Polskie rezerwy i Titisee-Neustadt? Te dwie rzeczy razem ze sobą nie mogły pójść dobrze. Za to innym szło dobrze, a Geiger wrócił na zwycięską ścieżkę, odzyskując plastron lidera Pucharu Świata.
PIĄTKOWE KWALI
W piątkowych kwalifikacjach najlepszy był Cene Prevc, który skoczył 135,5m. To była super próba w jego wykonaniu. Za nim był Ryoyu, który skoczył 131,5m, a trzeci Geiger- 136m. Granerud i Kos uzupełnili piątkę. Kos w kwalifikacjach skoczył 131m, a w treningu numer 1 odleciał na 143 metry. Czarny koń wraca do dobrej formy. Deschwanden był szósty, a siódmy Peter Prevc! Pedersen trzynasty. Z Polaków najlepszy był Kuba Wolny, P24, 120,5m, oprócz niego awansowali Andrzej Stękała, Klemens Murańka, Maciej Kot oraz Aleksander Zniszczol, a przepadł Tomasz Pilch, co nie było żadną sensacją. Nie przepadł Fatih Arda Ipcioglu czy Giovanni Bresadola, ale ich skoki były w miarę porządne. Polskie martwiły i to jak.
Polegli:
ZAVOD SOBOTNI
Polska rezerwa nie istniała. Nasze skoki były słabe, gnuśne i niedobre. Wyjątkiem od reguły był Kuba Wolny, który zdobył POTĘŻNE 2 pkt za P29. 121/124m. Drugi skok dalszy, ale i tak nie pozwalający na awans. Dalej byli już tylko polegli. Stękała P35, Murańka P38, Kot P40, Zniszczoł P48. Trochę mnie już wkurza to, że mówią, że nie wiedzą co się dzieje, że są błędy, że nie wiedzą skąd się biorą. Jednak z drugiej strony takiego wyniku trzeba było się spodziewać, dwa punkty Kuby Wolnego są jednak pewnego rodzaju klęską. W niedzielę mogło być lepiej. Albo gorzej, no bo to też opcja.
Kto wygrywa? Skrzypek wraca na zwycięski szlak. Geiger triumfuje, 132 i 141 metrów. Druga próba zdecydowanie fantastyczna i ona musiała mu dać zwycięstwo, bo nikt się raczej nie spodziewał, że Lanisek skoczy daleko w drugiej próbie. I tak Geiger wygrał 12. konkurs w karierze, ma tyle wygranych co Granerud. Odzyskał także prowadzenie w Pucharze Świata, bo Ryoyu skoczył 133/131m i nie był w stanie mu w ogóle zagrozić. Przed niedzielą Niemiec prowadził z przewagą 11 pkt. Ryoyu wygrał jeden trening w piątek i serię próbną w sobotę. Po 143m w rundzie próbnej zabrakło pary, by móc zagrozić czołówce jakimś ultradalekim skokiem. Lanisek był drugi, a prowadził po pierwszej rundzie. Skoki jednak były równe, bo po 134,5m, słynny Żaba więc stanął na drugim stopniu podium. Eisenbichler zaatakował z czwartego trzecie miejsce. 132,5/132m. Skok bliższy w drugiej rundzie, ale była bonifikata i noty. I to pomogło mu objąć prowadzenie. To była zresztą dobra próba w jego wykonaniu. Granerud i Ryoyu poza podium. O Ryoyu już było, o Granerudzie parę słów. Halvor zaatakował z P11, więc 7 pozycji zysku i mógł być z siebie dumny. No bo 128 i 136,5m skakał w swoich próbach. I nic to, że znosi go do lasu. Ważne, że te skoki są dość optymalne. I Halvor dzięki temu nadal jest w grze o podium PŚ, szczególnie że Lindvik siedzi na kwarantannie. Zresztą, przez cały weekend na barkach Graneruda spoczywały zdobycze punktowe Norwegów.
