Przejdź do głównej zawartości

#169 Raw Air w wersji okrojonej, ale z emocjami

 W Lillehammer i Oslo odbyła się piąta edycja Raw Air, który jest nazywany "najbardziej ekstremalnym" cyklem Pucharu Świata. Tym razem taka trochę wersja demo. 9 serii na dwóch skoczniach, bo Granasen w remoncie, a Vikersundbakken będzie gościło MŚ w lotach. Emocji nie brakowało, a Talerz ze sobą zabrał Stefan Kraft.

LILLEHAMMER

ŚRODOWY PROLOG

W prologu najlepszy był nieoczekiwanie Johann Andre Forfang - 137m, Kraft i Fettner byli w trójce, a czwarty był Kamil Stoch - 133,5m. Stoch po pierwszym dniu tracił do Forfanga 6,6 pkt. Kubacki był szósty - 130m, a Żyła jedenasty - 132m. Oprócz nich z Polaków awansowali Paweł Wąsek (127m) i Kacper Juroszek (122m). Stefan Hula odpadł w prologu. Polacy skoczyli dobrą środę, w czwartek można było czekać na coś więcej.

Odpadli:


CZWARTKOWY ZAVOD

Polacy dali radę. Piotr Żyła ósmy, 130/137m, Kamil Stoch dziesiąty, 129,5/133,5m. Obaj świetnie skakali, ale by być wyżej trzeba było polecieć trochę dalej. Jednak dwóch Polaków w TOP10 wciąż jest świetnym wynikiem. Tak samo 15. miejsce Dawida Kubackiego - 128,5/135m. Polacy skakali świetnie, wreszcie mieliśmy też czwórkę w finale, bo 23. był Paweł Wąsek - 125,5/132m. Gdyby dwa razy skoczył ponad 130m, to mógłby walczyć nawet o czołową dziesiątkę. Juroszkowi nie udało się awansować do trzydziestki, jednak skoczył dobry konkurs. Polacy w dobrych nastrojach jechali na Holmenkollbakken.

Kto wygrał? Stefan Kraft, ale stoczył walkę o nią z Ryoyu! Kraft w obu próbach latał daleko, 135/137m, Ryoyu za to 136/134,5m. Kraft wygrał konkurs z przewagą 5,1 pkt, a po pierwszej serii było to mniej niż punkt. Austriak triumfował po raz 24. w Pucharze Świata, co dało mu samodzielne, 10. miejsce w klasyfikacji wszech czasów. Kraft jest jednym z gigantów skoków i ostatnia forma to dobitnie potwierdziła. Dzięki tym skokom jest liderem Raw Air, bo Forfang totalnie zawalił sprawę. Ryoyu był drugi, ale uciekł na kolejne 20 pkt Geigerowi, który był trzeci. 135/134,5m. Nie był w stanie zaskoczyć, ani podskoczyć pierwszej dwójce tego konkursu. Granerud i Hoerl w piątce. Jan Hoerl mógł w niej być, bo skoczył 142,5m w drugiej serii. Ta próba nie dała jednak podium, bo inni też skakali daleko. Taki urok Lygardsbakken.


 Fettner w dziesiątce! Był dziewiąty, odrobił zaległości po pierwszej rundzie, 127,5 w pierwszej, a w drugiej 139,5m! Drugi skok dał mu awans o siedem pozycji. Austriak potwierdza fantastyczną formę i to, że po prostu jest obecnie na bardzo dobrym poziomie. Serio, 36, prawie 37 lat. Granica wieku w formie w skokach przesunęła się w sposób znaczący i to widać.

Forfang przepadł. I to totalnie. Słusznie stwierdził, że w środę mu pomogły warunki. W czwartek nie istniał. 116,5m sklasyfikowało go na 43. miejscu. Tyle by było z prowadzenia w Raw Air i z szans na dobry wynik w całym cyklu.  Lindvik natomiast potwierdzał, że nie czuje tego obiektu - 126/132m, jednak pierwszy skok zdecydował o tym, że nie był w stanie walczyć o czołowe miejsca. Granerud i trzecie miejsce w generalce PŚ powoli, ale mu odjeżdża.

