pierwszy raz druga od Klingenthal 2014. Tam byli na podium tacy zawodnicy jak Shimizu, Ito, Kasai czy Takeuchi. W Bischofshofen za to nazwiska Sato i Kobayashi dali radę i nawiązali do srebra Japonii, jakie zdobyli na tej skoczni 23 lata temu Kasai, Miyahira, Harada i Funaki. Yukiya Sato standardowo, ale Keiichi Sato był objawieniem tego konkursu, bo skoczył 130,5/131m. Junshiro dowiózł drugi skok, 129m, a Ryoyu skoczył swoje. Japonia w pełni zasłużyła na te podium, na P2 tym bardziej. Trzecia Norwegia. Wygrali te podium ze Słowenią, która skończyła konkurs czwarta.  Forfang i Granerud najrówniejsi (Forfang 127m x2, Granerud 135/136m), Lidnvik też, ale ciut słabiej, 133/136m. 136m dało podium, w przeciwieństwie do 128,5m Laniska, które im je zabrało. A przy niestabilności Laniska to był pewniak, że te podium stracą. Peter Prevc latał super, ale szkoda upadku w próbie na 133,5m. Druga 136m, Kos za to 137m w drugiej próbie, Najsłabsze ogniwo? Tande. 124,5/127m. Mocno przeciętne próby. Johanssona nie było, bo problemy z nogą i musieli się ratować dość niestabilnym Tandem. A igrzyska się zbliżają i Tande na pewno chciałby coś więcej zdziałać.



Zjazd Niemców. To było trochę pewne, że nie będzie im się wiodło w tym konkursie. Pierwsze skoki Schmida (124,5) i Wellingera (123m) zrzuciły ich na szóste miejsce. Skoki Eisenbichlera (132,5) i Geigera (131,5m) nie dały im niczego. Dlaczego? Bo Geiger zaliczył upadek. Znowu nierówność sprawiła, że on, jak i Peter Prevc upadali w pierwszej rundzie, ale tu też świeży śnieg mógł to spowodować. Druga runda to dobra próba Eisenbichlera (133m) i Wellingera (129m) oraz ciut gorsze Geigera (128,5m) i Schmida (126,5m). Geiger zresztą lądował dość asekuracyjnie. Niemcy stracili plastron liderów PŚ i to potwierdza tylko ich lekki dołek w tym momencie sezonu.

KAZACHSTAN ÓSMY! PUNKTY SĄ. Rosja siódma, ale poza dobrymi skokami Klimowa i Sadrejwa w pierwszej rundzie konkurs bez historii dla nich. Zdobyli siódme, bo zdobyli siódme. Ale Kazachstan był ósmy i zdobył punkty.  Pierwszy raz od bodaj 13 lat. Wielki wyczyn, ale i niewielki, bo było tylko osiem drużyn, Czesi się nie stawili czy Finowie. Tak oto Kazachstan wyprzedził ich w Pucharze Narodów i zaryzykuję stwierdzenie, że utrzyma się przed nimi w Pucharze Narodów do końca sezonu. Najlepszy skok? Tkaczenko 111,5m. Wasiljew skakał tak se, a równiejsze od niego skoki miał Muminow. Dewjatkin za to zaliczył postęp. Pierwszy skok 85m, a drugi to potężne 94m. Postęp postępem, ale strata do Rosji w postaci 309,4 pkt robi wrażenie. To wygląda trochę tak, jak występy Polek w konkursie drużynowym PŚ kobiet i nasze zderzenie ze światem. Kazachom gratuluję punktów, bo pokazali, że nie wolno się niczego bać i, w przeciwieństwie do Czechów, wystąpili w tym konkursie.

BISCHOFSHOFEN DO WORA, A OD PIĄTKU ZAKOPANE. POWRÓT STOCHA, POLSKA DALEJ WALCZY O FORMĘ, A RYOYU O UTRZYMANIE PROWADZENIA W PŚ, CO POWINNO SIĘ UDAĆ, ALE NORWEGOWIE CISNĄ,, GEIGER MOŻE TEŻ


Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...