Silna Słowenia w pierwszej rundzie, trochę słabsza w drugiej. Podium Laniska cieszy, tak jak i to, że w pierwszej rundzie połowa TOP10 to było pięciu Słoweńców. Byli mocarni, tyle że w drugiej serii Peter Prevc szybko spadł, bo 127m, a Zajc skoczył jeszcze krócej i wyleciał daleko - 122,5m, z tego nie dało się niczego ulepić. Uchowało się za to trzech w TOP10, w TOP16 pięciu. Żiga Jelar zanotował progres i z P22 awansował na P16. Gdyby nie było 133m, to i nie byłoby awansu w takiej skali.
Niemieckie odrodzenie. Dość pisać o Geigerze i Eisenbichlerze na podium, świetny konkurs zanotowali także Leyhe i Schmid, którzy byli na ósmym i dziewiątym miejscu. Młodzież dostała szansę i młodzież wykorzystała szansę. Mowa o Justinie Lisso, który był jedenasty i zdobył pierwsze punkty Pucharu Świata. 129,5/134m. Lisso od początku weekendu imponował i stąd punkty w Titisee-Neustadt nie są żadną sensacją. Brawo, Justin! Inna młodzież w punktach? Phillipp Raimund, znany też jako Hille Raimund na Twitchu. 27. miejsce, pierwsze 4 pkt w PŚ, 122/124m, w drugim skoku nieznaczny progres, debiut w punktach PŚ i dożywocie, tak jak i Lisso jest. Freund P17, u niego sytuacja była stabilna.
Richard Freitag punktuje! Bez wąsa, tym razem Dawid Podsiadło skoków też bez "Nie ma fal", bo fale był, dobre skoki były, mógł śmiało "Małomiasteczkowego" zaśpiewać. 129/130m, P21, mentalnie dużego kopa dostał Freitag, co było widać po jego radości po obu skokach. Potrzebował tego dobrego konkursu niesamowicie i każdy rezultat, każde punkty są dla niego przełamaniem złej passy. Co będzie dalej? Może dołączy do ekipy na PŚ, choć igrzyska już odjechały i manewru w stylu Huli nie zrobi.
Gdzie jesteś, Austrio? W sobotę niewidoczna. Dość napisać, że najlepszym wynikiem było P10 Hoerla, a potem P14 Fettnera. Jednak 133,5m Hoerla to było za mało by walczyć o coś więcej. Kraft totalnie nierówny - 124/131m i dopiero P22. Tschofenig i Huber w sobotę też nie dojechali - P19 i P20, a Aschenwald chyba z hotelu nie wyjechał - P25. Widhoelzl miał problem, który musiał do niedzieli rozwiązać.
Jeszcze Finlandia miała dwóch punktujących, bo Aalto i Kytosaho, Aalto skoczył dobry konkurs, Kytosaho zdobył punkt, więc Finlandia wywiozła więcej punktów niż Polska z tego konkursu. Tak, taka to sytuacja.
NIEDZIELNE KWALI
W niedzielę w kwalifikacjach najlepszy był Karl Geiger, 139m, wciąż potwierdzał świetną formę. Kos poleciał za to 141m i był drugi, a za nim Ryoyu Kobayashi. W dziesiątce zmieściło się wielu Niemców, w tym Pius Paschke, który dostał nominację olimpijską oraz Severin Freund, który tejże nie dostał. Pięciu Polaków awansowało, nie awansował tylko Pilch, który pozostał w dzielnym gronie Ukraińców, Turków, Amerykanina, Włocha, Czecha, Niemca i Rosjanina. No i Dominika Petera, który nie skakał.
Polegli:
NIEDZIELNY ZAVOD
Polska nadal tak samo. Również jeden Polak w finale, również zdobyte 2 pkt (bo Jelar nie wystartował przez wiązania), również pięciu w konkursie. Tylko tym razem zapunktował Andrzej Stękałą. Pierwszy skok lepszy od drugiego. Andrzej jest mega nierówny. 126,5m w pierwszej próbie, a w drugiej katastrofalne 108m. Kot P36, Murańka P37, Zniszczoł P43, Wolny P45. Cztery punkty wywozimy z tego weekendu. Klęska polskich rezerw, tyle samo punktów wywieźli Czesi za sprawą Koudelki, o którym będzie za chwilę. No i co, dramat. Rezerwy się nie popisały w Titisee-Neustadt, ale nie jestem tym zaskoczony, bo już tydzień temu pisałem, że nie spodziewam się fajerwerków w ich wykonaniu. W Willingen skład olimpijski, więc zobaczymy, co dały treningi w Zakopanem.