Warunki dobre, prąd niekoniecznie. Warunki na skoczni były bardzo dobre, choć gdy zaczął zachodzić cień to i zmieniał się kierunek wiatru. Większym problemem był brak zasilania - ten przerwał konkurs na kilka minut na początku drugiej serii. Potem była taka sytuacja, że część obiektu miała prąd, a część nie miała. I tak dokończono zawody na całe szczęście. Piszę tak, bo gdyby nie było prądu, zawody musiałyby się skończyć chwilę po zachodzie słońca, ale na szczęście skończyły się przed nim.

KRÓTKO O MIKŚCIE W OSLO, A POTEM DALEJ O RAW AIR

Polska siódma. Stoch i Żyłą potraktowali zawody treningowo, dziewczyny...a w sumie to nie będę pisał. Rajda mimo potencjału nie skoczyła ani razu poza setny metr, pierwsze skoki dziewczyn były słabe, drugi Rajdy był dalszy, ale i tak niewystarczający. Przegraliśmy z Finlandią, która oddała siedem skoków, bo mieli DSQ w pierwszej serii dla Rautionaho. Taki obraz nasz.

Kto wygrał? Słowenia. To był nokaut. Jeśli drużyna wygrywa z przewagą 75,3 pkt, to znaczy, że dysponuje ogromnym potencjałem. A i też dwoma skoczkiniami klasy światowej - Bogataj i Kriżnar. Zajc i Kos dołożyli swoje, więc też stąd wzięła się przewaga nad Austrią i Norwegią. Nikt nie miał szans, by w piątek podjechać do Słoweńców. Pierwszy skok Bogataj tak naprawdę już ustawił cały konkurs.  Klasa.

OSLO

SOBOTNI PROLOG I ZAVOD

W prologu najlepszy był Kamil Stoch - 129,5m. Za nim byli Lindvik i Kraft, do konkursu awansowało pięciu Polaków, nie udała się ta sztuka Kacprowi Juroszkowi. Warunki były w miarę równe, więc w sumie nie było zaskoczenia co do tego, kto odpadł w ramach prologu.

ZAVOD

Kamil Stoch jedenasty. Dawid Kubacki był czwarty po pierwszej serii - 130m, ale 119,5m w drugiej rundzie w mocno nierównych warunkach sprawiły, że spadł na osiemnaste miejsce. Dobry konkurs Dawida mimo wszystko, ale zabrakło dobrego skoku, albo i warunków w drugiej serii.  Kamil 125/128m, pierwszy skok słabszy, lepsza próba na pewno dałaby miejsce w czołowej dziesiątce. W czołowej piętnastce za to zmieścił się Paweł Wąsek - 14. miejsce, 123,5/127,5m. Konkurs na Holmenkollbakken dał jakieś przełamanie i to było widać w tym konkursie. Dobry występ Pawła, nieco gorszy Piotrka - P22. 122,5/124m. Skoki prawie że takie same jak w piątek.

Kto wygrał? Lindvik. 7. wygrana w karierze awans z 3. miejsca po pierwszej rundzie, 129/131m. Drugi skok musiał dać wygraną i to się stało. Norwegia od 2018 roku nie przegrała do tego momentu konkursu na Holmenkollbakken. Tyle że była jeszcze niedziela.  Eisenbichler, który prowadził po pierwszej rundzie był drugi, dwa razy 130m, tyle że drugi skok na tę odległość nie wystarczył, by wygrać, a to już Markus zawdzięcza swojemu stylowi. Dwa punkty więcej i mógłby wygrać ten konkurs. Johansson zaatakował podium i wyszarpał trzeci jego stopień - 128,5/131m. Druga próba zagwarantowała mu podium i aby go przebić, trzeba było nawet przeskoczyć skocznię. Tande i Cene Prevc w piątce zawodów - 130,5/129, 127,5/132m. Dla Cene to był awans o sześć pozycji, gdyby skoczył lepiej w pierwszej próbie, to mógłby walczyć nawet o podium. Szóstkę uzupełni Ryoyu, który tylko 4 pkt zyskał nad Geigerem, który drugim skokiem na 132m zrobil awans o 7 pozycji. Ryoyu skoczył 129,5m w drugiej próbie. Japończyk mógłby zyskać więcej, gdyby Geiger nie zrobił awansu w drugiej serii, a to był bardzo możliwy scenariusz.

Villumstad i Hegli - co za występ! Villumstad osiągnął TOP10 Pucharu Świata, 9. miejsce, 127/130m. Najlepszy występ w karierze dla Norwega i mała nadzieja na to, że w przyszłości może być mocnym zawodnikiem w Pucharze Świata. Ewentualnie pomógł urok Holmenkollbakken. Każda opcja jest możliwa, ja jednak przyjmuję taką opcję, ze Fredrik miał dobry konkurs i na pewno jest z siebie bardzo dumny. To tak samo jak Bendik Jakobsen Hegli,  20. miejsce i debiutanckie punkty Pucharu Świata, 124,5/123,5m. Porządny konkurs jak na debiut. Nie 1-2 pkt na powitanie z pucharową karuzelą, a aż 11 "oczek". Jest to jedna z nadziei i na pewno 20-latek jeszcze wiele zwojuje w Pucharze Świata. Tak że Norwegia nie ma zmartwień w kontekście przyszłości.

NIEDZIELNY PROLOG I ZAVOD

PROLOG

 W loteryjnym prologu najlepszy Karl Geiger - 130,5m, o 0,1 przed Kraftem, trzeci Aigner. Polacy z kompletem, Żyła najlepszym Polakiem, bo 9. miejsce - 124m. Mniej szczęścia miał Kamil Stoch, którego złe warunki i 112,5m pozbawiły szans na czołową dziesiątkę cyklu. Przepadł Forfang, który nie miał szczęścia do warunków. Leyhe też, ale przynajmniej się zakwalifikował.

Nie awansowali:


ZAVOD

Kamil Stoch prowadził po pierwszej serii! W drugiej spadł na 15. miejsce. 14 pozycji w dół, drugi skok nie wyszedł, pierwszy to było 129m, drugi - 118m. Druga próba nie wyszła, technicznie była słabsza, prędkość na progu najgorsza w serii. Kamil mógł wygrać 40. konkurs w Pucharze Świata, ale zabrakło drugiego równego skoku, a z tym ma problem w tym sezonie trzykrotny mistrz olimpijski. Osiemnaste miejsce między sobą podzielili Piotr Żyła i Paweł Wąsek. Piotrek poleciał 120,5/128m, Paweł natomiast 120/128,5m. I tak się to złożyło na tę samą notę na koniec. Paweł bardzo docenia ten wynik, bo to super wynik, w sobotę był czternasty na Holmenkollbakken. Na pewno jeden z najlepszych, jak nie najlepszy weekend w karierze dla młodego skoczka. Piotrek miał bardzo dobry drugi skok, na pewno najlepszy w ten weekend. Kuba Wolny skończył 26. - 124/118m, pierwsza próba dała mu 16. miejsce. Spadł o 10 pozycji. Szkoda, ale i tak dobrze, że zdobył jakieś punkty, a nie skończył jak Dawid Kubacki czy Kacper Juroszek bez punktów.