Kto wygrał? A jakże, Karl Geiger! Tę wygraną dał mu drugi skok na 143m. Przeskoczył wszystko i zasłużenie 13. raz w karierze wygrał. Ma tyle wygranych, co Bulau i Kogler. Przewaga nad Ryoyu, który spadł z pierwszego na czwarte miejsce na koniec konkursu wzrosła do 61 pkt. Ryoyu równy, bo nadal w TOP5, tyle że spada z podium. 135/131m. Druga próba nie miała prawa mu dać podium, bo by było podium trzeba było skoczyć 3-4 metry dalej. Strata do Geigera rośnie, a następne konkursy pokażą, czy jeszcze z nim nawiąże jakąkolwiek walkę. U Geigera pierwsza próba dała czwarte miejsce i 131m. Lanisek w pierwszym skoku poleciał 1,5 metra dalej i był piąty, ale w drugiej próbie także odlecial na 143 metry i to dało mu w ostatecznym rozrachunku drugą lokatę. Udało mu się znowu skończyć konkurs na podium, forma najpewniej rośnie. Tak jak i Eisenbichlera, 135/134,5m, po pierwszej rundzie był drugi, więc tylko jedna lokata w dół i tak oto podium kopiuj-wklej z soboty. Nic się nie zmieniło, ale oni po prostu byli świetni. Jan Hoerl był piąty, ale trzeci po pierwszej serii, 133,5/130m. Drugi skok musiał, tak jak u Ryoyu, spowodować spadek, bo to nie było w stanie zagrozić tak dalekim próbom Niemca i Słoweńca.
Słowenia wciąż solidna. I oprócz Laniska w Titisee-Neustadt w niedzielę klasę potwierdzili także Timi Zajc, który awansował o 7 pozycji i skończył szósty, Peter Prevc, który był ósmy (126/140m! druga próba super, ale i tak nierówny Pero), Lovro Kos, który był dwunasty - 2x132,5m. Dwa równe skoki, ale i tak to nie było jego maksimum możliwości. Boleśnie, bo o siedem pozycji spadł Cene Prevc - 10 na 17, a pecha miał Jelar, bo nie skoczył w drugiej serii przez problem z wiązaniami. Był dwudziesty trzeci po pierwszej rundzie i tutaj szkoda, bo zdobycz mogła być większa. Słowenia może być bardzo zadowolona z tego weekendu, bo on zdecydowanie potwierdził solidność tej kadry.
Niemieckie nadzieje. Lisso, Raimund i... Freitag. Lisso był trzynasty. 22-letni Niemiec zaimponował wszystkim w ten weekend, 127/134m. Szczególnie ta druga próba była świetna i dała ogromną nadzieję dla tego jeszcze młodego zawodnika. Czy dołączy do mieszanki betonowej Horngachera w tym albo w przyszłym sezonie? Nic nie jest wykluczone, ale myślę, że prędzej w przyszłym sezonie. Phillipp Raimund też może mieć tę nadzieje. W niedzielę życiówka streamera znanego na Twitchu jako @HilleRaimund, dziewiętnaste miejsce, 124 i 135 metrów. Skok numer dwa bardzo dobry. Młodzi Niemcy w ten weekend dali bardzo dużo nadziei na to, że ich pokolenie będzie reprezentowane w PŚ. Zarówno Raimund, jak i Lisso mają ogromne powody do zadowolenia. Przyzwoicie prezentował się Freitag, który w niedzielę znowu zapunktował, skończył na P21, 123,5/131m. Ten dzień, tak jak i sobota dadzą mu na pewno ogromnego moralnego kopa do dalszej dobrej pracy na skoczni. Jeżeli to się uda, Freitag może wrócić do Pucharu Świata na więcej niż konkursy krajowe, tak jak Wellinger.