 Kto wygrał? Daniel-Andre Tande. Ósmy triumf w karierze po tylu perturbacjach i upadkach na pewno smakuje niesamowicie. 128,5 i 133,5m. Drugi skok dał mu atak na wygraną z 3. miejsca po pierwszej serii. I to był atak skuteczny, bo tak dalekim skokiem na Holmenkollbakken da się zwojować zwycięstwo, szczególnie jeśli jest to skok w ostatniej piątce konkursu. Wzruszający moment, który da mu dużo motywacji do dalszych treningów. i powrotu do walki w czubie stawki. No i, co ważne, Norwegia od 2018 roku niepokonana na Holmenkollbakken w konkursach indywidualnych. Seria przedłużona, okazja do jej zakończenia w przyszłym roku. Lanisek wrócił na podium! Drugi w konkursie, 130,5/131,5m. Najlepszy dzień Słoweńca od paru tygodni w Pucharze Świata. Solidny występ. Tak jak trzeci Kraft - 131,5/128,5m. Zapewnił sobie przy okazji triumf w Raw Air, 79. podium w karierze. Powinien na luzie dogonić Ammanna i Stocha w tym sezonie. Czwarty był Eisenbichler - w drugiej próbie odleciał na 135,5m, co jest najdalszym skokiem w ten weekend w PŚ w skokah. Świetna próba, ale i tak to było zbyt mało, by stanąć na podium w niedzielę.

Kraft triumfuje w Raw Air.  Po Lillehammer wygrana bardzo spodziewana i oczekiwana, 1203,7 pkt., 30,7 pkt nad Geigerem, 40,4 nad Ryoyu. Austriak potwierdził swoją fantastyczną formę i wygrał drugi raz ten najbardziej ekstremalny i morderczy cykl w Pucharze Świata. Przed mistrzostwami świata w lotach jest jednym z faworytów i nie będzie zaskoczenia, jeżeli wyrwie jakiś medal, może nawet i złoty. Odzyskał świetną formę i w końcówce sezonu na pewno będzie chciał wygrać Puchar Świata w lotach, bo w tej rywalizacji na razie wszyscy mają 0 pkt, bo żadne zawody jeszcze się nie odbyły.


Geiger zbliża się do Ryoyu. O 9 pkt, ale się zbliża. 58 pkt przewagi Ryoyu nad Geigerem przed czterema ostatnimi konkursami sezonu. Do zdobycia 400 pkt. W niedzielę Geiger był lepszy od Ryo, 130/128m, Ryoyu skakał 132/137m. Geiger był piąty, Ryoyu siódmy. Obaj tasują się w konkursach, przewaga Ryoyu jest na razie dość bezpieczna. Ale jak to w Pucharze Świata, wszystko jest możliwe i w każdej chwili może zmienić się lider i Geiger może awansować na prowadzenie. Jednak czasu ma coraz mniej i raczej Ryoyu powinien dowieźć tę przewagę do końca sezonu.

Zajc zyskał 9 pozycji. Skończył 11., to dzięki skokowi na 132,5m.  Cene zyskał tyle samo, skończył szósty dzięki skokowi na 133m. Skończył też czwarty w Raw Air. Średni z braci Prevc zdecydowanie potwierdził swoją formę w tym sezonie i czwarte miejsce na pewno jest wielkim sukcesem, no bo przegonienie Geigera czy Ryoyu byłoby cudem.

Szanse Lindvika na trzecie miejsce w PŚ poszły się kochać. Tak to jest, jak jednego dnia wygrywasz zawody, zdobywasz "stówę" do Pucharu Świata, a następnego dnia jesteś siedemnasty. 128/124m. W niedzielę Marius nie istniał. Jego bezradność podczas Raw Air raziła w oczy. Raz potrafił być wysoko, by następnie znowu być w dołach trzydziestki. Dlatego Marius skończył 14. w Raw Air, a w Pucharze Świata traci już 107 pkt do Graneruda. Musiałby się wydarzyć cud, by Lindvik dogonił swojego krajana. Czwarte miejsce w PŚ też jest dobre, tyle że były wielkie szanse mistrza olimpijskiego na to, by skończył sezon z brązowym medalem Pucharu Świata. 

Raw Air do wora, od czwartku mistrzostwa świata w lotach - Geiger vs. Ryoyu vs. Kraft. A może jeszcze Granerud i Lindvik się włączą albo czarne konie. Polacy? Fajnie by było zobaczyć w dziesiątce kogokolwiek.

Komentarze

Przeczytaj jeszcze o:

#3 Dziękuję, trenerze Nawałka!

Dzisiaj ogłoszono na konferencji trenera Nawałki i prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, że pan trener będzie na tym stanowisku do 30 lipca. Potem, albo wcześniej się okaże, kto będzie nowym trenerem. Dzisiaj chcę podziękować trenerowi Nawałce za prawie 5 lat pracy z tą reprezentacją. Okres, który przepracowało zaledwie 4 trenerów w historii naszej piłki. Okres, w którym polskie piłkarstwo reprezentacyjne wspięło się na wyżyny. Wyszliśmy ze słabości, przestaliśmy mieć kompleksy, walczyliśmy z najmocniejszymi jak równy z równym. W pewnym momencie coś się posypało i to postępowało z kolejnymi miesiącami. Nasza motywacja spadała, graliśmy słabiej, nasz pomysł na grę nie był widoczny. Nasz dobry występ na Mundialu stanął pod znakiem zapytania, a ten znak zapytania zniknął w momencie spotkania z Senegalem. To dalej postępowało w grze z Kolumbią, a z Japonią uratowaliśmy częściowo honor. Gdzieś ta współpraca się wypaliła. Piszę o tym, co złe, co smutne. Ale trzeba konstruktywnie wyliczyć, co nie p...

#4 Ćwierćfinały, czyli jak z ośmiu drużyn robią się cztery

Po dwóch dniach posuchy nadeszły dwa dni z dwoma spotkaniami, a te dwa mecze odbyły się dwa razy o 16:00 i 20:00. A teraz znowu dwa dni przerwy! Pierwszego dnia dwa mecze - Urugwaj zagrał z Francją, a Brazylia zmierzyła się z Belgami. W pierwszym meczu obie drużyny dość średnio zagrały w piłkę. Ale koniec końców to Francuzi cieszyli się z półfinału, triumfując 2:0. Pierwsza bramka ze stałego fragmentu - z prawej strony "szesnastki" wrzucał Griezmann (swoją drogą, sprytna zmyłka, że niby uderza!), a piłkę do bramki wbił obrońca Realu Madryt, Rafael Varane. I drugi gol, znowu Griezmann w akcji. Walnął sobie z dystansu, Muslerze piłka odbiła się po zmianie rotacji od rąk i wpadła do siatki. Napisałem na Twitterze, że to gol kwalifikujący się do miana "Kariusa Roku", ale tu raczej zaważyła rotacja piłki, a nie błąd bramkarza. Czy obrońcy urugwajscy mogli tę piłkę wyjąć? Mogli. Gdyby lepiej się ustawili i przewidzieli intencje fana Fortnite'a, to chyba udałoby się...

#57 Nie skopaliśmy w Skopje, czyli Macedonia Północna vs Polska 0:1

Skopje - tam zagraliśmy mecz numer trzy eliminacji do Mistrzostw Europy. I ten mecz był w gorących okolicznościach. Bez sensacji. Tym brakiem sensacji jest też triumf Polski 0:1. Wynik idzie w świat i to jest najważniejsze. Pierwsza połowa to lekka kaszana naszego zespołu. Pozwalaliśmy Macedończykom rozgrywać piłkę, jak chcieli w naszej połowie boiska.  Gra nam się nie kleiła, Macedonia Północna grała wysoko, wykorzystywała nasze straty i torpedowała naszą bramkę. Jednak że Polska stoi bramkarzami, to Fabiański łapał te piłki. Albo te piłki przelatywały daleko od bramki. Nasze też, bo my graliśmy padakę. Uczciwie pisząc, chciałem przełączyć na drugi trening F1 przed GP Kanady. I przełączyłem, ciesząc się z prowadzenia Leclerca w sesji! Ale potem wróciłem i dalej się męczyłem z tą grą. Były nasze faule, nawet jeżeli to nie były faule. Faule Macedończyków prawie że były przez pana Rocchiego ignorowane. Na początku drugiej części wpuszczono Piątka. No i strzeliliśmy w 47'. Gównia...