Niemieckie absurdy. Wymogi niemieckiego komitetu olimpijskiego. Miejsce w TOP15 - lecisz na igrzyska. W niedzielę Freund był czternasty, a Paschke nie zdobył punktów. Paschke za to wcześniej osiągnął TOP15. Efekt? W niedzielę rano Schmid i Paschke uzupełnili skład reprezentacji olimpijskiej. Horngacher nie poczekał. Gdyby poczekał, to może szansa na igrzyska przed Freundem stałaby otworem. A tak nic nie dały Freundowi TOP10 w kwalifikacjach, P14 w konkursie, 127/129m w obu konkursowych próbach. I tak na igrzyska pojedzie, mimo ogromnej sympatii, przeciętny w ostatnich tygodniach Paschke, a nie Freund, który potrafi regularnie punktować. Trzeba było poczekać, panie Stefanie. O ile odrzucenie Wellingera rozumiem, bo tu wpadł test pozytywny w piątek, tak jednak nie rozumiem tego, że przed niedzielnym konkursem zamknięto rywalizację o miejsca na igrzyska. Parę godzin trzeba było poczekać i może byłoby inne nazwisko. A tak 32-letni Niemiec Pius Paschke zadebiutuje na igrzyskach, o ile zadebiutuje, bo może w selekcji na normalną i dużą skocznię przepaść po treningach.
Czeskie i włoskie momenty radości. Czeskie, bo Roman Koudelka. Naprawdę, powrót Koudelki był im potrzebny, by wreszcie zdobyli punkty Pucharu Świata w tym sezonie!. Całe cztery punkty za 27. miejsce. 121,5/118,5m. Koudelka skakał optymalnie, ale i tak nie najlepiej. Grunt, że dało to punkty. W ten potężny weekend, kiedy to Polska wysłała rezerwy, Czech zdobył tyle samo punktów, co Polska. Taki obraz nasz, który za parę sezonów może być codziennością, jednak za tydzień sytuacja pewnie będzie inaczej wyglądać, bo wtedy wracają najlepsi do gry. Brawo dla Romana, który pokazał, że może nadal punktować w PŚ, piętnasty sezon z punktami PŚ. Szkoda, że nie z rzędu, ale sytuacja z poprzedniego sezonu odebrała mu możliwość punktowania szesnasty sezon z kolei. Historia Giovanniego Bresadoli za to przypomina dobry, mocny thriller. Włoch awansował do konkursu na 50. miejscu, korzystając z tego, że Dominik Peter nie wystartował. W konkursie za to miał super skok w pierwszej rundzie, 126,5m było próbą gwarantującą mu punkty PŚ. Trzy punkty, bo 28., mimo że był 24. po pierwszej rundzie. Drugi skok 119,5m, liczy się fakt punktowania i to, że pokazuje, że jest najmocniejszym ogniwem w reprezentacji Włoch. Oprócz niego do konkursu awansował pierwszy raz w karierze Francesco Cecon, jednak dwudziestoletni syn Roberto i brat Federico skończył rywalizację na 49. miejscu z zawsze potężnymi STU DWOMA METRAMI. Potencjał jest, może coś drgnie we włoskich skokach i jego i Bresadolę zobaczymy na włoskich igrzyskach w 2026 roku.
TITISEE-NEUSTADT DO WORA, A OD PIĄTKU WILLINGEN, ALE NIE PIĘĆ I NIE SZEŚĆ, BO ZERO. KONKURSY PAŃ I PANÓW, W PIĄTEK MIKST I KWALIFIKACJE, SOBOTA I NIEDZIELA SKOKI INDYWIDUALNE, RYOYU GONI GEIGERA, GEIGER PRÓBUJE ZNOWU NA WŁASNEJ ZIEMI POKAZAĆ, ŻE ON MA MOC. A POLSKIE SKOKI PRÓBUJĄ JAK CO TYDZIEŃ WRÓCIĆ NA SWOJE MIEJSCE W HIERARCHII, TYM RAZEM W SKŁADZIE OLIMPIJSKIM Z POWROTEM KAMILA STOCHA.
Komentarze
Prześlij komentarz